Opinie o Cuda Świata - Machu Picchu

5.4/6
(306 opinii)
Intensywność programu
5.4
Obsługa hotelowa
5.0
Pilot
5.6
Pokój
5.0
Położenie i okolica
5.0
Program wycieczki
5.4
Rezydent
6.0
Transport
5.3
Wyżywienie
5.4
Zakwaterowanie
5.2

Opinie pochodzą od naszych Klientów, którzy odwiedzili dany hotel lub uczestniczyli w wycieczce objazdowej.
Osoba dodająca opinię musi podać dane osobowe, takie jak imię i nazwisko oraz dane dotyczące wyjazdu, czyli datę i kierunek wyjazdu lub numer rezerwacji. Dzięki tym informacjom sprawdzamy, czy autor opinii faktycznie podróżował z nami. Jeżeli dane się nie zgadzają, wówczas nie publikujemy opinii.

    3.0/6

    Czy ta opinia była pomocna?

    18

    Wycieczka typu "odhaczanie"

    Gosia, Poznań 15.04.2024 | Termin pobytu: marzec 2024

    Zaczęło się od długiego lotu. Do Limy przylecieliśmy po 25h w zasadzie bez snu, dojechaliśmy wykończeni do hotelu, gdzie dowiedzieliśmy się, że pobudka będzie o 3 rano, co oznaczało 3 godziny snu (jeśli zaśniesz od razu). Choć intencje przewodnika, Sebastiana, były dobre (okazało się później, że gdybyśmy nie wstali tak wcześnie, kolejne dni byłyby jeszcze gorsze), to cała grupa na wstępie była bardzo rozczarowana i zła. Kolejne dni wyglądały tak, że średnio 1-2h spędzaliśmy na zwiedzaniu, reszta w autobusie. Po drodze dowiedzieliśmy się, że program układa ktoś zza biurka w Polsce, kto prawdopodobnie nie ma pojęcia o realnym czasie przejazdu nie mówiąc o wysokościach. Przejazd przez przełęcz 4900 m n.p.m. - pięknie, ale wysoko - głowa od razu zaczyna bardzo boleć. Przewodnicy hiszpański i polski starali nam się ulżyć dając liście koki do żucia i olejek do smarowania skroni, ale to pomagało trochę i na chwilę. Dolina Colca piękna, ale niestety to był kolejny punkt do odhaczenia - zobaczyliśmy kondory (w sumie godzina z czekaniem i oglądaniem) i z powrotem do autobusu. Żadnego spaceru, nic. :( Jadąc tak dotarliśmy do Puno, gdzie w końcu zaplanowane były 2 noclegi (nie 1). Wszyscy doświadczali już choroby wysokościowej, bo program nie przewiduje nawet 1 dnia na aklimatyzację (doba w Arequipie już by dużo dała). Dla mnie skończyło się to rezygnacją z wyjazdu do Boliwii i dniem w hotelu z potwornym bólem głowy i biegunką. Następnego ranka mieliśmy iść na wschód słońca (w programie dla chętnych, w rzeczywistości dla wszystkich). W programie mieliśmy pływać łodziami inkaskimi. Rzeczywistość - pobudka o 4:15 - mieliśmy mieć śniadanie. Okazało się, że śniadania nie było tylko prowiant, więc mogliśmy pospać te pół godziny dłużej. Przewodnik o tym wiedział, ale nas nie powiadomił. Sam zszedł na dół właśnie pół godziny później bez żadnego wyjaśnienia. Pojechaliśmy nad jezioro Titicaca i tam kolejna niespodzianka - zbiorcza, zabawnie stylizowana łódź, którą wypłynęliśmy na 15 minut (z wypłynięciem i wpłynięciem do portu włącznie). To się nazywa prawdziwe odhaczenie. W Cuzco trochę odetchnęliśmy, bo po tylu dniach na wysokości Cuzco to już pikuś. No i spędziliśmy tam aż 3 noce! Jeden dzień był oczekiwany szczególnie - Machu Pichu. Bilety mieliśmy niestety dopiero na 14:00. Byliśmy po drodze w pięknym inkaskim miasteczku Olantayamba oraz w sklepie, gdzie pokazano nam barwienie tkanin. Następnie, oczywiście można było kupić różne swetry, szale itp. Chodząc po sklepie każdy miał swojego cienia w postaci pani, która towarzyszyła na każdym kroku zachęcając do zakupu, co było bardzo dziwne i niekomfortowe. (Tego typu przerw, gdzie podjeżdżaliśmy pod konkretny sklep, odbywał się pokaz/degustacja i zachęta do zakupu było bardzo sporo podczas całej wycieczki). Machu Picchu - wspaniałe. Mieliśmy dość czasu, aby pochodzić po punkcie widokowym, a następnie po całym mieście. Warto mieć ze sobą lornetkę, żeby przyjrzeć się niedokończonym budowlom na górze, która jest na każdym zdjęciu. Kolejny dzień też w trybie odhaczania punktów wokół Cuzco. Wszędzie chwila, wszędzie pobieżnie. Potem lot do Limy (ciekawostka, o której nie wiedzieliśmy - w Peru na lotnisku można mieć ze sobą wodę i przejść z nią przez kontrolę bezpieczeństwa). W Limie wylądowaliśmy późno, bo po 14, więc mieliśmy mało czasu na zwiedzanie wielu punktów, więc szybko szybko. Wszyscy byli głodni, bo miał być obiad, ale że atrakcje były zamykane, a musieliśmy zdążyć, to jednak była bardziej kolacja - po 19:00... Teraz przewodnicy. Sebastian naprawdę bardzo się starał, żeby jakoś sensownie ułożyć program, który był bezsensowny. Autobus zawsze na nas czekał, jedzenie też. To, czego zabrakło, to niestety dobra znajomość języka polskiego. Wystarczała do komunikacji z nami, ale niestety zawiodła przy tłumaczeniach hiszpańskich przewodników. Było chaotycznie, ogólnie i mało :( Widać, że po prostu brakowało mu słów. Tłumaczenie to w ogóle jest trudna sprawa (szczególnie jak wchodzą dziwne historyczne słowa), więc biuro powinno się o to bardziej postarać. W grupie była jedna osoba mówiąca po hiszpańsku, która często wspominała, że to, co powiedział przewodnik po hiszpańsku nie do końca było tym, co usłyszeliśmy. Przewodnicy hiszpańscy - zaangażowani. Manuel zrobił w autobusie piękny pokaz o życiu kondorów, Stasiu (Stanislao) opowiadał o Machu Picchu (tłumaczenie poza przewodnikiem), a Rodrigo w Limie znał angielski, więc z grupką znającą angielski mieliśmy osobne opowieści w muzeum historii przedinkaskiej (nasz przewodnik tłumaczył w kilku słowach, a potem już szedł przez kolejne sale). Rodrigo opowiadał bardzo ciekawie i dużo się dowiedzieliśmy. Jeszcze kierowcy - szczególnie Ci na drodze do Puno - wspaniali, życzliwi, jechali tak, że nie miałam żadnych obaw. Podziwiam, bo mieli bardzo długą i trudną trasę do pokonania. Peru - przepiękne, szczególnie Andy. Przyroda jak nigdzie. Ludzie życzliwi. Jest niedosyt. Wolałabym mniej a spokojniej. Cieszę się, że pojechałam i zobaczyłam, ale też wiem już, na co zwracać uwagę w przyszłości przy wyborze wycieczek objazdowych.

    3.0/6

    Czy ta opinia była pomocna?

    5

    wycieczka poniżej oczekiwań

    wycieczka poniżej oczekiwań 09.07.2025

    Wycieczka od samego początku źle się zaczęła. Samolot do Amsterdamu był opóźniony 8,5 h przez co nie zdążyliśmy na lot do Limy. Nocując w Amsterdamie mieliśmy na ,,dzień dobry" urwany jeden dzień wycieczki. Ze strony Rainbow czuliśmy się kompletnie niezaopiekowani czekając na lotnisku z pytaniem ,,co dalej?" Zero informacji, zero telefonu, zero maila z wyjaśnieniem sytuacji co dalej ze strony centrali R. Pierwszy SMS był po wylądowaniu w Amsterdamie o treści , ze mamy się zgłosić do stanowiska KLMu w celu uzyskania voucherów na hotel. Takich voucherów nam nie wydano tylko kazano samodzielnie kupić hotel a potem ,,możecie zwracać się o zwrot". Większość ludzi nie znała języka do tego większość w wieku 60+., więc sytuacja była stresująca. Rainbow wiedząc o tym, ze nie wylecieliśmy na czas powinno samo zarezerwować nam nocleg w Amsterdamie. W Holandii chcieliśmy zarezerwować nocleg w jednym, hotelu dla wszystkich (15 osób) co było niemożliwe, bo hotele nie miały tylu pokoi. Musieliśmy się dzielić na podgrupy. W Limie czekała za nami przewodniczka Daria, która poinformowała, ze musimy gonić drugi dzień (pierwszy dzień objazdu już nam przepadł) przez co do hotelu dojechaliśmy o 2 w nocy. Kolejnego dnia był lot nad rysunkami z Nasca. Jeśli tego ktoś nie wykupi jego dzień składa się tylko z jady autokarem. Lot awionetką trwa około 0,5h. Część osób przeżyła to bez problemu, część z zawrotami głowy i potami a część z wymiotami. Jeśli chodzi o transport autokarowy to autobus zdecydowanie komfortowy, z Wi-Fi a ze względu na małą grupę część osób miała podwójne miejsca przez co było przyjemnie. Jedzenie: śniadania akceptowalne, obiady/ kolacje bardzo dobre i w dużej ilości. Szczególnie kolacje w Cusco były świetne i obiady w Limie. W większości miejsc brak czarnej herbaty. Jest tylko munia, koka i inne ziółka takie jak rumianek. Dobrze mieć ze sobą mały termosik, bo nieraz gorący napój jest zbawienny. Jadąc w czerwcu należy się liczyć z ładną pogodą w Machu Picchu ale niskimi temperaturami. Kurtka (i to nie najcieńsza) NIEZBĘDNA. Dobrze zabrać też odzież termiczną, czapkę i rękawiczki, gdyż rano jest na prawdę zimno. Pobudki są bardzo wczesne (w większości około 5 rano) a wtedy jest bardzo zimno. Dla zobrazowania: jadąc do Boliwii miałam na sobie getry do kolana, jeansy i dresy a na nogi 4 pary skarpet i adidasy. Do tego czapkę, rękawiczki, puchową kurtkę i polar. Buty typu adidasy są zdecydowanie NIEWYSTARCZAJĄCE. Koniecznie trzeba zabrać buty trekkingowe. Hotele różne: jedne gorsze, drugie lepsze. Najgorszy hotel był wysoko w górach. Tam zimno na dworze, zimno w autokarze, zimno w pokoju hotelowym a potem jeszcze zabrakło prądu. Teoretycznie w pokojach był farelki ale nikt przed naszym przyjazdem nie pomyślał, żeby je wcześnie włączyć. Zimny pokój i brak prądu to już był krzyż do trumny. W nocy przyszła pani z recepcji, która przyniosła termofory, które ...ciekły przez co 1/3 grupy zalała sobie łóżka. Za tą nie najlepszą noc dostaliśmy dodatkową kolację. Inkaskie strefy archeologiczne (poza Machu Picchu) strasznie słabe. Nie umywają się do tych po Majach lub Aztekach w Meksyku. To dzień do nocy. Niektóre były na tyle słabe (te w Cusco), ze część wycieczki nie chciała do nich nawet wychodzić z autokaru. Generalnie zamiast tych stref powinny być w programie góry tęczowe. Także Kanion Colca bez szału a kondorów brak. Tzn były ale z odległości kilometra więc trudno było je nawet zauważyć. Szkoda tam jechać przez cały dzień. Jeśli chodzi o chorobę wysokościową to ja miałam ze sobą Duramid. Część osób z grupy też miała. Wszystko zależy od organizmu: jedne odczuwa chorobę wysokościową delikatnie, jeden prawie wcale, jeden ma silne bóle głowy a inny silne bóle głowy i wymioty. U nas w grupie były wszystkie rodzaje osób. Na wysokościach 3000-4900 m jest się 4 dni więc niska temperatura i bóle głowy mogą dać w kość. Nie jest to wycieczka dla ludzi starszych lub z problemami sercowo-krążeniowymi. Wielkim plusem tej wycieczki była przewodniczka Daria- szalona dziewczyna z wielkim temperamentem, pasją i energią. Nikogo nie zostawiła w potrzebie, zawsze pomocna. Zawsze dbała o zadowolenie wszystkich uczestników grupy. Pierwszego dnia założyła grupę na WhatsAppie i tam zamieszczała wszystkie niezbędne informacje odnośnie godzin wyjazdów, niezbędnych zakupów aptecznych czy wizytówek hoteli (jakby ktoś chciał wracać taxi z miasta). Uważam, ze takie działanie powinno dotyczyć wszystkich grup/ wycieczek jakie są w ofercie Rainbow. Daria- tak trzymać!!!! To co dodatkowo trzeba wiedzieć a o czym nigdzie nie wyczytałam na stronie Rainbow: do Machu Picchu nie można zabierać: parasoli, kijów trekkingowych (z metalowymi końcówkami) i selfie sticków. Jeśli chodzi o wyroby z alpaki to program oferuje dwie takie placówki: jedna w Arequipie a drugi w drodze między Ollantaytambo a Cusco. Drugi punkt, jak dla mnie, lepszy. Pamiątki i prezenty najfajniejsze w Pisacu. Jeśli chodzi o pamiątki w butelce to pyszne pisco było w Limie (przewodnik prowadzi a wcześniej jest degustacja). Podsumowującą tą wycieczkę uważam, że jest ona poniżej moich oczekiwań. Cena nieadekwatna do imprezy. Nie wiem skąd biorą się takie znakomite opinie o tej wycieczce gdyż moją opinię popierała co najmniej połowa uczestników tej imprezy.

    3.0/6

    Czy ta opinia była pomocna?

    45

    Danuta, Suwałki 30.03.2022

    3.0/6

    Czy ta opinia była pomocna?

    31

    ciężko

    Turystki Olsztyn 29.03.2014

    Peru należy raz w życiu zobaczyć, ale to jest wyprawa dla twardzieli ze względu na chorobę wysokogórską. bardzo wysoko oceniam wiedzę, zaangażowanie przewodnika Marcina. Gratuluję firmie Rainbow, tak dobrych współpracowników.

    2.0/6

    Czy ta opinia była pomocna?

    65

    RAINBOW coraz gorzej dba o klientów

    Tomasz, - 04.12.2024 | Termin pobytu: wrzesień 2024

    Odbyłem wycieczkę z RAINBOW do Peru plus pół dnia w Boliwii we wrześniu’24. Problem pojawił się już na starcie, w dniu wylotu kiedy to pozostawieni sami sobie, bez jakiejkolwiek opieki i wsparcia na lotnisku w Paryżu. Pracownicy biura RAINBOW nie mieli pojęcia o tym, że jeden lot się opóźnił i automatycznie nie zdążyliśmy na lot z Paryża do Limy i utknęliśmy sami na lotnisku w Paryżu – bez wsparcia i jasnych rozwiązań ze strony biura. Dodam, że wycieczka nie jest tania, a za takie pieniądze powinniśmy być pod opieką biura przez cały okres za który zapłaciliśmy. Ponadto, brak terminowości kierowców i czekanie na nich na parkingu przez grupę to też mnie mocno zaskoczyło. Żenujące i Dramatyczne sytuacje na którą, mimo składaniu Reklamacji przez wszystkich uczestników tej wycieczki, Dz.reklamacji Rainbow odpisał, że to nie jest ich problem i nie widzą konieczności jakiejkolwiek Rekompensaty ze strony biura. Biuro szybko się rozrasta a cierpi na tym jakość i profesjonalizm klientów, którzy traktowani są przedmiotowo. Nie polecam wycieczek z biura Rainbow z powodu braku profesjonalizmu i lekceważącego traktowania swoich klientów.

    0.5/6

    Czy ta opinia była pomocna?

    45

    Tylko nie z Rainbow

    Wojciech, Bytom 17.12.2024 | Termin pobytu: wrzesień 2024

    Przyroda ciekawa, zabytki inkaskie również. niestety Rainbow bardzo nas zawiódł -zlekcewazył nas w czasie podróży do Limy. Zła organizacja przy zakupie biletów lotniczych - za krótka przerwa na przesiadkę w Paryżu -skutkowała nie zabraniem nas w dalszą podróż z Paryża do Limy. Próby komunikacji z biurem były bezowocne -pracownicy nie mieli pojęcia co się dzieje i nikt nie pomógł nam w żadnym momencie załatwiania nowego przelotu. Pozostawiono nas samych sobie. Po awanturach na lotnisku różnymi samolotami dotarlismy do Limy, ale nie wszystkie bagaże dotarły z nami. Około 3 w nocy zostaliśmy wsadzeni do autokaru i bez wypoczynku pojechaliśmy kilkaset kilometrów do Nazca. Wycieczka obejmuje pozostałości inkaskie i dużo więcej pozostałości po konkwistadorach (zwiedzaliśmy nawet hotel!) Zabytki wybudowane przez Hiszpanów można obejrzeć w Europie nie lecąc na drugi koniec świata. Krajobrazowo ciekawie, ale ponieważ nie byliśmy o czasie w Limie nie zrealizowano wszystkich punktów programu. Zdecydowanie nie polecam tego biura.

telefon

Pobierz aplikację mobilną Rainbow

i ciesz się łatwym dostępem do ofert i rezerwacji wymarzonych wakacji!

pani-z-meteracem