5.0/6 (201 opinii)
Kategoria lokalna 3
5.0/6
Warunkl wystarczające na tygodniowy pobyt. Hotel, basen i posesja są czyste, jedzenie zawsze świeże i w większości smaczne. Porcje obiadokolacji trochę małe, ale ceny w Czarnogórze są bardzo rozsądne a sklep, piekarnia i budka z owocami prosto z sadu są 100 m od hotelu. Na Wielką Plażę idzie się bezpieczną drogą 20 minut, kursują też bezpłatne busy. Plaża jest faktycznie ogromna, piasek miałki i ciemny ( ma właściwości lecznicze). Brzeg łagodny, morze płytkie i czyste. Właściciel, Jerry, mówi po polsku, jest sympatyczny i pomocny. Minusem hotelu jest to, ze część pokoi ma beznadziejny widok z okna lub tarsau, ale mówiąc szczerze, na tyle mało się w pokoju przebywa, że można na to przymnkąć oko. W pokoju jest lodówka i telewizor a na korytarzu aneks kuchenny.
5.0/6
Wybierając Hotel VILLA PRIMAFILA kierowałam się również tym z poprzednich opinii, że właściciel hotelu rozmawia po polsku. To bardzo dla mnie był miły akcent. Również obsługa kelnerska potrafi w małym stopniu podstawowe zwroty i zdania. Więc jest to bardzo miłe, jak kelnerzy przynoszą z uśmiechem jakieś dania i po polsku potrafią fajnie zagadać. W ogóle jestem pod dużym wrażeniem gościnności i bezinteresowności Właściciela Hotelu. Po kolacji wybieraliśmy się z mężem do Miasta na Starówkę i sam Szef zaproponował, że nas zawiezie. A jak był zajęty to wysyłał swoich pracowników. Chcieliśmy jemu zapłacić ale nie chciał pieniędzy i powiedział , że to prezent od Jego Hotelu. Ogólnie to rzadkie zjawisko, dlatego chciałam o tym nadmienić bo przecież Primavila nie jest hotelem z pozycji Sheratona ale panuje tam taka szczera gościnność i dbałość o gościa. Powiedzenie jaki PAN taki KRAM się sprawdza. Więc powiem tak, nie ma tu może przepychu i gwiazdorzenia ale panuje taka super miła atmosfera i czystość nie tylko w pokoju ale i tez na zewnątrz, gdzie widać jak codziennie starannie sprzątają i dbają o detale. No i dbają przede wszystkim o Klienta. Chciałabym aby Biuro Rainbow wiedziało, że Właściciele z hotelu Villa Primafila są naprawdę wyjątkowi i nieocenieni. Takich ludzi nietuzinkowych trzeba zauważać i doceniać. Byliśmy na całodniowej wycieczce w Albanii. Warto naprawdę pojechać. Szczerze polecam ten hotel pomimo że należy do jednych z najtańszych. .
5.0/6
Villa Primafila spełniła wszystkie nasze oczekiwania. Wyposażenie pokoju standardowe, dodatkowo lodówka, tv, klimatyzacja i suszarka. Pokoje były codziennie starannie sprzątane. Śniadania podawane w formie bufetu, zawsze było w czym wybrać, natomiast obiady serwowane do stolika. Codziennie rano wybierało się jedną z 2 opcji. Jako wegetarianka nie miałam problemów: gdy obie opcje były mięsne, zagadywałam do obsługi i proponowali mi podmianę składników, by danie było wegetariańskie. Właściciel jak i Panowie z obsługi starają się mówić po polsku (po angielsku mówią płynnie). Do Wielkiej Plaży z hotelu około 15 minut spacerem. Właściciel ma również auta na wynajem, ceny były korzystne.
5.0/6
Około 10-tysięczne miasteczko Ulcijn na początku robi złe wrażenie, tym bardziej jak po drodze autobusem mijasz czarnogórskie perełki, takie jak Kotor, Budvę, a nawet Tivat, Bar, czy Herceg Nove. Po ponad sześciogodzinnej podróży z chorwackiego Dubrovnika, wzdłuż czarnogórskiego wybrzeża, lekko zmęczeni, wyszliśmy delikatnie zniesmaczeni na brudnej, chaotycznej, troszkę śmierdzącej ulicy. No po prostu brzydkiej! Złe wrażenie szybko zaczęło topnieć wraz z wejściem do pokoju, który przerósł nasze oczekiwania - przestronny, z ładną łazienką, dużym łóżkiem, sporym tarasem i przede wszystkim bardzo nowoczesny. Miło się zaczęło. Obiadokolacje zawsze serwowane punktualnie, ale dość monotonne i czasem mało smaczne. Spodziewaliśmy się czegoś bardziej tutejszego, niż kurczak lub zupy na bazie bulionu. Bądź co bądź, dało się tym najeść i wszystko było zjadliwe. Śniadania w formie szwedzkiego stołu dawały radę. Zawsze były sporym zastrzykiem energii na resztę dnia! Miasteczko poza ścisłym centrum brzydkie i zaniedbane. Widać, że rząd nie inwestuje tutaj za wiele. Łatwo dało się tutaj to porównać na jednej z wycieczek fakultatywnych (Montenegro Tour), gdzie Kotor czy Budva, wyglądały przy Ulcijnu, jak lepsze siostry biednego Kopciuszka. Aczkolwiek jak wiadomo, Kopciuszek miał sporo dobra i uroku, i taki jest też Ulcijn. Niedoceniony.Przede wszystkim ma on piękną, mającą około 2 tysięcy lat starówkę, na której można dosłownie odpocząć, od wszechogarniającego zgiełku dostępnego w centrum i w okolicach Wielkiej Plaży. Sporo tutaj urokliwych zakątków - skałek, małych kamienistych plażyczek, czy zacienionych knajpek ze smacznym jedzeniem. Szczególnie polecamy, nastawioną też na polskiego klienta (polskie menu, miły kelner "próbujący" mówić po polsku, taką typowo czarnogórską restaurację Lovac z dużymi porcjami tradycyjnego jedzenia i możliwością zakupienia lokalnego alkoholu (nam najbardziej posmakował dość lekki mandarynkowo-gruszkowy likier, którego zakupiśmy dwie butelki). Panuje tutaj raczej duży chaos urbanistyczny i komunikacyjny. Czarnogórcy jeżdżą troszkę jak chcą, gdzie chcą i czasem wydaje się, że totalnie bez celu. W tym szaleństwie jest metoda, bo wypadek widzieliśmy może raz, co w Polsce przy takiej "kulturze jazdy", graniczyłoby chyba z cudem. Klakson był tutaj zdecydowanie lepszą kierownicą i kierunkowskazem. Co centrum spod naszego hotelu można było dostać się na nogach (około 35-50 minut spacerem) lub taksówką, którą zamawiał nam Jeff, uprzejmy i pomocny właściciel hotelu. Taksówka do centrum to koszt do 3 euro. My częściej woleliśmy podróżować pieszo, bo kochamy obserwować jak toczy się życie w innym miejscu niż nasz kraj. Tu w Ulcinju było troszkę tak południowo, trochę orientalnie, trochę jak w polskim nadmorskim kurorcie, a trochę jak na głośnym arabskim bazarze. W mieście jest dużo sklepów, w których zaopatrzysz się we wszystkie produtky pierwszej potrzeby. Tak naprawdę możesz kupować wszystko w sklepie, bo w pokoju masz lodówkę, a na korytarzu znajdziesz małe zaplecze kuchenne z czajnikiem i mikrofalówką. Pogoda wręcz idealna - codziennie słońce, delikatna bryza, temperatura między 29, a 31 stopni (byliśmy tam w połowie sierpnia). Absolutnie nie mogliśmy na to narzekać. Zdecydowanie muszę też pochwalić organizatora tej wycieczki, czyli Rainbow. Właściwie pierwszy raz zdecydowaliśmy się na wycieczkę zorganizowaną, bo po prostu po gorączce związanej z naszym ślubem, nie chciało nam się nic na własną rękę organizować. Byliśmy mile zaskoczeni, w jaki sprawny, klarowny i wygodny sposób można wszystko przygotować. Wycieczki fakultatywne, które mogą wydać się na pierwszy rzut oka dość drogie, są warte swojej ceny. My wybraliśmy Montenegro Tour - Czarnogóra w pigułce (po drodze Zatoka Kotorska ze zwiedzaniem Kotoru, wjazd w góry do wioski Nieguszew, w której poczęstowano nas rakiją, winem oraz szynką prsut, podobną do włoskiej prosciutto, kończywszy na starej stolicy Czarnogóry, Cestinje - sennym, zadbanym miasteczku pośrodku górskiego pustkowia) oraz ochrydzkie perły - Macedonia (jazda przez Albanię, którą zobaczysz wzdłuż i wszerz, co nie co się o niej dowiesz oraz zwiedzanie pięknego miasta wpisanego na listę UNESCO, Ochryda leżącego nad krystalicznie czystym, pięknym Jeziorem Ochrydzkim, które również na tej liście się znajduje). Warto się pomęczyć w autobusie, by zobaczyć tyle pięknych, fascyjnujących i napakowanych historią miejsc. Ogólnie rzecz biorąc 3 x "O(k)": odpoczęliśmy, opaliliśmy się i ochłonęliśmy od codzienności. Gorąco polecamy! :)