5.4/6 (388 opinii)
3.0/6
Dużo można zobaczyć porównać kraje byłej Jugosławii
3.0/6
Średnia.
3.0/6
Bałkany jak najbardziej na tak ale nie w okresie wakacyjnym czyli nie w lipcu i sierpniu. Ja wybrałem termin lipcowy i naprawdę bardzo tego żałuję. Sugerując się wspaniałymi opiniami o tej wycieczce jak to było cudownie, tyle czasu wolnego na spacery po mieście a wieczorami na relaks na plaży nie zwróciłem uwagi że były to opinie o wycieczkach które odbyły sie w kwietniu i maju tego i wrześniu ubiegłego roku a to zupełnie inna bajka. Moja bajka zaczęła się od koszmaru na granicy węgiersko-serbskiej. 5 i pół godziny stania wg naszej Pani pilot to rekord. Rekord który przełożył się na rekordowo krótki czas zwiedzania Belgradu. Pani przewodnik jak w dobrej komedii - po prawej muzeum po lewej ambasada, w końcu nie nadążałem z obracaniem głowy i wybuchnąłem śmiechem. Potem szybkie zwiedzanie tylko jednego zabytku - cerkwi Św. Sawy bo na inne zabytki zabrakło czasu i powrót do autokaru, przejazd do centrum , 1,5 godziny na posiłek, chwilkę na odpoczynek w cieniu i w drogę do Leskovaca na nocleg. Kolejne 3 dni rzeczywiście były bajkowe. Czarujące chociaż trochę kiczowate Skopje z odpowiednią ilością czasu wolnego. Popołudniowy przejazd na kolejne noclegi w okolice Ochrydu nad przepięknym jeziorem Ochrydzkim. Kolejne 2 dni to wycieczki fakultatywne dla chętnych i czas na wytchnienie w malowniczej scenerii. Wracam do mojej bajki, kolejny dzień podróży to krótki postój na granicy macedońsko-albańskiej i Tirana otwiera swoje bramy przed nami. Doskonały przewodnik który we wspaniały sposób nas przeprowadził przez obecną stolicę Albanii. Dla kontrastu zabrał nas do dawnej stolicy Albanii - Kruje, która kryje się w malowniczych zakątkach u podnóża góry Sarisalltikut. Przejazd w okolice lotniska i nocleg w hotelu wysokiej klasy. I tutaj właściwie skończyło się wszystko co dobre. Następnego dnia pobudka o 4 rano, lunch-box (wypasiony) na drogę i o 5 rano już w autokarze, w drogę ku katordze! Pierwsza granica Albania-Czarnogóra około pół godziny stania więc dzień zapowiadał się całkiem nieźle. Oczywiście o zwiedzaniu Budvy którą się zwiedza jeśli czas pozwoli mogliśmy zapomnieć. Przyjechaliśmy do Kotoru, zwiedzanie, czas wolny i dalej w drogę. Następna granica Czarnogóra-Chorwacja zatrzymała nas na 3,5 godziny w prawie 40 stopniowym skwarze. Przed nami zwiedzanie Dubrownika (UNESCO) perełki Chorwacji, malowniczy rejs statkiem wokół murów Starego Miasta, ta myśl trzymała nas w dobrych humorach. Rzeczywistość okazała się jednak rozbieżna od zaplanowanego programu. Po pierwsze mamy potworne spóźnienie i program zwiedzania musi zostać drastycznie skrócony. Po drugie z powodu braku czasu rejs statkiem wokół murów Starego Miasta został odwołany. Po trzecie nic w zamian, tylko sprint po głównej ulicy, w ostatniej chwili wejście do zabytkowej Apteki (po naszym wyjściu od razu została zamknięta), weszliśmy do portu co w sumie zajęło nam około 45 minut!!! Dostaliśmy 30 min czasu wolnego i nie wiedzieliśmy co z nim zrobić? Czy pobiec na mury obronne z których roztacza się przepiękny widok na miasto, czy iść coś zjeść bo od rana nic nie jedliśmy oprócz suchego prowiantu a wiedzieliśmy że do hotelu jeszcze mamy trzy godziny jazdy. Zacząłem się zastanawiać po co nas tu przywieziono?. O wiele lepszym rozwiązaniem byłoby zawiezienie nas od razu do hotelu i zwiedzanie Dubrownika następnego dnia choćby wczesnym rankiem ale w zaplanowanych na to normach czasowych wraz z rejsem. Niestety jeszcze mieliśmy jedną granicę do przekroczenia chorwacko - bośniacką i zakwaterowanie w Hotelu w Neum do którego przybyliśmy przed 22.00, po około 18 godzinach w podróży z czego tylko 3 i pół godziny było przeznaczone na zwiedzanie (2 godz Kotor i 1,5 godz Dubrownik) a 14 i pół godziny spędziliśmy w autokarze. Tego nie da się nazwać inaczej niż SKANDAL!!! Następny dzień zapowiadał się całkiem przyzwoicie. Mieliśmy zaplanowane zwiedzanie Trogiru i Szybenika. Wszystko tego dnia byłoby znakomicie gdyby nie 5-cio godzinny przejazd –około 400 km na ostatni nocleg w hotelu na półwyspie Istria. Około 22 godziny przybyliśmy na miejsce, do „hotelu ***” (ten hotel opisuję poniżej). Ostatniego dnia zwiedzania przybyliśmy do malowniczego Rovinja a następnie do Piranu już na terenie Słowenii. Stąd o godz. 19 wyruszyliśmy do kraju. W miejscu przesiadkowym w Woszczycach byliśmy około 8-mej rano następnego dnia. W przeciągu ostatnich kilku lat wielokrotnie, świadomie korzystałem z tej formy wypoczynku jakim są wycieczki objazdowe. Przejechałem w sumie kilkadziesiąt tysięcy kilometrów po całej Europie w „wysokim sezonie” i nigdy wcześniej nie uczestniczyliśmy w tak skandalicznie źle ułożonym planie wycieczki. Nigdy nie zdarzyło się żebyśmy tak późno wracali do hotelu na odpoczynek. Jakim to trzeba być ignorantem żeby nie uwzględniać przede wszystkim czasu na przekroczenie granicy w szczególności w okresie wakacji, wiedząc że od kwietnia tego roku nakazem Unii Europejskiej Chorwacja ma zaostrzyć kontrole na swojej granicy! Wycieczka do krajów gdzie jest tak dużo prawdziwych granic ze szczegółową kontrolą do przekroczenia powinna być zaplanowana w zupełnie inny sposób. I to jest właśnie ta żałosna logistyka którą chciałem przedstawić w tej opinii. Z tego miejsca apeluję do przyszłych wycieczkowiczów - przemyślcie dokładnie termin swojego wyjazdu!
3.0/6
Krótko - więcej informacji w komentarzach przy poszczególnych kategoriach. Ocenę obniżają: dwukrotne skandaliczne (niegrzeczne) zachowanie pilota (pani Anna Naworol) wobec pasażerów, nasze nieustanne kłopoty z zakwaterowaniem (i nie chodzi tu o kiepski standard, lecz o jego wyraźne zróznicowanie w stosunku do poszczególnych uczestników), niezbyt rozsądnie przemyślany plan imprezy, a także kiepska jakość imprez fakultatywnych w stosunku do ich ceny. System tour guide ocztywiście nie powiniem być odpłatny.