5.3/6 (156 opinii)
Kategoria lokalna 4
4.0/6
Hiszpania piękna, hotel średni moim zdaniem nie zasługuje na 4 gwiazdki, jedzenie monotonne, ale każdy znajdzie coś dla siebie, obsługa miła,baseny małe, plaża i morze rekompensuje cały pobyt w hotelu woda w nim jest czysta i ciepła.
4.0/6
Po raz pierwszy muszę wyrazić negatywną opinię o biurze podróży. Potem napiszę o hotelu Rosama &Spa. Wyjeżdżam z różnymi biurami co roku na wakacje w różne kraje, ale tak źle zorganizowanego pobytu jeszcze nie miałam. Zacznę od tego, że na etapie zamawiania wczasów (było to w październiku 2016r. – wczasy w czerwcu 2017) poinformowano mnie, że mam możliwość wyboru miejsca w samolocie. Bardzo się ucieszyłam, ponieważ zależało mi na ostatnich siedzeniach, skąd blisko jest zarówno do wyjścia, do toalety, do serwisu i jest dobra widoczność z okna samolotu. Po przybyciu na lotnisko okazało się, że linie czarterowane przez Rainbow – Small Planet nie przydzielają ostatnich miejsc dzieciom. Na szczęście udało się dostać przedostatnie miejsce. Już wiedziałam, że jak będziemy wracać do Polski to znowu będą klocki na lotnisku. Tak też się stało. Tym razem jednak przydzielono mi najgorsze z możliwych miejsc – w samym środku samolotu na skrzydle z zerową widocznością przez okno. Nawiązując jeszcze do samolotu, godziny przelotów były makabryczne. Wylot godzina 3:40 – czyli na lotnisku trzeba być o 1:40, z domu wyjazd o północy. Reasumując – zero snu przez dwie doby. Podobnie rzecz się miała z powrotem do domu – wyjazd z hotelu o godzinie 4 rano, bo samolot o godzinie 7. Trzeba było wstać przed godziną 3 rano, żeby naszykować kanapki, spakować kosmetyki itp. Porażka. Samolot był w całości czarterowany przez Rainbow, więc nie wierzę, że nie można było ustalić przyzwoitych godzin przelotu. Zwłaszcza, że wiadomo, że na wakacje lata się z dziećmi. A dzieci ciężko znoszą nieprzespane noce. Kolejne niemiłe zaskoczenie na miejscu – do hotelu przyjechaliśmy około godziny 7 rano. W recepcji pozwolono nam zostawić bagaże w przechowalni, ale do pokoju nas nie wpuszczono. Bo doba hotelowa zaczynała się o 13. Myślę, że Rainbow wiedząc , że wysyła w tak wczesnych godzinach porannych powinien nam był zapewnić na miejscu już przygotowany pokój. Do godziny 13 musieliśmy się szwendać się po Lloret. Łatwo policzyć, że było to 6 godzin. Mało tego, zapytaliśmy w recepcji czy możemy dostać już śniadanie – oczywiście odpowiedź brzmiała NIE. Chyba że je sobie wykupimy za 9,5 euro od osoby. Tragedia. Zwłaszcza, że Rainbow dobrze wiedział, że w ostatni dzień wyjeżdżamy zanim zacznie się jeszcze śniadanie (jak wcześniej wspominałam wyjazd z hotelu mieliśmy o godzinie 4 rano – a śniadanie zaczynało się o godzinie 8. Żeby nie płacić w hotelu za śniadanie 28,50 euro (9,5 x 3 osoby) poszliśmy do McDonalda na hamburgera. Żałosne. W czasie meldowania się okazało się, że w hotelu w ogóle nie wiedzą, że mamy wykupiony pokój z widokiem na morze. Nie wiem, jak to Rainbow ustalał z hotelem, ale gdyby nie jako-taka znajomość języka angielskiego dostalibyśmy pokój bez widoku, a przecież płaciłam więcej żeby dostać to, co chciałam czyli pokój z widokiem na morze. Kolejna wpadka Rainbowa to rezydenci. Po prostu porażka. Przywitał nas niezwykle sympatyczny rezydent Maciek. No i poza jego ślicznymi oczkami, kędziorami na głowie i przesympatycznym uśmiechu nic więcej dobrego nie mogę powiedzieć. Może jestem zbyt wymagającym klientem, ale jak już wspomniałam jeździłam już z nie jednym biurem podróży na wakacje w różne miejsca na świecie i jeśli ktoś umawia się ze mną na spotkanie (a tak było z panem Maćkiem), to w trakcie spotkania jestem tylko i wyłącznie dla tego kogoś. W naszym przypadku wyglądało to tak, że w naszym hotelu spotkało się kilka rodzin (było ich chyba 8) – pan Maciek zaczął coś opowiadać o Lloret de Mar i podchodził do każdego z nas i pokazywał na mapie gdzie są jakie punkty na mapie. Trwało to strasznie długo i co niektórzy mieli już dość. Potem zadzwonił do pana Maćka telefon, ponieważ jeden z gości nie stawił się na wycieczkę fakultatywną i autobus na niego gdzieś czekał, a pan Maciek przez pół godziny nawiązywał różne kontakty przez telefon, żeby pomóc temu panu. Niektóre rodziny wyszły oburzone ze spotkania. Nam zależało na wycieczce do Barcelony, więc siedzieliśmy i zagryzając zęby cierpliwie czekaliśmy. Poprosiłam pana Maćka o to, aby dowiedział się czy możemy skorzystać z infrastruktury sieci hoteli Rosamar (chodziło konkretnie o aquapark znajdujący się 200 m od hotelu). Obiecał, że oddzwoni na podany przeze mnie mu numer telefonu. Oczywiście nie muszę mówić, że informacji zwrotnej nie otrzymałam. Zapisaliśmy się na całodniową wycieczkę do Barcelony. Spytałam o ramy czasowe tej wycieczki – pan Maciek poinformował mnie, że jest to wycieczka od 9 rano do 17 po południu. Ucieszyłam się, że zdążymy na kolację, która jest od 18 do 21:15. Jak się później okazało z wycieczki wróciliśmy po godzinie 21 i gdyby nie to, że super pani pilotka (tu naprawdę chylę głowę dla Pani Doroty, która nas oprowadzała po Barcelonie za jej wiedzę, znajomość zwyczajów, umiejętność przekazania informacji) wydzwaniała w trakcie naszej drogi powrotnej do hotelu z autobusu, żebyśmy mogli dostać kolację (bo jak sama głośno powiedziała :”to ja się o was bardziej troszczę niż wasi rezydenci”) to pewnie po powrocie do hotelu zostalibyśmy zamknięte drzwi stołówki. Co do samej wycieczki do Barcelony – u pana Maćka wykupiliśmy od razu dodatkowo wejścia do Sagrady w cenie 18 euro od osoby dorosłej i 16 euro od dziecka. Po rozdaniu biletów przed wejściem do Sagrady okazało się, że cena na biletach jest: 15 euro od dorosłego i 13 euro od dziecka. Rainbow zarobił na nas zatem po 3 euro na głowę. Nieładnie. Pani pilotka tłumaczyła biuro, że to koszty manipulacyjne – tj. wydrukowanie biletów, ale nie wierzę, że kartka papieru i trochę tuszu kosztuje 3 euro. Wstyd Rainbow. Tak się nie robi. To jest po prostu nie fer. Macie zniżki na wejścia grupowe do Sagrady więc weźcie od ludzi tyle ile faktycznie płacicie. Jeszcze raz mówię: WSTYD i czyste świństwo ze strony Rainbow. Wracając jeszcze do pana rezydenta Maćka poza pokazaniem na mapie przez 20 minut każdej rodzinie punktów na mapie Lloret nic ciekawego się nie dowiedzieliśmy. Kiedy byłam na wakacjach z innymi biurami rezydenci opowiadali o kulturze, zwyczajach danego kraju i regionu, podstawowych zwrotach w danym języku – tutaj NIC. Kompletne zero. Porażka. Tragedia. Myślałam, że to tylko jeden taki „zakręcony” rezydent w Rainbow. Niestety, inny rezydent, który nas odwoził na lotnisko również nie odbiegał od swojego poprzednika. W pewnych momentach zastanawiałam się czy jest w ogóle Polakiem. Może się czepiam, ale z polszczyzną miał naprawdę na bakier (myślałam, że takie osoby powinny mieć wyższe wykształcenie – co do tego pana mam poważne wątpliwości) – powiedział np. „na lotnisku będziecie mieć KONTROL”. Kontrol (Ctrl) to chyba jest przycisk w komputerze. Na lotnisku możemy mieć „kontrolę”, a nie „kontrol”. Ponadto mieliśmy mieć – zdaniem tego rezydenta – „fakturowanie”. Chodziło oczywiście o odprawę. Ale zgodnie z terminologią używaną przez tego pana, na lotnisku zostaliśmy „ofakturowani”. No cóż, po raz pierwszy nie zostałam odprawiona, tylko ofakturowana. Żenujące. Sam hotel położony w bardzo dobrej lokalizacji i bardzo ładnym miasteczku Lloret de Mar. Ale to niestety nie zasługa Rainbow. Lloret położone w przepięknym miejscu pomiędzy dwoma wzgórzami, z których roztaczają się przepiękne widoki. Podzielone jest na część „cichą” czyli tą w której my mieszkaliśmy w hotelu Rosamar &Spa i po drugiej stronie miasta – część dyskotekową, w której ponoć klienci hoteli bardzo skarżą się na hałas. Więc trafiliśmy dobrze. Rosamar to kompleks kilku hoteli w Lloret – obok są jeszcze Rosamar Maritim i Rosamar Garden, przechodziliśmy koło nich. Pogoda w Lloret w czerwcu (byliśmy od 10 do 17 czerwca) po prostu super. Było ciepło (ponad 30 stopni), ale wiał przyjemny wiaterek, który łagodził pieczenie słońca. W Hiszpanii wstaje późno słońce (gdy u nas już o wpół do piątej rano świeci już słońce, tam o szóstej rano jest jeszcze ciemno), ale też późno zachodzi. Hotel Rosamar&Spa ma świeżo odnowione pokoje. Bardzo czyściutkie, codziennie zmieniane ręczniki. Na terenie hotelu znajdują się 3 baseny – dwa (mały dla dzieci i duży dla dorosłych) w środku budynków i jeden chyba na zimę zadaszony, ale z niego nie korzystaliśmy. Jeszcze dodatkowo jest ogromne jaccuzi na dachu stołówki. Z niego też nie korzystaliśmy bo nie wpuszczali tam dzieci. Plaża piękna, szeroka, żwirkowa (więc trochę kłuje i parzy w nogi), ale morze czyściutkie. Jedzenie bardzo dobre, dużo owoców morza. Pokosztowaliśmy krabów, krewetek, przeeeepyszne mule. Normalne europejskie jedzenie oczywiście też – puree, frytki, pizza, kurczaki, wołowina, wieprzowina, ryż, sałatki, owoce. Na śniadanie standardowo – english breakfast – jajka w różnej postaci, bekon, fasolka, wędliny, sery, oliwki, owoce, świeże pieczywo, omlety itp. Można dobrze sobie pojeść. Ogólnie pobyt udany, choć nie była to zasługa biura podróży Rainbow. Jeśli pojadę znowu na wakacje to NA PEWNO NIE BĘDZIE TO RAINBOW.
4.0/6
Generalnie wszystko ok. jedzenie pyszne i urozmaicone,każdy znajdzie coś dla siebie. Obsługa bardzo miła i pomocna,pokoje czyste. Radzę tylko unikać pokoi na pierwszym piętrze,bo niestety wieczorem są imprezy dla dzieci które trwają do 23 i na samym dole jest potworny hałas.Minusem jest fakt,że żeby dostać się do stołówki trzeba mieć kartkę na jedzenie i trzeba czekać aż obsługa odznaczy wejście.Dodatkowo co uważam też za minus jest fakt,że przekąski które są w barze przy basenie trzeba jeść na miejscu nie można np.zabrac sobie do leżaka. Dużo rzeczy jest dodatkowo płatnych. I woda w butelkach....Można ją dostać tylko od 21 -23 przy barze,strasznie to słabe,bo jeśli ktoś chce wyjść na spacer na plażę to takiej wody nie dostanie tylko trzeba sobie ja kupić.
4.0/6
Lloret de Mar jest piękna miejscowością można odpocząć ale i się zabawić. Dobre miejsce wypadowe do zwiedzania Barcelony czy Girony oraz okolicznych miejscowości. Hotel 4* czysty, baseny malutkie szału nie było - nie korzystaliśmy. Pokoje bardzo małe ciężko się funkcjonuje, nie ma miejsce żeby walizkę rozłożyć swobodnie. Łazienka mikro. Jedzenie bardzo dobre. Jeżeli ktoś ma All i np nie korzysta w danym dniu to hotel nie wydaje suchego prowiantu. Plaża szeroka piękna.