4.5/6
Wspaniałe towarzystwo rekompensujące mankamenty transportu prawie bez klimy, hoteli z mrówkami i marnymi posiłkami w Sabadell, cudowny bogaty program dla spragnionych widoków i architektury.Piękne wybrzeże Portugalii od Lizbony przez Sintrę do Coimbry ze wspaniałą niespodzianką - koncert klubowego fado. Warto wrócić do tych miejsc pamięcią oraz przy okazji do niektórych miast: Madryt - muzeum Prado, Sintra na spacer po zamkach, Setubal - plaża nad Atlantykiem.
Małgorzata, Warszawa - 14.10.2014
10/10 uznało opinię za pomocną
4.0/6
Program zrealizowany prawie w 100 % (to czego się nie udało z przyczyn niezależnych od biura zastąpiono innym "patio"). Pilotka "pozytywnie zakręcona" kulinarnie, stąd tytuł opinii. Błędnie dobrana lokalizacja hoteli : okolice Burgos (powinien być dalej o min. 50 km w kierunku Madrytu), Setubal (hotel powinien znajdować się na północ od Lizbony) i okolice Porto (hotel powinien znajdować się na południe od Porto). Efekt - ok. 500 km "autobusogodzin" bez potrzeby ich spędzania w aglomeracyjnych koreczkach i pewnie ze 6-7 godzin więcej na podziwianie iberyjskiej atmosfery. "Trudny powrót"- doba bez pozycji horyzontalnej i prysznica. Reszta to same "plusy dodatnie", konik p. Joanny to też nie minus.
Mirosław, Strykowo - 24.09.2019 | Termin pobytu: wrzesień 2019
3/3 uznało opinię za pomocną
4.0/6
czyli to czego szukam na objazdówkach - ludzie, szlaki, miejsca, smaki. Ludzie - na objazdówki jeździ specyficzna grupa ludzi, którzy wiedzą czemu wybierają taki rodzaj wypoczynku. Są rządni wiedzy, zdyscyplinowani i wrażliwi na piękno. Szlaki - wytycza ramówka wycieczki i pilot. Ramówką kieruję się przy wyborze wycieczki. Dobry, mądry pilot to sukces imprezy i satysfakcja z wycieczki. Ale na to nie mam wpływu. Miejsca - na Iberiadzie są przednie. No, bo i powąchanie Barcelony Gaudiego i Lizbona z zaułkami i wiele innych po drodze, do których chce się wracać. Smaki - to jest to co mnie fascynuje. Kiedy wspominam wycieczkę łączę widoki, klimat, smaki i uczestników a całość najczęściej jest jak dobre winio. Plusy i fusy. Co do pilota. Tym razem było tak sobie. Nie integrująca uczestników i kiepsko zorganizowana ( zamieszanie z miejscami w autokarze, zamieszanie z zakwaterowaniem, bieganina) co zostało tak odnotowane w dzienniku z podróży - "Kolejny dzień nie nadążamy za pilotką. Pani nie przyjmuje do wiadomości, że w ruchu miejskim nie da się chodzić jej tempem. Zaczyna nas to irytować. Mamy też problemy z autokarami. Pierwszy ma zepsutą klimatyzację, drugi jest za mały a trzeci sprawny z miłą obsługą ale ciasny i bez jakichkolwiek udogodnień." Jedyny komplement "miła pilotka", może w porywach jeszcze na jakieś 3 by zarobiła, ale miejscowi piloci - załamka. Przykład - w Burgos pilotka lokalna poświęciła nam swój cenny czas od 18.15-19.05. Wcześniej pilot Piotr spieszący się gdzieć przegonił nas przez Salamankę wg schematu "na lewo, na prawo a w środku durnie co za to płacą". W Prado okazało się, że jest jeden pilot i dwie grupy więc zamiast zwiedzać trzeba było marnować czas na oczekiwanie. Zakwaterowanie. Ogólnie niezłe choć dziwnie usytuowane - zawsze po przeciwnej stronie w stosunku do kolejności zwiedzania więc marnowanie czasu na przejazy tam i z powrotem do hotelu. Nam w Setubal Campanile trafił się zapyziały pokój z ryczącą klimatyzacją i dopiero po dwudniowej interwencji udało sie go wymienić. Jedzenie -różne ale przeważnie smaczne, obfite. Jedna uwaga - stoły szwedzkie rano. Niby udogodnienie, ale gdy czasu mało a w grupie osoby nie mogące sie zdecydować którą bułeczkę wziąć, robi się nerwowo. Może warto jednak śniadania robić serwowane? Każdy dostaje przydział, znika wstydliwy problem wynoszenia jedzenia. Na tej imprezie nieporozumieniem okazały się wycieczki fakultatywne. Toledo jeszcze by uszło ale Obidos, do którego jechaliśmy dłużej niż byliśmy na miejscu i goniliśmy w upale z jęzorem na brodzie tylko po to, by później krążyć po mieście by część wycieczki "plażowej", na raty, podwozić pod markety to jednak nieporozumienie. Uzależnienie drogiej imprezki (40 E) z Fado, od ilości osób podobnie. A nawiasem już kolejny raz się zdarza, że imprezy są nie do zrealizowania z przyczyn zewnętrznych np. muzeum w dzień wolny, atrakcyjny wieczór w okresie, w którym nie jest realizowany albo w miejscu, które już nie funkcjonuje. To taka łyżka dziegciu, po to by oraganizatorzy przemyśleli punkt widzenia truystów. Jest też wisienka na torcie - to trafienie do Fatimy akurat 13 czerwca czyli w dzień ochodów objawień. Tym razem do podróżnego słownika wspomnień zapisuję hasła wywoławcze - bakalau do kawy (!), ginhinja w Obidos, Jakaranda w Sintrze
Irena i Kazimierz Podlasie. - 18.11.2016
24/29 uznało opinię za pomocną
4.0/6
Wycieczka niezwykle ciekawa, mnóstwo wrażeń związanych ze zwiedzaniem historycznych i topowych miejsc. Interesujące i unikatowe informacje przekazane przez przewodnika wycieczki. Warto było uczestniczyć w tym wydarzeniu!
BARBARA, Gdynia - 10.10.2016
36/39 uznało opinię za pomocną