5.4/6 (73 opinie)
3.5/6
Wycieczka objazdowa Tanzania i Kenia fantastyczna. Tysiące zwierząt, spotkania z dziką przyrodą zarówno w dzień jak i w nocy. Wszystko dzięki cudownym miejscom noclegowym;np. w centrum Serengeti czy pod dachem Afryki Kilimandżaro. Początek lutego pozwala na dokładną obserwację wielkiej piątki ponieważ nie było zbyt wysokich temperatur. Opieka Pani Ani , jej wiadomości i cierpliwość na najwyższym poziomie. Za wszystkie przeżycia i piękne wspomnienia bardzo dziękuję. Schody zaczęły się wypoczynku. Hotel Neptune Paradise wygodny, czyściutki i sympatyczny, czego nie można powiedzieć o panu rezydencie. Informacje, które otrzymalam na spotkaniu nie zgadzały się z rzeczywistością. Po pierwsze pan rezydent poinformował, że w Kenii dolary i euro mają ten sam przelicznik na szylingi kenijskie ( czyli 1 : 90 ) i tak przyjmował wpłaty na wycieczki miejscowe. Rzeczywistość okazała się inna. Za jednego dolara dostałam 90 szylingów, za jedno euro 100. Tłumaczenie, że euro trzeba wymieniać na dolary w kraju gdzie wszystkie ceny podane są w szylingach jakoś mnie nie przekonało. Po drugie, zapewniał wszystkich zebranych, że w dniu wyjazdu lunch w dniu wyjazdu jest zapewniony przez biuro Rainbow, co nie okazało się prawdą. Zeby skorzystać z napojów i posiłków należało dodatkowo zapłacić 20 euro, oczywiście bez pokwitowania. Opieka rezydencka pozostawia wiele do życzenia. Na lotnisku niestety rezydenta nie było. Ogólnie objazd super, wypoczynek świetny, opieka rezydenta z Rainbow niekoniecznie.
3.0/6
To był mój kolejny raz w "czarnej" Afryce w której od lat jestem zakochana. Z Rainbow w Afryce byłam już w Kenii, Gambii, Senegalu, Egipcie, Maroko. I doskonale wiem czego powinnam się spodziewać, wiem, że nie jest to Europa, wiem, że to biedny kraj. Więc, jeżeli biuro w odpowiedzi na moją pierwszą reklamację pisze, że w sekcji "Przeczytaj Koniecznie" informują o trudnościach w dostępie do wody i prądu to przyznam, że nie spodziewałam się, że to dotyczy dwóch dni bez bieżącej wody i jednego dnia bez prądu (a taka loggia nam się trafiła), nie wymagam gorącej wody 24 na dobę ale raz dziennie chciałabym wziąć prysznic. Woda generalnie jest letnia, ale to nie problem. Jeepy w Tanzanii lepsze niż w Kenii ale pod warunkiem, że się nie psują. A nam się psuły przez co traciliśmy dużo czasu no i bezpiecznie nie było, jedno auto trzeba było wpychać pod górę......a kierowcy jeżdżą szybko. Pilot Robert, wiedza i zaangażowanie duże ale i On nie był w stanie wymóc zmiany loggi czy wymiany auta na nowe. Poza tym program super (poza pierwszym dniem - 2 godziny snu), Afryka, Kilimandżaro no i zwierzęta, rewelacja :) Do Afryki oczywiście wrócę ale raczej z innym biurem
2.5/6
Daję 2,5 gwiazdki zamiast 1 tylko przez wzgląd na przewodniczkę Panią Małgosię, która swoją charyzmą, uśmiechem, miłym i otwartym podejściem do nas oraz ogromną wiedzą na temat Afryki naprawdę zrobiła nam ten wyjazd udanym. Generalnie bardzo polecam zobaczyć wszystkie te piękne miejsca – mnie osobiście najbardziej się podobało Serengeti i Ngorongoro, natomiast raczej sugerowałabym skorzystanie z oferty innego biura. Gdyby Pani Małgosia zmieniła pracę, to w ogóle radziłabym omijać Rainbow szerokim łukiem. Cena jest bardzo wysoka i nie pokrywa za dużo, gdyż i tak na miejscu trzeba dać na dzień dobry dodatkowo 840 USD za kierowców i wjazdy do parków, gdzie były noclegi. Wiedzieliśmy o tym, przełknęliśmy to, bo bardzo nam zależało. Nie spodziewaliśmy się jednak, że biuro będzie robiło przy tym takie trudności, o czym poniżej. Najpierw zmieniono nam lotnisko, z którego był wylot – miało być Okęcie, a były Pyrzowice (generalnie loty z innych lotnisk jak Pyrzowice to fikcja, przynajmniej w 2024 roku). Następnie zmieniono daty i w ogóle wycieczkę – miało być safari i potem tydzień na Zanzibarze, a było safari i potem wypoczynek w Kenii w późniejszym terminie niż chcieliśmy – a to jednak duża różnica. Nie mieliśmy żadnej możliwości zweryfikowania cen jakie były wcześniej oraz okazało się, że liczba uczestników wyprawy jest tajna – czyli odwołano nam wyjazd, bo nie było dostatecznej liczby uczestników, ale nikt nie chciał nam udzielić informacji jaka jest ta liczba. Również gdy już było jasne, że impreza safari z wypoczynkiem w Kenii się odbędzie, to wciąż nie podano nam liczby osób biorącej w niej udział, więc w sumie nie wiedzieliśmy na co się decydujemy. Do tego postawa biura w stylu „nie mam pana płaszcza i co mi pan zrobi”, co w mojej ocenie jest niedopuszczalne w przypadku jednego z najdroższych wyjazdów w ofercie Rainbow – tak jak by im w ogóle nie zależało na utrzymaniu klientów, a raczej chcieliby się ich pozbyć. Poziom arogancji jednej z Pań był tak duży, że musieliśmy zmienić opiekuna, bo inaczej po prostu zrezygnowalibyśmy z wyprawy, na której bardzo nam zależało. Przy zmianie miejsca wylotu obiecano nam tylko parking na lotnisku za 0zł (gdzie pierwsza „opiekunka” z Rainbow później uporczywie dorzucała nam jakieś drobne płatności za to i trzeba było ponownie korygować umowę). Biuro miało gdzieś, że wylot był o 4:00 rano i powrót o 1:00 w nocy – tylko parking, żadnej usługi hotelowej byśmy mogli bezpiecznie dojechać i wrócić. Potem okazało się, że to nie jest NA lotnisku, a jakieś 2km od lotniska… Do tego tuż przed wyjazdem zmieniono nam parking na inny, do którego nie dało się ani wjechać używając kodów, ani wyjechać – trzeba było czekać, aż przyjedzie ktoś z obsługi, jakby nie było dość, że zostawia się samochód na 2 tygodnie w szczerym polu bez żadnej ochrony. Ponadto oczywiście oczekiwanie na dojazd do lotniska i przejazd później z lotniska na parking, co przy powrocie zajęło od momentu lądowania, do wyjazdu z parkingu w sumie ok. 2 godziny… jakby człowiek nie miał dość po 10h lotu i lądowaniu o 1:00 w nocy… tak więc parking koło lotniska opuściliśmy dopiero ok. 3:00 przez problemy z dotarciem na niego i później opuszczeniem go. Co do samego lotniska – nie opłaca się brać talonów za 1zł na sklepy na lotnisku, bo można go wykorzystać tylko w określonych sklepach i w Pyrzowicach są one ulokowane przed wejściem do strefy bezcłowej, tym samym nie kupi się np. wody na przelot. To jest akurat ważne, bo w trakcie 10h lotu nie ma żadnego cateringu, jak już to trzeba za wszystko płacić (w tym wodę). Dodam, że samolot jest w ogóle nieprzystosowany do tak długich lotów – to może latać najdalej do Hurghady, bo 4h jeszcze się jakoś zniesie, ale 10h z międzylądowaniem w Hurghadzie to już udręka - ciasno, niewygodnie, okropnie. Załoga miała szczęście, bo się wymieniała w Hurghadzie, natomiast pasażerowie musieli cierpieć. Co do samego safari – super! Widzieliśmy całą wielką piątkę i wiele więcej. Ponadto Pani Małgorzata wszystko super ogarniała, dostosowywała do naszych potrzeb i chętnie dzieliła się wiedzą na temat afrykańskiej przyrody i życia ludzi. Oczywiście jeepy w Tanzanii znacznie wygodniejsze niż busiki w Kenii - ale widać busiki tańsze, a to dla biura najważniejsze. Noclegi w większości super, poza Amboseli – tam była masakra – dziury w drzwiach, biegające robale po pokoju, niezbyt skuteczna moskitiera, bród itd. Itp. Biuro o tym wie i nic z tym nie robi. Kolejny problem z biurem – brak informacji, że w szczególności w Ngorongoro i Serengeti wcale nie jest zbyt ciepło i należy wziąć więcej ciepłych rzeczy. W nocy temperatura spada nawet poniżej 10 stopni, za dnia w najcieplejszym momencie to max. 24-25 stopni i często zimny wiatr. Do tego często brak lub niedostatecznie ciepła woda w lodgach i przeziębienie gotowe – co mnie niestety spotkało już 3 dnia wyprawy i towarzyszyło do końca pobytu w Afryce. Przejazd z safari na wypoczynek w Mombasie szedł gładko do momentu wyjazdu z lotniska, gdzie pojechaliśmy najpierw, gdyż 2 osoby nie zostawały na wypoczynek i wracały do Polski. Okazało się, że również Pani Małgorzata musiała nas opuścić, bo miała już nową grupę do przejęcia. Zostawiono więc nas samych z kierowcami (były 2 busiki – w jednym 7 pasażerów, a w drugim zostało tylko nas 2). Nie byłoby w tym nic dziwnego, gdyby nie fakt, że w Mombasie były wtedy protesty i blokady dróg. Tak więc o ile nowo przybyli turyści dostali eskortę policji, my musieliśmy radzić sobie sami. W pewnym momencie napatoczyliśmy się na blokadę – kierowca dał jakiś pieniądz by nas przepuścili, ale i tak okazało się to nie do końca wystarczające. Młodzi mężczyźni wchodzili do naszego samochodu (na szczęście tylko od strony kierowcy, nie do „naszej strefy”), a potem obwiesili się na samochodzie (3 czy 4 z tyłu, 1 z przodu) i tak przejechaliśmy z nimi kawałek. W drugim busiku nie było miejsca, więc ten został oszczędzony – my nie mieliśmy takiego szczęścia. Po jakimś czasie nam odpuścili i mogliśmy jechać już normalnie dalej. Potem kierowca pomylił drogę – dobrze, że mieliśmy zainstalowane ESIMy w telefonach i mogliśmy to sprawdzić w nawigacji i pokierować kierowcę w odpowiednią stronę. Generalnie przejazd zajął cały dzień, nie było tu przewidzianego żadnego obiadu, więc chociaż tyle, że na lotnisku dostaliśmy od ludzi z Rainbow (którzy tam zostali) wodę i jakieś babeczki, to przy tym ogromnym zmęczeniu przynajmniej nie byliśmy jakoś mega głodni. Konkludując – safari w Tanzanii i Kenii super, ale niekoniecznie z biurem Rainbow.
2.0/6
Pobyt w Tanzanii rewelacja , przyroda zadziwia. Pilotka o wielkiej wiedzy organizator grupy tragiczny. program ciekawy