5.2/6 (742 opinie)
4.0/6
Warto zobaczyć Kubę - to jest zupełnie inny świat, niż ten co znamy z własnego czy z europejskiego podwórka, Ale zdecydowanie ten kraj jest przewartościowany. To bardzo biedny kraj, a dla turystów ceny z kosmosu. Dla "swoich" np. langusta za 20 zł (w przeliczeniu po czarnorynkowym kursie), dla turystów 17 euro. I wcale się z tym nie kryją. Średnie wynagrodzenie w tym kraju około 50-60 euro i dokładnie tyle kosztuje wstęp na rewię, to jakby w Polsce trzeba było zapłacić 3000 zł. Przerażające. Obiady dla turystów za 15 euro,, czyli tygodniówka przeciętnego Kubańczyka. Takie podejście do turystów zdecydowanie na minus.
4.0/6
Wycieczka ogólnie na plus choć niektóre atrakcje były po prostu nudne i według mnie wycieczka miała trochę zbyt historyczny charakter. Plan zmieniony ze względu na tajfun.
4.0/6
Część objazdowa ciekawa. Fakultety takie sobie , może tylko kabaret Paradis w Hawanie - wart wydanych pieniędzy. Dzień z panią Ulą i dzień w Caya Santa Maria - fantastyczne. Transport - podobno nowymi chińskimi autobusami - trudny do przeżycia, jeśli się trafiło na popsuty fotel swój lub sąsiada przed sobą. Część pobytowa w Varadero w Sirenas Coral**** też trudna do jednoznacznego zaopiniowania , bo jedzenie doskonałe, ale wymagające opracowania własnej metody i szczęścia przy przychodzeniu na posiłki. Drinki doskonałe, ale nie zawsze i nie wszędzie. Spektakle cowieczorne w teatrze Melia - urozmaicone, ale tak nagłośnione, że uszy odlatywały . Pokoje - przestronne, wygodne , ale niby sprzątane i z zdewastowanym wyposażeniem też np. wyrwany sejf, wypadająca klamka itd. Interwencje własne i Rezydenta - bezskuteczne . No i przeciekający dach w czasie deszczu - woda na korytarzach , woda w pokojach o niskich progach - posadzki wtedy były śliskie , ale na pewno umyte. Plaża i ocean - cudne !!!! Mogłaby być tylko informacja w materiałach z Biura, że bezpłatne ręczniki plażowe pobiera się za kaucją 15CUC ( czyli 15 Euro).
4.0/6
O wycieczce na Kubę myśleliśmy od kilku lat. Teraz, gdy jesteśmy już po – mamy mieszane uczucia. Trzeba pamiętać, że to od ponad 60 lat kraj komunistyczny, a od 25 całkiem samotny i bez wsparcia ze strony bratnich krajów. I to widać na każdym kroku. Budynki, ulice nie remontowane od kilkudziesięciu lat. Z powodu dużej wilgotności wszędzie na budynkach widoczny grzyb. Nigdzie nic się nie buduje, nie remontuje. Havana, Ciednfuegos, Trynidad mają wielki potencjał, ale obecnie robią dość przygnębiające wrażenie, gdyż wszystko jest bardzo zniszczone i nie doinwestowane. Mieszkańcy otrzymują kartki na żywność i środki czystości - np. na 5 jajek na miesiąc dla 1 osoby, 1 litr mleka dziennie dla dziecka, ale tylko do osiągnięcia 7 roku życia, niewielka ilość mięsa i kawy, której i tak nie ma nigdzie. Słodycze, masło, pasta do zębów to towary LUKSUSOWE, których władza nie zapewnia. Ale konkrety. Na Kubie przebywaliśmy od 03 do 18.12.2015r. Kuba powitała nas deszczem, który nam towarzyszył przez cały pierwszy tydzień zwiedzania kraju. Havana urokliwa. Warto udać się na koncert muzyczny w klubie (dodatkowa opłata 35 euro). Świetne wrażenia, super muzyka, wśród kilku wykonawców wokalistka ponad 80 – letnia. Super niespodzianka w postaci przejazdu starymi samochodami od Placu Rewolucji do Kapitolu. Zwiedzanie obiektów wymienionych w ofercie biura zgodnie z planem. Wszędzie stare samochody, rzeczywiście to niepowtarzalny symbol Kuby. Warto wybrać się na lunch na własną rękę, taniej i smaczniej niż w ofercie przewodników biura. Muzyka słyszalna w miejscach, gdzie przebywają turyści. Hotel Vedado w Havanie ubogi. W pokojach czuć zapach pleśni, klimatyzatory stare, bardzo głośne (we wszystkich hotelach ten minus -wskazane stoppery do uszu). Warto zabrać własne ręczniki, te hotelowe zniszczone, szare a nie białe, często dziurawe. Jedzenie dla osób niewybrednych. Cienfuegos i Trynidad. Warto w wolnym czasie podejść do bocznych od rynku uliczek i poznać życie kubańczyków. Można zaglądać do domów, bo kubańczycy są otwarci i z uśmiechem pozwalają wejść i zobaczyć jak mieszkają. A mieszkają w ekstremalnej biedzie. Nigdzie nie widziałam pralki, lodówki kilkudziesięcioletnie (o ile są), łazienki często nieczynne, kanalizacja nie działa. A mimo to uśmiechy na twarzach mieszkańców. Warto mieć piłki dla dzieci, notesy, długopisy, notesy, mydła, środki higieniczne dla kobiet, paty do zębów, proszek do prania i kawę mieloną lub rozpuszczalną. I po prostu rozdawać nawet przypadkowym przechodniom. Warto zabrać ze sobą nie używane telefony komórkowe z ładowarkami i podarować Kubańczykom(o kawie i telefonach dowiedzieliśmy się na miejscu i żałuję, że nie mieliśmy ze sobą). W Trynidadzie warto pojechać wieczorem na występ w Casa de la Musica. Uwaga do biura – zbyt krótki tam pobyt, my byliśmy tylko 1,5 godziny i wracaliśmy do hotelu. Hotele w tych miastach na dość poprawnym poziomie, choć ten w Cienfuegos znów z wilgocią. Podobnie jak w Havanie, jedzenie dla zaspokojenia głodu, ale nie dla wrażeń kulinarnych. Hotel Memories Varadero znacznie poniżej oczekiwań. W pokojach silna woń pleśni, konieczna była zmiana pokoju. W ofercie biura 7 restauracji a’la carte. W rzeczywistości tylko 2 – włoska i japońska. Francuska nie istnieje od ponad roku, innych nie znalazłam, to po prostu bary przy basenach. Ale i tak w czasie tygodniowego pobytu można skorzystać tylko z dwóch restauracji w ramach ceny. Toalety ogólnie dostępne na terenie hotelu w bardzo złym stanie, brudne i śmierdzące. Prysznice przy plaży i basenach nieczynne. W restauracji głównej cały czas prowadzony jest remont. Więc wszechobecny zapach farb, wdychany pył (robotnicy szlifują tynki). Jedzenie dla niewybrednych. Hotel odradzam stanowczo. Biuro pobiera po przyjeździe na Kubę 125 euro na napiwki i bilety wstępu. Uważam, że przedstawiciel biura po zakończeniu części objazdowej powinien się rozliczyć z tych pieniędzy, zwłaszcza że w konkurencyjnym biurze podróży z Polski jest to robione. Turysta powinien wiedzieć na co poszły te pieniądze. Poruszanie się po kraju w części objazdowej odbywa się klimatyzowanymi autokarami. W każdym autokarze „kubański anioł stróż”, czyli przedstawiciel władz, który dyskretnie nas pilnuje i obserwuje. Podczas przejazdów można trochę zobaczyć codzienne życie kubańczyków, ale czuje się duży niedosyt. Warto w zwiedzanych miastach odejść od centrum i po kilkunastu metrach zobaczyć choć trochę prawdziwego tam życia. Decydując się na wycieczkę trzeba pamiętać, że Kuba jest krajem komunistycznym i bardzo biednym. Standard życia Kubańczyków to trzeci świat. To co mają turyści jest niedostępne dla mieszkańców.