Zastanawiasz się, czy ta wycieczka to dobry wybór? Wpisz pytanie, a dostaniesz podsumowanie wszystkich opinii naszych gości.
5.0/6
Czy ta opinia była pomocna?
Ogólnie wycieczka udana z wyjątkiem ostatniego dnia (byliśmy tylko na objeździe) w którym nie było planu. Plątaliśmy się trochę, bo samolot był dopiero o 1.30 w nocy. Można było to inaczej zorganizować np. zawieźć nas do hotelu blisko plaży, w którym zostawilibyśmy walizki i poszli nad ocean, a potem pojechać na lotnisko. My byliśmy na lotnisku o godz. ok.20,00, a wpuszczali dopiero o 22,30. Do tego czasu koczowaliśmy na ławkach przed lotniskiem bez możliwości zjedzenia czegokolwiek, bo nic nie było.
5.0/6
Czy ta opinia była pomocna?
Dziękuję, bardzo udana wycieczka. Objazd i pobyt wyczerpały wszystkie moje oczekiwania. Tak trzymać ! Z Raulem gadającym po polsku to strzał w dziesiątkę, naprawdę ...., Marzena jest również fajnym pomysłem na kontakt z "inną" Kubą , no i Edyta - sympatyczna, kompetentna babka - ciekawy zespół
5.0/6
Czy ta opinia była pomocna?
Wycieczka bardzo tresciwa, mozna poznax wyspe od tej prawdziwej strony. Hotele calkiem okej natomiast nie brakowalo robakow niestety co powodowalo dyskomfort. Mozna sie tylko przyczepic do braku czasu na samodzielne eksplorowanie miasta i zakup pamiatek, szczegolnie w stolicy.
5.0/6
Czy ta opinia była pomocna?
Super przygoda, polecam z całego serca zobaczyć i poczuć klimat Karaibów, jednak zostać tam na dłużej to niekoniecznie. Bieda, ubóstwo i korupcja to codzienność mieszkańców.
5.0/6
Czy ta opinia była pomocna?
Jako miłośnik egzotycznych krajów i pięknej przyrody,uświadomiłem sobie,że moja noga nigdy nie stanęła na kontynencie Amerykańskim,dlatego postanowiłem nadrobic zaległości.Krajem ,który postanowiłem zobaczyć w pierszej kolejności,takim ,,must see" okazała się być Kuba.Powody co najmniej były dwa.O pierwszym napisałem powyżej,natomiast drugim jest fakt,że Kubę czekają nieodwracalne zmiany.Stany Zjednoczone planują znieść embargo nałożone na Kube i na wskutek ocieplenia stosunków kubańsko-amerykańskich wyspa ta może w kolejnych latach stracić swój urok.Oczywiście dla Kubańczyków mogą przyjść lepsze czasy ,ale kraj ten może stracić na turystycznej atrakcyjności.Niebawem to budynki z czasów kolonialnej świetności czeka renowacja a na drogach stare,urokliwe dodge zastąpią importowane nowsze samochody,dlatego dla mnie była to ostatnia szansa , by zobaczyć prawdziwą Kubę,kraj na którym czas się zatrzymał trzydzieści lat temu,poznać ustrój którego nie doświadczyłem ,zobaczyć jak to jest ,że w czasach gdy nic nie było ,ludzie wszystko mieli.Z nadziejami oraz obawami udałem się na tą wyspę. Na Kubę przybyliśmy początkiem stycznia.Przylecieliśmy do Varadero w południe skąd udaliśmy się do Hawany , gdzie rozpoczeliśmy nasz objazd.Po drodzę zatrzymaliśmy się przy punkcie widokowym w prowincji Matanzas,które było wspaniałym rozpoczęciem podróży.Atrakcją jest most Bacunayagua ,z którego rozpościera się wspaniały widok na wąwóz,którym płynie rzeka Bacunayagua.Tam warto zakupić Pinacoladę za równowartość 5 CUC w przeliczeniu około 5 euro.Gorąco polecam ,bo w żadnym innym później miejscu nie piłem lepszej pinacolady, podawanej w wydrążonym ananasie, z pięknym widokiem na połacie zieleni.Następnie udaliśmy się do Hawany. W hotelu w Hawanie pozostaliśmy na cztery nocę podczas gdy na zwiedzanie Hawany poświęciliśmy dwa dni.Sama stolica Kuby ma wiele do zaoferowania,ale co najważniejsze zobaczyliśmy najciekawsze miejsca stolicy.Jednym z nich był Fort Morro,twierdze ulokowaną na skalistym cyplu,która stanowi jeden z najważniejszych zabytków starego miasta.Stamtąd rozpościera się piękny widok na Hawanę.Kolejnymi ciekawymi punktami były:Plac rewolucji oraz cmentarz Kolumba.Plusem pobytu w Hawanie był czas na samodzielne eksplorowanie miasta.Ci co chcieli odpocząć mogli iść do kawiarni na orzeźwiające mojito, wsłuchując się w rytm kubańskiej muzyki .My zatopiliśmy się w wąskich uliczkach Hawany , sycąc się ich urokiem i świetnością kolonialną.To była jak podróż do przeszłości.Kolejny dzień odkrywaliśmy piękno Kubańskiej przyrody ,czyli wyczekiwany przeze mnie punkt programu.Okolice Pinal de Rio zachwycają przyrodą.Odwiedziliśmy ogród botaniczny ,w którym poznaliśmy endemiczne rośliny wyspy,później dolinę Vinalles gdzie można zobaczyć wapienne ostańce Mogotes.Tam możemy zrobić zdjęcie z Hutią czyli endemicznym,uroczym gryzoniem żyjącym na Kubie.Kolejne dni przyniosłym nam wiele nowych atrakcji.Rejs po kanałach Zapata,zwiedzanie farmy krokodyli z degustacją mięsa z krokodyla(bardzo smaczego :D). Kolejnym obowiązkowym miejscem ,które będąc na Kubie należy zobaczyć to Trynidad.Ta miejscowość pomaga nam zobaczyć prawdziwą Kubę,choć biedną to realną,gdzie ludzie skromnie żyją ,ale są szczęśliwi.Tam gdzie muzyka odgrywa w sercu kubańczyków wielką wagę,w której mogą wyrazić marzenia by być wolnymi lub opowiewiedzieć historię kolonialnej świetności.Muzyka jest do tego stopnia obecna w ich życiu,że nawet gdyby kraj mógł zabrać wszystko Kubańczykom , muzyki im nie zabierze.W Trynidadzie przyjemnym punktem były odwiedziny w tawernie Canchanchara,gdzie można wypić trunek na bazie mieszanki rumu,miodu i cytryny.Będąc w Tryndadzie warto zabrać ze sobą jakieś środki czystości na prezenty dla Kubańczyków np. mydła,szampony,pasty do zębów,zresztą nie tylko w Trynidadzie nam się przydadzą ,ale i w innych miejscach.Kubańczycy bardzo cenią sobie takie prezenty,które dla nich są trudno dostępne i dużą przywiązują wagę do higieny osobistej.Wieczorem udaliśmy się w kierunku wyspy Cayo Santa Maria gdzie spędziliśmy dwie noce.Wyspa z piękną plażą pozwalała nam zrelaksować się po objeździe, a przed nami była jeszcze ostatnia podróż w kierunku Varadero gdzie wypoczywaliśmy tydzień.
5.0/6
Czy ta opinia była pomocna?
Kuba to piękny kraj, szkoda ze taki biedny. Dzięki Pani Mirosławie Pawłowskiej - Castro jakość wycieczki zdecydowanie się podniosła. Połączenie lokalnego kolorytu i kwiecistych opowieści Pani Mirosławy pozwoliły nam efektywnie wykorzystać urlop.
5.0/6
Czy ta opinia była pomocna?
Program nie męczący i dla lubiących się wyspać oraz normalnie zjeść śniadanie (nie suchy prowiant w biegu). Wyjeżdżaliśmy o 9.00 a wracaliśmy o 18.00. Na początek w hotelu w Hawanie przez 4 dni pobytu nie było ciepłej wody, jeden dzień było oberwanie chmury i przydałby się ciepły prysznic. Hawana to rudera sprzed 50 lat, odpadające tynki, mieszkańcy żyjący na ulicach lub w domach jak pustostany lub baraki, brud na ulicach ale ludzie uśmiechnięci i ubrani kolorowo, po ludziach nie widać biedy, po domach, samochodach i infrastrukturze bardzo. Tylko centrum i najważniejsze zabytki odremontowane. Jesteśmy trochę zawiedzeni przyrodą, bo cała zieleń taka jednostajna, drzewa to takie większe krzaki + oczywiście palmy, wszystko tak rosnące z przypadku, brak jakiś ładnych terenów parkowych, właściwie brak zwierząt czy ptaków na wolności (pomijam zagrody rolnicze). Natomiast rezydentka - Pani Jola – rewelacja, od 30 lat mieszkająca na stałe na Kubie, bardzo dobry organizator i skarbnica wiedzy, w autokarze nie było chętnych na spanie. Lokalna pilotka Loretta też bardzo sympatyczna i sprawnie się nami opiekująca. Autokar o dobrym standardzie jak na te warunki, nic nikomu nie odpadało i się nie zepsuł po drodze. Większe wrażenie zrobił na nas Trynidad niż Hawana, bardziej klimatycznie, przecudne centrum z brukiem z XV wieku, dużo czasu na samodzielne zwiedzanie + nocny wypad na roztańczone ulice pełne salsy (łał-jak oni tańczą… !!!) Świadomie wybraliśmy ten program i nie żałujemy, bo Kubę po prostu trzeba zobaczyć ale raz wystarczy, tam więcej nie ma czego oglądać. HOTEL MEMORIES VARADERO na pobytówce – plaża jedna z ładniejszych w tym rejonie jeżeli nie najszersza, łagodne zejście do wody, parasole, leżaki ale oczywiście w pierwszych rzędach trzeba rezerwować leżaki wcześniej tj. ok 8:00, potem to już w ogóle leżaków brakowało bo hotel to moloch. Baseny bardzo płytkie, raczej brodzikowate, woda do pasa. Teren hotelu bardzo rozległy, albo ma się blisko na stołówkę albo na plażę a dzieli ich odległość ok. 15-20 minut. HOTEL w 80% obłożony przez Kanadyjczyków, dla których to jak Egipt dla Polaka, nawet są konkursy i animacje tylko dla Kanadyjczyków, 10% Chińczyków i 10% reszta świata (Polaków na 2000 gości było z 15 osób). Obsługa nie bardzo sobie radzi z organizacją, przez cały okres pobytu nie doniesiono brakującego koca do pokoju pomimo codziennego przypominania, w budynku nie było ciepłej wody podczas całego pobytu, w innych pokojach grzyb i pleśń zamalowane przez nową farbę a klimatyzacja była może czyszczona przed rewolucją !!! Samo sprzątanie było ok ale ciągle brakowało ręczników zarówno łazienkowych jak i plażowych. Jedzenie – dość duży wybór, pizza, pasty, makarony, owoce morza, wędlina, sery, steki, hamburgery, ryby itd. Stołówka przeogromna, ale w szczycie godzinowym kolejki do wszystkich stanowisk i brakowało miejsc przy stolikach. Napoje serwowane do stolika ale dość sprawnie. Jest jeszcze kilka innych miejsc gdzie są serwowane posiłki ale oczywiście w ograniczonym wyborze. Generalnie HOTEL MEMORIES VARADERO BEACH RESORT to za duży moloch, człowiek się czuje jak na rynku (na stołówce, przy recepcji, w barach, na plaży), podział na 2 hotele rozwiązałby chyba te problemy, za dużo turystów, za mało miejsca i brakuje obsługi.
5.0/6
Czy ta opinia była pomocna?
Przed wyjazdem wydawało mi się, że wiem, czego spodziewać się po tej wycieczce – oczekiwałam egzotyki, ciekawej architektury, muzyki i tańca. Nie pomyliłam się. Na początku była lekka niepewność. W końcu wyjazd w czerwcu na Kubę, w porze deszczowej, to pewne ryzyko pogodowe. Przekonywałam samą siebie, że przeżyć huragan to także przygoda, ale tak czy owak w duchu bardzo liczyłam na piękną opaleniznę. Jakie było moje zaskoczenie, gdy już pierwszego dnia powitało nas radosne słońce i nie opuściło aż do końca wyjazdu. Co prawda zdarzały się drobne deszcze, szczególnie w nocy, ale w niczym nie przypominało to pochmurnego, polskiego lata. Co więcej, wyjazd poza sezonem turystycznym miał swoje zalety – bardzo mała liczba turystów. W wielu miejscach byliśmy właściwie jedyną dużą grupą, co ułatwiało zwiedzanie i uprzyjemniało wypoczynek. Przygodę z Kubą zaczęliśmy od Hawany. Koleżanka uprzedziła mnie, że jest to jedno z najpiękniejszych miast, jakie widziała, miałam więc wysokie oczekiwania. Dzisiaj, kilka dni po powrocie z wycieczki, nadal nie wiem, jak właściwie opisać to zaskakujące miasto. Przepiękna architektura, skrajnie zniszczona i zaniedbana. Wspaniała historia, pełna sprzeczności i idei niezrozumiałych dla młodego Polaka. Uśmiech ludzi mijanych na ulicy, naznaczony zmarszczkami trudów codziennego życia. W Hawanie czas się zatrzymał i wygląda pięknie – tak pięknie, jak samochody, które są najciekawszym obliczem miasta. Myślałam, że znajdę jeden, może dwa, kilka samochodów znanych z filmów z lat 50-tych, a tymczasem Hawana jest stolicą zabytków motoryzacji. Coś wspaniałego! Nigdzie też nigdy nie widziałam takiej architektury. Większość budynków posiada podcienia z kolumnami, tworzące zadaszony ciąg komunikacyjny, dzięki któremu można spacerować w cieniu. Okna bez szyb, udekorowane metalowymi lub drewnianymi żaluzjami. Egzotyczne rzeźbienia z kamienia pod dachami budynków. To wszystko nadaje Hawanie spektakularny wygląd, pomimo zniszczeń i braku środków na renowację kamienic. Obawiałam się, że w związku z panującym na Kubie socjalizmem, będziemy mieć trudności w znalezieniu sklepów z napojami, jednak absolutnie nie stanowiło to problemu. Co prawda, jak mawiała nasza przewodniczka, na Kubie nie idzie się kupować, tylko idzie się szukać rzeczy i kupuje się to, co się znajdzie i co akurat jest na stanie w sklepie, ale zupełnie nie mieliśmy problemów z kupowaniem napoi, kawy, wody, piwka, drinków. To jest dostępne dla turystów na każdym kroku, podobnie jak pamiątki: wspaniałe, unikatowe kosze tkane z trzciny, magnesy, szydełkowane obrusy, a nawet bluzki i sukienki, kapelusze. Kolejne zwiedzane miasta – Cienfuegos, Pinar del Rio, Santa Clara i mijane po drodze miejscowości, pokazały mi, jak wygląda codzienne życie Kubańczyków, w którym słodycz cukru miesza się z goryczką rumu. Nie jest łatwo żyć w miejscu, w którym ideały rewolucji uniemożliwiają bogacenie się, natomiast w żadnej mierze Kubańczycy nie przestali żyć godnie. W Trinidadzie, który jest architektoniczną perełką, zobaczyliśmy, jak można się bawić. Salsa, do której porwali nas miejscowi, wyraża całe lata historii tego kraju – walczącego, ale jakże radosnego, nieokiełznanego, wspaniałego. Dzisiaj, po powrocie, popijając szklaneczkę rumu Legendario, myślę, że warto było doświadczyć Kuby. Tego kraju się nie zwiedza – Kubę się doświadcza, wdycha i dotyka.
5.0/6
Czy ta opinia była pomocna?
Cieszę się że mogłem jeszcze zobaczyć Kubę Fidela z jej kolorytem i sprzecznościami. Do tego mieliśmy fantastyczną pilotkę p. Bognę, której wiedza i zdolności organizacyjne zrobiły na mnie wielkie wrażenie. Objazdówka po Kubie to na pewno nie jest miejsce gdzie jedziemy pławić się w luksusie, a już na pewno nie jedziemy dobrze zjeść. I to nie wina biura podróży tyko systemu panującego na Kubie. Niestety tej "prawdziwej" Kuby jest z roku na rok coraz mniej...
5.0/6
Czy ta opinia była pomocna?
Bardzo ciekawy program zgodny z opisem wycieczki.