4.7/6 (114 opinie)
Kategoria lokalna 4
1.5/6
Poza świetną lokalizacją hotelu, bardzo blisko urokliwej Ochrydy (Ohrid), niestety cała reszta pozostawiała bardzo dużo do życzenia. Widoczny negatywny wpływ kryzysu finansowego z okresu pandemii. Hotel wymaga gruntownej renowacji (cieknące krany i umywalki, nieszczelne kabiny prysznicowe, nieprzyjemny zapach z kanalizacji, trzeszczące, sprężynowe łóżka). Zdecydowanie lepiej jest w bungalowach. Te ostatnie lepiej zapewniały również spokój w nocy, o który trudno było w hotelu, w którym czasami do 2 w nocy trudno było zasnąć ze względu na "rozrywkowe polskie grupy wycieczkowe", których uczestnicy czasami dawali "popisy wokalne na korytarzu" po północy, a w pokojach trwały długie, nocne i głośne Polaków rozmowy. I na nic się zdały interwencje w recepcji, czy u opiekunów tych grup. Posiłki bardzo skromne, uderzały bardzo niewielkie racje tanich warzyw, często brudne stoły bez obrusów, zdarzały się niedomyte talerze. Hotel został zamieniony na ośrodek treningowy dla bardzo wielu młodych piłkarzy z Albanii i Macedonii, sprawiał wrażenie raczej ośrodka kolonijnego lub OWP z byłej epoki w Polsce. Nie wiem skąd te 4 gwiazdki hotelu, nie zasługuje nawet na 3. Odradzam go osobom, które chcą przyjechać tu na wypoczynek. Jest raczej dla osób, dla których może być bazą wypadową do zwiedzania. Piękne trasy widokowe do pobliskiej Ochrydy (perełki Macedonii), z której można się wybrać do wielu ciekawych miejsc. Nie ma problemu z komunikacją językową. Mili Macedończycy bardzo pomocni, służący wszelką informacją.
1.0/6
Miejsce lepiej omijać szerokim łukiem (nie zasługuje na miano hotelu). Dwa plusy: lokalizacja (niedaleka odległość od centrum Ohrid) oraz praca pań sprzątających i kilku kelnerów ratujących (na ile się da) "tonący statek", jakim jest "hotel"mizo. Przyznam, że w owym miejscu byłam ponad 7 lat temu i był rokujący. Aktualnie miejsce sprawdzi się co najwyżej dla osób o silnych nerwach. Pokój - nie liczcie na widok na jezioro (chyba, że macie więcej szczęścia). Czeka was malownicza panorama... dachu sąsiadującego budynku. A jeśli traficie na pokój na parterze, to gratulacje – macie dodatkowy bonus w postaci prawie kompletnej ciemności, bo sąsiedni budynek blokuje resztki światła. Smród z odpływu dopełnia resztę. Jedzenie? Cóż, przygotujcie się na powrót do PRL-u, bo system kartkowy jest tu świętością. Jeśli nie oddacie kartki rano albo, co gorsza, kartka się zgubi w nieładzie dokumentów recepcji, to o jedzeniu możecie zapomnieć. Obsługa bez mrugnięcia okiem oznajmi, że "kartki brak, jedzenia brak". Zostaje wam wtedy tylko restauracja na mieście i radzę się przygotowywać na taką ewentualność. Warto podkreślić, że obiady i kolacje nie są dla osób, które cenią swoje zdrowie. Zupy instant, zwiędłe sałatki, przesolona mussaka to hity menu. Na deser hitem banan obrócony tak, aby nie było widać że kończy datę przydatności. Śliwki na deser nie myte, Aha, i nie zapomnijcie, że deser (ciasta) je się tymi samymi sztućcami, co obiad! Kelner zadba, żebyście o tym pamiętali. Aby was nieco rozbawić, kelner naleje zupę z wazy bez chochli, od tak wprost do talerza, bo i w czterogwiazdkowym "hotelu" nie przystoi inaczej. Podane lody z łyżką do zupy to norma. Generalnie wielka łaska, że w ogóle posiłek podany. Obsługa w barze? Tam mają was kompletnie gdzieś, bo są zbyt zajęci paleniem papierosów i zabawą. Więc jeśli chcecie zamówić kawę, drinka, uzbrójcie się w cierpliwość. Brak organizacji to motyw przewodni tego miejsca, a o szacunku do klienta możecie zapomnieć, chyba że jesteście innej narodowości niż Polska. Na samym wejściu do recepcji obsługujący Was pracownik z papierosem w ustach, mówi wszystko.