Opinie klientów o Magiczne Południe

5.4 /6
1026 
opinii
Intensywność programu
4.7
Pilot
5.5
Program wycieczki
5.5
Transport
5.7
Wyżywienie
4.8
Zakwaterowanie
4.9
Opinie pochodzą od naszych Klientów, którzy odwiedzili dany hotel lub uczestniczyli w wycieczce objazdowej.

Osoba dodająca opinię musi podać dane osobowe, takie jak imię i nazwisko oraz dane dotyczące wyjazdu, czyli datę i kierunek wyjazdu lub numer rezerwacji. Dzięki tym informacjom sprawdzamy, czy autor opinii faktycznie podróżował z nami. Jeżeli dane się nie zgadzają, wówczas nie publikujemy opinii.
Najlepiej oceniane
Wybierz

6.0/6

MAREK ALEKSANDER, BYSTRA 24.07.2015

Maroko od A do Z czyli od Agadiru do Zagory

Meczety-Allah-Ramadan-Oazy-Kazby-Olejek arganowy czyli Maroko w pigułce. Powietrze lekko parzy po nogach i twarzy – to motto towarzyszyło nam podczas tej wycieczki, gdyż Maroko przywitało nas ciepło dosłownie i w przenośni. Przylecieliśmy do Agadiru późną nocą z 1,5-godzinnym opóźnieniem. W hotelu Tagadirt czekała na nas kolacja, skromna ale nie poszliśmy głodni spać-to tak na obronę fali krytyki tego hotelu. Ranek następnego dnia budzi nas jak na Agadir nie najgorsza pogodą. Mamy szczęście, ze słynnego wzgórza widać prawie całą plażę, port, marinę i zabudowę Agadiru, co między godziną 8 a 9 rzadko się zdarza. Nasza pilotka p. Małgosia informuje nas o programie wycieczki i ruszamy na południe. Przez tereny rolnicze Równiny Sus kierujemy się do TARUDANTU-zwanego „Małym Marakeszem” gdzie zwiedzamy uroczy Pałac Salam. Tu po raz pierwszy kosztujemy miętową, słodką herbatę zwaną „marokańską whisky”. Już od początku wiadomo że nasza pilotka to „gaduła” w pozytywnym tego słowa znaczeniu. Po drodze opowiada nam czym się różnią Arabowie od Berberów oraz jak rozróżnić stroje: haik, dżelabę i gandorę. Dowiadujemy się też na co zwrócić uwagę zwiedzając miasta-co to jest suk a co medina, na czym polega budownictwo riadowe, jak wyglądają cmentarze, co to jest ksar a co kazba i jak wytwarza się pise czyli podstawowy budulec tychże. I właśnie suk jest naszym kolejnym celem. Tu pachnie miętą, kolendrą, marynowanymi w cytrynie oliwkami, ale przede wszystkim wszechobecnymi daktylami. Nie możemy się oprzeć pokusie i kupujemy daktyle na gałązce-palce lizać-i szipatije czyli bardzo słodkie ramadanowe ciasteczka. Kontynuując podróż w wiosce TALIOUIRE zaglądamy do producenta szafranu (możliwość zakupu 1g-40dH), pijemy przy 40 st.C rozgrzewającą herbatkę szafranową !!! Dalej jedziemy na stację benzynową widmo, na której kręcono film „Wzgórza mają oczy”. Po drodze mamy kilka przystanków na punktach widokowych w górach Antyatlasu-a krajobrazy coraz piękniejsze. Znowu mamy szczęście – spotykamy stado kóz pasących się na drzewach arganowych. Pani Małgosia zatrzymuje autokar i cała grupa rzuca się robić zdjęcia. Późnym popołudniem docieramy do QUARZAZAT do hotelu Raid Salam – tu korzystamy z basenu i integrujemy się (ale spokojnie bo przecież WARZAZAT to po berberyjsku strefa ciszy). Dzień drugi to zwiedzanie kazb: Taourit i Ouled Othomane. Ta pierwsza leżała na krzyżówce karawan- kiedyś należała do paszy El Glaouiego. Ta druga to rodzaj skansenu do dziś zamieszkałego przez rodzinę z dziećmi. Quarzazat i okolice słyną z plenerów filmowych, to takie marokański Hollywood. Zwiedzamy Muzeum Filmowe a p. Małgosia rozdaje nam listę filmów jakie tu nakręcono i ciekawie opowiada ploteczki ze świata filmowego. Jedziemy dalej doliną rzeki Draa wzdłuż której ciągnie się szereg oaz palmowych – widok marzenie. Na końcu zwiedzamy Muzeum Doliny Rzeki Draa - poznając życie Haratynów – Berberów napływowych z czarnej Afryki. Upał coraz większy (46st.C), zaczyna wiać sahil czyli gorący suchy wiatr z zawiesiną piasku saharyjskiego, więc z radością docieramy do ZAGORY do hotelu Palais Asmaa. I tu niespodzianka mimo że jesteśmy w najbiedniejszym regionie Maroka, hotel zachwyca marokańskim stylem i bajkową atmosferą. Znowu do woli możemy korzystać z basenu a na kolację serwują nam pyszny tażin. Rankiem opuszczamy Zagorę, przed nami droga do ERFOUD-ok.250 km. Ponieważ w tym dniu nie mamy zaplanowanego zwiedzania p. Małgosia aby umilić nam czas opowiada nam o kuchni marokańskiej. Przenosimy się w świat przypraw: Ras el Hanout-mieszanka 35 ziół do mięs, ostrej harrisy, cytrynowego curry, kolendry i kuminu. Poznajemy tajniki przygotowania tażinu, kus-kusu, ometa berberyjskiego, wykwintnej pastilli, zup: hariry i bissary, past: zaaloule z bakłażana, hummusa z ciecierzycy, amlou z orzeszków, i pierożków briouats. W autokarze robi się smakowicie więc zatrzymujemy się w uroczej restauracji na prawdziwy marokański posiłek. Zachęcona smakami na następnym postoju okazyjnie u miejscowego rzeźnika kupuję naczynie do tażina. Docieramy do Palms Hotel w Erfoud - a tu spokój, cisza i basen właściwie tylko dla nas, bo jesteśmy prawie sami w tym uroczym hotelu na skraju Sahary. Późnym popołudniem wyruszamy jeepami do MERZUGI, składamy wizytę w koczowisku Nomadów i rozpoczyna się najpiękniejsza dla mnie część imprezy-prawie 2-godzinna jazda wielbłądami na ERG CHEBBI czyli największą wydmę Maroka. Mimo że to wycieczka fakultatywna uczestniczą w niej prawie wszyscy. Wiatr sahil trochę ustał ale i tak bije nam piaskiem po oczach więc jadący z nami nomadowie pomagają nam fachowo zawiązać turbany i tak niezrażeni docieramy na wydmy by podziwiać zachód słońca – wrażenie bezcenne. Panie które wdrapały się na szczyt wydmy w nagrodę są zwożone na dół na derkach wielbłądzich – duża frajda. Po powrocie wysypujemy z bielizny sporą kupkę drobnego, pomarańczowego piasku – przywieziony na pamiątkę pięknie prezentuje się w szklanym naczyniu. Większość nocy spędzamy na basenie pod pięknym wygwieżdżonym niebem i spać idziemy tylko z rozsądku, by następnego dnia rano mieć siłę do zwiedzania manuraktury skamielin i podziwiać ketary czyli sieć pustynnego nawadniania. Przejeżdżając przez okolice TINGHRIRU podziwiamy ruiny kazb żydowskich i przepięknie położone oazy. W jednej z nich zatrzymujemy się oglądając bujna 3-warstwową roślinność i codzienne życie jej mieszkańców – przy udziale przemiłego marokańskiego przewodnika. Kolejny punkt programu to dolina rzeki Todra-strome skalne ścienny zapewniają nam chłód – mamy 2 godz. na kąpiel i posiłek. Jadąc drogą „Tysiąca kazb” słuchamy przy dźwiękach saharyjskiej muzyki informacji o florze marokańskiej- od teraz wiem jak wygląda tamaryszek, euforbia, mleczara wyniosła i jak ważną rolę spełnia akacja pustynna. Są też ploteczki o rodzinie królewskiej, ślubach i ceremonii weselnej, codziennym życiu, oraz jak zrobić hammam czyli marokańskie spa. I tak w miłej atmosferze, zatrzymując się po drodze na zapierających dech w piersiach punktach widokowych doliny rzeki Dades –zwanej Doliną róż wracamy do Quarzatzat. Stąd następnego dnia kierując się na północ docieramy do ksaru Ail Ben Haddou wpisanego na światową listę dziedzictwa UNESCO. Przyzwyczajeni już do upałów wdrapujemy się na szczyt by podziwiać plenery w których kręcono filmy Klejnot Nilu, Gladiator, Aleksander i Gra o tron. Podziwiamy malowanie pięknych rycin przy użyciu r-ru zielonej herbaty, szafranu i indygo, potem opalanych nad płomieniem by nabrać kolorów. W drodze powrotnej przechodzimy przez oued czyli koryto wyschniętej rzeki jak tubylcy czyli skacząc po wypełnionych piaskiem workach. Nareszcie udaje się zebrać całą grupę więc robimy sobie zbiorowe zdjęcie. Przed nami emocjonalna wspinaczka serpentynami Atlasu Wysokiego na przełęcz TTZI-N-TICHKA 2260 mnpm. Przy zjeździe w dół dla uspokojenia nerwów p. Małgosia uczy nas podstawowych, ale przydatnych zwrotów arabskich i zapoznaje z alfabetem berberyjskim. Im bardziej zjeżdżamy w dół tym bardziej okolica nasyca się kolorami od czerwono-brunatnych gór, przez zieleń drzew, opuncji i agaw, po kolorowo kwitnące oleandry. Niezapomniane wrażenie robią ciężarówki pełne np. krów wspinające się po ostrych zakrętach w zawrotnym tempie. Wreszcie docieramy do MARAKESZU i udaje się nam jeszcze tego samego dnia zwiedzić Ogrody Majorelle z roślinnością subtropikalną a należące kiedyś do YSL. Wieczorem udajemy się na plac Djamaa al Fna zwanego też Zgromadzeniem umarłych. lub Bez meczetu. Niestety tu spotkało mnie rozczarowanie - byłam na tym placu 30 lat temu i wtedy mnie zachwycił, teraz z niesmakiem patrzyłam na stosy chińszczyzny zalewające stragany. Jedyne co warto spróbować to soki ze świeżych pomarańczy, avocado lub panache czyli owoców sezonowych. Warto też zasiąść na tarasie widokowym jednej z licznych knajpek i obserwować w spokoju bez zaczepiania życie placu. Następny dzień poświęcamy na zwiedzanie zabytków: Medresy Ben Youssefa, Meczetu Koutubija i Mediny. Mamy tez 1,5 godz. czasu na zakupy na suku. Fajną atrakcją jest wizyta w Zielarni berberyjskiej gdzie można zaopatrzyć się w przyprawy i produktu do hammamu (płatność dH, euro lub kartą). I tak wieczorem wracamy do Agadiru – nawet nie przeszkadza nam że to tego tak nie lubianego hotelu. Z żalem rozstajemy się z częścią grupy która wraca do kraju, my jeszcze trochę poleniuchujemy w Agadirze. Zostaną fajne znajomości i piękne wspomnienia. Dlatego zachęceni nie mówimy żegnaj Maroko ale do zobaczenia np. na Cesarskich Miastach- oczywiście Inszallach – czyli jak Bóg da !!!

6.0/6

ZENON, Warszawa 07.06.2023
Termin pobytu: maj 2023

Magiczne południe

Znakomity pilot Nina znakomicie ułożony program objazdowy zrealizowany w 100% znakomity przewożnik Enter Air punktualny i znakomity pilot ten sam w obie strony jak się nie przesłyszałem to pan Twardosz lub pan Targosz hotele piękne i zadbane posiłki znakomite chyba pojedziemy jeszcze raz w następnym roku oczywiście na Magiczne Południe. Pozdrawiamy Helena i Zenon

6.0/6

Monika, Wrocław 02.12.2015

Maroko-Magiczne Południe

Wycieczka świetna,ciekawy program,dużo zobaczyłam prawdziwego Maroka, doskonała organizacja,wspaniała Pani Pilot,dobre warunki bytowe (hotele, wyżywienia) ocena -6-tka

6.0/6

Jan 11.06.2014

Było pięknie

Warto było zobaczyć
telefon

Pobierz aplikację mobilną Rainbow

i ciesz się łatwym dostępem do ofert i rezerwacji wymarzonych wakacji!

pani-z-meteracem