5.5/6 (483 opinie)
Kategoria lokalna 4.5
3.5/6
PO rekomendacjach przeczytanych tutaj, na innych portalach, czy uzyskanych w RT oczekiwałam innego standardu hotelu, ale chyba właśnie z tych oczekiwań wynika moje lekkie rozczarowanie. Każde z uchybień osobno zapewne nie wpłynęłoby w taki sposób na moją ocenę, ale ich kumulacja (a do tego niekoniecznie odpowiadająca mi pogoda, na którą oczywiście hotel nie ma żadnego wpływu!) doprowadziła do tego, że nie do końca byłam zadowolona z wakacji. Co było nie tak? 1. Czystość. Niestety nieszczęśliwie trafiliśmy na osobę, która zajmowała się naszym pokojem, z której pracy nie byliśmy zadowoleni. Nasz pokój po prostu nie był sprzątany, a czasami jedynie - ogarnięty. Były dni, że gdyby nie fakt, że zabrany został z łóżka zwyczajowy bakszysz, bylibyśmy pewni, że pani sprzątającej u nas nie było. "Sprzątanie" ograniczało się do wymiany lub dołożenia ręczników. Dosłownie. Przez 7 dni nikt nie wytarł kurzy, o myciu podłogi należy zapomnieć. Przez trzy dni, pani sprzątająca nie zauważyła, że nie uzupełniła szamponu, czy żelu pod prysznic. Nie braliśmy wielkich butli z Polski, bo szkoda nam było kg w bagażu - liczyliśmy, że w 4.5 * hotelu, będzie to standardem - niestety, nie. Na nasze wyraźne prośby, w tym napisane na kartkach ze strzałkami - raz (!) nam je uzupełniono. W końcu poszliśmy sobie do sklepu i kupiliśmy. Tak samo, jak środki do czyszczenia. Sprzątaliśmy sobie pokój sami.... Może dla innych to drobiazg, ale jednak. Ja lubię nocować w czystym pokoju. I wydawało mi się dotychczas, że jest to standardem w hotelu, że dba o to hotel, a nie sami goście ;). Nie było to jednak regułą, bo wiem, że w innej części hotelu pokoje sprzątane były wzorcowo, z myciem podłóg, okien, wymianą pościeli, ręczników, uzupełnianiem środków czystości itd. Dlatego myślę, że po prostu - mieliśmy pecha. Trudno. Bywa. 2. Jedzenie. Jedzenia było dużo, nawet bardzo dużo. Pomijam kwestię smaku potraw, bo to indywidualne upodobanie. Mi w Maroko smakowała masa rzeczy, ale niestety - w hotelu szef kuchni po prostu nie wpasował się w mój gust. Dla mnie tadżin, to tadżin, a nie potrawa smażona na patelni i przekładana do naczynia o tej nazwie. Jedzenie było urozmaicone, co należy podkreślić. Na pewno szef kuchni mocno się starał, żeby zadowolić gości, co naprawdę doceniam. Były zawsze przystawki, sałatki na zimno, dania na ciepło, zupy (często dwie do wyboru), kuskus, ryż, frytki, ziemniaki, kilka rodzai mięs, ryby, osobny pokój tylko ze słodkościami, fontanna czekoladowa itd. Do tego jedna część bufetu to były tylko przyprawy, z których Maroko słynie. Naprawdę jedzenia było b.dużo. Tylko mi nie odpowiadał smak tych potraw. Może dlatego, że nie znając lokalnych przypraw, nie potrafiłam ich prawidłowo użyć? Przychodziliśmy raczej później na śniadanie, czy kolację, przez co w automatach z napojami zamiast kawy płynęła woda z mlekiem, albo woda z czymś co chyba miało być colą. Jak pech, to pech ;). Na obsłudze nie robiły żadnego wrażenia przekazywane o tym informacje. Poza tym znowu wracał problem z czystością. Odechciewało nam się wszystkiego, gdy na kolejnym posiłku, kolejnego dnia w kolejnej potrawie widzieliśmy pływające włosy, albo np. frytki posklejane zużytą gumą do żucia. Nikt też nie interweniował, gdy dzieci wkładały brudne ręce (którymi chwilę wcześniej smarowały po podłodze) do sałatek, czy misek z ryżem, po czym wkładały do kolejnych potraw, przerzucając jedzenie z jednego np. półmiska do kolejnego. Do tego znowu zapewne mieliśmy pecha, bo często trafialiśmy na brudne (niedomyte) naczynia, czy sztućce. Szklanki, czy kieliszki często trzeba było kilka razy wymieć, aby w końcu trafić na czysty egzemplarz. Wielu gości miało przez cały czas pobytu w hotelu problemy żołądkowe. Mogę się oczywiście mylić, ale wg mnie brały się one właśnie z brudu. 3. całkowitym pomyleniem pojęć jest informowanie, że w hotelu jest wifi. Należy przyjąć, że go nie ma, a jedynie mając masę szczęścia, będzie ewentualność uzyskania dostępu do sieci przez kilka/kilkanaście minut. Chętnych jest bardzo dużo, ale system nie ma możliwości udzielenia wszystkim dostępu. 4. spa. Polecam z czystym sumieniem masaż. Absolutnie jeden z najlepszych, nawet porównywalny do tego w Tajlandii, ale to wszystko. Na hammam na pewno nie polecam hotelowego spa, chyba lepiej poszukać czegoś w Agadirze. Rezydentka organizuje takie wyjście i do tego o 50 drh taniej, trudno żeby standard był niższy, niż ten w hotelu. Co było nie tak? Zapewne znowu pechowo trafiłam na czyjś zły dzień, bo "zapomniano" mi wykonać podstawowego elementu zabiegu, czyli pillingu. Dopiero na moje pytanie, dlaczego - przeproszono mnie za to uchybienie i pani chciała mi zrobić piling na wychłodzonej już skórze (zapomniałabym, częścią zabiegu jest 20 minutowe leżenie, odpoczywanie i czekanie na kolejkę do masażu). 4. zakupy w sklepikach hotelu - ja mam bardzo negatywne doświadczenia. Podana cena, nawet po negocjacji i ustaleniu jej ostatecznej wysokości - okazuje się, że wcale nie jest tą, która jest oczekiwana przez sprzedawcę. Windują ceny w górę, gdy zobaczą, że naprawdę chce się dany towar kupić. Taka sytuacja była ze sprzedawcą wyrobów ze skóry na parterze hotelu. Są po prostu nieuczciwi, licząc, że turyści machną ręką na cenę wyższą o 20-30 (a ostatecznie o 50) Euro. Wyroby ze skóry kupiłam więc w Agadirze, w sklepie (fabryce) znajdującym się w ulicy odchodzącej od głównej ulicy na wysokości RIU Palace. Sklep jest po prawej stronie, jakieś 300 m. od skrzyżowania, za clubem i wąską uliczką. Ceny może odrobinę (o jakieś 10 Euro) wyższe, ale jakość szycia, a przede wszystkim jakość skóry naprawdę są warte tych pieniędzy. Rewelacja, więc w sumie dla mnie nieuczciwość hotelowych sprzedawców wyszła dla mnie korzystnie :). 5. Animacje wieczorne są jak wifi. Niby są, ale chyba lepiej napisać, że ich nie ma. Wierzę, że animatorzy, którzy w ciągu dnia zachęcają do gry w piłkę, zumby, czy gimnastyki w wodzie - wieczorem bardzo się starają, żeby prezentowane przez nich przedstawienia były atrakcyjne, jednak mi taki rodzaj rozrywki nie odpowiada. Tym bardziej, że w hotelach o dużo niższym standardzie gościły grupy, które robiły taki show, że szczęka opada. Generalnie hotel ma swoje lata i to widać. Nie przeszkadzałby mi podstawowy standard, czy nawet starsze wyposażenie. Czym innym jest jednak naturalne zużycie hotelu, a czym innym brud, którego nie potrafię zaakceptować. Hotel ma oczywiście dobre strony, o których koniecznie trzeba napisać. 1. mieliśmy przepiękny widok z pokoju, bezpośrednio na promenadę i ocean. Ten widok będziemy starali się przede wszystkim zapamiętać z tego hotelu; 2. pięknym wypielęgnowany ogród. Naprawdę trzeba dużo pracy, żeby wszystkie rośliny utrzymać w takim stanie. Olbrzymi szacunek; 3. baseny są dwa, są duże i zdecydowanie wystarczające na ilość gości, tym bardziej, że woda w nich była tak zimna, że niewielu było amatorów kąpieli. W oceanie nie sposób mówić o kąpieli - bardziej o zabawie z falami, ale też jest to raczej zabawa w chłodnej (co do zasady) wodzie. Jednak to już nie wina hotelu, tak jak pogoda, która może zaskoczyć. We wrześniu wieczory i ranki - w tym późne ranki (tak do ok. 12-13) są bez słońca i raczej chłodno (wieczorem i rankiem ok. 10-13 st.C). Słońca wychodzi ok. 12-13-14 i parzy niemiłosiernie, więc kremy z filtrem obowiązkowe. Wytrzymać na słońcu ciężko (bo parzy), a w cieniu chłodno ze względu na wiejący silny wiatr. 4. wieczorem miło jest posiedzieć na tarasie, gdzie można wypić nawet smaczną kawę, czy herbatę z miętą. Były drinki, wina, likiery. Na pewno każdy mógł coś dla siebie wybrać przed snem. Pod dostatkiem było też w hotelu butelkowanej wody. 5. zarówno w hotelu, jak i w całym Maroko byli bardzo mili i sympatyczni ludzie. Personel naprawdę obsługiwał gości w niewymuszony, uprzejmy sposób. Wierzyliśmy, że naprawdę chcą pomóc, gdy pojawiał się jakiś drobiazg, ale czasami po prostu - nie było takiej możliwości. Może oczekiwanie czystego hotelu ze smacznym jedzeniem, podawanym w czystych naczyniach to wygórowane wymagania, może nie powinniśmy czytać tych wszystkich opinii, zachwalających ten hotel, jako super, hiper, ach i och. Może wówczas - po prostu przyjęlibyśmy go takim, jakim my go odebraliśmy, nie oczekując niczego więcej, a tak - pomimo, że ogrom ludzi odbierał go całkiem inaczej - nas lekko rozczarował. Jednak w Agadirze w ogóle widać skutki kryzysu, nie ma nowych hoteli, a rozpoczęte inwestycje zostały wstrzymane. Od wielu lat ten hotel jest sprzedawany, jako standard 4,5*, co wg mnie nie odpowiada temu, co otrzymujemy na miejscu. Nie mniej wszystkim wybierającym ten hotel życzę fantastycznego wypoczynku w tym zaskakująco pięknym kraju. Pozdrawiam.
3.5/6
Hotel znanej sieci, ale niestety na dolnej granicy jej standardów. Może dlatego, że o wiele łatwiej dostępny niż Iberostary w innych krajach. Czysto i dużo leżaków, ale juz restauracja bardziej stołówkowa niż restauracyjna. Strasznie dużo płaczących i krzyczących dzieci.Ciągle szuranie masowo przesuwanych leżakow nad basenem. Niestety też goście z kręgów kulturowych bliższych Maroku hałaśliwi także w nocy, krzycząc i trzaskając drzwiami.Poza tym raczej przyjemnie - trzy baseny, ładne rośliny dokoła.Własny kawałek plaży hotelowej. Możliwe spacery promenadą, która jest naprawdę długa.Polecam wycieczkę fakultatywną Dzikie Południe - przyjemna i dająca nieco obrazu kraju.
3.5/6
Standard hotelu bardzo słaby - Rainbow deklaruje na swojej stronie 4,5* - my oceniamy go na mocno naciągane 3* -> szczerze nie polecamy - szczegóły poniżej. Jeśli Agadir, a według nas naprawdę warto tam odpocząć, proszę bardzo mocno rozważyć hotele: Royal Atlas oraz Riu Palace - w obu byliśmy i szczerze polecamy!
3.5/6
opinię dodałem przy ocenach szczegółowych pozycji