4.9/6 (51 opinii)
5.5/6
O wycieczce do Maroka myśleliśmy od dobrych kilku lat. Ciągle jednak coś stawało na przeszkodzie, ale też – przyznajemy – inne, dalsze kierunki kusiły bardziej. W czerwcu tego roku postanowiliśmy wreszcie zrealizować plan poznania kolejnego kraju arabskiego. Wybraliśmy ofertę pod nazwą „Cesarskie Miasta”, wersję z miastem Saidia. Pobyt zaczęliśmy od Oujdy (arabska nazwa Wadżda), gdzie również znajduje się lotnisko. Na obejrzenie najciekawszych miejsc w tym mieście poświęciliśmy kawałek pierwszego popołudnia. Była to jednocześnie okazja do wymiany pieniędzy. Jeśli ktoś się zastanawia nad tym, jaką walutę zabrać, to odpowiedź jest jedna: tylko euro. W wielu miejscach również na ulicy można płacić w euro lub lokalnej walucie dirham. Często w wielu sklepikach, czy też na lokalnych soukach płaciliśmy w euro, a resztę wydawano nam w dirhamach. Na nieduże zakupy, coś do jedzenia i picia wystarczy wymieć ok. 150 euro / osobę. Ceny w wielu sklepach, szczególnie w większych miastach, są porównywalne do polskich, np. posiłek w lokalu to koszt ok. 10-15 euro. Warto pić pyszne lokalne soki wyciskane na miejscu, kubeczek kosztuje tylko 1 euro. Następnego dnia rano wyruszyliśmy na szlak. Były na nim: absolutnie wyjątkowe Fez z wpisaną na listę UNESCO mediną - labiryntem, gdzie tysiące wąskich uliczek nie ma wyjścia, bez dobrego lokalnego przewodnika nikt tam sam nie wchodzi. Następnie odwiedziliśmy Volubilis, czyli ruiny rzymskiego miasta. Jest to zwiedzanie w "pełnym słoneczku", wiec pamiętajcie o dobrym kremie z filtrem i nakryciu głowy. Warto odwiedzić te ruiny, gdyż pozostałości po Rzymianach robią wrażenie, chociażby wielka brama wjazdowa, która była wykorzystana w filmie "Gladiator" z Russellem Crowe'm. My w czasie zwiedzania natknęliśmy się tylko na małego żółwia na ścieżce wśród ruin. Odwiedziliśmy ciekawe miasteczko z niezwykłą historią – Meknes, następnie „filmową” Casablancę z przereklamowanym lokalem Rick's Cafe, gdzie bez wcześniejszej rezerwacji nie ma wejścia, bajkowe Marrakesz, elegancki, zielony Rabat, kameralna Tazę, a na zakończenie znowu Oujdę. W trakcie całego objazdu mieliśmy jeden autokar, z kilkoma wolnymi miejscami, gdzie można było zostawić część naszych bagaży. Minusem autobusu było to, że nie było w nim żadnych gniazd usb do ładowania telefonów. Koniecznie zabierzcie powerbanki! Zwiedzanie było zgodne z programem wycieczki, a jak nas zapewniał nasz przewodnik, Piotr, szczęśliwe zbiegi okoliczności, czy raczej „maktub” sprawiły, że dane nam było zobaczyć nieco więcej niż standardowo – zamknięte zwykle bramy były otwarte czy uchylone, np. do lokalnych cmentarzy, lokalnych muzeów, czy też meczetów. Ale najlepszy "maktub" przydarzył się nam, gdy na naszych oczach niebo odsłonił niezwykły dach w meczecie Hassana II w Casablance. Ten ruchomy dach jest odsłaniany bardzo rzadko, tylko w wyjątkowych okolicznościach, chyba czekano na grupę Raibowa :-). Program Cesarskich Miast jest bogaty, ale nieprzeładowany, nie męczy. Nie ma wczesnego wstawania, a później pośpiechu. Śniadania są codziennie ok. 7, a wyjazdy z hoteli ok. 8. Typowa turystyczna impreza. Jest wystarczająco dużo czasu na to, aby również samemu pospacerować po placach i uliczkach, zajrzeć w zaułki czy zrobić zakupy. Najwięcej czasu jest w Marrakeszu, gdzie spędzamy dwie noce, drugiego dnia pobytu mamy „wolne” już od godziny 13. Niektórzy wykorzystali ten czas na wyjazd do Ogrodów Majorelle i Muzeum Yves Saint Laurenta (wcześniej trzeba samemu zrobić internetowo rezerwację). W wolnym czasie można również wybrać się do hammanu, jeszcze raz skorzystać z atrakcji na placu Dżami al-Fana, gdzie koniecznie trzeba spróbować ślimaków, owoców morza, baraniny z różnych części ciała, odwiedzić zakątki z pachnącymi ziołami i przyprawami. Kto nie lubi tłoku, może pospacerować po pięknym mieście w kolorze ochry czy po zrobić zakupy w markecie, który jest bardzo blisko hotelu. W Rabacie spragnieni morza, czy raczej oceanu, mają okazję do krótkiej kąpieli w Atlantyku. W Maroku, z uwagi na religię, alkoholu raczej się nie pije i w lokalnych restauracjach można tylko pomarzyć o lampce wina. W ofercie „Cesarskie Miasta” Rainbow ma dwie propozycje fakultatywne: kolację folklorystyczną w Fezie, którą bardzo polecamy, jako super wieczór z lokalnymi atrakcjami, oraz lot balonem nad Marrakeszem. Na tę drugą z naszej grupy nikt się nie zdecydował z uwagi najprawdopodobniej na wysoką cenę atrakcji i konieczność bardzo wczesnego wstania. My bardzo żałujemy, że z oferty zniknęła niedługo przed naszym wyjazdem wycieczka do doliny Ourika. Może warto ją przywrócić? Piotr, nasz przewodnik po Maroku, jego historii i zabytkach, to człowiek sympatyczny, o dużej wiedzy, udzielający wielu praktycznych wskazówek. Super opiekun całej grupy, ciągle nas liczył i sprawdzał, czy wszyscy są. Ujął nas jeszcze jednym: jest miłośnikiem zwierząt, na zwiedzanie zabierał wielki wór karmy, którą dokarmiał napotkane po drodze bezdomne koty i psy. Na koniec Piotr sprawił nam niezwykłą niespodziankę, już poza programem wypatrzył tuż przy drodze grupkę uśmiechniętych panów opiekujących się wielbłądami. Zatrzymaliśmy się i się zaczęło: robienie zdjęć, przytulanie małego uroczego wielbłądka, dojenie mleka od wielbłądzicy i oczywiście degustacja – pyszne, delikatne mleko. Kto chciał mógł wsiąść na wielbłąda i zrobić parę kroków; to wszystko dzięki Piotrowi. Gratulację i podziękowania dla Piotra. I pora, niestety, na łyżkę dziegciu. Sugerowalibyśmy biuru, aby poszukało innego hotelu w Casablance (brudne ręczniki, albo ich brak, zagrzybione ściany w łazienkach, uszkodzone okna). Pozostałe hotele mają średni, ale wystarczający standard. Na ich tle wyróżnia się ten w Fezie, kameralny, czysty z uroczym basenem. Jedzenie w hotelach jest raczej przeciętne, choć oczywiście są miejsca, gdzie jest lepiej i gorzej. Pogoda, mimo iż obawialiśmy się czerwcowych upałów, była przyjemna. Zdarzały się pochmurne, orzeźwiające poranki. Koniecznie trzeba tam, oczywiście, spróbować tadżina, lokalnego dani z warzywami, kurczakiem lub baraniną, podawanego w wyjątkowy sposób. Co według nas warto kupić w Maroku? Bez wątpienia piękną ceramikę z Fezu, „złoto Maroka”, czyli olejek arganowy (kupiliśmy i systematycznie stosujemy), herbatę marokańską i znakomite daktyle, w Polsce tak pysznych i dorodnych nie ma. Podsumowując: wycieczka bardzo udana, dobrze zorganizowana, polecamy wszystkim, którzy się wahają. Maroko jest magiczne i piękne, jak opisuje Rainbow. Kusi nas teraz bardzo wyprawa na pustynne południe tego kraju.
5.5/6
Nie jest to Mój pierwszy objazd, więc wiem czego się spodziewać po standardzie hoteli i jedzeniu, oceniam je nie przyrównując do wycieczek stacjonarnych. W przypadku tej wycieczki najlepszym hotelem okazał się Ibis pod względem standardu i jedzenia, pozostałe to ogólnie 3+. Pilot Kamil pełna profeska, umiał przekazać informacje bardzo zrozumiale i sprawiał, że przeloty autokarowe nie były nużące. Plan zwiedzania dobrze zorganizowany i średnio męczący. Myśląc o Maroku proponuje właśnie zacząć od Cesarskich Miast, następnie Magiczne Południe na koniec można zostawić zwiedzanie północy. Wycieczka w pełni ukazuje kulturę i piękno tego kraju. Co do przydatnych informacji, to ogólnie płaci się tam najczęściej gotówką, którą najprościej wymień w kantorze za euro, kartą można zapłacić jedynie w dużych centrach handlowych. Revolut działał bez problemu, testowo wypłaciłem gotówkę w banku pocztowym który nie pobiera prowizji, jednak najlepiej to robić od poniedziałku do piątku. Alkohol dostępny w sieciach Carrefour w wydzielonym osobnym pomieszczeniu, ale tylko przy dużych marketach, w dużych miastach można w nawigację wpisać po prostu sklep z alkoholem i sprawdzić gdzie są dostępne. Wieczór Feski za tą cenę ok. Reasumując wycieczka w pełni spełniła moje oczekiwania co do poznania kultury, zabytków i mieszkańców Maroco .
5.5/6
Wspaniała niezapomniana przygoda. Polecam! Wycieczka bardzo dobrze zorganizowana, w dobrym tempie i przerwami na oddech. Przewodniczka kompetentna i zorganizowana.
5.5/6
Maroko-Cesarskie miasta, 18-25 marca 2022 - Uwagi Z trasy tej wróciliśmy jako „Marokańczyk” i „Berberyjka”, przejęci historią, kulturą i pięknem kraju oraz niezwykłymi cechami jego mieszkańców. Program wycieczki. Bardzo bogaty i intensywny: obejrzeliśmy zabytki z każdej epoki: od starożytności po budowle współczesne; widzieliśmy krajobrazy pustynne, górskie i kamieniste, suche oraz zielone nad oceanem i nielicznymi rzekami, uprawy na polach, w gajach i sadach; obserwowaliśmy pracujących rzemieślników oraz handlarzy na bazarach; dowiedzieliśmy się o realiach politycznych, religijnych, obyczajowych, kulturowych... Brakowało nam możliwości zajrzenia do któregoś z 27 pałaców królewskich, ale ich lokatorzy turystom nie udostępniają. Transport. Autokar przestronny, czysty, z klimą, choć bez toalety, ale nie odczuwaliśmy jej braku, bo dobrze zaplanowano postoje z czystymi i łatwo dostępnymi toaletami stacjonarnymi. Kierowca fantastyczny: uważny, ostrożny, profesjonalny, nadzwyczaj uprzejmy i miły. Dwóch miejscowych bardzo uprzejmych asystentów wspomagało uczestników w wysiadaniu z autokaru i pilnowaniu grupy podczas licznych i wielokilometrowych spacerów. To właśnie dzięki nim nikt się nie zgubił, o co w tłumnych, wąskich i krętych uliczkach nie było trudno. Bardzo sprawnie przebiegała współpraca przy roz- i załadunku bagaży z dostarczaniem ich do drzwi pokoi. Zakwaterowanie. Hotele o zróżnicowanym standardzie, ale wszędzie czysto, ręczniki, mydło, szampon... tylko w jednym nie było suszarki do włosów. Niektórzy uczestnicy mieli przyjemność zamieszkać nawet w luksusowych apartamentach. Obsługa hotelowa bardzo uczynna. Wi-fi dostępne w każdym hotelu, ale z różną wydolnością i nie zawsze w pokojach. Trzy z pięciu hoteli zlokalizowane były blisko centrum, co umożliwiało spacery w czasie wolnym. Wyżywienie. Na ogół dość smaczne, mocno regionalne, ale niezbyt urozmaicone; nadto zdarzało się, że tym, którzy przyszli później niektórych dań już zabrakło. Gdy poprosiliśmy, ofertę uzupełniano. Czystość i obsługa nienaganna: sprawna i bardzo uprzejma. Pilot. Mieliśmy szczęście być prowadzonymi przez pilota (pilotkę), absolutnie idealną: Sonię! To właśnie Ona miała decydujący wpływ na to, że wycieczka była tak ciekawa i przebiegała w harmonijny sposób. Jako były doświadczony pilot (WS), pozwalam sobie szerzej uzasadnić tę ocenę. Sonia: ma szeroką wiedzę o historii i dniu dzisiejszym Maroka; jest doskonale zorientowana w organizacji wycieczek: gdzie, kiedy, co załatwiać, wymieniać pieniądze (w pilnych sytuacjach również u Niej), robić zakupy, lokalnie się żywić... ma niezwykłą umiejętność dostosowywania tematu opowieści (krajoznawczych, organizacyjnych) do miejsca i czasu; z wyczuciem informowała o miejscu i czasie zwiedzania, czasie wolnym i miejscach zbiórek, co przy doskonałej współpracy z miejscowymi asystentami, recepcjonistami itp., eliminowało wszelkie niejasności. To dzięki właśnie tej umiejętności mieliśmy niewiele pytań, bo Sonia wyczuwała, o czym chcemy wiedzieć i kiedy. jest bardzo otwarta na udzielanie rad i pomocy w sprawach interesujących uczestników, wykazując przy tym nadzwyczajny spokój, cierpliwość, a przede wszystkim skuteczność. Czuliśmy się bardzo dobrze zaopiekowani. jest bardzo komunikatywna, ma ogromne poczucie humoru, również autoironiczne i, co bardzo ważne, mówi pięknie po polsku!!! Na koniec dodam, że w tym pandemicznym czasie doskonale nam się współpracowało z Panią Anną w warszawskim biurze Rainbow na ul. Marszałkowskiej. Wiesław Szczepanek i Hanna Smalska Warszawa, 27 marca 2022