5.6/6 (33 opinie)
5.0/6
Byliśmy z mężem na objeździe w listopadzie br. Meksyk to piękny i zróżnicowany klimatycznie i kulturowo kraj. Piękne i czyste miasta i miasteczka, przepiękne krajobrazy, kaniony, wodospady i najcudowniejsza dżungla. Odbyliśmy wizytę u szamana indiańskiego. Przewodniczka pani Kasia R. przekazywała nam niesamowitą wiedzę, organizowała wszystko perfekcyjnie, a nawet zapewniła nam kilka pozaprogramowych atrakcji! Jedzenie meksykańskie nam smakowało - jedynie po 2 tygodniowym spożywaniu na śniadania jajecznicy z czarną fasolą trochę zatęskniliśmy za parówkami ;) Za to obiady zróżnicowane, no i przepyszne owoce!! Nigdy wcześniej takich nie jedliśmy. Z minusów: czasami długie przejazdy (wtedy odpoczywały zmęczone wędrówkami stopy) i monotonne śniadania meksykańskie.
4.5/6
Wycieczka ciekawa z dobrze ułożonym programem. Umożliwia bliższe poznanie Meksyku i wyrobienie sobie zdania na temat jego historii, codziennego życia mieszkańców czy też pogody. Ja w Ameryce Łacińskiej byłem kilkakrotnie i zapewne postrzegałem meksykańską rzeczywistość trochę inaczej niż inni i nie mogłem oprzeć się porównań z życiem ludzi w Peru, Argentynie, Chile czy Urugwaju. Niestety Meksyk nie wypadł w nich pozytywnie. Wszechobecna bieda, brud i chaos w infrastrukturze budowlanej przerażają. Mniej odporni będą mięli problem z korzystaniem z publicznych toalet, czy oganianiem się od natarczywych żebraków czy wszechobecnych sprzedawców wszystkiego, co da się sprzedać. Oczywiście głównym towarem są pamiątki. Niestety ceny windowane są pod obcokrajowców, a język angielski prawie bezużyteczny. Do tego wszystkiego pilotka prowadziła nas do wytypowanych, prawdopodobnie zaprzyjaźnionych sklepów, gdzie ceny tych samych towarów były znacznie zawyżane. Standardową metodą sprzedaży był darmowy poczęstunek wyrobów alkoholowych typu Tequila czy Mezcala, a po zmiękczeniu sprzedaż ich wyrobów. Pamiętam z jakim zdziwieniem spotkałem się u sprzedawcy w warsztacie obsydianu, gdy wspomniałem, że ta sama maska (może nawet ładniejsza) u handlarza spod piramidami TEOTIHUACAN kosztowała 4 tysiące pesos, a nie tak jak u nich 24 tysiące. Niestety kolejność zwiedzania nie pozwoliła mi na powrót i jej zakup. Trzeba więc z tym uważać. Niezapomniane wrażenia robią zabytki kultury majańskiej, olmeckiej, misteckiej czy zapoteckiej, które warto zobaczyć. Na szczególna uwagę zasługuje wspomniany Teotihuacan, Palence i Monte Alban, a dla miłośników sztuki kościelnej bogato zdobione i pozłacane ołtarze. Miejscem wyjątkowym i niezapomnianym na długie lata będzie kościółek w indiańskiej osadzie San juan Chamula, gdzie na własne oczy widzieliśmy rytuały i obrzędy indiańskie czynione w grupach rodzinnych, które traktują kościół inaczej niż katolicy. Kościół jest miejscem rytuału oczyszczenia ofiarą z kury i z niezliczoną ilością świec i gromnic. Na własne oczy widzieliśmy jak rodzinny szaman po rytuale czyszczenia skręcił kurze kark, oraz innych Indian, którzy siedząc na podłodze w kucki odprawiali własne modły i rytuały nie mające nic wspólnego z wiara katolicką. Z kolei innej grupie akompaniowała w rytuałach kapela grajków. A wszystko to na jednej, małej przestrzeni bez miejsc siedzących. Posążki świętych rozstawione ciasno wzdłuż ścian mają często poobcinane dłonie czy nogi za to, że nie spełnili ich oczekiwań. Ujrzeliśmy tam wiarę w czystej i dosłownej postaci. Szkoda, że nie wolno było filmować lub robić zdjęć. A poza tym godnym polecenia jest fakultatywny rejs po kanałach Xochimilco z dwiema butelkami Tequili na każdą łódź (szkoda tylko, że najgorszej jakości), wodospad MISHOLA i przejażdżka łodzią kanionem SUMIDERO. Meksyk jest bardzo kolorowym krajem, a ludzie pogodni i przyjaźnie nastawieni. Można tam czuć się w miarę bezpiecznie. Na bazarach można kupić stroje, kapelusze, wyroby pamiątkarskie, bluzki, tuniki, chusty, swetry w większości wykonane własnoręcznie. Jeśli ktoś lubi tego typu wyroby, to będzie miał wyjątkową okazję. Targując się cenę można zbić nawet o połowę. Co do innych fakultatywnych wycieczek to chwalono lot balonem i jego oprawę. Ja nie skorzystałem. Inne, takie jak pokaz ludowych tańców nie spotkały się z pozytywnymi komentarzami. Warto mocno zastanowić się nad ilością zabieranych z kraju ubrań, pod kątem pozostawienia dużej ilości wolnego miejsca na pamiątki i alkohol. Bazując na moim skromnym doświadczeniu należy zabrać ze sobą około 1000 USD z przeznaczeniem na obligatoryjne opłaty biletów wstępu (330 USD), na wybrane atrakcje fakultatywne i własne potrzeby typu uliczne jedzenie, toalety, przyjemności, pamiątki itp. Osobiście polecam danie Ceviche Loco (surowe owoce morza lub ryba) zalane lekko pikantnym sosem pomidorowym z przyprawami (średnia porcja 80 pesos). Można to zjeść na stoisku targowiska w Cholula lub tylko w wybranych restauracjach. Niebo w ustach. A poza tym polecam Koniki Polne z czosnkiem lub naturalne polane limonką i pikantnym sosem.
4.5/6
Propozycja wyjazdu do Meksyku spadła na mnie i na mojego małżonka dosyć nieoczekiwanie. Marzenia o zwiedzaniu świata raczej nie były naszym priorytetem, a jeszcze na drugą półkulę to już na pewno. Stało się jednak tak, że wyjazd do Meksyku wybrała nam rodzina w ramach prezentu na naszą okrągłą rocznicę ślubu. Miał to być jednak inny program i dotyczył zwiedzania półwyspu Jukatan. No i fajnie, tyle że imprezę biuro odwołało. Trochę żal, bo już przyzwyczailiśmy się do takiego "prezentu". No cóż, sytuacja na świecie i nasza osobista, jest taka, że pomyśleliśmy, że jak się odłoży, to już może nie pojedziemy nigdy. To co zamiennie proponowało biuro było dla nas nadto męczące albo zbyt jednostronne poznawczo. Po analizie propozycji wybraliśmy program "Meksyk znany i nieznany". Ale miało być o wrażeniach . Mogę stwierdzić, że to co biuro zapowiadało się sprawdziło. Było dla nas ciekawie i interesująco, chociaż dosyć intensywnie. Dla mnie osobiście pozytywnym zaskoczeniem był fakt, że zaczęliśmy zwiedzanie Meksyku od poznania historii Matki Boskiej z Gwadelupe, patronki obu Ameryk i nawiedzenie jej sanktuarium. Wszędzie gdzie byliśmy w Meksyku kult Matki Boskiej z Gwadelupe jest widoczny i "jakby" wszędzie towarzyszy mieszkańcom. Daje się jest również zauważyć uznanie dla" naszego" papieża Jana Pawła II. W tym miejscu muszę od razu podkreślić rolę pilota pana Jakuba. Postrzeganie wyjazdu w dużej mierze zawdzięczamy panu Jakubowi. Dla biura podróży jest on (możemy śmiało takiego słowa użyć), nieocenionym "nabytkiem ". Od pierwszego dnia dało się zauważyć jaką szeroką posiada wiedzę historyczną, turystyczną i jak dobrze porusza się po Meksyku. Przekazywał nam tą wiedzę w sposób przystępny, nienachalny i w odpowiedniej dawcę. A do tego miły, dowcipny i zawsze na niego można liczyć. Jak wspominałam program zwiedzania nas nie zawiódł i nie zamęczył jednostronnością. To co zobaczyliśmy na zawsze zostanie w pamięci i odczuciach. Tak, bo odczuć klimatu miejsca nie da się przekazać na obrazku, zdjęciu czy filmie. Pewnie nie można twierdzić, że się ten kraj poznało, ale.... Można jednak uświadomić sobie z jakimi problemami borykają się mieszkańcy, i jak żyją . Mieliśmy też szansę odczuć charakter i klimat miejsca miasta, ulicy i targu. Można też było podejrzeć jak żyją i pracują , z czym się zmagają zwykli ludzie. A mimo tego, bywa barwnie , kolorowo "meksykańsko". Przejeżdżając w pętli 2700 km zobaczyliśmy też zróżnicowanie przyrody i klimatu. Zwiedzanie zabytków- pozostałości kulturowej rdzennej ludności Azteków i Majów w postaci monumentalnych piramid i całych założeń urbanistycznych, spuścizny pokolonialnej w postaci miast, kościołów a nawet przykładowej hacjendy z plantacją kakao, było interesujące, ciekawe ale nie przytłaczające. Zobaczenie przyrodniczo miejsc takich jak wodospady, jaskinia, laguna z ostoją fauny, park narodowy z kanionem , wypływ wód termalnych, pozostaną w pamięci. Dużą zaletą programu był fakt , że nie co dzień musieliśmy pakować walizki. Pozastanie w atrakcyjnych miejscach 2 lub 3 dni dawało potrzebny oddech. Wzorowo woził nas kierowca autokaru.. Punktualny, miły i uczynny. Sam autokar niestety nosił już wyraźne ślady zużycia foteli, co niestety nie było komfortowe. Na koniec niestety łyżka " dziegciu" to transport lotniczy. Oczekiwanie 6 godzin w porcie przesiadkowym nosi znamiona znęcania się nad uczestnikami. Początkowe zapowiedzi biura podróży przewidywały 2 godziny godziny oczekiwania na przesiadkę. Nie ukrywam, że gdybyśmy od początku o tym wiedzieli, to nie wiem jaka by była nasza decyzja.,
4.0/6
Sama wycieczka interesująca pozwala poznać bardzo różne oblicza Meksyku, państwa 6-krotnie większego pod Polski. Hotele O.K. jak na objazdówkę wręcz bardzo dobre. Przewodnik Kuba super. Ma niesamowitą wiedzę, z którą dzielił się z nami w sposób bardzo przystępny i budzący zainteresowanie. Jego super inicjatywą było wyświetlanie filmów na trasie dłuższych przejazdów. Filmy przybliżały w atrakcyjny sposób kulturę i skomplikowaną historię Meksyku. Jedzenie raczej słabe. Bezalternatywna jajecznica śni mi się do dziś. Katastrofą był lot do Meksyku i lot powrotny. W przypadku wyjazdu z Wrocławia cała akcja trwała około 30 godzin. Ostrzegam innych. Nigdy nie pojadę na wyjazd z 6 godzinną przesiadką - w Amsterdamie. Uważam, że Rainbow powinien się trochę bardziej postarać bo jest to z pewnością do zrobienia choć może trochę więcej kosztować. Uważam też że Rainbow przesadza z narzutami na wycieczki fakultatywne. Koszt 90 USD za zwiedzanie ciekawych jaskiń to naprawdę gruba przesada. Jest to rodzaj szantażu albo płacicie tyle ile żądamy albo czekacie w hotelu. Na szczęście nasza grupa była zdyscyplinowana i bezkonfliktowa, co pozwalało łatwiej przetrwać trudy podróżowania.