5.6/6 (234 opinie)
6.0/6
Program wycieczki jest przemyślany i ułożony w taki sposób, aby coraz to większe wysokości można byłoby znieść bez większego problemu. Duże urozmaicenie - pustynia, góry, gejzery, wydmy, flamingi, jeziorka, solniska i zabytki. Moc atrakcji, które dawkowane są jak u Hitchcocka, wydaje się już, że nie możemy zobaczyć już niczego piękniejszego kiedy to udajemy się do Cusco i Machu Picchu, gdzie zapiera dech (zarówno od pokonywania schodów :) jak i widoków). Intensywność bardzo duża, trzeba być przygotowanym na wczesne wstawanie. Sporo miłych niespodzianek ze strony pilotki. Czuliśmy się zaopiekowani pod każdym względem, zarówno ze strony bardzo profesjonalnej pilotki jak i biura. Pomimo trudnego czasu w Peru (zamieszki i protesty) w żadnym momencie nie czuliśmy jakiegokolwiek zagrożenia
6.0/6
Wyjazd jak w tytule. Na szlaku piękna. Całość wycieczki dobrze zaplanowana, zorganizowana i poprowadzona. Esencja tego co można było zobaczyć w odwiedzanych krajach. Nic dodać nic ująć. Tylko jechać. Nos vemos en el camino.
6.0/6
Jedna z najładniejszych wypraw na jakich byłem.
6.0/6
W dwa tygodnie zwiedziliśmy trzy kraje. Wycieczka jest wszędzie zapowiadana jako intensywna, jednak bez przesady, Była taka, ale tego się nie czuło, bo każdy dzień zapowiadał kolejne atrakcje i niezapomniane widoki. Pobyt na wysokościach ponad 3000 m n.p.m nie jest czymś normalnym dla organizmu i w większym lub mniejszym stopniu jest odczuwalny. Myślałem, że będzie znacznie gorzej, ale w moim przypadku dało się przeżyć (gorzej trochę przeżyła to żona). Dolegliwości to przede wszystkim skoki ciśnienia krwi i zadyszki, przy byle czynności. No ale gdy ciśnienie powietrza spada do połowy normalnego komfortu być nie może. W Chile podobało mi się Santiago, choć dla niektórych to specjalnie nie jest atrakcją. Dla mnie to było najbardziej kulturowo odpowiadające nam Europejczykom miasto. Pustynia Atacama jest wielką atrakcją, a San Pedro de Atacama miasteczkiem bardzo urokliwym. Krajobrazowo najpiękniejsza jak dla mnie była Boliwia. Przepiękne laguny, mieniące się kolorami, gdzie pozornie życia nie ma, a jednak spotyka się poza flamingami wikunie i lisy. Jazda jeepami jest całkiem komfortowa, czego się nie spodziewałem. Bardzo ciekawym miastem jest La Paz (podobno już nie stolica). Do przyjemności należała jazda kolejką linową i podziwianie metropolii. Najwięcej atrakcji jak dla mnie było w Peru. Tu mieliśmy więcej okazji do kontaktu z ludźmi, szczególnie z mieszkańcami Cuzco. Wszędzie spotykałem się z sympatią mieszkańców. Ludzie żyją tu biedniej, ale są uśmiechnięci i przyjaźni. Duże wrażenie na mnie wywarło jezioro Titicaca. Miło wspominam spotkanie z Indianami na pływających wyspach. Na wycieczkach bardzo mi zależy na poznaniu kultury tych ludzi, na w ogóle kontaktach z nimi. W Cuzco uczestniczyłem we wspaniałym wieczorze muzyki i tańców folklorystycznych Peru, gdzie w restauracji Tunupa grał nam zespół Apu Raymi. Machu Picchu znałem z filmów na youtube i licznych zdjęć. Tego dnia, jak często tam padał deszcz i niebo było zachmurzone. Byłem zawiedziony tym, że tylko czasami dało się zobaczyć okoliczne góry, no ale z tym się każdy musi liczyć. Na koniec wycieczki zwiedziliśmy Limę. Hotel był położony tuż przy wybrzeżu, w dzielnicy Miraflores. Przepiękna jest ta dzielnica. Po trudach w wysokich górach (najwyżej, to 4960 m n.p.m), tu na nizinie wygrzewałemsię i zachwycałem się limańską nadmorską promenadą. Niestety przeziębiliśmy się w samolocie z Limy do Paryża. Mieliśmy bardzo dobrego przewodnika, Pana Tomka. Był dobrze zorganizowany. umiejętnie przekazywał nam sporą wiedzę o krajach latynoamerykańskich i o zwiedzanych miejscach. Przy tym był po prostu naszym przyjacielem.