4.8/6 (12 opinii)
4.0/6
Jeździmy z rainbowa od wielu lat szczególnie objazdowki .zawsze bardzo mocnym punktem byli przewodnicy ,którzy mieli ogromną wiedzę z danego kraju ( nie przeczytana w google) . niestety przy tym wyjeździe przewodnik był jedynym słabym ogniwem .wszystko oprócz niego było na dobrym poziomie do jakiego przyzwyczaiło na biuro rainbow Pan Bartek nie był zorientowany w terenie ,nie potrafił zainteresować a wiedzę mial czasami mniejsza niż uczestnicy ... Zdecydowanie do poprawy.wyjazd bardzo lekko objazdowy ,ciekawe miejsca i wypoczynek w bardzo dobrym hotelu .godne polecenia
4.0/6
Do części objazdowej mam mieszane odczucia: 1. Po wylądowaniu ok godz. 6:50 zostaliśmy przewiezieni do średniej klasy hotelu i po 10 godzinach lotu czekaliśmy do 14:00 na pokoje(!), bez możliwości odświeżenia, przebrania się w normalnych warunkach, dla mnie to niedopuszczalne. Pokoje czyste, śniadania ok. 2. Phuket i Patong Beach totalnie zatłoczone, głośne. 3. Miejsca, które odwiedziliśmy (Maya Bay, wyspa Jamesa Bonda) piękne, pocztówkowe, ale oblegane przez turystów, warto docierać tam jak najwcześniej rano. Wyspa Małp to było jakieś nieporozumienie - brudny fragment niby plaży z czterema dzikimi małpami, wyskakujesz cyknąć zdjęcie i tyle. "Wyspa" kończąca dzień na Phi Phi powinna być wyeliminowana z programu - zero drzew, mnóstwo ludzi szukających cienia pod ohydnymi, brudnymi parasolami, nagabywacze proponujący przejażdżkę skuterem wodnym i ciągle podpływające łodzie z kolejnymi grupami turystów. Dramat! To miejsce nie miało nic wspólnego z rajską wyspą, a jedynie zepsuło wrażenia całości. 4. Podróżowaliśmy małą łodzią motorową, na której siedzieliśmy upchnięci jak sardynki, potykając się o wór z kaskami i kamizelki ratunkowe, nie ma mowy o jakimkolwiek relaksie na łodzi! Silniki tak głośno pracują, że nie ma szans, aby porozmawiać. 5. Sanktuarium słoni też budzi mieszane uczucia, idea miejsca piękna, ale dla mnie dalej te słonie są w pewnego rodzaju cyrku - każdy może słonia nakarmić, umyć, wykąpać się z nim, cyknąć fotę, na polecenie słonik się przytula. Było mi żal tych słoni. Część wypoczynkową spędziliśmy w hotelu Best Western Premiere Bangtao Beach i był to strzał w 10. Super hotel, bezpłatnie mieliśmy upgrade pokoju na taki z frontalnym widokiem na morze, piękna hotelowa plaża, leżaki dostępne o każdej porze dnia, dobre śniadania, w sąsiedztwie hotelu knajpki z jedzeniem, market 7/11, wypożyczalnia skuterów, tuk-tuki. Minus hotelu to brak windy, ale obsługa hotelu zanosi walizki do pokoi. W recepcji pracuje białorusin Daniel, który świetnie mówi po polsku i służy pomocą w każdej sprawie. Polecam ten hotel.
3.0/6
Niestety mimo chęci nie mogę napisać samych dobrych rzeczy na temat wycieczki. Plusy: plan niezbyt intensywny co pozwala zobaczyć ciekawe miejsca z dużą dawką relaksu. Całkiem niezłe jedzenie, a w drugim dniu pobytu rewelacyjne. Minusy: brak przewodnika - konkretnie Pan Łukasz niestety sprawiał wrażenie iż był w pracy za karę. Dodatkowo nie dostawaliśmy od niego praktycznie żadnych informacji czy wskazówek np. nie wiedzieliśmy na jaką plażę przyjechaliśmy. Pan Łukasz mówił "no teraz macie czas na plaży". Na tym kończyła się jego rola. Wypowiadał się na temat wycieczki w sposób bardzo mało atrakcyjny np. "hmm hotel macie taki... no jaki jest. Plaże tak nie za bardzo żeby tutaj łatwo dojść, ale jest plaża..." Na samym początku została wywołana afera ponieważ Pan Łukasz nie chciał przyjąć przygotowanych dolarów (110 $ od osoby) na wycieczki i kazał niektórym gościom szukać kantoru i przynieść mu idealne sztuki twierdząc, że w Tajlandii respektują jedynie idealne okazy. Powiedział, że to nie jego problem i mamy dostarczyć mu idealne, że podpisaliśmy umowę i go to nie interesuje... Jedyne w czym właściwie uzyskaliśmy pomoc to przeniesienie jednej wycieczki na inny termin ze względu na problemy zdrowotne na miejscu. Dodatkowo nie otrzymaliśmy żadnej informacji odnośnie transferu na lotnisko, a Pan przewodnik nam nie odpisywał. Musieliśmy kontaktować się z biurem Rainbow w Polsce aby uzyskać te informacje. Pan przewodnik napisał do nas rano gdy byliśmy już na lotnisku. Minusem jest także hotel, w którym zostaliśmy zakwaterowani. Był to mocno średni standard i ratował go jedynie bardzo miły personel i fakt, że był to dosyć kameralny obiekt. Na bookingu oceny 7,4 i cena ok 95 zł za 2 osoby za dobę - Patong Lodge Hotel (jeden z najtańszych w tej okolicy przy/blisko plaży - jeśli nie najtańszy). Na zdjęciach najlepsze pokoje i ładne ujęcia niestety odbiegające od rzeczywistości a zwłaszcza okolicy hotelu. Po przyjeździe ok 7-8 rano musieliśmy czekać na walizkach do godziny 14:00 na pokój. Nie dostaliśmy nawet informacji żeby pójść chociaż na basen hotelowy tylko musieliśmy po podróży tracić pół dnia i czekać w lobby. Należy zaznaczyć, że i tak mieliśmy szczęście bo co do zasady pokoje udostępniane były od 15:00 ale że byliśmy mocno niezadowoleni to dostaliśmy je nieco wcześniej. Generalnie absurdem jest brak wiedzy w jakim miejscu będzie zakwaterowanie w części objazdowej. Kolejny hotel na wypoczynek był ogromnym molochem ale miał zdecydowanie wyższy standard. Przynajmniej wiedzieliśmy jaki on będzie bo mogliśmy go wybrać z listy za mniejszą lub większą dopłatą w zależności od hotelu. Był świetnie usytuowany - bezpośrednio przy plaży. Dobry dla rodzin z dziećmi. Śniadania jednak bardzo słabe chociaż teoretycznie duży wybór. NIestety np. nie dostaliśmy śniadania przy wymeldowaniu, a transfer mieliśmy 4:45 rano na lotnisko. Okazało się, że jeśli chcemy śniadanie, które mamy w cenie to musimy to wcześniej zgłosić tylko, że nie zostaliśmy o tym wcześniej poinformowani. Ale przyjmijmy, że to już detal w całej wycieczce. Podsumowując - wycieczka nie jest warta swoich pieniędzy.
2.0/6
Hotel podczas objazdu - kiepski standard, słaba lokalizacja, wymagał długich dojazdów do portu, czy miejsc zwiedzania, co generowało mnóstwo straconego czasu w busach. Odwiedzane miejsca zaplanowane w godzinach, kiedy turystów jest najwięcej ( na pytanie, dlaczego nie można wyruszyć np. wcześnie rano - odpowiedź pilota, że nikt rano nie wstanie na wakacjach). Tajska przewodniczka ( ponieważ obcokrajowiec nie może być przewodnikiem i opowiadać podczas zwiedzania) nie odzywała się ani słowem, nie przekazywała więc żadnych informacji dotyczących odwiedzanych miejsc, grupa wysadzana w miejscu zwiedzania miała po prostu czas wolny ( zwykle za długi, bo atrakcje nie były warte spędzania większej ilości czasu). Niektóre zupełnie nieciekawe, jak wioska muzułmańska- lunch i stragany. Snurkownie / pływanie - wśród masy innych łodzi i setek osób wokół w wodzie- żadna przyjemność wśród spalin i tłumu. Pod wodą w miejscu, gdzie pozwolono skutkować nic ciekawego, kilka kolorowych ryb, martwa rafa. Odwiedzona jaskinia to raptem kilkadziesiąt metrów wśród skał zakończone możliwością zobaczenia oczka wodnego. Atrakcją na 5 minut. Odwiedzone „etyczne” sanktuarium słoni- nie należy do etycznych, zwierzęta są tam nadal tresowane do posłuszeństwa ( ustawiane do zdjęć, przyuczane np. do obejmowania trąbą), wyprowadzane na karmienie czy kąpanie ku uciesze turystów. Z pozytywnych rzeczy kajaki w zatoce oraz jedna odwiedzona plaża, spokojna i nie przepełniona turystami.