5.0/6 (329 opinii)
Kategoria lokalna 4.5
2.0/6
Nie polecamy! Bez naszej zgody zmieniono nam hotel na niby podobny w tej samej okolicy tego samego właściciela. W okolicy nie ma nic ciekawego do zwiedzania a wszędzie daleko. jedzenie w tej sieci hoteli beznadziejne- raz na 7 dni udalo im sie zrobic cos dobrego jak byly ryby, all inclisive niby jest ale lody tylko sorbety w cenie a z czekoladą już trzeba płacić, cheetosy w cenie a za lesy już trzeba płacić, alkohol tylko 1/3 bezpłatna, jedzenia przy basenie praktycznie nie było bo kanapki tylko na barze stały zrobione z resztek śniadania. Za te pieniądze już lepiej wybrać Cypr lub Turcję.
1.5/6
Własnie wróciłam z tygodniowego pobytu w hotelu Playacanela bardzo rozczarowana i zawiedziona. Hotel składa sie z dwóch budynków połączonych łącznikiem. Budynek główny odnowiony z ładną architekturą wnętrza, natomiast drugi, w którym zostałam zakwaterowana to kategoria hotelu najwyżej 3*. Otrzymałam pokój mały, ciemny, brudny i z brzydkim zapachem wydobywającym się z kanalizacji. W podobnych pokojach zakwaterowano większość Polaków, którzy przyjechali w tym samym terminie. Leżaki przy basenie usytuowane głównie w cieniu, a gryzące muchy nie pozwalały na wypoczynek. Restauracja hotelowa to typowa wakacyjna stołówka, gwarna i brudna.
1.5/6
W hotelu Playacanela zatrzymaliśmy się w ostatnim tygodniu września 2017. To miała być super podróż poślubna, niestety było inaczej. Zacznę od tego że dojazd z lotniska w Sewilli trwa dłużej niż sam lot- 3,5h. Jeśli ktoś wybiera się w tym terminie to tylko i wyłącznie jeśli potrzebuje odpoczynku zdala od ludzi, atrakcji i jakiegolowiek życia wieczornego. Miejscowość Rainbow opisuje tak: "Ok. 300 m do centrum Punta del Moral, które stanowi przystań (promy do Isla Cristina), port jachtowy z restauracjami oraz barami", niestety nikt nie wspomina że te wszystkie restauracje i bary są zamknięte (podczas naszego pobytu otwarta była jedna restauracja, ale nie każdego dnia, oraz jedna kawiarnia). Żeby usiąść i wypić kawę w ciągu dnia w jakiejkolwiek kawiarni lub pójść na obiad poza hotelem trzeba jechać 30-40 minut autobusem do miejscowości Ayamonte. Autobusy kursują co godzinę. W hotelu wypoczywają w większości osoby po 50-60 roku życia i emeryci. Jedzenie hotelowe jeśli chodzi o śniadania nie dawało zbyt dużego wyboru, większość dań była okropnie tłusta, niezjadliwa. Na szczęście kucharze smażyli omlety każdego ranka. Podczas obiadów i kolacji można było poprosić o usmażenie świeżej ryby- to duży atut kuchni. Pokoje sprzątanie codziennie. Obsługa zarówno w recepcji, stołówce i sprztąjąca bez zarzutu- uśmiechnięta i bardzo pomoca. Kolejna nieścisłość w opisie oferty- pokoje po remoncie... :) Może i po remoncie ale tylko Superior, na pewno nie zwykłe dwuosobowe. Nasz pokój nie bardzo wiedział co to w ogóle remont i przez cały tydzień wietrzyliśmy łazienkę ze smrodu kanalizy. Plaża piękna, szeroka i piaszczysta. Niestety wieczorem zejścia do niej nie są oświetlone a trzeba przejść ok. 150 m wydm w zupełnej ciemności. Podsumowując, zdecydowanie nie polecamy, szczególnie młodym ludziom, którzy od wakacji oczekują czegoś więcej niż siedzenie przez tydzień w hotelu. Jesteśmy bardzo zawiedzeni podróżą poślubną, która miałą być wyjątkowa. Zostaliśmy wprowadzeni w błąd- informacje zawarte w ofercie są nieprawdziwe, żałujemy bardzo ze zdecydowaliśmy się na wyjazd z Rainbow.
1.0/6
TRAGEDIA i SMRÓD. Te dwa słowa najtrafniej opisują pobyt mój oraz mojego narzeczonego w tym hotelu. Można jeszcze do tego dopisać: stracone pieniądze, mnóstwo nerwów, najgorsze wakacje w życiu. Wczoraj wróciliśmy z tego "czterogwiazdkowego hotelu", który jednak z hotelem czterogwiazdkowym nie ma nic wspólnego. Do hotelu dotarliśmy 04.07.2014 około godziny 22.00 pierwsze wrażenie ogólnie pozytywne spodobał nam się duży hol, ładna recepcja, fajny basen. Po pozostawieniu bagażu poszliśmy się rozejrzeć i już na korytarzu prowadzącym przez wszystkie pięć pięter hotelu dało się wyczuć okropny smród z kanalizacji. Pomyśleliśmy, że może to tylko mała awaria i chwilowe wrażenie dlatego na początku nie zwróciliśmy na to uwagi. Pozostawiliśmy bagaż w pokoju i udaliśmy się do hotelowego "baru". Od razu jednak zaniepokoiła nas jego czystość; stoliki oblepione pozostałościami jedzenia i klejące od rozlanych napoi, wymiociny lezące na środku podłogi bezpośrednio koło baru gdzie ludzie zamawiali drinki i przekąski, których nawet nikt nie raczył sprzątnąć. Pomyśleliśmy może to jednorazowy incydent nie chcieliśmy się źle nastawiać. Po powrocie do pokoju zmęczeni położyliśmy się spać. Następnego dnia rano z łazienki dał się wyczuć kanalizacyjny smród - znów pomyśleliśmy, że to może z rur otworzyliśmy okna i udaliśmy się na śniadanie i na plażę. Po powrocie do pokoju późnym wieczorem smród mimo otwartych okien dalej się utrzymywał jednak zmęczeni po całym dniu postanowiliśmy powiadomić o tym problemie rano recepcję. W nocy zaczął się prawdziwy dramat smród obudził nas około godziny 5 rano i był nie do wytrzymania pomimo otwartych okien uniemożliwiał skorzystanie z toalety i pozostanie w pokoju. Mój narzeczony zszedł na dół do recepcji i powiadomił o tym problemie recepcjonistkę czekaliśmy na pomoc na balkonie o 6 rano nie mogąc skorzystać z łazienki. Nikt do nas nie przychodził przez około pół godziny... Mój narzeczony postanowił się udać do recepcji po raz drugi, wtedy zjawiła się kierowniczka recepcji, która nawet przez próg toalety nie przestąpiła czując odór uryny i fekaliów wydobywający się z naszego "pokoju" od razu dano nam inny pokój. Po pakowaniu i przenoszeniu rzeczy na inne piętro, uspokoiliśmy się trochę i pomimo koszmarnego poranka i ponownego rozpakowywania w innym pokoju, dalej nie chcieliśmy się źle nastawiać i psuć sobie urlopu w "czterogwiazdkowym hotelu". W następnym pokoju zostaliśmy trochę dłużej śmierdziało mniej niż w pierwszym z otwartymi oknami nawet dało się spać, co uważamy za ogromny „sukces” tego hotelu wrażenia z drugiego pokoju były takie jakbyśmy i spali w szalecie miejskim na jakimś dworcu kolejowym, chociaż nawet w publicznych toaletach w Polsce tak nie śmierdzi. Zgłaszaliśmy to do obsługi recepcji, co jakiś czas przychodził pan, który nie potrafił słowa powiedzieć po angielsku i lał coś zapachowego do rur na trochę pomagało jednak wieczorem smród ponownie stawał się silniejszy. W czwartek 10.07 spotkaliśmy się z naszą rezydentką, która nam zaproponowała, że nie będziemy płacić za przedłużenie pokoju oraz darmowy lunch, ponieważ wylatywaliśmy do Warszawy dopiero o godzinie 21.20 a zbiórkę mieliśmy o godzinie 19.00. Zgodziliśmy się. Jednak, co to za rekompensata? Przedłużenie pobytu w śmierdzącym pokoju oczekując na wylot i lunch w stołówce, w której czystość, zapach i jakość jedzenia pozostawia wiele do życzenia. Po powrocie do pokoju tego samego dnia po rozmowie z rezydentką smród stał się nie do wytrzymania i musieliśmy się przenieść do trzeciego z kolei pokoju. Ponowne pakowanie i rozpakowywanie. Juz nawet się z tego śmialiśmy pomimo zszarganych nerwów ciągłej wędrówce z bagażami po piętrach pakowaniu i rozpakowywaniu. W trzecim pokoju po spędzonej tam nocy rano smród z wanny znowu wygonił nas na balkon. To był dzień naszego wylotu i wtedy postanowiłam, że tak tego nie zostawimy kolejny pokój i znów smród fekaliów. Czy naprawdę mieliśmy takiego pecha, że trafiliśmy na trzy pokoje w których śmierdzi fekaliami? Zaczęliśmy wypytywać panie z recepcji czy ktoś z hotelu również skarży na taki „zapach”? Pani się przyznała, ale po chwili zaczęła się wykręcać. Później zaprzeczyła i powiedziała, że nie będzie o tym mówić . Biuro Rainbow Tours pakuje swoich klientów na "minę" w postaci tego hotelu. Mój narzeczony zadzwonił na podany przez biuro numer do rezydenta odebrał pan Sebastian, który powiedział nam, że skontaktuje się z naszą rezydentką panią Dianą Peschel, i że ona na pewno się z nami zaraz skontaktuje. Czekaliśmy godzinę. Po tym czasie to ja zadzwoniłam do pana Sebastiana Chalana, który mi powiedział, że pani Diana mu powiedziała, że dostaliśmy „rekompensatę” i że sprawa została załatwiona. Sprawa została by załatwiona gdyby kolejny pokój, do jakiego nas przeniesiono nie śmierdział fekaliami i uryną! Powiedziałam temu panu, że cóż to za rekompensta: przedłużenie pobytu w cuchnącym pokoju i lunch skoro wycieczka kosztowała nas 4800 złotych? Nie był mi w stanie odpowiedzieć. Później raczyła do nas odzwonić pani Diana, która oczywiście pytała retorycznie, co może dla nas jeszcze zrobić? (co mogła dla nas zrobić skoro za kilka godzin odlatywaliśmy). Obsługa hotelu zdaje sobie dobrze sprawę ze smrodu wydobywającego się z kanalizacji (wszędzie są odświeżacze powierza powtykane do kontaktów), który czuć było nie tylko w naszych pokojach ale także na hotelowych korytarzach, przy basenie, ale sprawa jest ukrywana i maskowana, gościom zmienia się pokoje daje vouchery na lunche, a biedny Antonio(nadworny alchemik) musi biegać z butelką chemikaliów i długą listą cuchnących pokoi do „załatwienia”. To była nasz pierwsza i ostatnia podróż z biurem Rainbow Tours. Zgłosimy oczywiście reklamację jednak chciałam wszystkim, którzy zastanawiają się nad pobytem w tym „czterogwiazdkowym hotelu” powiedzieć jak minęły nam wakacje za ciężko zarobione pieniądze, które sobie odkładałam cały rok i jaka jestem „spokojna” i „wypoczęta” po wczasach z biurem Rainbow Tours, które oszukuje swoich klientów.