4.0/6
program na 2 tyg a nie na 1 tydzien
slawomir, Milanowek - 11.06.2014
8/8 uznało opinię za pomocną
4.0/6
Kilka dni temu wróciłem z żoną z wycieczki objazdowej „Portugalia i Hiszpania pół na pół" z tygodniowym pobytem w Portugalii w Hotelu Auramar Beach Resort. Była to już albo dopiero siódma nasza wycieczka organizowana przez Biuro Rainbow Tours a wiec można powiedzieć, że zebraliśmy pewien bagaż doświadczeń. Wszystkie wyjazdy z Biurem zaliczamy do bardzo udanych, były wprawdzie jakieś drobne potknięcia ale generalnie jesteśmy zadowoleni. Wyruszyliśmy z lotniska Okęcie zgodnie z planem, nie było żadnych opóźnień (powrót również bez problemów zgodnie z rozkładem) z przewoźnikiem Travel Servis. Samolot wprawdzie bardzo ciasny, miejsca do siedzenia niewiele, wyprostować nóg nie sposób ale nie to jest najistotniejsze. Ważne, że w obie strony dolecieliśmy szczęśliwie. Na pokładzie samolotu nie ma sprzedaży bezcłowej np. alkoholu, papierosów, perfum itd. tak, że w niezbędne rzeczy trzeba się zabezpieczyć wcześniej przed powrotem do kraju. Odnośnie "Portugalii i Hiszpanii …." należy stwierdzić, że program zwiedzania nie jest zbyt przeładowany i przez przewodnika Panią Monikę został zrealizowany w całości. Nigdy nie czekaliśmy na autokar, posiłki były uzgadniane na czas naszego powrotu do hotelu, nie było również problemów w hotelach w których nocowaliśmy, przynajmniej my takich nie stwierdziliśmy. Pani Monika posiada ogromną wiedzę historyczną z zakresu dziejów min. Portugalii i Hiszpanii, zna biegle język portugalski i przez całą drogę opowiadała różne interesujące wątki ,fakty, legendy. Nie brakowało informacji na temat codziennego życia Portugalczyków czy Hiszpanów jak również ciekawostek na temat corridy, wiadomości historycznych, wzmianek dot. terenu przez który jedziemy, pokazywała filmy, włączała rodzimą muzykę. Dodatkowo pomagała np. przy zamawianiu potraw w restauracjach, sprawach w recepcjach hoteli. Kulturalna, grzeczna, nie złośliwa, spokojna, potrafiąca dawać sobie radę w różnych sytuacjach. Jako nasz przewodnik zasługuje na bardzo dobrą ocenę. Autokar, którym poruszaliśmy się po zwiedzanych krajach był w miarę wygodny. Miał wprawdzie uszkodzoną klimatyzację w ten sposób, że jednym z uczestników grzało w nogi i było bardzo gorąco innym – w tym nam – wiało po całym ciele i było zimno. Kierowca Edgar, całkiem nieźle dawał sobie radę na bardzo wąskich uliczkach miast i stromych podjazdach i czasami zmieniał nawiewy zimnego i gorącego powietrza. Hotele w trakcie objazdu są tzw. hotelami turystycznymi, na średnim poziomie. Jedne lepsze inne nieco gorsze ale czyste, podobnie jak pościel, ręczniki i łazienki. Spokojnie można w nich wypocząć po podróży, wyspać się przed dalszą drogą jeżeli starczy na to czasu tym bardziej, że przebywa się w każdym praktycznie przez jedną noc. Nie w każdym pokoju hotelowym była lodówka ale zawsze mięliśmy indywidualnie nastawianą dobrze działającą i cichą klimatyzację, TV (nie ma programów w języku polskim). Tak, że hotele w sumie spełniły nasze oczekiwania. Wyżywienie w trakcie objazdu nie odbiegało od standardów tj. śniadanie oraz serwowana przez kelnerów obiadokolacja. Nie będę opisywał menu posiłków gdyż nie o to w sumie chodzi. Mogę natomiast stwierdzić, że zasadniczo wyżywienie było dobre i było go na tyle dużo, że nikt z restauracji nie wychodził głodny. Nie trzeba było, przynajmniej w naszym przypadku dokupować jedzenia na mieście gdyż te co było są wystarczające. Wprawdzie robiliśmy to kilka razy ale tylko po to aby spróbować miejscowych wyrobów. W temacie posiłków należy dodać, że złym pomysłem jest danie czasu 30 – tu minut całej chyba 45 – cio osobowej grupie na zjedzenie śniadania i zapakowanie się rano do autokaru. Jest to w praktyce nie realne do wykonania i rodzi tylko niepotrzebne nerwy, pospiech i powoduje ogólny bałagan. Uważam, że czas jednej godziny od śniadania do wyjazdu powinien być wystarczający. Czyli np. śniadanie o godz. 7.00 a wyjazd o 8.00. Myślę, że organizator wycieczki powinien to poważnie rozważyć. Obiadokolacje były posiłkami serwowanymi czyli roznoszonymi przez kelnerów. W pierwszej fazie zbierali oni zamówienia na napoje a potem roznosili do stolików zupę, drugie danie i deser, wszyscy dostawali takie same potrawy. Jednak trwało to stanowczo zbyt długo i w sumie posiłek ten zabierał około 2 godzin. Jeżeli ze zwiedzania wracaliśmy ok. 19.00, kolacja była np. o 20.00 to około godz. 22.00 byliśmy w pokojach. Jest to złe rozwiązanie. Bufet byłby o wiele bardziej ekonomiczny biorąc pod uwagę fakt, że poszczególne osoby mogłyby wybrać różnego rodzaju potrawy. Przy posiłkach serwowanych nie ma takiej możliwości. Myślę, że organizator wycieczki powinien również powyższe rozważyć i zapewne zmienić, co wyjdzie wszystkim na dobre. Zabytki w Portugalii bardzo ciekawe i warte zobaczenia. Przy czym nas najmniej zainteresowała Coimbra i zwiedzany w niej Uniwersytet, natomiast całkiem fajnie było w Fatimie. Podobnie w Hiszpanii, Katedra w Sewilli jest niesamowita. Bardzo ciekawe było dla nas zwiedzania zabytków Gibraltaru np. fantastycznie oświetlonej jaskini ze stalaktytami i stalagmitami, murów obronnych, pomnika gen. Sikorskiego czy widoku kontynentu afrykańskiego. Trafiliśmy tam akurat w dniu święta tak, że sklepy były pozamykane ale jeżeli ktoś myśli, że Gibraltar jako strefa bezcłowa ma tanie towary to grubo się myli. Z wycieczek fakultatywnych wybraliśmy rejs ale nie było to nic atrakcyjnego. Sama Portugalia jak i Hiszpania widziana z okien autobusu wcale nam się nie podobała. Pagórkowaty teren obsadzony dębami korkowymi i nic więcej. Żadnych fajnych widoków. Nie są to kraje do których chcielibyśmy wrócić i więcej tam nie pojedziemy. Portugalia to brud, smród i ubóstwo aż dziw, że kraj ten wszedł do strefy euro. W miastach ciężko było znaleźć nawet kosz do śmieci. Wyjątek stanowił Hotel Auramar Beach Resort w którym spędziliśmy bardzo przyjemny tydzień. Dobry hotel nad Atlantykiem z dobrym wyżywieniem i niesamowitym otoczeniem. Reasumując uważamy, że Biuro Rainbow Tours należycie wywiązało się ze swoich zobowiązań i nie mamy zastrzeżeń, co do organizacji samej wycieczki jak również do realizacji jej programu. Dodatkowo rezydent w Portugalii Pan Sebastian Chałan również wzorowo wywiązywał się ze swoich obowiązków. Bardzo sympatyczny młody człowiek służący na każdym kroku pomocą doskonale znający realia kraju w którym pracuje. Przyjemność zwiedzania natomiast całkowicie popsuło nam zachowanie niektórych osób, współuczestników podróży. W wycieczce w znacznej większości brały udział osoby w wieku ok. 50+ oraz 60+. Gdy jedzie np. jedno małżeństwo natychmiast zawiera znajomość z drugimi podobnymi osobami w zbliżonym wieku i taka grupa staje się dosłownie nierozłączna. Osoby te nie są w stanie bez siebie nic zrobić np. zjeść posiłku, iść do toalety, zrobić zdjęć itp. Nie mogą dosłownie bez siebie żyć. Przy czym starają się one bezwiednie narzucić swój sposób zachowania innym pozostałym uczestnikom. Nie zawsze takie zachowanie jest właściwe albo odpowiednie dla pozostałych osób, jednak tego w swoim opętaniu niestety nie widzą. Zawsze mnie to zadziwiało ale w trakcie tej wycieczki stało się dosłownie patologią. Przytoczę może kilka przykładów tego piekła. Otóż, przy zakwaterowaniu w recepcjach hoteli moja żona zazwyczaj stawała w kolejce jako trzecia lub czwarta do zameldowania i pobrania kluczy. Jednak, co było nagminne panie stojące przed nią brały np. pięć paszportów pozostałego zaprzyjaźnionego towarzycha, które oczywiście nie stało w żadnej kolejce w ten sposób przedłużając czas zameldowania i powodując, że żona była dziesiąta. Może to się praktykuje np. w Łebie ale nie w hotelu w Sewilli. Wybitnie irytujące. W trakcie posiłków gdzie był wystawiony bufet zamiast stanąć w kolejce oczywiście przepychanie się, co było normą między stojącym już ludźmi i wykładnie sobie między nimi na talerz trzęsącą się ręką łyżki z sosem zalewając nim spodnie stojących obok. Potem jakieś burknięcie pod nosem chyba słowa przepraszam ale nie jestem do końca pewny. Dobrze, ze wziąłem dwie pary spodni. Na następnym posiłku sytuacja się powtarzała i tak do samego końca. Kolejna sytuacja to ustawianie się kolejki do bufetu nie od jednej strony tylko jedni stali od prawej a inni żeby być pierwsi podbiegali – dosłownie - od lewej strony. Tak, że dwie grupy spotykały się na środku bufetu, kolejne przepychanie i konsternacja kto ma ustąpić. Wyglądało to w taki sposób jakby za chwilę ktoś tym osobom miał zabrać jedzenie a oni walczą o byt. Koszmar. Nie będę wspominał bo nie warto o ogromie wkładanego na telerze jedzenia. Niektórzy musieli przed wyjazdem kilka dni pościć a wiadomo Polak lubi zjeść. Kelner po zamówieniu butelki wody do kolacji (w cenie 2 euro) przyniósł ja do stołu i rozlał do kieliszków siedzących osób, jednak na dnie odrobina jej została. Więc odszedł z butelką. Natychmiast rozległy się męskie agresywne krzyki ”eee…, facet oddaj butelkę, zapłacone jest”, kelner nieco zdziwiony wrócił i postawił ją na stole. Kolejna sprawa to fakt, że pierwszy raz w życiu widziałem starszą osobę, która w ok. godzinę po śniadaniu chyba na pierwszym postoju autokaru gdzie część osób raczyła się kolejnym posiłkiem pożerała dużą kanapkę jednocześnie paląc papierosa. Po przełknięciu kęsa bułki zaciągała się trzymanym w drugiej ręce petem i tak aż do końca jedzenia. Niesamowite. Nie wiem czy przed wyjazdem i po przyjeździe ze zwiedzania kierowca powinien układać walizki w autokarze ale chyba tak. Nasz kierowca niestety nie miał takiej możliwości. Po otwarciu luków bagażowych większość grupy – oczywiście nie wszyscy - rzucała się do wkładania swoich walizek. Po przyjeździe pędem zabierali swoje bagaże, biegiem udając się do hotelu a te walizki stojące wcześniej rozrzucali po luku lub wyrzucali na ulicę czy chodnik gdzie poniewierały się pod nogami. Nie to, że stawiali ale wyrzucali. Przez dokładnie 10 lotów samolotem gdzie przy załadunku raczej nikt nie zwraca zbytniej uwagi na bagaż nie mieliśmy tak zniszczonych walizek jak po 6 dniach zwiedzania z tymi ludźmi. Niektórzy mieli dosłownie porobione dziury w drogich walizach. Kolejny koszmar. Następna uciążliwość to ciągłe zajmowanie miejsc. Wchodząc do restauracji na śniadanie lub kolację od razu zajmowane były miejsca siedzące. Tak, że osoby którym jakoś udało się wziąć talerz z jedzeniem błądziły i szukały wolnych krzeseł przy stołach gdzie mogły by usiąść. Podobnie było w busach w Gibraltarze. Po wejściu do środka samochodu gdzieś z poza pojazdu rozlegał się nagle wrzask „Zdzisiek zajmij pięć” i pan Zdzisław który wdarł się jako pierwszy zasłaniał sobą, plecakami i rękami siedzenia. W ten sposób ci co weszli nie mieli gdzie usiąść i wychodzili szukać miejsc w innych pojazdach. Powstawał kompletny bałagan i strata czasu, który można było poświęcić na zwiedzanie. Tak było dosłownie wszędzie, nawet przy wejściu do damskich toalet. Przy robieniu zdjęć kolejna udręka. Ciężko było zrobić zdjęcie dosłownie w każdym miejscu, aby ktoś z uczestników bezmyślnie nie wszedł w kadr. Niektórzy zupełnie nie zwracali uwagi, że inna osoba robi zdjęcia. Stawali na żywioł przed obiektywem i sami pozowali mając w głęboko w nosie inne osoby. Słowa przepraszam czy proszę nie istnieją. Jedna z pań doskonale widząc, że robię zdjęcie stanęła przed obrazem z XV wieku, który usiłowałem właśnie sfotografować i położyła spoconą rękę na płótnie szczerząc zęby w uśmiechu do męża który ja uwiecznił, po chwili krzycząc np. „Zosia, Zosia chodźcie zajęłam wam miejsce”. Następnie podbiegła Zosia i bach kolejna spocona łapa na obraz, potem następna osoba itd. Obraz przetrwał 400 lat, dwie wojny światowe, Stalina ale polskich wycieczek nie przetrwa. Tak było praktycznie za każdym razem. Koszmar. Pani Monika nasza przewodniczka zaraz na początku po wejściu do autokaru poinformowała, że w samochodzie nie należy jeść oraz poprosiła aby nie robić jej zdjęć. Ma takie prawo, które moim zdaniem należy uszanować. Kilkanaście razy każdego dnia po powrocie do autokaru, gdzie była godzina wolnego czasu na mieście i można było spokojnie zjeść posiłek osoby siedzące po mojej lewej stronie w autokarze, chwalące się głośno, że mają ukończone studia wyższe a nawet studia podyplomowe, jeszcze zanim pojazd ruszył wyjmowały kanapki i zaczynały jedzenie a potem okruchy były strząsane na siedzenie i następnie na podłogę. Pomimo prośby o niefotografowanie jeden z uczestników taki wycieczkowy playboy, starszy pan z resztkami ufarbowanych na czarno włosów i brwi poszedł do Pani Moniki i zapytał czy dobrze wyszła na zdjęciu które jej zrobił. Koszmar. Osoby, które wykazywały żarliwość w Fatimie chodząc na kolanach przytrzymywały drzwi toalety aby następne wchodzące panie nie musiały zapłacić 20 centów za skorzystanie z niej, albo po kryjomu wynosiły jedzenie z restauracji w miejscach gdzie w każdym sklepie w sumie za grosze można było kupić sobie jakieś jedzenie. Wszystkiego nie sposób opisać a przypadki podobne można dosłownie mnożyć. Strach pomyśleć, że tak oburzająco mogą się zachowywać osoby 50 – cio i 60 - cio letnie. Byliśmy nie tyle zmęczeni objazdem, którego program nie jest ciężki ile wręcz niekiedy skandalicznym zachowaniem niektórych naszych współtowarzyszy podróży i przypuszczam, że z tego właśnie powodu niezbyt mile wspominamy tę wycieczkę. Z utęsknieniem czekaliśmy jej końca i chwalić Boga odpoczęliśmy w fajnym hotelu na pobycie. Zachowanie turystów to nie wina Biura tylko osób biorących w niej udział. Z uwagi na litościwy brak czasu opisałem tylko niektóre sytuacje gwoli przestrogi aby ci, co je przeczytają wykrzesali w sobie na przyszłość odrobinę zdrowego rozsądku zrozumieli, że jedzenia czy krzeseł w restauracjach im nie zabraknie, że takim chamskim i prostackim zachowaniem psują wakacje innym uczestnikom oraz wykazali się chociaż elementarnymi podstawami dobrego zachowania. W każdym razie życzymy wszystkim miłego zwiedzania.
Robert - 05.10.2016 | Termin pobytu: maj 2017
88/101 uznało opinię za pomocną
4.0/6
portugalia i hiszpania pol na pol
Jadwiga, Kelowna - 10.06.2014
7/7 uznało opinię za pomocną
3.5/6
Bradzo zadowolona jestem , że zwiedziłam przepiękne miejsca.Program ogólnie oceniam dobrze. Hotele jak to na wycieczce objazdowej lepsze lub gorsze, ale wszędzie czysto , klimatyzacja i to co najbardziej potrzebne. Do wyżywienia nie mam zastrzeżeń , zresztą nie jestem pod tym względem osobą wymagającą.Chociaż narzekaczy nie brakowało.. Natomiast trochę zastrzeżeń mam do biura , ponieważ słowo ZBIÓRKA przy tarasie widokowym na lotnisku ja rozumiem jednoznacznie. Zbiórka to zbiórka osób a nie kartka postawiona na jakiejś ladzie. Gdyby nie mąż , nie zauważyłabym jej na pewno. Trzeba było napisać , że od razu trzeba iśc się odprawiać a nie używać słowa zbiórka. Przewodniczka- z dużą wiedzą , bardzo ciekawie opowiadała, ale w niektórych sytuacjach czuliśmy się niedoinformowani. Ponadto nie za bardzo chętnie dopytywała o możliwe zniżki. Troszkę zbyt asertywna. Poza tym biuro , za pośrednictwem przewodnika powinno się pod koniec wycieczki dokładnie rozliczać z pieniędzy , które pilot zbiera na obowiązkowe wejścia , a było to aż 170 euro.
Monika - 27.07.2018 | Termin pobytu: wrzesień 2018
39/46 uznało opinię za pomocną