Opinie klientów o Sri Lanka - Łza z policzka Indii

5.1 /6
240 
opinii
Intensywność programu
4.5
Pilot
5.2
Program wycieczki
5.1
Transport
5.0
Wyżywienie
4.9
Zakwaterowanie
4.7
Opinie pochodzą od naszych Klientów, którzy odwiedzili dany hotel lub uczestniczyli w wycieczce objazdowej.

Osoba dodająca opinię musi podać dane osobowe, takie jak imię i nazwisko oraz dane dotyczące wyjazdu, czyli datę i kierunek wyjazdu lub numer rezerwacji. Dzięki tym informacjom sprawdzamy, czy autor opinii faktycznie podróżował z nami. Jeżeli dane się nie zgadzają, wówczas nie publikujemy opinii.
Najlepiej oceniane
Wybierz

3.5/6

joanna, warszawa 07.02.2015

bylo ok, ale to nie wakacje marzeń

Zmeczeni po podróży, wylot z Polski był o 16:25, wg planu mielismy być w hotelach by odpocząc, wykapać sie, a jezdzilismy orazu po Colombo. Bardzo duży minus za to. pani przewodnik chyba minela sie z powolaniem. mowila w sposob malo interesujacy, monotonny, a jak grupa wysiadala z autokaru kazdy kazdego sie pytal co teraz bo nikt nie potrafil zrozumiec. standard niektorych hoteli byl ponizej poziomu dopuszczalnego!!! grzyb, brud, plesn na materacach. poustawiane restauracje i sklepy z cenami kosmicznymi. my tam gdzie byla mozliwosc zwiedzania samemu korzystalismy z pomocy tubylcow by zobaczyc naprawde prawdziwy smak sri lanki. wycieczka na sloniu porazka. safari tak samo, myslelismy ze kierowca nas pozabija tak pedzac. co to za zwiedzanie? na czas? Za piekny maja Panstwo opis wycieczki, ktory z rzeczywistoscia ma malo wspolnego. to byla moja pierwsza wycieczka objazdowa, wiedzialam na co sie piszę ale nigdy się juz na taka nie zdecyduje. masowa impreza, nie dajecie odczuc klientowi ze chcecie naprawde pokazac mu miejsca z prawdziwej strony, by klient wiele sie dowiedzial. jestem zniesmaczona bardzo. moze to kwestia przewodnika.

3.5/6

Beata, Warszawa 03.02.2017
Termin pobytu: styczeń 2017

Wyjazd 2 połowa stycznia 2017

Sri Lanka to przepiękne miejsce pod względem natury, krajobrazów, natomiast same miasta to trzeci świat, koszmar architektoniczny, króluje prowizorka, brak infrastruktury. Sama wycieczka fajna, natomiast kilka punktów objazdu denerwowało, m.in. postoje przy wybranych restauracjach z odpowiednio droższymi cenami gdzie w okolicy nie było nic innego do wyboru, więc jedzenie w tych a nie innych punktach było wymuszone, wizyta w kopalni kamieni okazała się wizytą w sklepie z kamieniami, oczywiście w odpowiednim z wygórowanymi cenami, nie zachęcam do kupowania kamieni ani biżuteria, kilka osób zrobiło później wycenę, wszyscy przepłacili i to sporo. Podobnie przestrzegam przed zakupami w sklepie z herbata na plantacji green field, ceny kilka razy takie co w zwykłym sklepie na mieście czy na targu. Podobnie fabryka jedwabiu okazała się odwiedzinami w oczywiście wybranym sklepie z jedwabiem, żadnej fabryce, podobnie fabryka batiku. Podejrzewam, że przewodnicy mieli niezły procent od zakupów turystów, których pod te sklepy podstawali, a ponieważ w okolicy nic nie było to już niektórzy dla zabicia czasu coś tam kupowali. Pani przewodnik ogólnie leciała na łeb na szyję, było mało czasu na zwiedzanie, a zdecydowanie za dużo czasu spędziliśmy w autokarze. Safari było chyba najlepszym punktem, ale nie ma co liczyć na zobaczenie lamparta czy innych płochliwych zwierząt, na safari wjeżdża kilkanaście warczacych jeepów, więc nie wiem jakie głupie zwierzę mogłoby nie uciec. Drogo powrotną to dramat, odprawa na lotnisku trwa 5h, wszystko wypisywane jest ręcznie Wyżywienie koszmarne, niemal każdy miał problemy żołądkowe, niezależnie od hotelu, po prostu wszędzie tam kuchnia jest zła, ja z mężem przeszliśmy szybko na wegetarianizm, mięso było niezjadliwe, twarde, żylaste, obrzydliwe, polecamy za to zupy i ryby, to lokalni potrafią przyrządzić. Standard hoteli bardzo zróżnicowany od 1 do 3* Autokar był bez WC a klimatyzacja nie zawsze wyrabiała, za to kierowca był doskonały, duże brawa za to jak sobie radził na drodze, bo lokalni jeżdżą tam w dużym skrócie w sposób niezbyt skoordynowany i niebezpieczny. Polski przewodnik Pani Ewa swoimi opowiadaniami usypiała nie tylko cały autokar, ale też siebie, ciągle ziewała w trakcie swoich przemówień...

3.5/6

Mirosław, Lipków 29.03.2017
Termin pobytu: luty 2017

Objazdowa wycieczka po Sri Lance

Wielokrotnie uczestniczyłem w wycieczkach organizowanych przez RT i zwykle wracałem zadowolony. Tym razem wróciłem zniesmaczony organizacją imprezy i jej programem. Problemy zaczęły się już pierwszego dnia. Biuro nie było uprzejme poinformować, że w trakcie 12. godzinnego lotu do Sri Lanki zaoszczędzi jakieś śmieszne pieniądze na serwisie w wyczarterowanym samolocie. Na pokładzie okazało się, że jedyne, co oferuje obsługa to woda mineralna. Jeśli ktoś chciał coś zjeść, to i owszem, ale za opłatą. I pies drapał tę opłatę, bo wynosiła niewiele - 16 zł, ale jedyne co można było zamówić to nieświeżą kanapkę bez masła z bardzo oszczędnym plasterkiem żółtego sera i cieniutkim plasterkiem salami. To skandal! A co w przypadku gdyby ktoś był diabetykiem i miał konieczność regularnego spożywania posiłku? Nie rozumiem dlaczego ten wstydliwy fakt biuro tak skrupulatnie ukrywało. Gdyby w swej łaskawości poinformowało, że oszczędza na jedzeniu, to wziąłbym na pokład jajka na twardo i kiełbasę myśliwską - niegdyś tradycyjny ekwipunek spożywczy polskich turystów. Głodni i wymordowani długą podróżą wylądowaliśmy w Colombo o 4 rano. Tam środek nocy, bo widno jest między 6:30 a 18:30. W planie zaraz po wylądowaniu miało być "zwiedzanie" Colombo. Jak zwiedzać po ciemku? Organizatorzy zapewnili nam ponad dwugodzinne oczekiwanie w autokarze aż zaczęło się rozwidniać. W Colombo nie ma totalnie nic do zwiedzania! Ot azjatyckie miasto z kilkoma wieżowcami w centurm i bałaganiarską architekturą wokół z zapyziałymi domami zbudowanymi spontaniczne z tego, co komuś udało sie znaleźć. W pierwszej kolejności zawieziono nas do eleganckiego, drogiego hotelu tylko po to, żeby w końcu można było coś zjeść. Potem zaczęło się "zwiedzanie". To niby zwiedzanie miało na celu rozcieńczenie czasu pozostałego do godziny 14, kiedy zaczynała się doba hotelowa. Wobec bogactwa oferty turystycznej Colombo do hotelu, gdzie mieliśmy mieszkać dotarliśmy już o godzinie 9. Mieszkająca tam wcześniej polska grupa już dawno opuściła hotel, niestety nikt nie pomyślał o posprzątaniu pokojów. W rezultacie otrzymałem klucze o godzinie 13 po 4. godzinnym oczekiwaniu na fotelu w recepcji. Można było z Polski wylecieć 10 godzin później, żeby wylądować w Colombo wieczorem, no ale wtedy RT nie mogłoby wliczyć dodatkowego dnia spędzonego bez sensu w autokarze i w recepcji hotelu do czasu trwania wycieczki. Krótko mówiąc skandal! Hotel do przyjęcia. Niestety położony tuż przy ruchliwej linii kolejowej, po której do godziny 24 z hukiem przejeżdżały ciężkie pociągi i nie wiedzieć czemu każdy maszynista na wysokości hotelu pozdrawiał mieszkańców przeciągłym wyciem syreny lokomotywy. O godzinie 4. rano koncert lokomotyw zaczął się od nowa. Wspaniałe przeżycia. Każdemu polecam. Kolejne dni zwiedzania nie przyniosły jakichś sensacyjnych wrażeń. Sri Lanka jako kraj podzwrotnikowy urzeka intensywną zielenią i oryginalną roślinnością, ale krajobrazowo jest co najwyżej na poziomie naszych Bieszczadów. W prównaniu z Indiami jest to kraj czysty, ale nie dorównuje ani Indiom ani wielu innym krajom Azji poziomem zabytków ani krajobrazami. Jak to w kraju zdominowanym przez Buddyzm i zamieszkałym przez ludzi przekonanych o wielkim wpływie zjawisk nadprzyrodzonych na koleje ich życia, zwiedza się dziesiątki świątyń z setkami posągów Buddy a to stojącego a to leżącego a to siedzącego a to na lewym boku a to na prawym a to z uniesionym palcem a to z zamkniętymi oczami i każda ta poza ma jakieś swoiste mistyczne znaczenie i coś tam symbolizuje. Może to dla kogoś było interesujące, ale dla mnie nie. Widziałem to wielu innych krajach w zancznie efektowniejszym wydaniu i szczerze mówiąc mam tego dosyć. Nawet gwóźdź programu - Świątynia Zęba, gdzie jakoby przechowywany jest ząb Buddy, którego nikt nie widział bo umieszczony jest w szkatule oglądanej w pośpiechu z odległości 30 metrów to atrakcja wątpliwej jakości. Zabytki z okresu początku lub nawet sprzed naszej ery to w istocie kompletnie zrujnowane obiekty zwykle nic nie mówiące bez komentarza przewodnika. Najczęściej to marne pozostałości fundamentów lub z trudem zachowane kikuty jakichś granitowych kolumn i to wszystko. Nawat park narodowy Hortona nie stanowi wielkiej atrakcji. Lepiej pojechać w Bieszczady. Interesujące były plantacje herbaty, ale to zbyt mało jak na taką wyprawę. Kuchnia Sri Lanki należy do najbardziej pikantnych na świecie. Niestety dla Polaka jest niestrawna. Próbowałem coś zjeść w ulicznej jadłodajni. Podany posiłek był tak ostry, że nie byłem w stanie odróżnić żadnego konkretnego smaku z wyjątkiem wściekłego, palącego smaku kapsaicyny. W hotelach w trakcie objazdu posiłki przyrządzane są tak, żeby Europejczykowi nie wypalić dziury w żołądku. Niestety mimo olbrzymiej ilości wspaniałych, aromatycznych przypraw lokalnym kucharzom przyzwyczajonym do jedzenia potraw o smaku stężonego kwasu siarkowego nie wystarcza wyobraźni, żeby właściwie, po europejsku dosmaczyć potrawy. W rezultacie jedzenie jest mdłe i bez wyrazu. Jedynie desery i owoce robiły wrażenie. Na koniec na niecałe 3 doby trafiliśmy do hoteli na wypoczynek. Ja byłem w hotelu Royal Palms. Hotel bardzo przyzwoity, czysty i elegancki z profesjonalną obsługą, zlokalizowany nad samym oceanem. Zaskakująco profesjonalna była kuchnia. Serwowano rzeczywiście smaczne i dobrze, po europejsku przygotowane posiłki z lokalnych surowców. Niestety chyba tradycją narodową Sri Lanki jest budowanie hoteli przy liniach kolejowych. Royal Palms też przy takiej stoi, więc wrażenia akustyczne do północy i wcześnie rano nie do opisania. Podsumowując - jeśli ktoś koniecznie chce za niemałe pieniądze polecieć nad Ocean Indyjski, żeby poleniuchować w hotelu, to należy wybrać wypoczynek a na drogę zabrać jaka na twardo i kiełbasę krakowską. Jeśli ktoś liczy, że zobaczy coś ciekawego, to się zawiedzie. Dużo ciekawsza jest Tajlandia, Chiny czy Birma. Mocnym punktem programu była niezwykle profesjonalna i sympatyczna przewodniczka pani Agnieszka Płachta. Posiada niezmierzoną wiedzę, ale to niestety zbyt mało, żeby zatuszować niedostatki nijakiej w gruncie rzeczy wyprawy.

3.5/6

Zofia 31.03.2019

pobyt marzec 2019

Wycieczka ciekawa, pogoda dopisała. Można poznać zupełnie inny od europejskich kraj, inną kulturę. Mieszkańcy bardzo przyjazni, uśmiechnięci. Tylko za krótki wypoczynek na koniec.
telefon

Pobierz aplikację mobilną Rainbow

i ciesz się łatwym dostępem do ofert i rezerwacji wymarzonych wakacji!

pani-z-meteracem