Opinie klientów o Sri Lanka - Łza z policzka Indii

5.1 /6
240 
opinii
Intensywność programu
4.5
Pilot
5.2
Program wycieczki
5.1
Transport
5.0
Wyżywienie
4.9
Zakwaterowanie
4.7
Opinie pochodzą od naszych Klientów, którzy odwiedzili dany hotel lub uczestniczyli w wycieczce objazdowej.

Osoba dodająca opinię musi podać dane osobowe, takie jak imię i nazwisko oraz dane dotyczące wyjazdu, czyli datę i kierunek wyjazdu lub numer rezerwacji. Dzięki tym informacjom sprawdzamy, czy autor opinii faktycznie podróżował z nami. Jeżeli dane się nie zgadzają, wówczas nie publikujemy opinii.
Najlepiej oceniane
Wybierz

4.0/6

Sylwia, Pszów 05.02.2019

Tzw. "sierociniec" słoni w Pinnawala - najgorsze miejsce na Sri Lance !

Wycieczka byłaby fajna, gdyby nie wizyta w tzw. „sierocińcu” dla słoni w Pinnawala! RB macie krew na rękach, sprzedając cierpienie zwierząt, jako „atrakcje” turystyczną i to kosztem nas turystów, którzy płacąc za bilet sponsorują niewole i cierpienie tych słoni !!! I tak jak słonie w Indiach, gł. Fort Amber, tzw. Spacer z lwami w Senegalu, okaleczone, wychudzone konie w dorożkach w Egipcie, słonie i tygrysy w Tajlandii, wycieńczone osiołki na Santorini … tak teraz na Sri Lance słonie z tzw. „sierocińca” !!! Impreza powinna nazywać się „Łza z policzka słoni” ! Nigdy NIE zapomne smutnych oczu słoni z tego obozu nazwanego „sierocińcem” w Pinnawali. I teraz Sri Lanka będzie mi się kojarzyła TYLKO z tymi biednymi słoniami! Kiedyś to może był sierociniec, ale obecnie to turystyczna maszynka do zarabiania pieniędzy na cierpieniu słoni zakutych w łańcuchy. Jak zapytałam jednego z „opiekunów” – Ile jest słoni – odpowiedział, że 97 w tym 63 urodzone w tej niewoli ! I to ma być sierociniec !? Zapytałam – czy wypuszczane są na wolność – usłyszałam stanowcze – niee ! Ci poganiacze, podkładają turystom banana za 100 Rs (tj. ok. 3 zł) by nim nakarmić słonika, ale kasa ląduje w kieszeni poganiacza. Na pierwszy rzut oka tego nie widać, ale słoniki są zmuszane do jedzenia, mimo że nie są głodne ! Bardzo mnie zdziwiła reakcja słonia, któremu podałam banana, który z początku wydawał się chętny do zabawy, ale po zjedzeniu banana nagle stawał się smutny i spuszczał trąbę. Po czasie skojarzyłam to, że stojący za nim poganiacz z ukrycia dźgał słonika hakiem, by zmusić go do zjedzenia banana i odegrania cyrkowej roli ! Ale wtedy nie było czasu pobyć z tym słonikiem dłużej, bo grupa pognała w stronę rzeki, gdzie masa turystów obserwowała kąpiel słoni, do której też były przymuszane, oplecione łańcuchami i przykute do skał ! Ten cyrkowy spektakl nie trwał długo bo znów słonie poganiali w stronę zagród przez ruchliwą drogę. W czasie godzinnego pobytu w tym „sierocińcu” niewiele dano czasu by pobyć ze słoniami. Zniszczono cały piękny teren wokół rzeki stawiając ohydne restauracje i rząd sklepów ! Jestem okropnie poirytowana, że ja również zasponsorowałam ten zoo-cyrk. Ale kłamstwo naszej pilotki (a tyle mówiła o buddyjskim współodczuwaniu (!) polegało na wmówieniu nam, że jedziemy do sierocińca żerując na dobroduszności ludzi ! I jeszcze usprawiedliwiała łańcuchy, że niby są niezbędne, bo słonie gdy są w rui mogą być niebezpieczne ! Wszystkie słonie miały łańcuchy, nawet mała biedna słonica kołysająca się jakby była w depresji, została przywiązana za noge, na pełnym słońcu ! Czy wszystkie słonie były w rui ?! Ale osoby inteligentne i wrażliwe zauważyły, że coś z tym „sierocińcem” jest nie tak. Żałuje, że przed wyjazdem nie przeczytałam tych poniższych blogów, bo nigdy bym tam NIE pojechała. Proszę je koniecznie przeczytać: http://dwarazyziemia.pl/slonie-na-sri-lance-cala-prawda-o-pinnawala-i-uda-walawe/#comment-33593 http://plecakiwalizka.com/slonie-sri-lanka-safari-sierociniec/ http://post-turysta.pl/artykul/my-i-egzotyczne-zwierzeta-gdy-atrakcja-turystyczna-splywa-krwia Oto jedne z komentarzy ludzi, którzy mają otwarte oczy i serce (ze strony: https://pl.tripadvisor.com/Attraction_Review-g304139-d647515-Reviews-Pinnawala_Elephant_Orphanage-Pinnawala_Sabaragamuwa_Province.html) Komercja nad miłością dla zwierząt (II 2018r.) Okropne miejsce. Na powierzchni sześciu hektarów stłoczono sto słoni, które od dwóch pokoleń rozmnaża się więc nie ma mowy o sierocińcu. Biedne zwierzęta stoją w małych zagrodach stłoczone w słońcu, owijają trąby wokół kamieni i są smętne jak odurzone.Za dodatkową opłatą karmi się butelką podrośnięte już słonie, które ze względu na wiek potrafią już pozyskiwać pokarm inaczej. Miejsce dla ludzi o niskiej świadomości ekologicznej. Słonie skute łańcuchami między trąbą i nogami przegania się do pobliskiej sadzawki, gdzie "opiekunowie" okładają je kijami za każdy ruch niezgodny z ich zamysłem. W drodze powrotnej natarczywie zachęca się ludzi do odpłatnej przejażdżki na słoniu (pase). Najgorsze miejsce ever! W życiu nie byłam w gorszym miejscu niż to. Nigdy!Podczas kąpieli w rzece gdy słonie podchodzą do ludzi są bite i przeganiane. Ludzie którzy tu są, za to żeby pozwolić słoniowi podejść do człowieka chcą pieniądze.To miejsce to czysta komercha pod potrzebe białego turysty. Nikomu nie polecam wspierania tego biznesu. To miejsce sprawia ze się chce tu płakać. Obóz dla zwierząt.Łańcuchów na sobie mają więcej niż choinka na Boże Narodzenie. SKANDAL!!!!! Pilotka-pani Ewa, później również oferowała jako jeden z fakultetów – przejażdżkę na słoniu, bo to niby ostatnia okazja, gdyż już jest zabroniona ! No i dwoje takich się znalazło, żeby „zaliczyć” atrakcje ! Czy wiecie, że siodła powodują ból kręgosłupa słonia! Słonie są stworzone do życia w naturze, a nie żeby były niewolnikami ludzi! Są bardzo inteligentne! Kilka minut głupiej ludzkiej rozrywki funduje dożywotnią niewole i cierpienie zwierząt !!! Pani Ewo – nie wstyd pani ?! Czy sumienie panią nie gryzie !? Przecież tak pani mówiła, że słonie mają specjalne miejsce w pani sercu, że to bardzo inteligentne i czułe stworzenia ! Co panią tak zaślepia ? No ale jak nie wiadomo o co chodzi … to chodzi o pieniądze. Ale NIE kosztem cierpienia żywych istot ! Nie rozumiem, dlaczego nikt wcześniej nie zamieścił opinii o tym okropnym miejscu na stronie RB !? No ale w grupie z którą byłam, też byli tacy z amputowanym sumieniem. Coraz bardziej widze, że „turystami” są w większości pozbawieni etyki, tzw. „zaliczacze”, zorientowani tylko na zaspokajanie własnych chwilowych potrzeb ! Drogi Rainbowtours-ie – zdajesz sobie sprawe, że płacąc za to bestialstwo przyczyniamy się do jego rozwoju! I to nas turystów zmusza się do płacenia za to! Bilet tam kosztuje 2.500 RS (ok. 70 zł). A jest wiele innych pozytywnych miejsc na Sri Lance, gdzie można zobaczyć słonie, jak w „Millenium Elephant Foundation, o czym się dowiedziałam z linku: http://plecakiwalizka.com/slonie-sri-lanka-safari-sierociniec/. Dlaczego RB nie propaguje takich pozytywnych miejsc !? Ja chce widzieć szczęśliwe zwierzęta, a takie najlepiej zobaczyć TYLKO w naturze ! No ale nie w takiej masówce jak PN Yale. Safari w Parku Narodowym Yale było drugim wielkim rozczarowaniem. Park sam w sobie piękny, ale organizacja obserwacji przyrody, to jakieś nieporozumienie! Nastawiłam się na relaksujący, cudowny kontakt z naturą i zwierzętami. A tu się okazało, że to bardziej przypomina rajd-safari. Z miejsca w którym przesiedliśmy się w jeepy po 6 osób, jechaliśmy drogą prawie godzine do bram parku. Tam zastaliśmy mase oczekujących jeepów i znów czekanie. Potem ruszyły … jak na autostradzie, w korku jeden za drugim, w oparach kurzu, spalin i ryku silników. Gdy się zobaczyło jakieś zwierzątko pukało się kierowcy w szybe. Po zrobieniu zdjęć szybko ruszał. Dobrze, że mam aparat z dużym zoomem, ale i tak się dziwie że w tym ryku motorów, pare zwierząt dało się zobaczyć bliżej. Były bawoły, 4 słonie, 2 krokodyle, 2 langusty, kilka rodzajów ptaków i jeleniowatych. Dojechaliśmy do pięknej plaży nad Oceanem Indyjskim. Tam chyba 15 minut na relax i siusiu i potem znów rajd z powrotem do autobusu. Więcej czasu straciliśmy na dojazd i wyjazd z parku niż na sam pobyt. Lepszy kontakt z przyrodą miałam w hotelu „The Lake”. W ciszy i spokoju, przy relaksującej i hipnotyzującej muzyce cykad, zobaczyłam i usłyszałam wiele ptaków, całą rodzine makaków, warana pływającego jeziorze ... Najlepiej wstać rano, bo wtedy zwierzęta są aktywne, a może przede wszystkim, że turyści jeszcze śpią. Bo w naszej grupie znalazł się jeden straszy pan, który po południu straszył małpki! „Ludzie” co z wami !? Problemem jest nie tylko bezduszność turystów, lecz manipulująca narracja usługodawców, którzy oferują odwiedzającym wydawać by się mogło beztroskie, niewinne atrakcje odwołujące się do naszych zamiłowań czy ukrytych marzeń. A teraz pozytywy tej wycieczki: Najlepszym punktem był dla mnie trekking po Parku Narodowym Wyżyna Hortona. Zapowiadał się nieciekawie bo w tym dniu padał deszcz (co też jest atrakcją zobaczyć i poczuć ciepły monsun). Ale gdy przestało padać to była wspaniała wędrówka, a po drodze piękne widoki i wodospad. Krajobraz momentami przypominał Bieszczady. Ciekawa roślinność endemiczna jak karłowate rododendrony. Kiedyś tam żyły słonie dopóki Sir Horton ich nie wymordował. organizując polowania. „Końca Świata” nie widzieliśmy bo była mgła, ale nadawała ona krajobrazowi bajkowej tajemniczości. Najlepiej ubrać się na cebulke, ale nie za grubo, sportowe sandały i peleryna od deszczu (wys. ponad 2000m). Już nie wspomne, że na góre do Parku wpuszczono również mase aut - widać, to już normalne na Sri Lance, że przyroda służy głównie do zarabiania pieniędzy! Ale trzeba pochwalić Lankijczyków, że przed wejściem do parku należy oddać wszelkie zbędne śmieci, można zabrać z plastikowych rzeczy tylko peleryne od deszczu, butelke wody z której również trzeba zerwać plombe i etykiete. Po corocznym sprzątaniu polskich gór z tony śmieci, należałoby ten system wprowadzić również w Polsce! Fajnym rozwiązaniem było, że na trekking pojechały wszystkie osoby, ale potem były dwa punkty z których ci co nie dali rade mogli wrócić do hotelu. Tylko po powrocie na parking, ci co wrócili wcześniej bez pilotki nie mogli znaleźdź w tej masie aut, tych z RB bo nie były oznaczone. Fajnie też było w ogrodzie botanicznym „Royal Botanic Garden” oraz w Ogrodzie Przypraw, gdzie można było zobaczyć wiele roślin, które znamy u nas jako doniczkowe albo już jako przyprawy w torebkach, jak. np. beniaminki, które tu są drzewami, draceny, drzewo żelazne, …. pieprz, który jest pnączem, goździki i gałka muszkatołowa, które rosną na drzewie, drzewa cynamonowe ... Ciekawie widzieć te wszystkie rośliny w ich naturalnym środowisku. Ciekawy był też pobyt na Plantacji Herbaty, ale niestety były one przyczyną wycięcia dużych połaci dżungli przez kolonizatorów. Biały człowiek nauczył tubylców (i to nie tylko na Sri Lance) do nadmiernej eksploatacji natury, czego przykładem jest obecna masowa turystyka! Pobyt na polu herbaty mógłby być dłuższy, by spokojnie sobie przejść między rzędami krzaczków, a właściwie drzew, bo herbata jest drzewem ścinanym przez człowieka do rozmiarów karłowatych, z których zrywa się tylko 3 górne listki. Była to chwila na zrobienie zdjęć ze zbieraczkami, za które prosiły o datek. Ale tym biednym tu się chociaż trochę pomoże, bo w drogich sklepach, które były w pakiecie wycieczki, naiwni i tak wydawali fortuny sponsorując bogatych już bossów. Potem w fabryce herbaty (my byliśmy w Blue Field) pokazano jak fermentuje się herbate czarną i suszy, a potem pakuje. Lankijscy rybacy na palach - to już niestety tragifarsa. Płaci się po 100 Rs, by się przebrali i pozowali do zdjęć na palach. Jest to niewiele, ale przez to podtrzymuje się tą tradycje. Ale smutne, że to już takie sztuczne. Sri Lanka już straciła swój koloryt, już jest za bardzo „plastykowa”, przynajmniej w tych miejscach, gdzie myśmy byli. Ale ogólnie kraj jest dość czysty, no w porównaniu z Indiami czy Egiptem to jest bardzo czysto! No i jeszcze zielono. Pozostałe punkty programu to głównie świątynie (tu trzeba się nastawić na odpowiednie okrycie i zdejmowanie butów - ale można mieć ubrane skarpetki. Potem manufaktury wyrobów: z drewna, jedwabiu (tu atrakcją było przymierzenie sari), drogich kamieni … no i shoping. Jak ktoś już był w innych krajach buddyjskich, np. w Tajlandii i Indiach to na Sri Lance nie będzie szału widzieć świątynie buddyjskie i pare jest też hinduistycznych. Ale fajnie jest zobaczyć te świątynie Sri Lanki, bo wokół żyje jeszcze natura pełna zieleni i zwierząt, jak wszechobecne makaki, hulmany, wiewiórki giganty, ogromne zimorodki pięknie ubarwione. Dambulla, Anurathapura, Mihintale, Kandy, Polonnaruva (szkoda, że tu nie na rowerach jak ma program „Harce na Lance”). Wyjątkowe miejsce to twierdza Sigirija. Jak ktoś ma lęk wysokości, jak ja, to może ominąć wejście do groty i pozostać na tarasie gdzie są wykute w skale łapy lwa. Jak ktoś w ogóle nie da rady, to lepiej zrezygnować, bo bilet kosztuje aż 30$, ale na samo wejście na skałe. Warto tam pojechać, bo teren dookoła bardzo ładny, dżungla. Po zejściu masa straganów, można wytargować dobrą cene. Za średniego słonika z hebanu zapłaciłam 5 $. W sklepie przy manufakturze będzie już później ponad 10 $ co najmniej. Okolice Ella Gap – piękne górskie widoki i wodospad. Byliśmy tylko przejazdem i postój na fotki i restaurację. Fort holenderski w Galle – czyste, urokliwe, klimatyczne miasteczko w stylu kolonialnym, oryginalne albo eleganckie restauracje i butiki, ale drogo. Dla prawdziwych turystów, a nie „zaliczaczy”, polecam zamiast tracić kase i obżerać się w restauracjach na lunche, poszukać obok lokalnych sklepików lub stragany, gdzie za grosze można przekąsić to co naprawde jedzą Lankijczycy: smażone pierożki lub owoce jakich nie zjecie w hotelu ( bo tam tylko: arbuz, ananas, papaja, ale pyszne), np.: rambutany (takie ogromne liczi – 5 szt. za 100 Rs), ogromny chlebowiec (jackfruit) sprzedają na cząstki też po 100 Rs. Hotele – standard na wysokim poziomie. „Inspektorzy sanitarni” którzy doszukują się brudów i owadów, niech zdają sobie sprawe, że w tych krajach życie biologiczne jest bujne. Ciekawe jak sami mają w domu? Jedzenie – bardzo dobre w każdym hotelu! Duży wybór dań wegetariańskich !!! Klimat – bardzo parno, nawet w nocy, z początku trzeba się przyzwyczaić, ale potem jest ok. Ale chyba po to jedziemy do „ciepłych” krajów :). W górach bardziej rześko, ok. 18 oC, ale idąc w trekkingu jest przyjemnie ciepło. Ludzie – bardzo sympatyczni, szczególnie ci na peryferiach, bardzo pomocni na ulicach miast gdy zapyta się o dane miejsce, oraz obsługa w hotelach. Visa – http://www.eta.gov.lk/slvisa/ pod tym adresem załatwicie wize przez internet do 24 godz. (ja otrzymałam nawet po 2 godz.) za 35 $ Najlepiej wybrać termin 13-dniowy. Ja byłam w wersji 12 dni i brakuje tego jednego dnia na pobycie. Szczególnie, że teraz RB nie zawozi wszystkich do jednego hotelu a daje oferte wyboru kilku hoteli w różnym standardzie na właściwie 1 lub 2 dni! A hotele są bardzo oddalone od siebie, o czym przy wyborze nie mamy wyobrażenia. Po tygodniowym objeździe wyspy, jedni w hotelu byli o godz. 15, a ostatni 5 godzin później (jak w moim przypadku), a wyjazd na lotnisko następnego dnia przed północą. Czyli pobyt dokładnie wynosił 28 godzin (jeden dzień z nocą). Oprócz oddalenia od lotniska, hotel „Carolina Beach” mimo, że najtańszy, bardzo mi się podobał – cisza spokój. W rzeczywistości jest bardzo duży i bardziej reprezentacyjny niż na zdjęciu, w stylu eklektycznym, taki jak lubie. Ocean Indyjski – cudowny - bardzo ciepły, ale też ma bardzo silne fale, nawet przy spokojnej wodzie te przy brzegu trzeba ominąć, by można było popływać. Ale fajną zabawą jest też ucieczka albo siłowanie się na stojąco z dużymi falami, albo skakanie w ich otchłań, ale to ostanie to tylko dla odważnych, co pokazali miejscowi chłopcy. Świat Natury i Zwierząt to największe bogactwo Sri Lanki, którą należy chronić zarówno my-turyści jak i lankijczycy ! Apeluje o natychmiastowe wycofanie z programu tzw. „sierocińca” w Pinnawali jako „atrakcji”, oraz wszystkich innych programów, z różnych części świata, gdzie zwierzęta narażone są na cierpienie, niewole i wyzysk z powodu turystyki! Jak powiedział Mahatma Gandhi: „O poziomie cywilizacyjnym człowieka świadczy szacunek wobec zwierząt”! Pod ten adres wysyłajcie apel o uwolnienie słoni do natury z Pinnawala (w j.angielskim) zoosl@slt.lk

4.0/6

JUSTYNA, WARSZAWA 06.03.2016

Lankijska przygoda.

Najlepiej oceniam pracę pilotki Pauli i większą część programu. Gdyby nie obowiązkowe przystanki w punktach handlowych, typu "odwiedź muzeum kamieni szlachetnych lub sklep z materiałami jedwabnymi i zrób tam zakupy", program wycieczki byłby rewelacyjny.

4.0/6

BEATA ALICJA, RADOMSKO 15.02.2024
Termin pobytu: styczeń 2024

Wrażenia z wycieczki

Dużo zwiedzania świątyń,równina Hortona średnio ciekawa,safari średnie,hotele na objeździe ( z wyjątkiem Kendy) obskurne,ogólnie brud.Przyroda piękna, ludzie uśmiechnięci i mili.

4.0/6

Tomasz Wrocław 10.01.2020

Sri Lanka wyspa godna polecenia

Wyjazd bardzo atrakcyjny ,godny polecenia . Wiele atrakcyjnych miejsc.Niestety nie wszystkie polecane przez rezydentkę wyjazdy są rzetelnie przedstawione przed zakupem. Proponowany wyjazd na masaż ajurwedyjski to wielkie nieporozumienie ( podróż w jedną stronę 1,5 h oraz cena 40 $ za usługę w słabych warunkach to lipa ) na miejscu w hotelu 30$ i oszczędność 3h.. Wyprawa w Nowy Rok na trekking ( po zabawie sylwestrowej ) ponad 10 kilometrów w zmiennych warunkach atmosferycznych zero widoków ( mgła) to kolejne nieporozumienie nie wszyscy są sportsmenami .Lepszą alternatywą byłby przejazd pociągiem - podobno najładniejsza linia kolejowa na świecie. Kolejny niewypał to wyjazd na safari. Godziny popołudniowe to nie na safari, wyjazd po godz. 15 i powrót po 18 po zmierzchu. Zwierząt jak na lekarstwo (dziki , bawoły i jelenie i pawie to wszystko) o lampartach i słoniach to zapomnijcie . Więcej dzikich słoni spotkaliśmy jednego wieczoru na lokalnej drodze.
telefon

Pobierz aplikację mobilną Rainbow

i ciesz się łatwym dostępem do ofert i rezerwacji wymarzonych wakacji!

pani-z-meteracem