6.0/6
Wycieczka ta była dla mnie nowością, ponieważ po raz pierwszy zdecydowałam się na wycieczkę objazdową z Rainbow autokarem, a nie samolotem. Tak wiec po kolei: Jako że mieszkam we Wrocławiu, o podanej godzinie stawiłam się na dworcu autobusowym, skąd dowieziono nas do głównej stacji przesiadkowej jaką są Woszczyce. Muszę powiedzieć, że byłam pod wrażeniem tego, jak przedsięwzięcie tego typu ogarnięte zostało na miejscu. Masa autokarów, nas już w tym pierwszym, który wiózł ludzi na wszelkie możliwe europejskie kierunki poinformowała pilotka, do którego numeru na miejscu każdy podróżujący ma się udać, wiec nie było problemu. Moja impreza odbyła się w pierwszych dniach maja ( długi weekend) i grupa liczyła tylko 24 osoby. Każdy siedział więc sam. Było to o tyle fajne, że praktycznie całą noc wszyscy drzemali, to samo z powrotem. W 1 dniu zwiedza się miasteczko Stein am Rhein. Trochę zaniepokoiła mnie informacja w programie, że wycieczka łodziami pod wodospady odbywa się fakultatywnie tzn. musi być jednomyślność grupy. Nie wyobrażałam sobie, żeby taki punkt programu mógł zostać ominięty przez widzimisie jednego lub kilku uczestników. Na szczęście pilotka poinformowała od razu, że nie miała jeszcze takiej sytuacji, aby wyjazd na wodospady Renu się nie odbył. To największy pod względem przepływu wodospad Europy. Wsiadamy do łodzi, wiatr, deszcz, pod wodospadami huk wody, mokro, schowałam aparat. Potem ruszyliśmy do miasteczka. Jest ono przepiękne, stare średniowieczne kamieniczki z freskami na fasadach robią ogromne wrażenie. Spacer jest bardzo przyjemny, centrum jest zamknięte dla ruchu samochodowego. Niezliczona ilość zdobnych balkonów, liczne małe uliczki, restauracyjki, kawiarnie, stragany ze słodyczami i owocami. Jest kolorowo i bardzo romantycznie. Po południu zwiedziliśmy dostojne miasto jakim jest Zurych. Położony nad ogromnym i pięknie zagospodarowanym ( kwiaty, promenady, ławki) Jeziorem Zurychskim w bezpośrednim sąsiedztwie ośnieżonych wierzchołków jest miastem bardzo nowoczesnym, a jednak czuć też ducha starych czasów. Stare miasto rozpościera się nad brzegiem rzeki, a odrestaurowane eleganckie kamieniczki mieszczańskie są dowodem bogactwa od dawien dawna. Wszędzie fontanny, ponoć jest ich tam ponad 1200, a woda nadaje się do picia jak zapewniają mieszkańcy Zurychu. Imponujący kościół z witrażami Marca Chagalla, Katedra i przepiękny stary dworzec kolejowy. Eleganckie sklepy i butiki, ceny szokujące. Kolejny dzień to obcowanie od rana z przepiękną przyrodą. Jedziemy do Interlaken, turystycznego kurortu, gdzie wsiadamy w kolejkę szynową, która wwozi turystów na wysokość 3454 m. Ruszyła ona w 1908, a linie torów poprowadzono nie wprost w górę, tylko półkolami i częściowo tunelem aby nie psuć widoków. Podczas jazdy przesiadamy się do kilku innych kolejek, w zależności od wysokości. 10 kilometrowa trasa wykuta w litej skale jest światowym ewenementem. Tam po raz pierwszy zobaczyłam jakie niezliczone ilości Japończyków i Hindusów odwiedzają Szwajcarię. Było ich więcej w wagonikach jak Europejczyków. Powiem tylko tyle, że przed wyjazdem na wycieczkę naoglądałam się na zdjęciach w innych opiniach bądź w Internecie takich zdjęć stamtąd, że jak pomyślę jaki widok zastaliśmy na górze to jeszcze dzisiaj czuje rozpacz, zwłaszcza uwzględniając cenę biletu. Owszem, na niskich pułapach były śliczne krajobrazy. Wioski z typowymi drewnianymi domkami typu chalet, przytulone do zbocza gór, pasącymi się krowami, soczystą zielenią ( taka jest tylko w maju). W miarę wjazdu ogarnia nas coraz większy smutek. Kolejka specjalnie przystaje w tym 10 kilometrowym tunelu, tam gdzie zbudowane są przejścia do okien, aby podziwiać krajobrazy. Widzimy tylko śnieg i biel. Na samej górze widoczność zero. Biała mgła. Na otarcie łez czeka na nas fantastyczny Pałac Lodowy. Wykute korytarze, tunele, rzeźby z lodu, to nie może się nie podobać. Po południu kolejny krajobrazowy cud natury. Trümmelbach, czyli Dudniące Wodospady. Położone w przepięknej otoczonej górami dolinie. Liczne wodospady, wypływają ze szczytów gór, widoki zapierają dech, jest pięknie! Wsiadamy do windy w skale! i jedziemy. Całkowita wysokość wodospadów wynosi 140 m. Wody wodospadu pochodzą z lodowców w rejonie szczytów Eiger, Monch i Jungfrau. Są jedynymi na świecie wodospadami lodowcowymi dostępnymi pod ziemią za pomocą wind i systemu korytarzy. Ich przepustowość wynosi 20 000 litrów na sekundę. Miejsce robi niesamowite wrażenie. Liczne tunele w skalach, tony spadającej wody tuż obok, huk nie do opisania. Pierwszy raz widzę coś takiego, jestem zachwycona. Co chwilę odkrywam kolejny spad, kolejne korytarze, dudniący żywioł nie do opisania. Jest do zwiedzenia 10 poziomów. Towarzyszy lekki strach, co jak się nagle pomost zarwie … Miejsce wraz z lodowcem Jungfrau wpisano nas listę światowego dziedzictwa Unesco. To jedna z głównych atrakcji doliny Lauterbrunnental, zwanej Doliną 72 Wodospadów. Absolutne must see. 4 dzień spędzamy we Francji. Miasteczko Chamonix to kurort z ponad dwustu letnią tradycją. Robimy zakupy w miejscowym Carrefur, ceny bardzo wysokie, nawet jak na market, ale i tak znacznie taniej jak w Szwajcarii. Czekamy na decyzję czy ruszy najdłuższa na świecie kolejka linowa na Aquille di Midi 3842 m n.p.m szczyt położony u podnóża Mont Blanc. Po około godzinie, którą spędziliśmy oglądając to śliczne miasteczko jest decyzja. Kolejka jedzie, ale można uzyskać zwrot pieniędzy, bo widoki nie są takie jakie mogą być. Kilka osób zrezygnowało, ja pojechałam, teraz żałuję, bo tak naprawdę nic tam nie zobaczyłam. Pogoda pokrzyżowała nam również kolejny punkt programu. Gardziel rzeki Fier została zamknięta, bo opady spowodowały podniesienie wody na niebezpieczny pułap. Jedziemy wiec do Annecy. Po drodze wspaniałe widoki z autokaru. Annecy leży nad jeziorem, wzdłuż którego ciągną się góry, a od strony miasta przepiękna promenada. Scenerie iście bajkowa. Miasto określane jest mianem alpejskiej Wenecji, jest faktycznie wyjątkowo urocze. Domy o pastelowych elewacjach, z wejściami wprost z rzeki, przepiękna starówka. Niezliczone ilości kwietników i kwiatów. Fotografuję bez końca. Potem odbyliśmy rejs statkiem, widoki na góry, zameczki, rezydencje, wille. Polecam każdemu ten fakultet. Po rejsie mamy czas wolny. Poszliśmy do knajpki na typowy francuski przysmak czyli quiche lorraine – tartę, która może mieć różne smaki. Ja zamówiłam z boczkiem i cebulą. Do tego lampka białego wina, za bagatela 10 Euro ( zamówiłam nie sprawdziwszy ceny). Cóż, to nie jest kraj dla …… biednych ludzi. Kolejny dzień to Genewa, zwiedziliśmy wszystko co było wymienione w programie. To jedno z najbardziej kosmopolitycznych miast europejskich, ponad połowa mieszkańców posiada zagraniczny paszport. Miasto przepychu i luksusu. Limuzyn i sklepów najdroższych marek światowych. Rozdzielone rzeką i jeziorem szwajcarskim dzieli się niejako na dwie części. Świat eleganckich biur organizacji światowych i dyplomatów współgra z surowym w swym wyrazie protestanckim obrazem Starego Miasta. Wrażenie robi największy kwiatowy zegar świata, z ponad siedmioma tysiącami kwiatów i wskazówką o długości ponad 2 metry. Równie piękny jest zamek Chillon, położony w Montraux stolicy Riwiery Szwajcarskiej. Samo Montreaux poza położeniem nad ukwieconym jeziorem moim zdaniem nie ma wiele do zaoferowania. Natomiast bardzo podobało mi się w miasteczku, o którym wcześniej nawet nie słyszałam. Najpierw zwiedziliśmy fabrykę serów, potem udaliśmy się do położonego w pobliżu miasteczka Gruyeres. Ulokowane wśród gór, mimo malutkich rozmiarów oferuje przepiękne średniowieczne centrum z malutkimi kamieniczkami, wszystko tam jest jakby zminiaturyzowane. Do tego śliczny stary biały kościołek, zupełnie inny cmentarz, stary bruk, jakim wyłożone są uliczki, nad miastem góruje zamek. Na łąkach wokół pasą się krowy. Miejsce to można określić jako szwajcarska idylla. Ilość zdjęć jaka tam porobiłam jest chyba największa. Ostatnie miasta na trasie to Berno i Lucerna. Oba bardzo ładne, skrajnie inne. Berno ze średniowieczną Starówką wpisano na listę UNESCO. Posiada przepiękną architekturę i wyraźny własny styl. W obu mięliśmy sporo wolnego czasu, wiec można było na własną rękę pospacerować i poczuć trochę klimat miast. Lucerna jest znana ze swojego pięknego najstarszego drewnianego mostu w Europie. Miasto przypomina nadmorski kurort. Zewsząd roztacza się niezwykle malownicza panorama na jezioro i otaczające je góry. Starówka posiada przepiękne stare kupieckie domy z wykuszami i malowanymi fasadami. Wrażenie robi też średniowieczny jarmark z licznymi straganami i strojami sprzed lat. Szkoda, że w programie wycieczki nie ma rejsu statkiem. Liechtenstein jest przepięknie położony, trasa wiedzie wzdłuż gór, jezior, mieliśmy super pogodę, wiec aparaty szalały nawet w autokarze. Na szczycie imponujący zamek. Natomiast w centrum Liechtensteinu nie ma nic poza jedną długą ulicą.
Gabriela, Wrocław - 17.07.2016 | Termin pobytu: sierpień 2016
7/7 uznało opinię za pomocną
6.0/6
Na wycieczke udaliśmy się 19.08.2011 roku z Poznania. Była to po Chorwacji , Włoszech i Grecji nasza czwarta wycieczka i podobnie jak te poprzednia , ta również była bardzo udana . Zwiedzanie zaczelśmy od fakultetów ;małego miasteczka nad Renem- Stein am Rheim . Tam zwiedziliśmy piękną i kolorową starówke z charkterystyczną dla krajów germańskich zabudową . Dalej udaliśmy się na wodospady na Renie . Świetne miejsce; obserwuje się wodospady z kiku tarasów położonych na różnych poziomach . Są miejsca że ma się wrażenie ,że jest się wewnątrz tego ogromnego wodospadu . Następny punkt programu to Zurich , który nas pozytywnie zaskoczył : nienaturalnie turkusowa rzeka Limmat i specyficzna zabudowa która sprawiała ,że po tym mieście naprawdę fajnie się chodziło . Zwiedziliśmy wszystkie punkty programu , ale miasto spodobało się nam na tyle , że po zakwaterowaniu i kolacji wróciliśmy taksówką do centrum ,żeby obejrzeć Zurich nocą ( a właściwie wieczorem ) . Polecam . Następny dzień to atrakcje górskie : wyjazd w Alpy Bernenskie . Już sama droga była mega atrakcją , widoki wprost jak w idylli !!! W miejscowości Grund przesiedliśmy się do kolejki , gdzie z przesiadką dotarliśmy na Jungfraujoch przełęcz położoną prawie 3500 m nad poziom morza . Koncowa część trasy wykuta jest w litej skale ,a po drodze na szczyt są dwa przystanki ,gdzie z punktów widokowych wykutych w skale można oglądać przepiękną panoramę Alp . Na szcycie mnóstwo śniegu , a temperatura taka ,że chodzimy w krótkim rękawku . Zwiedzamy jeszcze Pałac Lodowy który wygląda jakby tam mieszkała Królowa Śniegu i ponownie z przesiadką na Kleine Scheidegg , zjeżdżamy kolejką do stacji Lauterbrunnen , gdzie nasz pilot pan Wojtek Leithoff zabiera na jeszcze na "dudniące wodospady ". Noc spędzamy w hotelu koło Genewy umiesczonym prawie na pasie startowym lotniska . To tak pół żartem,pół serio . Pas startowy był umiesczony jakieś 200 metrów od hotelu . Na szczęście lotnisko w godzinach nocnych było nieczynne . Kolejny dzień to Francja . Zaczeliśmy od wjazdu kolejką linową na Aguille du Midi . Początkowa stacja kolejki jest w słynnym Chamonix na poziomie 1030 m , a Słynna "igła " znajduje się na poziomie 3842 metrów n.p.m. . Z Aguille du Midi już blisko do nieba , a Mont Blanc jest już prawie na wyciągnięcie ręki .Wracamy zachwyceni , a czas wolny mamy w Chamonix , gdzie jest czas na zakupy pamiątek , obiad itd.. Wrażeń mnóstwo a tu jeszcze pan Wojtek zabiera nas do wąwozu rzeki Fier , gdzie w cieniu można się ochłodzić , bo tego dnia temperatura to prawie 40 stopni . Dalej jedziemy już do Annecy ,takiej francuskiej Wenecji . Piękne bogate , miasteczko ,pełne zabytków i knajpek . Jakby było mało to dla relaksu wybraliśmy się jeszcze w rejs po jeziorze Annecy . Kolejny dzień to Genewa gdzie zobaczyliśmy słynny zegar kwiatowy i fontannę Jet d Eau , by dalej udać się do Montreaux , gdzie za życia mieszkał słynny Freddie Mercury .Piękną promenadą przeszliśmy do zamku Chillon , otoczonego z trzech stron jeziorem . Tego dnia pan Wojtek , zabrał nas jeszcze do małego miasteczka Gruyeres . Tam byliśmy na pokazie wyrobu sera gruyere . Oczywiście nie omieszkaliśmy spróbować tego miejscowego przsmaku , podawanego na gorąco i maczanego w pieczywie.Pyszota . Przed nami był jeszcze ostatni dzień w którym zwiedzaliśmy Berno i Lucerne . Miasta bardzo ładne , ale mi i mojej żonie i tak najbardziej podobał się Zurich . W drodze powrotnej jeszcze wizyta w księstwie Liechtenstain i wieczorna wizyta w Monachium i tak zakończyła się na ta piękna , pełna atrakcji wycieczka .
Jarosław - 29.04.2014
16/17 uznało opinię za pomocną
6.0/6
Wycieczka pełna wspaniałych atrakcji. Jak to się mówi "dla każdego coś ...fantastycznego". Wprawdzie aura pozostawiała trochę do życzenia, ale i tak dzięki jej zmienności było bardzo pozytywnie i różnorodnie. Pani pilot rewelacyjna kobieta - raz jeszcze dziękuję za niespodziankę - "obcy" ;). Trudno znaleźć słowa które w skrócie opiszą tą wycieczkę. Po prostu trzeba się wybrać i przekonać na własne oczy :D. Szczerze polecam i gorąco pozdrawiam wszystkich uczestników ;).
Aleksandra, Dąbrowa Górnicza - 05.08.2014
12/13 uznało opinię za pomocną
6.0/6
Wycieczka godna polecenia.Bardzo dobry program z atrakcjami które zapierały dech w piersiach.Widoki ze szczytów Jungfrau i Mont Blanc niezapomniane!Przepiękna przyroda i pilot który ciekawie opowiadał.Czego chcieć więcej?
Barbara, Kielce - 30.03.2014
1/1 uznało opinię za pomocną