5.2/6 (323 opinie)
Kategoria lokalna 5
3.0/6
Hotel bardzo duży, możliwość skorzystania ze spa mnóstwo gości lata świetności ma za sobą szczególnie pokoje i łazienki sporo drobnych detali i niedociągnięć co denerwuje np zwisająca żarówka na kablu, woda z prysznica ledwo cieknie rdza w wannie itp. jedzenie dobre basen duży morze blisko pogoda gwarantowana . Widok z okna jak się komu trafi my widok na ścianę.
3.0/6
Byliśmy 12 dni 4 osoby .hotel śliczny, pokoje czyste , ale jeszcze w żadnym hotelu w tunezjii.- a byłam kilka razy nie spotkałam się aby w głównym barze w hotelu drinki były podawane w kubkach plastykowych , człowiek ubrany wieczorowo a tu drinki w takim czymś- ochyda.i poniżanie ludzi.pan w barze niby od drinków płatnych lód wkłada rękoma brudnymi.najpierw bierze pieniądze i liczy a potem robi drinki. Mąż mu zwrócił uwagę to coś tam odpowiedział.szczuply zawsze włosy do tyłu na zel Bardzo nie przyjemny . Zamawiałam drinka płatnego Ale czekałam 40 minut Na koniec zwróciłam mu uwagę. To powiedział good Bay W stołówce często brak talerzy kubków i łyżeczek małych To był najgorszy hotel w tunezjii.nie pojadę już do niego a szkoda bo sam hotel super
3.0/6
Nie polecam pobytu w tym hotelu, dezorganizacja, walka o przetrwanie na stołówce, kelnerzy którzy są na bakier z kulturą osobistą...co może się zmienić za napiwki, nie okazjonalne a codzienne.
3.0/6
Dwa tygodnie w lipcu (4-18) 2024. Rodzina 3+1. 13-latka opłacona jak osoba dorosła, ale jednak spała na dostawce. Po zgłoszeniu tego faktu Pani rezydentce usłyszeliśmy, że to nie jest sprawa biura. "Taka polityka hotelu" - wyjaśniła. W pokoju - mimo, że mieszkały w nim cztery osoby - nigdy nie mieliśmy czterech kąpielowych ręczników. Mimo próśb, to jedyne co udało się nam osiągnąć, to trzy ręczniki. Hotel jest czysty, codziennie sprzątany. Woda w morzu ciepła i czysta, a basen na tyle duży, że każdy znajdzie miejsce dla siebie. Największy minus to "stołówka". To miejsca przesądza, że do tego hotelu już nie wrócimy, a osobom, które cenią sobie beztroskie wakacje bez stresów też to miejsce odradzamy. Dwa, trzy pierwsze dni - gdy hotel nie miał jeszcze pełnego obłożenia - wszystko było w porządku. Gdy gości przybyło, to miejsce to zmieniło się na gorsze. Najpierw walka o stolik. Potem walka o krzesła. Następnie walka o talerze. Bywały posiłki, gdy ludzie wydzierali talerze kelnerom z rąk zanim Ci donieśli je na przewidziane miejsce. Brakowało szklanek, brakowało łyżeczek. Dochodziło do tak kuriozalnych sytuacji, że z powodu braku małej ilości sztućców podczas posiłku kelner zabrał nam łyżeczkę bez pytania. Czystą, która czekała, żeby zamieszać nią herbatę. Talerze i szklanki były często niedomyte lub uszczerbione. Wiele razy jedliśmy kolację bez wody, bo nie dostaliśmy szklanek wogóle. Kelnerzy - gdy się im zapłaciło - rezerwowali stoliki stawiając na nich talerz z owocami. Reszta miotała się w poszukiwaniu miejsca na spokojny posiłek. Nad basenem i morzem obsługa hotelu także rezerwowała leżaki. Raz doszło do awantury, gdy nad basenem zrzucono rodzinie ręczniki z leżaków, żeby wskazać te miejsce innym osobom. Kto liczy na pokój z widokiem na morze musi liczyć się z dodatkową opłatą w kwocie 459 dolarów - w tym przypadku za cztery osoby na 2 tygodnie. Wycieczka na Saharę na plus, ale wizyta z muzeum daktyli, która miała być w cenie, okazała się możliwa wyłącznie za dopłatą.