Opinie o Turcja - Turcja Licyjska

5.3/6 (416 opinii)

5.3/6
416 opinii
Intensywność programu
4.4
Pilot
5.3
Program wycieczki
5.4
Transport
5.5
Wyżywienie
4.9
Zakwaterowanie
4.7
Opinie pochodzą od naszych Klientów, którzy odwiedzili dany hotel lub uczestniczyli w wycieczce objazdowej.

Osoba dodająca opinię musi podać dane osobowe, takie jak imię i nazwisko oraz dane dotyczące wyjazdu, czyli datę i kierunek wyjazdu lub numer rezerwacji. Dzięki tym informacjom sprawdzamy, czy autor opinii faktycznie podróżował z nami. Jeżeli dane się nie zgadzają, wówczas nie publikujemy opinii.
Sortuj: Najlepiej oceniane
Typ turysty: Wybierz
  • 6.0/6

    Licja w Krainie Czarów

    Kraina Czarów? To może być tylko Turcja! A Licja to jedna z krain geograficzno-historycznych Turcji, znajdująca się pomiędzy Morzem Środziemnym a górami Taurus oraz Bey. W Turcji byłam już pięć lat temu, również z biurem Rainbow Tours, na wycieczce „Smak Orientu”. Było wspaniale i wiedziałam, że do Turcji jeszcze kiedyś powrócę. Natomiast wycieczka pt. „Turcja Licyjska” pozwoliła mi zrozumieć, że powrócę jeszcze niejeden raz. Po tej wycieczce Turcja stała się moim ulubionym krajem śródziemnomorskim. Jest to przepiękny i różnorodny krajobrazowo, pełen wspaniałych zabytków, niezaśmiecony i cywilizowany, a zarazem dla Polaka egzotyczny kraj ze smakowitym jedzeniem i codziennie uśmiechającym się do turystów słońcem. Zaś Licja to trzytysięczne góry schodzące do mieniącego się lazurami i turkusami morza oraz kilkanaście tysięcy lat historii ludu poochodzącego z Azji Mniejszej, którego starożytni Grecy nie ośmielili się nazywać barbarzyńskim. Nasza wycieczka rozpoczęła się w Antalii, dusznym kurorcie Tureckiej Riwiery z niezliczonymi sklepami i kafejkami oraz niewielką starówką (Kaleici). Zwiedzaliśmy je w dniu przylotu, a potem w dniu wylotu do Polski na własną rękę. Tutaj też robiliśmy w ostatnim dniu część zakupów, co może nie jest najtańsze, ale na pewno wygodne. Zabytków pozostało tu niewiele, jednak wieczorny spacer po nadmorskiej części centrum z podświetlanymi pomnikami i fontannami jest znakomitym wprowadzeniem w wakacyjny nastrój. Mnie najbardziej podobała się otoczona knajpkami marina, pamiętająca czasy rzymskie. Jest tu również historyczny bazar – ja wprawdzie nie miałam kiedy na niego się wybrać, ale kto ma wczesny przylot lub późny wylot, na pewno zdąży (zwłaszcza, że hotele standardowo przyjmujące Polaków znajdują się w odległości spacerowej od wszystkich wspomnianych miejsc). Tak więc pierwszy i ostatni dzień przy odrobinie wysiłku ze strony turysty na pewno nie będzie zmarnowany. W Antalyi jest też ładna plaża z widokiem na góry Parku Narodowego Wybrzeża Beydaglari. Od tego właśnie parku zaczęliśmy wspólne zwiedzanie. Spędziliśmy w nim cały dzień, wjeżdżając kolejką linową na górę Tahtali (fakultatywnie), oglądając dwa starożytne miasta licyjskie, Phaselis i Olympos, a także wspinając się mozolnie szlakiem prowdzącym do osobliwości przyrodniczej o nazwie Chimera, gdzie ze szczelin skalnych wydobywają się płomienie nie gasnące od setek lat. Mniej więcej połowa grupy nie zdecydowała się na wjazd kolejką na punkt widokowy Tahtali (2365 m n.p.m.), ale bynajmniej się nie nudziła, podziwiając roślinność parku: naturalne laury, perukowce, czarne sosny i cedry. Ukryte w pachnącym lesie sosnowym Phaselis powitało nas akweduktem, a potem szeroką ulicą z II w. p.n.e. poprowadziło do Portu Południowego, w którym na błękitnej wodzie kołysały się widowiskowe, trójmasztowe galeony. Zdumienie i zachwyt wzbudziło we mnie to, że w tym starożytnym mieście można do woli i w cenie biletu wstępu korzystać z kilku małych, naturalnych (i kamienistych) plaż. Nie są to może najpiękniejsze plaże Europy, ale kąpiel w otoczeniu starożytnych ruin to romantyczna atrakcja, w Europie praktycznie nie spotykana. Opisać wszystkiego, co robiliśmy punkt po punkcie się tu nie da, mogę jedynie zrobić podsumowanie i podzielić się kilkoma opiniami oraz swoimi wrażeniami z odwiedzanych miejsc. Program wycieczki zawierał 3 parki narodowe, 2 miejsca z listy UNESCO, 11-12 starożytnych miast, 5 zabytkowych nekropolii, 4 słynne plaże (a na każdej można było przez 1-2 godziny korzystać z morza i słońca), jedno malownicze, opuszczone miasto-ducha (Kayakoy), 2 nadmorskie kurorty, w których mieliśmy czas na lunch i myszkowanie po kolorowych, klimatycznych uliczkach, 3 atrakcje przyrodnicze (jedna fakultatywnie) i 2 rejsy (oba fakultatywnie). A w tym wszystkim tylko jedno wnętrze - bizantyjskiego kościoła Św. Mikołaja w Demre, z nieźle zachowanym freskami i sarkofagiem uważanym za miejsce spoczynku biskupa Mikołaja, najważniejszego świętego w kościele prawosławnym, a zarazem pierwowzoru rozdającego gwiazdkowe prezenty Santa Clausa. No i setki prześlicznych widoków na morze, góry, doliny z miastami i uprawami oraz relikty starożytności w postaci wprawdzie zrujnowanych, ale za to rozległych miast. Może się wydawać, że jak na 6 dni zwiedzania to za dużo, jednak całość została tak opracowana, że wycieczka zupełnie nie była męcząca. Wszyscy określali ją jako przyjemną i „lightową”. Gdziekolwiek byliśmy, pilotka zawsze dawała nam czas na zdjęcia. Codziennie był też czas na regenerujący siły kontakt całego ciała z cudownie chłodzącą morską wodą. Plażowaliśmy w urokliwych miejscach, gdzie nie ma żadnych hoteli, co najwyżej leżanki i parasole do wynajęcia za niewielką sumę. Biuro Rainbow dbało o to, byśmy – w miarę możliwości – nigdzie, nawet na plaży, nie przebywali w tłumie ludzi przeszkadzających słuchać grania cykad i szumu fal, i uporczywie włażących w kadr każdego zdjęcia. Tak więc na plażach w Patarze i Oludeniz, w Chimerze, a nawet w Pamukkale (choć trudno w to uwierzyć) byliśmy prawie sami. Spacer przez nekropolię Hierapolis zanim jeszcze słońce wyszło zza gór wynagrodził wczesną pobudkę. Byliśmy tylko my, starożytne grobowce i rosnące pomiędzy nimi kwiaty. Jestem wdzięczna organizatorom wszystkie te chwile spokoju wśród pięknej natury i zabytków. Pilotka, pani Ola, wywiązywała się ze swoich obowiazków wzorowo. Miała dar snucia opowieści i faszerowała nas podczas przejazdów wiedzą na temat historii, kultury, geografii, gospodarki, religii, obyczajowości przyrody zarówno Licji, jak i całej Turcji. Opowiadała więcej niż tego wymagał program, zabrała nas też dodatkowo do kurortu Kas, byśmy zobaczyli różnicę między wielkimi kurortami międzynarodowymi a kameralnym kurortem tureckim. Nie wszystko co mówiła udało mi się zapamiętać, ale mogę na pewno pochwalić się, że jestem teraz ekspertem od teatrów greckich i rzymskich, różnych typów grobowców licyjskich, rozrywek starożytnych Rzymian i tureckiego rolnictwa. Pilot turecki również był profesjonalistą, znakomicie zajmował się logistyką, a jedyna jego wada polegała na tym, że był niezbyt sympatyczny. Odnośnie tego, co mi się najbardziej podobało, mogę wymienić: (a) grobowce w Myrze, Xanthos, Dalyan, Tlos i Fethiye; (b) starożytne miasta Tlos i Afrodyzja – jest tu okazja do wejścia na pewną wysokość i oglądania zabytkowych ruin z góry, co daje pogląd na rozległość każdego z miast; (c) ghost-city Kayakoy – tu polecam zebranie się w sobie i wspinaczkę na szczyt rozpalonego wzgórza, z którego są cudowne widoki na wymarłe miasto i okolicę; (d) wąwóz Saklikent – żeby przejść cały szlak rzeką trzeba mieć siłę i samozaparcie, lecz nawet bez tego widoki robią wrażenie; (e) plażę w Patarze, złocisto-piaszczystą i bez niespodzianek typu kamienie czy jeżowce na kąpielisku. Wypada też wspomnieć o zakwaterowaniu i wyżywieniu podczas wycieczki. Hotele były skromne, acz przyzwoite, łóżka i łazienki czyste, robactwa brak. Śniadania i obiadokolacje zawsze miały postać bufetu all-you-can-eat i nie wyobrażam sobie, żeby ktoś mógł być niezadowolony – przy każdej diecie można się było najeść. Nie brakowało ani nabiału, ani warzyw, ani oliwek (zawsze kilka rodzajów), ani sałatek, ani tureckich słodkości. Wieczorem zawsze serwowano gorącą zupę, a choć nie sposób było nadać jej konkretną nazwę, to była smaczna i pożywna. Jedliśmy też różne rodzaje kebabu i świeżutkie ryby. Mięsożercy mogliby narzekać, że tego mięsa podawano niewiele, lecz przy temperaturach 30+ to wystarczało. Co do lunchu, płaciliśmy za niego osobno i prawie codziennie mieliśmy do wyboru dwie opcje: albo jemy lunch zamawiany za 7 EUR, albo zupełnie na własną rękę. W tym pierwszym przypadku piloci zbierali zamówienia jeszcze w autokarze podczas jazdy. Zawsze był jakiś wybór: pstrąg lub kurczak, albo turecka pizza z mięsem lub z serem. Jadłam taki lunch cztery razy. W dwóch przypadkach wszystko serwowano w wydzielonych porcjach, w dwóch pozostałych z baru sałatkowego można było nabrać sobie dodatków ile się chciało, a tylko danie główne (ryba lub grillowane mięso) było pod wydział. W lunche ani w obiadokolacje nie były wliczone napoje, lecz wszyscy wykupili sobie „pakiet wodopój” za 5 EUR (na całą wycieczkę) i mogli brać chłodną, butelkowaną wodę z lodówki w autokarze w dowolnych ilościach. Od czasu do czasu kupowało się dla odmiany colę czy piwo, czasem kieliszek wina i nikt od tego nie zbankrutował. Podsumowując, jedzenie na tej wycieczce (i w ogóle w Turcji) jest pyszne i obfite. Schudnąć raczej trudno… Ale za to już po trzech dniach diety śródziemnomorskiej cera pięknieje, ciało się wzmacnia, a samopoczucie jest boskie – przynajmniej w moim przypadku. Osobiście polecam turecką pizzę (pide) z mięsem i serem, doner kebab podawany na talerzu, warzywa faszerowane ryżem, marchewkę z jogurtem i czosnkiem, ajran (turecki napój z posolonego jogurtu), konfiturę różaną z płatkami kwiatów, no i fantastyczne tureckie arbuzy i melony. Podczas fakultatywnego rejsu po delcie Dalyan, spróbowałam też po raz pierwszy w życiu kraba nie z puszki. Nie dano odpowiednich narzędzi, więc trzeba było walczyć gołymi rękami, stąd moja opinia na temat kraba: jest cokolwiek kłopotliwy w jedzeniu. Nie można jednak zaprzeczyć, że to, co się udało wyssać z pancerzyka, było świeże i smakowite. Na koniec jeszcze kilka zdań o wycieczkach fakultatywnych. Ja sama zdecydowałam się na dwie: rejs na wyspę Kekova i rejs po delcie Dalyan. Ta pierwsza była bardzo miła i spokojna. Płynęliśmy zadaszoną łodzią motorową, rozkoszując się chłodzącym powiewem i wypatrując na mijanych wysepkach śladów dawnej osady w postaci np. grobowców, urwanych schodków czy zachowanych do dziś ścian budynków. Wycieczka reklamowana jest jako rejs do zatopionego miasta, ale powiem szczerze: kto spodziewał się Atlantydy, z pewnością się rozczarował. Ja wiedziałam, że będą to tylko nędzne resztki kamieni ledwo widocznych w głębszej wodzie. Podobało mi się samo płynięcie, kolor wody, orzeźwiający powiew i kąpiel z „makaronami” bez cumowania przy brzegu. Wycieczka do delty Dalyan jest dwa razy droższa, ale też jest tam znacznie więcej atrakcji: kąpielisko błotno-termalne, starożytne grobowce kolumnowe oglądane z perspektywy wody, wielkie błękitne kraby do sfotografowania się z nimi i do jedzenia, no i wypoczynek na słynnej piaszczystej plaży Iztuzu, będącej miejscem rozrodu wielkich, ginących żółwi Caretta caretta – a więc prawie dzikiej, nieomal bez infrastruktury. Niestety, nie udało nam się tam spotkać żółwia. Jeden na chwilę pokazał się podczas rejsu, ale zanim ktokolwiek zdążył podnieść aparat, było już po wszystkim. To mnie odrobinę rozczarowało – żółwie były moim numerem jeden, a wycieczka kosztowała aż 40 EUR. Tak więc rzecz jest do rozważenia. Jeśli komuś zależy na samych żółwiach – ryzykuje. Jeśli kręci go pozowanie do zdjęcia w stanie ubłoconym (oczywiście dobrowolnie, własnoręcznie i leczniczo) – niech jedzie, zabawa jest przednia. Osoby, które pozostały tego dnia w Fethiye wypoczywały sobie na plaży blisko hotelu Remer (najlepszego na całej trasie) albo na hotelowym basenie i też były zadowolone. Jeszcze jeden fakultet wart polecenia to hammam. Ja się zapisałam i wpłaciłam swoje 25 EUR, jednak słońce przypiekło mnie na plaży ciut za mocno i zrezygnowałam ze strachu, że obdzieranie ze skóry specjalną rękawicą będzie w tej sytuacji gorsze niż przysłowiowa wizyta gołego w pokrzywach. Ale inni wrócili zachwyceni. Na pewno sprawię sobię tę przyjemność, gdy wrócę do Turcji następnym razem… Polecam wszystkim wycieczkę „Turcja Licyjska”. Jest odpowiednia dla starszych i młodszych, nie wymaga wielkiej kondycji. Można się na niej wyspać i codziennie zjeść w spokoju śniadanie jak Bóg przykazał, przy stole – ani razu nie ma pakietu śniadaniowego. Wycieczka odkrywa przed turystami kolory, smaki i tajemnice pięknej krainy nad Morzem Śródziemnym. Pozwala odpocząć i… trochę się zmęczyć (słońcem oraz wyprawą dnem wąwozu Saklikent). Dzięki opowieściom pilota/pilotki można dowiedzieć się więcej ciekawych rzeczy o Licji i Turcji niż jest w stanie pomieścić głowa. A najlepiej przekonać się o tym wszystkim osobiście.

    Agata i Ryszard, Warszawa - 09.07.2015

    352/372 uznało opinię za pomocną

  • 6.0/6

    Turcja Licyjska

    Krótkie przejazdy, autokar wygodny ,piękna pogoda, hotele adekwatnie do *.Pomimo zwiedzania znalazł się czas na plażowanie. Ciekawe miejsca,przystepne ceny, mili ludzie.Pani Magda pilot super zorganizowana,pomocna w razie potrzeby, z dużą wiedzą.

    Ewa, --- - 27.07.2023  | Termin pobytu: lipiec 2023

    1/1 uznało opinię za pomocną

  • 6.0/6

    Turcja Licyjska

    Dla mnie był to mile spędzony czas w miejscach przesyconych historią. Opowieści pani przewodnik stały się wisienką na torcie dobrze zorganizowanej wycieczki.

    Andrzej, Jelenia Góra - 15.05.2022

    3/8 uznało opinię za pomocną

  • 6.0/6

    Fenomenalna kraina

    Kiedy po kilku wycieczkach ma już się dość kolejnych zabytków, ruin, człowiek wolałby powłóczyć się wokół pięknej natury to jest to idealny wybór, z Raibown i tak nie unikniemy kolejnych zabytków, jednak tutaj komponują się one w cudną naturę, która stale nas otacza jak choćby w Olympos, gdzie przechodząc przez starożytne miasto po obu stronach mamy góry, po środku płynie rzeka a na koniec pojawia nam się plaża z widokami niczym z Tajlandii, oczywiście są też miejsca wyłącznie nastawione na naturę: wąwóz Saklikent (trasa 4 km w jedną stronę) zwalił mnie z nóg, widoki jak w Petrze, tyle że przez wodę trzeba iść, Błękitna Laguna i rejs z kąpielą ze statku bez pośpiechu na wyspę Kekova czy rejs rzeką Dalyan gdzie zobaczyliśmy dwa wolne płynące żółwie morskie i zaś kąpiel na przecudnej plaży przy delcie rzeki to miejsca, które będą zakorzenione w mej pamięci.

    Krystian, Chojnice - 16.07.2022

    11/11 uznało opinię za pomocną

telefon

Pobierz aplikację mobilną Rainbow

i ciesz się łatwym dostępem do ofert i rezerwacji wymarzonych wakacji!

pani-z-meteracem