Opinie o Costa Caribe Beach Hotel & Resort

4.9/6 (89 opinii)

Kategoria lokalna 3

4.9/6
89 opinii
Atrakcje dla dzieci
3.1
Obsługa hotelowa
5.6
Plaża
5.4
Pokój
4.0
Położenie i okolica
5.4
Rezydent
4.6
Sport i rozrywka
4.2
Wyżywienie
4.3
Opinie pochodzą od naszych Klientów, którzy odwiedzili dany hotel lub uczestniczyli w wycieczce objazdowej.

Osoba dodająca opinię musi podać dane osobowe, takie jak imię i nazwisko oraz dane dotyczące wyjazdu, czyli datę i kierunek wyjazdu lub numer rezerwacji. Dzięki tym informacjom sprawdzamy, czy autor opinii faktycznie podróżował z nami. Jeżeli dane się nie zgadzają, wówczas nie publikujemy opinii.
Sortuj: Najlepiej oceniane
Typ turysty: Wybierz
  • 6.0/6

    Wakacje podsumowanie

    Spędziliśmy dwa tygodnie w hotelu w okresie 07.11-22.11.2023pobyt bardzo udany hotel ładny aczkolwiek nie cały otwarty.Teren ładny blisko plaża basen super pokoje do odnowienia jedzenie dobre ale monotonne obsługa bardzo miła życzliwa pomocna drinki bardzo dobre różnorodne .Zwiedziliśmy wyspę całą biorąc taxi z przed hotelu tanio miło .Troszke słabe animacje ale szło przeżyć w końcu dopiero zaczęli działać po dłuższym czasie.Na plaży rewelacyjny masaż przez lokalną panią oraz pamiątki.Lezaków dużo nie brakowało.Ogólnie polecamy hotel można wypocząć przy pięknej pogodzie ikrajobrazie

    Katarzyna, Poznań - 10.12.2023  | Termin pobytu: listopad 2023

    121/127 uznało opinię za pomocną

  • 6.0/6

    To były wakacje:)

    Witam bardzo serdecznie wszystkich czytających moją recenzję/post. Na Margaritę przyleciałem na początku marca 2024 roku i były to niezapomniane wakacje, ale po kolei: 1) Przelot Odprawa na Okęciu przebiegła bardzo sprawnie, natomiast sam lot był bardzo długi (ponad 11 godzin). Pomimo wielu negatywnych opinii dotyczących hiszpańskiego przewoźnika Ultra Plus, osobiście nie mogę o obsłudze samolotu złego słowa powiedzieć. Załogę stanowiły osoby hiszpańskojęzyczne, ale znające język angielski i co było nie lada zaskoczeniem, jedna osoba mówiła w języku Polskim. Podczas lotu serwowane były napoje bezalkoholowe oraz jeden ciepły posiłek i dodatek w postaci bułki, surówki i dżemu (jak na warunki „samolotowe” naprawdę zjadliwe). Z systemu rozrywki na pokładzie nie korzystałem, ponieważ miałem swoje urządzenie z podcastami. 2) Hotel Costa Caribe Jest to średniej wielkości kompleks położony na uboczu, z dala od miejskiego gwaru. Sam hotel zlokalizowany jest bezpośrednio przy piaszczystej plaży z łagodnym zejściem do morza. Sceneria wokół ośrodka robi niesamowite wrażenie; z jednej strony karaibska plaża, palmy, sporo zieleni, skałki i malownicze zatoczki, a z drugiej strony hotelu roztacza się widok na góry pokryte zielonym lasem, niejednokrotnie przysłoniętym przez chmury. Obsługa hotelu jest wspaniała! Pomimo ogólnej biedy panującej w Wenezueli ludzie są uśmiechnięci, życzliwi i wyrozumiali w stosunku do innych. Starają się jak tylko mogą, aby nikomu niczego nie brakowało pomimo tego, że sami mają niewiele. Pokoje były sprzątane codziennie, pościel i ręczniki wymieniane, a na powitanie w pokoju czekała butelka czerwonego wina. Klimatyzacja działała bez zarzutu, ale ja osobiście z niej nie korzystałem (wolę karaibski ukrop niż sztuczną lodówkę). Nie chowałem rzeczy osobistych do sejfu i nie zauważyłem, aby ktoś próbował sprawdzać stan mojego posiadania. Telewizor był, ale nie korzystałem, ponieważ nie korzystam w domu, a tym bardziej na wakacjach. Stan techniczny pokoju to swoista mieszanka lat 90 w Europie z karaibskim klimatem XXI wieku. W dużym skrócie nie spodziewajcie się luksusowego pokoju stworzonego na wzór komnaty katarskiego szejka bo będziecie rozczarowani (to nie ten kierunek). Jest skromnie, meble mają swoje lata, prysznic działa, ale okres świetności ma już za sobą, podobnie jak szafa i karnisz, ale... na Margaricie w hotelowym pokoju się bywa, a nie przesiaduje, ponieważ karaibskie życie toczy się na zewnątrz, uwierzcie mi :D Jeśli potrzebujemy skorzystać z internetu, wtedy trzeba podejść do lobby przy recepcji lub do baru przy basenie. Przy odrobinie szczęścia da się uchwycić WiFi na plaży, ale za dużo nie skorzystacie z uwagi na słaby sygnał. Do dyspozycji gości przeznaczony jest spory basen ze słoną wodą „czynny” praktycznie przez całą dobę, co oznacza, że kiedy do niego wejdziesz to wtedy w nim będziesz i nikt Ciebie z niego nie wygoni, ponieważ tam ludzie nie mają problemów w stylu „już pięć po 22:00, a więc wypad”. Cały obiekt jest dobrze chroniony; w nocy chodzi ochrona, a zdarza się, że i w dzień z wizytą przyjdą policjanci sprawdzić czy wszystko jest Ok. Osobiście uważam, że jest to zrobione na pokaz, aby goście czuli się komfortowo, ponieważ na wyspie jest ogólnie bezpiecznie (wiem, ponieważ „łaziłem” praktycznie po całej Margaricie włącznie z lokalnymi osadami). Na terenie hotelu znajdują się liczne krzesełka i stoliki z parasolami po to, aby przycupnąć sobie na papieroska w cieniu. Obsługa hotelu w zasadzie nie zna angielskiego, ale nie zauważyłem, aby ktoś miał problem z osiągnięciem porozumienia w sprawach, w których zgłosił się do kogoś z obsługi. Było mnóstwo śmiechu, gestykulacji, a w efekcie końcowym najprostszy translator w telefonie załatwiał sprawę. 3) Jedzenie i picie Wenezuelczycy dzielą się tym co mają, a mając niewiele, mają bardzo, bardzo dużo! Na śniadaniach nie brakowało świeżych warzyw na zimno i na ciepło, przepysznej wołowiny, kurczaka, jajek w różnej postaci, pieczywa i owoców. Były również wędliny i sery, ale te nie przypadły mi osobiście do gustu. Prawdziwą ucztą dla podniebienia były świeże soki z arbuza, mango i „czegoś jeszcze”, nie pamiętam nazwy, ale zapijałem się tym wszystkim bez umiaru, zdając sobie przy tym sprawę, że tak naprawdę pierwszy raz w życiu piję SOK OWOCOWY, ponieważ to co w Europie nazywane jest sokiem to w rzeczywistości sokiem prawdopodobnie... nie jest. Niestety mam złą wiadomość dla koneserów pysznej kawy z ekspresu, a mianowicie wenezuelska kawa jest według mnie całkiem niezła, ale ekspresu w hotelu nikt nie uświadczył co sprawiło, że goście musieli zadowolić się czarnym trunkiem parzonym w sposób tradycyjny czyli tak samo jak w PKS-ie, w latach 80 (coś+czajnik+woda+cukier itd.) Obiady i kolacje to kontynuacja „dobrej, żywieniowej passy”, a szczególnie kolacje, na których serwowane były grillowane ryby, makarony, świeże warzywa, wyśmienite sosy i mnóstwo innych dań. Osobiście chyba pobiłem życiowy rekord w konsumpcji grillowanego tuńczyka, ale nie wynikało to z łakomstwa, a z tego, że smaczniejszej ryby nigdy wcześniej po prostu nie jadłem. Co bardzo istotne żadnych rewolucji żołądkowych nie odnotowałem przez cały pobyt. Osobiście nie piję alkoholu, ale z relacji osób, które poznałem w hotelu jasno wynikało, że Mohito i Cuba Libre to było coś, co mimowolnie ścinało gości z nóg zarówno pod względem smaku jak i mocy owych trunków. Przyznam, że wersja „non alcohol” była naprawdę pyszna, a co istotne „tworzona z pasją” na miejscu ze świeżych owoców. 4) Morze Karaibskie Hotelowa plaża była czysta i piaszczysta oraz „wyposażona” w hotelowe leżaki. Jak już wspomniałem zejście do wody w tym miejscu jest łagodne, ale tu i ówdzie możemy natrafić na fragmenty skalistego dna, dlatego warto zaopatrzyć się w buty do pływania z solidną, gumową podeszwą. Woda była czysta i ciepła, ale fale spore na tyle, aby dosłownie zdmuchnąć mnie z planszy i posłać tam skąd przyszedłem czyli na brzeg. Zabawa z falami była przednia (tego właśnie szukałem), ale trzeba wykazać się umiejętnościami pływackimi i zdrowym rozsądkiem. Na całe szczęście idąc kilkaset metrów spacerem wzdłuż brzegu (stojąc na hotelowej plaży przodem do wody, pójdź w lewo za spore wzniesienie), znajdziesz zatoczkę w małej osadzie rybackiej i spokojną, bezpieczną i czystą wodę, w której będziesz mógł „pluskać” się razem z dziećmi. Rozmawiałem z rybakami i dowiedziałem się, że te wody są generalnie bezpieczne dla kąpiących; nie podpływają rekiny, ani inne stwory, które mogą obrać nas sobie za główne danie wieczoru, ale... w okresie marca i kwietnia przy dnie mogą leżeć ryby z kolcami przypominające żabnice, dlatego znowu warto mieć na sobie odpowiednie obuwie. Oczywiście warto pamiętać, że Ocean to nie basen w centrum Spa i żyje w nim wiele różnych stworzeń. Generalnie do wody wchodzisz gdzie chcesz i nikt Ciebie przeganiał nie będzie, bynajmniej mnie nikt nie wyganiał... ale na swoją odpowiedzialność, ponieważ często byłem jedyną osobą na całej plaży gdzieś w zatoczce. 5) Wyspa Margarita/Lokalni mieszkańcy/ceny Pomimo biedy rzucającej się w oczy nie spotkało mnie nic złego, a jedyną barierą jest brak znajomości języka hiszpańskiego. Niestety poza hotelem wifi praktycznie nie istnieje co oznacza, że dostęp do translatora w telefonie jest utrudniony bądź niemożliwy. Ludzie są otwarci i uśmiechnięci, dzieciaki chcą robić sobie z nami zdjęcia, a lokalni handlarze oferują nam naszyjniki z pereł (uwaga na podróbki), lokalne owoce, warzywa, ryby, krewetki czy kokosy, ale robią to nienachalnie. Wystarczy się uśmiechnąć, podziękować i nikt nikomu nie robi problemów. Na wyspie panuje ogólny luz i drogowy chaos; samochody pamiętają początek lat 80, a ich kierowcy jeżdżą jak chcą, ale jakoś to wszystko działa. Warto odwiedzić małe lokalne miasteczka, ponieważ czuć tam klimat Ameryki Południowej i to dosłownie; tutaj iguana siedzi na drzewie, tam rolnik pcha wózek pełen bananów, a jeszcze gdzieś indziej odbywa się mecz piłki nożnej na środku ulicy. Nikt na nikogo nie wrzeszczy, nie wygania i nie grozi palcem... po prostu każdy żyje jak chce i to jest piękne. Warto odwiedzić delfinarium oraz Park Krajobrazowy, gdzie będziemy mieli okazję przepłynąć się łodzią po kanałach przypominających rozlewiska Amazonki, w których żyją na wolności flamingi (obie wycieczki można wykupić na miejscu u Pani Rezydent z Rainbow). Komunikacja miejska istnieje, ale tak trochę wirtualnie... niby jest, ale czy coś nadjedzie, kiedy i czy w ogóle to nie wiadomo, a taksówki są dosyć drogie (koszt około 20, 30 USD za kurs). Nie jestem fanem marketów, ale o dziwo na Margaricie znajdują się duże centra handlowe z Mc Donaldem włącznie. Generalnie należy zaopatrzyć się w dolary amerykańskie o nominałach 1, 5 max 10 USD bo inaczej będziecie mieli spory problem. Tutaj ze „stówki” nikt Wam nie wyda, ani nie rozmieni. Za kilogram wenezuelskiej kawy płaciłem 10 USD, za kokosa na ulicy 1 lub 2 USD (w zależności od „widzi-mi-się” sprzedającego), za arbuza, banany, ananasa również 1 lub 2 USD, naszyjnik z pereł wynegocjowałem za 30 USD (cena początkowa 50 USD, a wprawny gracz pewnie kupi za 25 USD), obiad składający się ze świeżej ryby z krewetkami 13-15 USD, lokalny przysmak a'la wielki placek węgierski z serem 8-9 USD, porządne, markowe białe wino w markecie 16-18 USD, markowe papierosy 2,5 USD. Ja większość kieszonkowego wydałem na napiwki; tu kupiłem słomiany kapelusz za 8 USD tylko po to, żeby oddać komuś innemu, kto znowu go sprzeda. Gdzieś indziej dałem 2 USD napiwku, a gdzieś indziej 5 USD i nie żałuję, ponieważ czułem się w tym miejscu i pośród tych ludzi jak w domu. Od siebie Żeby to zrozumieć to trzeba tego doświadczyć, a żeby tego doświadczyć to trzeba tam pojechać, a pojechać tam warto, ale uważaj!, ponieważ nawet nie wiesz, że krocząc samotnie po plaży, za dwie minuty rozpocznie się przygoda Twojego życia... Wenezuela jest jak narkotyk, którego nie jesteś w stanie pochłonąć, ale za to ONA pochłonie Ciebie do reszty jeśli jej na to pozwolisz... Ostatnie dwie doby spędziłem poza hotelem... i wcale tego nie żałuję ;) Saludos! Dziękuję firmie Rainbow za wspaniałe wakacje, a przede wszystkim Pani Rezydent, która była bardzo pomocna, cierpliwa i starała się o to, aby każdy spędził wakacje w taki sposób, w jaki sobie zamarzył.

    Kuracjusz 1983 - 02.04.2024  | Termin pobytu: marzec 2024

    63/64 uznało opinię za pomocną

  • 6.0/6

    Moje odczucia po wycieczce.

    Nie ma, do czego się doczepić, wszystko super i elegancko, presonel uśmiechnięty i zawsze pomocny, jedzenie bardzo dobre. Dużo atrakcji, każdy znajdzie coś dla siebie. Polecam z całego serca.

    Elzbieta, Grudziadz - 15.03.2024  | Termin pobytu: marzec 2024

    3/3 uznało opinię za pomocną

  • 6.0/6

    Krotkie wakacje

    Zanim zdecydowałam się na potwierdzenie rezerwacji do hotelu Costa Caribe, zebrałam sporo informacji na jego temat od osób, ktore już tam pojechały wcześniej. Dlatego właściwie nic mnie nie zaskoczyło, wiedziałam, czego się spodziewać. Hotel skromny i ma już swoje lata, ale jest dość zadbany. Nieduży wybór jedzenia, kuchnia typowo karaibska, ale smacznie. plus świeżo wyciskane soki bez ograniczeń. Ważne jest też to, że było czysto. Pokoje skromne, ale sprzątane codziennie. Hotel znajduje się pośrodku "niczego", więc jeśli ktoś szuka sklepów, restauracji itp. w okolicy - to nie to. Plaża jest, moim zdaniem, piękna, po wyjściu za obszar hotelu przepiękna, dzika okolica. Ale można spacerować na niewielkim odcinku. Jako, że nie było pełnego obłożenia, nigdy nie było problemu z leżakami przy basenie, czy na plaży, ani w restauracji przy posiłkach. Dobry hotel dla osób, które szukają ciszy, braku tłumów. Gdybym miała decydować się znowu, to też wybrałabym ten hotel. Obsługa hotelowa - przemili ludzie, zawsze pomocni i nienachalni mimo bariery językowej - ja miałam słownik offline, więc porozumiewałam się w ten sposób. Nie ma tam codziennych animacji, raz w tygodniu jest pokaz z dyskoteką na plaży, ale w barze przy lobby codziennie wieczorem gra muzyka i można tańczyć.

    Katarzyna Irena, Warszawa - 22.02.2024  | Termin pobytu: styczeń 2024

    14/14 uznało opinię za pomocną

telefon

Pobierz aplikację mobilną Rainbow

i ciesz się łatwym dostępem do ofert i rezerwacji wymarzonych wakacji!

pani-z-meteracem