5.3/6 (576 opinii)
5.5/6
Wycieczka od 03 06 -17 06 21 Program wycieczki zrealizowany w 100% Przewodnik Artur człowiek z charyzmą i b dużą wiedzą Wycieczkę polecam W okresie pandemi nie ma wycieczek zagranicznych Na trasie my i Meksykanie
5.5/6
Na wycieczce byliśmy w dniach 26.12.17 r. - 10.01.18 r. Podróżowaliśmy z bardzo fajną grupą (wszystkich serdecznie pozdrawiamy) której przewodniczką była Pani Małgorzata Żuk. Wyjazd był mega udany, dużo pozwiedzaliśmy, trochę też poodpoczywaliśmy, poznaliśmy ciekawe miejsca i jeszcze bardziej ciekawych ludzi.
5.5/6
Ogólnie wycieczka była ciekawa, dobrze zorganizowana i wróciliśmy zadowoleni. Miasto Meksyk - fajne, ale bez rewelacji. Hotel na dość dobrym poziomie, w centrum, czysty, łóżka wygodne, pokoje średniej wielkości. Szybki internet. Jedynie sejf nie działał (w pozostałych hotelach było ok). Jedzenie: szwedzki stół; myślę, że każdy mógł znaleźć coś dla siebie. Miejsca, które zwiedzaliśmy nie powalają, ale mimo wszystko trzeba je zobaczyć. Warto wyjść wieczorem. Jest dużo policji, więc raczej jest bezpiecznie. Xochimilco - warto wykupić, żeby zobaczyć jak pierwotnie wyglądał Meksyk (kanały wodne). Poza tym jest fajna atmosfera na łodziach. Na wycieczce na Placu Garibaldi nie byliśmy. Niektórzy wybrali się indywidualnie. Sanktuarium Matki Boskiej z Gwadelupy - ok, ale czas wolny jest za długi. Obeszliśmy całość i jeszcze została nam godzina. Z kolei w muzeum antropologicznym ze względu na późny dojazd (było zamykane chyba o 17.00) byliśmy raptem 50 minut - za krótko, bo jest całkiem ciekawe. Teotihuacan - warte zobaczenia. Zdjęcia nie oddają tego, jak to wygląda na miejscu, zwłaszcza ze szczytów piramid (w zasadzie odnosi się to do wszystkich miejsc z piramidami). Dla takich właśnie miejsc wyjazd jest warty polecenia. Acapulco - hotel ok, pokój spory, wygodne łóżka, szybki internet, jedzenie przyzwoite. Nie oszczędzali alkoholu w drinkach (chyba, że to efekt zmęczenia, bo dojechaliśmy dość późno). Same miasto podobno dość niebezpieczne. Duża wilgotność, człowiek się poci od samego stania. W hotelu sami Polacy i Meksykanie. Plaża niewielka, ale wystarczy. Kąpiel raczej niemożliwa, bo są spore fale, które porywają (to nie żart - trzeba się dobrze trzymać na nogach, żeby ustać), ale to w sumie fajna zabawa. Na wycieczkach fakultatywnych nie byliśmy. Podobno na rejsie kilka osób przytruło się drinkami, ale to niesprawdzona informacja. Ze względu na wypadek na autostradzie i korek Cuernavaca i Taxco były po Acapulco. Cuernavaca i Taxco - w mojej ocenie strata czasu, chociaż niektórym się podobało. Skąd moja opinia: w Cuernavace katedra była zamknięta ze względu na remont. Jedyne co obejrzeliśmy to plac, który niewiele się różni od innych. Ja wiecznej wiosny nie widziałem – zieleni było tyle co w innych miejscowościach. Taxco - zwiedzanie sklepu jubilerskiego, placu i kościoła. Na wycieczce zwiedzamy dużą ilość kościołów. Owszem są bardzo zdobione co robi wrażenie, ale ten niczym się nie wyróżniał. Do kościoła w Choluli dojechaliśmy w ostatniej chwili. Kościół ok i tyle jestem w stanie powiedzieć. Puebla. Hotel - położony w samym centrum, ale nieco nietypowo - pokoje były bez okien zewnętrznych i dość małe. Internet wolny, dopiero w nocy przyspieszył. Łóżka wygodne. Jedzenie serwowane (tak było w większości hoteli) i było ok. Koniecznie trzeba się wybrać wieczorem do centrum. Miasto jest fajnie podświetlone. Przydałoby się też więcej czasu wolnego po porannym zwiedzaniu. Oaxaca - również hotel bez okien zewnętrznych, pokój dość mały, ale w sumie był ok. Jedzenie podobnie. Monte Alban - robi mniejsze wrażenie niż Teotihuacan, czy Palenque lub Cichen Itza, ale i tak jest fajne. Mitla podobnie. Tehuantepec - tu w zasadzie tylko nocowaliśmy, bo późno dojechaliśmy, a wyjazd było ok. 5.00. Hotel ok, chociaż klimatyzacja szwankowała, a było gorąco i bardzo duża wilgotność. O 5.00 rano od samego stanie człowiek się pocił. Kanion Sumidero - fajny wyjazd motorówkami. Kanion robi wrażenie. Sciany sięgają pionowo w górę nawet na kilometr. Poza tym są małpy, krokodyle, więc jest co oglądać. Wbrew twierdzeniom na r.pl - było gorąco. Chamula - w mojej ocenie trzeba zobaczyć "kościół" w środku. Niby katolicki, ale wszystko jest inaczej. PS miejscowi są bardzo przyjaźni. Nawet częstują w kościele poszem (taki loklany bimber). San Cristobal – warto przejść się po mieście. Ma sporo ciekawych miejsc. Hotel ogólnie ok. Z wad: słaby internet – dostępny tylko przy recepcji i dość skronme śniadanie – jedyny posiłek na całej wycieczce, po którym byłem głodny. Za to kolacja poprzedniego wieczoru na plus. Aqua azul – nie było i pewnie już nie będzie na innych wycieczkach. W zastępstwie był wodospad Misol Ha. Szczerze: porażka. Nie było osoby, która byłaby zadowolona. Cały dzień jazdy tylko po to, żeby zobaczyć wodospad jakich wiele choćby w Polsce. Palenque – super miejsce. Położone w lesie. Dobrze zachowane piramidy. To trzeba zobaczyć. Hotel – trochę problemów z klimatyzacją, ale poza tym ok. Kto lubi dzikie zwierzęta niech się wybierze fakultatywną wycieczkę do parku zwierząt – takie duże „zoo” w dżungli. Campeche – hotel nieco oddalony od centrum, ale wszystko ok. Wieczorem w centrum trawiliśmy dzięki przewodnikowi na animacje. Uxmal – tu również piramidy robią wrażenie. Poza tym było mnóstwo iguan, które robiły chyba największą furorę. Celestun – całe kolonie flamingów i innych ptaków oraz lasy namorzynowe. Fajny wyjazd motorówkami. Merida – hotel nieco oddalony od centrum, ale wszystko ok. Na wycieczce fakultatywnej bryczkami nie byliśmy, ale sporo osób ją chwaliło. Chichen Itza – obok Teotihuacan najfajniejsza część wycieczki. Miejsce robi wrażenie. Warto też się wybrać do cenoty popływać. Cancun – co tu dużo mówić. Szkoda było wyjeżdżać… Wszystko było fajne. PS trzeba uważać na kelnerów, bo "potrafią się pomylić" przy wydawaniu reszty. Nie wszędzie były suszarki. W niektórych hotelach do toalet nie można wrzucać papieru. W niektórych hotelach był problem z klimatyzacją, która była mało wydolna. Trzeba wziąć leki na biegunkę - co prawda to nie "zemsta faraona", ale inna flora bakteryjna daje o sobie znać. Jest problem z telefonami w Play - nie każdy miał zasięg. Pobudki były z reguły o 6.30, a dwa razy ok. 5.00. Mało kto mówi po angielsku. Temperatury były od ok. 25 do 35 st. Mimo że to początek pory deszczowej (przełom V-VI) były raptem 3 wieczorne burze. Bluzy mogą się przydać jedynie do autokaru. Sam autokar był w porządku, nie było problemu z klimatyzacją. Kierowca się spisywał, mimo że niektóre odcinki były naprawdę trudne. Pilot (Oskar) - super. Fajnie opowiadał, oprowadził po kilku miejscach spoza programu.
5.5/6
Bardzo udany wyjazd. Karaj warty zobaczenia ze w względu na swoją różnorodność: kulturę, zabytki, ludzi i przyrodę. Pilot bardzo dobry. Standard zakwaterowania dobry - najlepszy na Cancun na wypoczynku ostatniego dnia.