Opinie klientów o Włochy Klasyczne - Dla wygodnych

5.0 /6
346 
opinii
Intensywność programu
5.3
Pilot
5.3
Program rejsu i wycieczki lokalne
5.2
Program wycieczki
5.6
Transport
5.3
Wyżywienie
3.6
Zakwaterowanie
3.8
Opinie pochodzą od naszych Klientów, którzy odwiedzili dany hotel lub uczestniczyli w wycieczce objazdowej.

Osoba dodająca opinię musi podać dane osobowe, takie jak imię i nazwisko oraz dane dotyczące wyjazdu, czyli datę i kierunek wyjazdu lub numer rezerwacji. Dzięki tym informacjom sprawdzamy, czy autor opinii faktycznie podróżował z nami. Jeżeli dane się nie zgadzają, wówczas nie publikujemy opinii.
Najlepiej oceniane
Wybierz

6.0/6

Ewa B. 27.11.2017

Włochy klasyczne dla wygodnych – bo lepiej zobaczyć coś raz, niż słyszeć o tym tysiąc razy.

Czy jest ktoś, kto nie słyszał o Italii? Podejrzewam, że takich osób jest bardzo mało. Nigdy wcześniej nie byłam we Włoszech, ale kraj był mi znany od dziecka (jak chyba każdemu, kto musiał, z większym lub mniejszym entuzjazmem uczyć się na historii o Starożytnym Rzymie, bohaterach z Monte Cassino, a na języku polskim o mistrzach włoskiego renesansu). Obecnie, gdy w telewizji i Internecie można znaleźć praktycznie wszystko, Włochy stały się jeszcze bliższe – a to Watykan i papież Polak, a to Rzym i jego najwspanialsze zabytki, reklamy perfum kręcone na moście św. Anioła, reklamy „prawdziwie włoskiej” pizzy itp. Itd. Gdy córka powiedziała mi, że zabiera mnie na kolejną wycieczkę z Rainbow, ale nie chciała powiedzieć dokąd, po cichu marzyłam, by były to Włochy. Gdy już dowiedziałam się, jakie cudowne miejsca będzie mi dane odwiedzić, moja euforia nie mieściła się chyba w żadnej skali. W końcu na własne oczy miałam zobaczyć miejsca znane mi z fotografii i telewizji. Nie umiem powiedzieć, które ze zwiedzanych miejsc jest moim numerem jeden. Każde miasto było inne, każde czymś urzekło, każde pozostało w pamięci. Wenecja - Miasto na wodzie, jedyne w swoim rodzaju, tak bardzo byłam go ciekawa. Gdy płynęliśmy tramwajem wodnym z parkingu autokarowego przez Canale Grande cieszyłam się, jak małe dziecko, a przecież mam już swoje lata. Zdaję sobie sprawę, że jeden dzień zwiedzania to niewiele, ale i tak cieszę się, że miałam chociaż ten dzień. Pani przewodniczka pokazała nam najbardziej charakterystyczne miejsca, takie jak Plac, bazylikę i dzwonnicę św. Marka. Całość tworzy cudowny obrazek, jak z pocztówki. Mamy na Placu chwilę, aby spokojnie się rozejrzeć, a że jesteśmy w Wenecji dość wcześnie, unikamy ogromnych tłumów, które widzimy w tym miejscu po południu. W czasie naszego spaceru nie mogliśmy pominąć mostu Rialto i mostu Westchnień. Z pierwszego podziwiam widok na kanał Grande, patrzę jak przepływają gondole, motorówki, jak toczy się życie, przy drugim słysząc historię jego nazwy pozwalam sobie na chwilę zadumy. Pogoda nam dopisuje, dlatego chętnie spaceruję wąskimi krętymi uliczkami miasta, na których jak za dotknięciem czarodziejskiej różdżki tłum maleje, a w końcu całkiem zanika. Przez niewielkie mosteczki przecinające wodę przechodzą pojedyncze osoby (nie licząc naszej licznej kilkudziesięcioosobowej grupy). Nie sądziłam, że w Wenecji w maju są takie spokojne miejsca, to miło, że można było doświadczyć i tego. Aby w Wenecji zobaczyć jak najwięcej musimy poruszać się w odpowiednim tempie. Na szczęście dostajemy też chwilę dla siebie i relaksujemy się na Campo Santo Stefano (okazały kościół, gotyckie budynki). Cieszę się, że biuro pomyślało o rejsie gondolami, szkoda tylko, że był on tak krótki. Gondole to symbol Wenecji, dlatego bardzo się cieszę, że mogłam nie tylko podziwiać je na odległość, ale też "posmakować" gondoli od środka. Ostatnie minuty czasu wolnego poświęciłam na spacer nadbrzeżem, zwolniłam na chwilę, przysiadłam z boku i obserwowałam turystów, handlarzy, starałam się zapamiętać jak najwięcej widoków, zapachów, aby móc do nich wracać w takie ciemne i zimne dni jak ten dzisiejszy. Padwa - Jak mogę podsumować naszą wycieczkę fakultatywną? Padwa mnie po prostu urzekła. Może nie jest aż tak znana jak Wenecja czy Rzym, ale naprawdę warto ją odwiedzić. Spacer zaczęliśmy od Prato della Valle, placu otoczonego przez 78 posągów ludzi zasłużonych dla miasta. Na placu pojawił się wątek polski - mijamy posągi Stefana Batorego i Jana III Sobieskiego. Podziwialiśmy też kościół św. Justyny, patronki miasta i bazylikę św. Antoniego, w której znajdują się Jego relikwie (struny głosowe i język). Bazylika na zewnątrz zachwyca 8 kopułami, a w środku bogatym wystrojem. Ciekawostką jest, że w czasie jej zwiedzania nie przebywamy na terenie państwa włoskiego, ale na terenie Watykanu. Nie można zapomnieć, że Padwa to również uniwersytet z bogatą historią. Wystarczy wymienić nazwiska kilku jego studentów : Dante, Kopernik, Jan Kochanowski. Podczas wizyty na uniwersytecie czuję dumę patrząc na pomnik Heleny Lukrecji - pierwszej kobiety, która uzyskała dyplom. Padwa to nie tylko zabytki i ciekawe opowieści z dawnych czasów, to także wąskie uliczki, kawa miętowa, parki, to miasto, do którego warto zawitać choćby na chwilę. Florencja - To miasto, po którym chodzi się z coraz bardziej otwartą ze zdziwienia buzią i zachwytem w oczach. Tu obcuje się ze sztuką dosłownie na każdym kroku. Stolica Toskanii pełna jest muzeów, kościołów, rzeźb. Są momenty, gdy nie wiadomo, w którą stronę patrzeć, bo z każdej strony znajduje się coś godnego naszej uwagi. My dość dokładnie zwiedziliśmy kościół Santa Croce, w którym pochowane są wybitne osoby takie, jak Galileusz, Michał Anioł, Machiavelli oraz bazylikę Santa Maria del Fiore (okazała z zewnątrz, prawie pusta w środku). Z uwagi na kłopotliwy tłum na Moście Złotników miałam tylko chwilę, aby podziwiać widok na rzekę Arno, ale i tak warto. Mieliśmy też czas na rozejrzenie się na Piazza della Signora z charakterystycznym Pałacem Vecchio, fontanną Neptuna i Dawidem - kopią rzeźby Michała Anioła. Miłośnicy renesansu będą czuli się we Florencji jak w raju, a pozostali? Cóż mogę śmiało stwierdzić, że nikt się nie będzie nudził. Piza - "Krzywa wieża w Pizie", kto z nas nie słyszał tej nazwy? O dzwonnicy słyszeli chyba wszyscy i większość widziała ją na zdjęciach czy filmach. Do maja tego roku Piza oznaczała dla mnie krzywą wieżę, nigdy bym nie pomyślała, że Piza to tak naprawdę dodatek. Właściwie wieża przy pozostałych atrakcjach Piazza dei Miracolli wypada przeciętnie. Gdyby na placu stała sama wieża i była nawet bardziej krzywa niż jest, nie byłoby takiego efektu bez katedry i baptysterium. To te 3 budowle razem zapierają dech w piersiach, gdy przekracza się bramę prowadzącą na wspomniany plac. Gdy już emocje opadną warto obejrzeć wykonane z brązu drzwi do katedry, rzeźbioną ambonę, obraz Chrystusa w Majestacie. Warto także przyjrzeć się Baptysterium, które łączy w sobie różne style : romański, fasadę gotycką i renesansowe wnętrze. Po opuszczeniu placu Cudów spacerujemy uliczkami Pizy (m.in. Plac Kawalerzystów), ale nic nie zachwyca mnie nawet w połowie tak, jak te białe, dumnie stojące budowle. Dlatego szybko do nich wracam, aby jak najdłużej w ciągu czasu wolnego się nim nacieszyć. Rzym – piękna i dumna stolica Włoch. Gdy byłam w wieku szkolnym Rzym kojarzył mi się przede wszystkim ze starożytnością i wymagającą Panią nauczycielką od historii. Gdy dorosłam i Polak został wybrany na papieża, Rzym, Watykan i całe Włochy najczęściej miały obraz św. Jana Pawła II. Dlatego te dwa dni spędzone w stolicy Włoch to więcej, niż mogłam sobie wymarzyć. Pobyt tam był bardzo intensywny, pełen przeżyć i emocji. W Watykanie wzięłam udział w audiencji na placu św. Piotra, trudno było skupić się wyłącznie na słowach papieża Franciszka, bo sam plac, bazylika i słynne papieskie okno skutecznie człowieka rozpraszają, zwłaszcza, gdy jest się w Watykanie pierwszy raz w życiu. Niewątpliwą zaletą zorganizowanych wycieczek jest to, że nie trzeba stać w długich kolejkach po bilety. Tak było w przypadku Muzeów Watykańskich, do których weszliśmy bez kolejki. Zwiedzając wspomniane muzea warto być świadomym faktu, że właściwie się przez nie przebiega. Ale program jest tak bogaty, że praktycznie inaczej się nie da. Kaplica Sykstyńska, stare arrasy, sala Jana II Sobieskiego, rzeźby, piękne ogrody, zbiory Muzeów Watykańskich są niewyobrażalnie bogate. Ale trzeba było je pożegnać, bo czekała już bazylika św. Piotra z całym swoim bogactwem i standardowe zabytki znane ludziom na całym świecie – most i zamek świętego Anioła, pizza Navona, Panteon, fontanna di Trevi, schody Hiszpańskie, Coloseum, pałac Sprawiedliwości, Ołtarz Ojczyzny, Forum Romanum i wiele wiele innych. Jednym słowem rzymski zawrót głowy, a jedna atrakcja piękniejsza od drugiej. Pobyt w Rzymie zakończyłam włoskim wieczorem, na którym bardzo dobrze się bawiłam, za co jestem wdzięczna osobom biorącym w nim udział. Zwiedzanie Rzymu to najintensywniejszy czas na tej wycieczce, ale jeśli z samego rana sporządzimy miksturę składającą się z odrobiny cierpliwości, szczypty uśmiechu i garstki dobrych chęci, po tych dwóch dnia będziemy może trochę zmęczeni, ale bardzo szczęśliwi. Monte Cassino – o tym miejscu nie ma sensu snuć rozważań na zasadzie „interesujące, mało interesujące, warto czy nie warto odwiedzić”. Uważam, że każdy Polak, który tylko ma taką okazję, powinien to miejsce zobaczyć na własne oczy i poświęcić kilka chwil na zadumę nad grobami polskich młodych żołnierzy. Cmentarz polski (domyślam się, że nie tylko polski) jest bardzo zadbany, stare kwiaty i wypalone znicze są na bieżąco usuwane, w ich miejsce pojawiają się nowe. Panuje tam cisza, mimo, że często cmentarz odwiedzają grupy kilkudziesięcioosobowe. Z poziomu cmentarza nie sposób nie dostrzec opactwa benedyktyńskiego, które przyciąga turystów ze względu na ciekawe wnętrze z kapliczkami, freskami, skwer pełen roślinności i gołębi oraz przepiękny widok. Neapol – ciężko mi zachwycać się tym miastem, podobno można to miasto pokochać albo znienawidzić. Mi nie przytrafiło się ani jedno, ani drugie, ale nie jest to miejsce, do którego chciałabym kiedyś powrócić. Przejazd od przedmieścia do centrum sprawił, że moja buzia coraz bardziej otwierała się ze zdziwienia - śmieci, ogólny bałagan, obdrapane budynki i wąskie, ale nie pełne uroku jak chociażby w Wenecji, tylko pełne grozy nawet w środku słonecznego majowego dnia, uliczki. A komentarz pani pilot, aby w czasie wolnym nie schodzić z głównego deptaku sprawił, że czas wolny spędziłam głownie na jedzeniu, a nie na samodzielnym zwiedzaniu. Co do jedzenia to koniecznie trzeba spróbować pizzy neapolitańskiej, która jest zastrzeżona przez Komisję Europejską jako wyrób tradycyjny, który trzeba wykonywać w ściśle określony sposób (mozarella z bawolego mleka, lokalne pomidory). Na uwagę na pewno zasługuje promenada wzdłuż Zatoki Neapolitańskiej (ależ ja zawsze marzyłam o zobaczeniu na żywo Wezuwiusza) oraz Galeria Umberto I. Pompeje – po krótkiej wizycie w Neapolu udajemy się 35 km dalej i praktycznie po chwili znajdujemy się w Pompejach. Miasto zostało zniszczone przez wybuch Wezuwiusza w 79 roku. Sądziłam, że spacer wśród wykopalisk nie zainteresuje mnie jakoś szczególnie, ale bardzo się myliłam. Co chwilę odkrywałam coś nowego, nie mogąc uwierzyć w to, że zachowało się tyle elementów miasta. Dzięki ciekawym opowieściom przewodniczki mogłam wyobrazić sobie ludzi żyjących przed wybuchem wulkanu. Mieszkańcy nie mieli szans na przeżycie, ale ukryte pod warstwą popiołu i odłamków skalnych miasto zachowało się zupełnie nieźle, do tego stopnia, że My Współcześni możemy oglądać nie tylko architekturę, ale też malowidła. Oprócz budynków i uliczek na turystów czeka też wystawa naczyń, przedmiotów codziennego użytku, odlewy ciał osób, które straciły życie w Pompejach (przerażające, w jak różnych pozycjach, wskazujących na ogromne cierpienie, umierali). Nasz spacer obejmuje Forum – wielki plac, z którego doskonale widać wulkan, łaźnie miejskie (z szatniami, wanną do zimnej kąpieli, z wannami do kąpieli gorących), amfiteatr, teatr mały, dom Wettiuszów (dom bogatych kupców). Ze zdziwieniem odkrywam, że ulice w Pompejach miały przejścia dla pieszych, że funkcjonowało coś na wzór naszych reklam, że ludzie tam żyjący pracowali, bawili się i byli jak na tamte czasy bardzo pomysłowi. Wizyta w Pompejach to mocny punkt programu Rainbow. Capri – jedyną wyspą, którą wcześniej odwiedziłam było Korfu. Do tej pory myślałam, że szybko nie znajdę piękniejszego miejsca. A jednak. Dzień na wyspie Capri to chwila oddechu, relaksu, to kojące widoki, nietypowe smaki i zapachy, uśmiechnięci ludzie, orzeźwiająca morska bryza i oszałamiająca roślinność. Zarówno dolna część wyspy, czyli marina (Marina Grande), jak i górna (plac Umberto I i odchodzące od niego maleńkie uliczki) mają w sobie tyle uroku, że nie sposób opisać tego w kilku zdaniach. Widoki, ach , były powalające. Wjazd kolejką na górną część wyspy idzie sprawnie, mimo iż kolejka początkowo robi wrażenie. Na Capri dostajemy sporo czasu wolnego, można powiedzieć, że po dotarciu do Ogrodów Augusta każdy zwiedza już na własną rękę. Część osób zjechało na plażę, część udała się na zakupy (perfumy, biżuteria, pamiątki), niektórzy zostali chwilę w Ogrodach, by napatrzeć się na kwiaty i na morze. Żal było opuszczać wyspę, ale zawsze można mieć nadzieję, że może jeszcze kiedyś… Asyż - Urokliwe miasteczko z beżowego kamienia, w którym każda kolejna uliczka jest jeszcze bardziej urodziwa niż poprzednia. Miasto jest zadbane, zauważyłam tu tzw. troskę o szczegóły, kamienice są bogato ukwiecone, wystawy sklepowe przemyślane i dopracowane - tu drzewko oliwne, tam donica z pelargoniami. Kolejny mocny atut miasta to panorama Umbrii, którą można oglądać z placu św. Klary lub św. Franciszka. Mimo, iż zwiedzaliśmy miasto w niedzielę i pewnie z powodu częstszych mszy panował lekki tłok zarówno na uliczkach jak i w kościołach, w mieście czuć było pewną ospałość i rozleniwienie, co po szalonym Rzymie stanowiło miłą odmianę. Pisząc o Asyżu nie sposób pominąć postaci św. Franciszka, jego umiłowania życia i miłości do ludzi, zwierząt i przyrody. Asyż to idealne miejsce na słuchanie historii o tym Świętym. W czasie spaceru polecam zwrócić uwagę na kapliczki często umiejscowione na kamienicach i pełne uroku latarenki zawieszone w przeróżnych miejscach (gratka dla zapalonych fotografów). Zdaję sobie sprawę, że pisząc o Asyżu nadużywam słowa urokliwe, urocze, podziwiać, ale ciężko pisać o tym mieście w inny sposób. 10 dni minęło szybciej niż myślałam. Kolejna wycieczka dobiegła końca. Lubię te moje powroty do domu, bliscy czekający na moje opowieści, wspólne oglądanie zdjęć, stęsknione zwierzaki radośnie witają swoją panią. Nie śmiałam marzyć, że będzie mi dane zobaczyć tyle wspaniałości na własne oczy. Przeglądam moja foto-książkę Włochy klasyczne dla wygodnych i wiem, że warto marzyć. Teraz nieśmiało moje oczy i serce kierują się ku Grecji. Kto wie, może na wiosnę znów spakuję walizkę…

6.0/6

Wojciech z rodziną 09.01.2023

Włochy klasyczne dla wygodnych

Włochy to było nasze mażenie .Długo oczekiwane.Nie zawiedliśmy się wybierając wycieczkę z Reinbow.Choć to była wycieczka w pigułce. W 10dni zwiedziliśmy najważniejsze miasta przy prawie 40-sto stopniowym upale,który nam nie przeszkadzał ponieważ mieszkamy na Islandii i raczej szukamy ciepła. Byliśmy oczarowani pięknem architektóry i historii starożytnej Italii. Pomimo intensywności zwiedzania (gonitwa)znaleźliśmy czas dla siebie,zdjęcia,zakupy czy posmakowanie kuchni włoskiej w poszczegulnych regjonach. Panowie kierowcy,którzy towarzyszyli nam całe 10 dni rewelacja Pilot-pani Karolina ze Szczecina (pozdrawiamy serdecznie)pierwsza klasa.To wymażony team na każdą wycieczkę objazdową . Swoją postawą,wiedzą,doświadczeniem ,chęcią pomocy , serdecznością i dobrym humorem wspierali nas w różnych sytuacjach. Przewodnicy w poszczególnych miastach to fachowcy na ocenę 6. Wiedza historyczna i umiejętność jej przekazania nie mam slów. Zmęczenie,hotele,które nie zawsze spełniały nasze oczekiwania ,choć trzeba przyznać,że zawsze były czyste pomimo wyglądu,piękno architektóry ,klimat także niewygórowana cena jak na 5-ci osobową rodzinę to wszystko wpływa na naszą pozytywną opinię.

6.0/6

Anita 25.08.2022

Magiczne Włochy

Doskonała organizacja, kompetentny pilot, zapierające dech w piersiach widoki, niesamowite smaki i zapachy, bogaty wachlarz fakultetów i czerpanie radości z wyjazdu - czegóż chcieć więcej? Kolejnych owocnych wyjazdów z tak dobra organizacją i ekipą tworzoną przez pilota, kierowców, przewodników i turystów! Zapisane w pamięci niesamowite chwile i porządnie więcej ...

6.0/6

Edyta, Spiczyn 23.09.2021

wspaniała przygoda

To była nasza pierwsza wycieczka objazdowa. Niezapomniane przeżycie, wyjazd spełniający nasze oczekiwania. Zaproponowane atrakcje zaspokoiły naszą ciekawość. Intensywność programu nie pozwalała się nudzić. Zawsze był czas wolny, który można było przeznaczyć na odpoczynek, bądź zwiedzenie innych miejsc. Opiekun - Pan Piotr- człowiek-dusza, pasjonat, potrafiący zainteresować każdego z uczestników swoimi opowieściami. Bardzo pomocny i życzliwy. Polecamy każdemu tę wyprawę na 100%.
telefon

Pobierz aplikację mobilną Rainbow

i ciesz się łatwym dostępem do ofert i rezerwacji wymarzonych wakacji!

pani-z-meteracem