Opinie klientów o Włochy Klasyczne - Dla wygodnych

5.0 /6
346 
opinii
Intensywność programu
5.3
Pilot
5.3
Program rejsu i wycieczki lokalne
5.2
Program wycieczki
5.6
Transport
5.3
Wyżywienie
3.6
Zakwaterowanie
3.8
Opinie pochodzą od naszych Klientów, którzy odwiedzili dany hotel lub uczestniczyli w wycieczce objazdowej.

Osoba dodająca opinię musi podać dane osobowe, takie jak imię i nazwisko oraz dane dotyczące wyjazdu, czyli datę i kierunek wyjazdu lub numer rezerwacji. Dzięki tym informacjom sprawdzamy, czy autor opinii faktycznie podróżował z nami. Jeżeli dane się nie zgadzają, wówczas nie publikujemy opinii.
Najlepiej oceniane
Wybierz

6.0/6

Katarzyna, Lublin 30.04.2014

Italia 2013

Kolejna objazdówka z Rainbowem i kolejne niezapomniane wrażenia. Jak zwykle bardzo dobra organizacja wyjazdu. Tym razem zdecydowałam się na wycieczkę autokarową i miałam pewne obawy przed przesiadką w Woszczycach. Ale w ogóle nie była ona uciążliwa. Przydaje się ciepły posiłek przed dalszą drogą, ceny rozsądne, duży wybór. Można się przespacerować i rozprostować nogi. Więc czas się wcale nie dłuży. Nocleg tranzytowy w Udine przed zwiedzaniem Wenecji pierwszego dnia bardzo potrzebny, żeby odpocząć po całodniowym przejeździe, zwłaszcza dla osób z północy i centrum Polski, którzy wyjeżdżali w nocy. Pani pilotka Beata bardzo kompetentna i sympatyczna. Program udało nam się zrealizować punktualnie i w 100%. Dodatkowo odwiedziliśmy Padwę i Lukkę. Panowie kierowcy z Emki - Adam i Janusz, pierwsza klasa. Bezpiecznie i sprawnie przemieszczaliśmy się z miejsca na miejsce. Autokar czyściutki i wygodny. Wyjazdy z hotelu ok.7 rano, przyjazdy ok.20, więc nie jest to bardzo męcząca wycieczka. Większość hoteli w standardzie zgodnym z ofertą. Hotel w Fiuggi (3 noce) zdecydowanie najsłabszy, zwłaszcza w kwestii łazienki. Kolacje wszędzie serwowane, ogólnie bez rewelacji, w niektórych hotelach strasznie się te kolacje przedłużały. Mniej więcej w połowie wyjazdu zatrzymaliśmy się przy hipermarkecie więc można było uzupełnić zapasy wody i przekąsek. Ale na zakup Limoncello lepiej poczekać do Sorrento. Ogromny plus za system Tour Guide. Wreszcie nie trzeba ściskać się za przewodnikiem, żeby coś usłyszeć. Można się w międzyczasie rozejrzeć, czy pstryknąć fotkę. Przy większości atrakcji udało się zorganizować co najmniej godzinkę na samodzielne zwiedzanie i ewentualny posiłek. Cały wyjazd zaliczam zdecydowanie do udanych. Drobne niedogodności w kwestii hotelu/posiłków szybko odchodzą w niepamięć, bo przecież nie to jest na objazdówce najważniejsze.

6.0/6

Wojciech 19.10.2021

Włochy Klasyczne - Dla Wygodnych

Wycieczka bardzo interesująca, z możliwością zobaczenia wielu miejsc w krótkim czasie. Jesteśmy zadowoleni i cieszymy się, że w tych trudnych czasach udało nam się odwiedzić Włochy, oczywiście nie ma mowy o zobaczenie wielu atrakcji natomiast jest to świetny start do planowania dalszych podróży do Włoch. Wrażenia z podróży mamy bardzo pozytywne. Uważamy, że wszystko było dobrze zorganizowane, tak, aby starać się dogodzić wszystkim uczestnikom.

6.0/6

Pawel i Ania , Olsztyn 30.05.2024
Termin pobytu: maj 2024

SUPER naprawdę warto , lepszej nie ma

Wycieczka, spełnienie marzeń. Tysiące kilometrów i mnóstwo wrażeń. Przepiękna pogoda, wspaniałe widoki na zwiedzanie, spacerowanie, a czas wolny wykorzystany na dobre kanapki Girone de Ghiottii Florencja , kawkę, pizzę, limoncello i fiołkowe lody cesarzowej Sissi. Kilomnetry na nogach zaliczne, atrakcje niezapomiane. Do kolejnej wycieczki z Rainbow rzeczy już spakowane.

6.0/6

Alicja 23.04.2018

Dlaczego warto zwiedzić Włochy?

Każda wyprawa z Rainbow to kolejna udana przygoda. Tak było i tym razem. Włochy klasyczne (opcja dla wygodnych) to rewelacyjna propozycja dla osób, które do Włoch zawitają po raz pierwszy, ale nie tylko. Byłam we Włoszech osiemnaście lat temu, teraz niektóre miejsca odwiedzałam ponownie, a niektóre po raz pierwszy. Wówczas wróciłam zakochana we wszystkim co włoskie i byłam bardzo ciekawa, jak będzie tym razem. I przyznaję, że chociaż jako człowiek z pewnością zmieniłam się przez te lata, to zachwyt i miłość do Włoch pozostały. Program wycieczki to turystyczne mistrzostwo świata, nie ma czasu na nudę, a każda atrakcja jest, hmmm, jeszcze bardziej atrakcyjna niż poprzednia. Czy w Wenecji tłumy turystów uniemożliwiają zwiedzanie? Cóż, nie będę ukrywać, że turystów w Wenecji jest wielu. Coraz częściej słyszy się, że mieszkańcy tkich miast, jak Rzym, Dubrownik, Porto, Wenecja i Florencja mają dość przybyszów z całego świata i dążą do wprowadzenia podatków i innych opłat związanych właśnie z nimi. W maju odwiedzających Wenecję też było niemało. Ale dla chcącego nic trudnego. O ile zagęszczenie osób na metr kwadratowy przy takich atrakcjach jak most Westchnień, most Rialto czy bazylika św Marka było naprawdę imponujące, to już kilka metrów dalej, na mniej znanych uliczkach dało się całkiem przyjemnie pospacerować. Dlatego po pierwsze nawet w tym gigantycznym tłumie, jeżeli wykażemy się cierpliwością to obejrzymy sobie to, po co przyszliśmy, a nawet zrobimy zdjęcia, a po kilku godzinach zwiedzania można przejść się na małe placyki ukryte wśród kamieniczek i wielu mostów i złapać oddech w całkowitej ciszy. Sugeruję, aby dzielnie przetrwać tzw zwiedzanie obowiązkowe, czyli zobaczyć Canale Grande, plac św Marka, wieżę zegarową (Torre dell Orologio), dzwonnicę, Pałac Dożów, wspomnianą bazylikę i mosty, a potem w miarę możliwości czasowych udać się w dowolne boczne uliczki, gdzie Was nogi poniosą. To jest możliwe nawet na wycieczkach zorganizowanych, bo zawsze jest czas wolny i można w tym czasie jeść, robić zakupy, albo jeszcze coś zobaczyć. Ja ze swojej strony polecam zaopatrzenie się w mapkę lub korzystanie z mapy w telefonie i udanie się na plac Santa Maria Formosa czy San Samuele (z Palacco Malipiero) i Santo Stefano. Wenecja jest pełna małych uroczych placyków, kościółków i zaułków. Mieliśmy dwie dłuższe przerwy od zwiedzania z przewodnikiem i w tym czasie udało mi się uciec od tłumów i zwyczajnie popatrzeć na przechodniów, na przepływające powoli gondole z turystami i chociaż trudno w to uwierzyć panowała tam zupełna cisza. Czy Piza to tylko krzywa wieża? Oczywiście odpowiedź może być tylko jedna - jasne, że nie. Piza słynie co prawda z krzywej wieży i pewnie sporo osób udaje się do tego włoskiego miasta właśnie po to, aby zobaczyć ją na żywo, to na szczęście nie jest to jedyna atrakcja, którą się tam znajduje. Warto przejść się po Piazza dei Cavalieri, zobaczyć pomnik Wielkiego Mistrza Zakonu Cosima I, w ówczesnej siedzibie Zakonu mieści się obecnie elitarna instytucja edukacyjna utworzona przez Napoleona. Na tym samym placu znajduje się godny uwagi Kościół Rycerzy św. Stefana, Pałac Rady Dwunastu, gdzie zapadały wszystkie najistotniejsze decyzje oraz Palazzo dell’Orologio - pałac zegarowy, czyli wieża zegarowa z dołączonymi po jej obu stronach budynkami. Kolejne przyjemne miejsce w Pizie to niezbyt duży placyk z pomnikiem Garibaldiego i odchodząca od niego ulica., na której sporo kawiarni i restauracji. Po południu było tu gwarno, ale i tak ciszej niż na Placu Cudów. W wolnym czasie sugeruję pozwiedzać właśnie te uliczki, można dojść nad rzekę Arno, gdzie znajduje się niewielki kościółek Santa Maria della Spina oraz zerknąć na Palazzo Blu, niebieski budynek w którym znajduje się galeria sztuki. Nie ukrywam, że przed wyjazdem do Pizy byłam przekonana, że wspomniana już przeze mnie wieża to prawdziwy "number one" miasta, cieszę się, że miasto ma o wiele więcej do zaoferowania. Wiadomo, że na Placu Cudów również powinno się spędzić trochę czasu i wcale tego nie unikałam. Miejsce zresztą robi ogromne wrażenie. Znajdujące się tam baptysterium, katedra i krzywa wieża są ogromne, wszystkie budowle znajdują się w małej odległości od siebie, są białe, kontrastują z zieloną, zadbaną trawą, co jeszcze potęguje wrażenie. Człowiek czuje się wśród tych budowli niezwykle mały i to nie tylko z uwagi na wzrost. Czy w Rzymie w czasie wycieczki zwiedzamy czy biegamy? Myślę, że odpowiedź na to pytanie może być tylko jedna - w Rzymie zwiedzamy biegnąc. Z perspektywy czasu jedyne co mogę napisać, to to, że dwa dni spędzone w Rzymie były najbardziej męczącymi (co nie oznacza, że nieudanymi) dniami w czasie całej wycieczki do Włoch. Program zwiedzania był niezwykle bogaty i inaczej by się po prostu nie dało. Odwiedziliśmy wszystkie najważniejsze zabytki, udało nam się rzucić okiem na Muzea Watykańskie, a na zakończenie pobytu uczcić udane zwiedzanie na wieczorze włoskim. Chciałabym kiedyś zawitać do tego miasta raz jeszcze (byłam już dwa razy, więc może do trzech razy sztuka) i tym razem samodzielnie przejść podobną trasę i móc zatrzymać się na dłużej przy wybranych budowlach. Dla mnie taką rzymską perełką jest Piazza Navona. Kiedyś w tym miejscu był stadion, teraz jest najpiękniejszy plac w mieście z barokowym kościołem Sant’Agnese in Agone, trzema fontannami (Fontanna Czterech Rzek - cudo) oraz, w związku z tym, że odwiedzam Rzym wiosną, z pięknie ukwieconymi balkonami. W czasie spaceru po mieście oglądamy zamek świętego Anioła, Panteon, fontannę di Trevi, Schody Hiszpańskie, ołtarz Ojczyzny (Vittoriano), Pałac Sprawiedliwości i oczywiście wisienkę na torcie - Koloseum. Nie dość tego, że Rzym sam w sobie ma wiele do zaoferowania, to jest jeszcze Watykan. Bierzemy udział w audiencji generalnej, zwiedzamy Bazylikę św. Piotra i spędzamy kilka godzin w Muzeach Watykańskich (chociaż to o wiele za mało, w Muzeach można przebywać cały dzień, a i tak będzie to za mało). Nie ma jednak co narzekać, gdyż nie każdemu jest dane zobaczyć Kaplicę Sykstyńską, a to Ona właśnie robi największe wrażenie. Kaplica nosi nazwę na część papieża Sykstusa IV, który był jej fundatorem. Ściany kaplicy ozdobione zostały przez największych twórców włoskiego renesansu, natomiast sklepienie jest dziełem Mistrza nad mistrzami - Michała Anioła. I chociaż pewnie wyjdę na mało rozgarniętą, na temat Kaplicy Sykstyńskiej mogę powiedzieć tylko jedno słowo - wow. Czy na Monte Cassino warto zwiedzić coś więcej niż cmentarz? W moim pojęciu Monte Cassino to miejsce, które mimo, że nie leży w granicach naszego kraju, to stanowi pewien symbol. To takie włoskie Westerplatte, symbol niezłomności polskich żołnierzy, walki do końca. Już sam podjazd do klasztoru benedyktyńskiego budzi emocje, ucieszy miłośników serpentyn, inni niech zamkną oczy. Już w trakcie podjazdu uświadamiam sobie, jak trudno musiało być żołnierzom w czasie walk. Mam wrażenie, że klasztor Benedyktyński odwiedza się trochę „przy okazji”, że głównym celem jest jednak cmentarz. A to mylne podejście, bo klasztor warto zobaczyć z bliska. Został wybudowany przez św. Benedykta z Nursji w miejscu pogańskiej świątyni Apollina. Św Benedykt jest również autorem reguły, którą zakonnicy mieli się kierować, a która jest powszechnie znana – ora et labora – módl się i pracuj. Klasztor stoi w takim miejscu, że nie raz był celem ataków. Nie tylko ludzi, ale też natury, gdyż nie ominęło go nawet trzęsienie ziemi. Klasztor to świetne miejsce strategiczne, wiedzieli o tym przeróżne plemiona w odległych czasach, wiedzieli również Niemcy w czasie wojny. O takie miejsce, z którego można było kontrolować drogę z Neapolu do Rzymu zapewne warto było walczyć. Zwiedzając klasztor warto zatrzymać się na chwilę na Dziedzińcu Dobroczyńców przed bazyliką, a w środku zobaczyć Kaplicę św. Rodziny i Kaplicę Matki Boskiej Cierpiącej. Bazylika, jak i cały klasztor zostały zniszczone w czasie wojny, ale dzięki istnieniu dokumentów została odtworzona na wzór tej z XVII wieku. Zanim dotrzemy na cmentarz warto zajrzeć w jeszcze jedno miejsce. Od kilku lat przy drodze prowadzącej na cmentarz polski istnieje centrum informacyjne, w którym można obejrzeć wystawę przedstawiającą armię Andersa i dzieje II Korpusu. Moim zdaniem warto zajrzeć tam chociaż na chwilę. Jest tam również wyszukiwarka nazwisk, aby ułatwić rodzinom poległych żołnierzy odnalezienie ich grobów. Po takim "wstępie" pozostaje wizyta na cmentarzu. Panuje tam cisza, każdy spaceruje w zadumie i szacunku. Na placu przed grobami składamy kwiaty. Czytam napis „Przechodniu powiedz Polsce żeśmy polegli wierni w jej służbie” , spaceruję alejkami, patrzę na znajdujący się w oddali klasztor i próbuję znaleźć jakikolwiek sens w tym, co wydarzyło się lata temu. Tylu młodych ludzi (924 zabitych, 2930 rannych i zaginionych), sporo młodszych ode mnie, oddało życie w nadziei, że kiedyś będzie normalniej, że kolejne pokolenia będą mogły żyć bez wojen, bez konfliktów. Ludzie nie wyciągają wniosków z przeszłości, a przynajmniej nie wszyscy, taka zaduma towarzyszy całej naszej grupie, to była prawdziwa lekcja polskiej historii. Czy można pokochać Neapol? Hmmm, chyba do teraz zadaję sobie to pytanie. Podejrzewam, że można, chociażby zgodnie ze starym stwierdzeniem, iż każda potwora znajdzie swego amatora. Poza tym, co dla jednego człowieka jest mało interesujące, dla drugiego może być istną perełką. Zatem tak, można pokochać Neapol. Mi się ta miłość nie przytrafiła, jedyne, co się pojawiło to ciekawość miasta. Może kiedyś będzie mi dane ją zaspokoić, bo póki co, mój pobyt w tym mieście był zdecydowanie za krótki, aby wyrobić sobie ostateczną opinię. Hałas, trąbiące samochody i motorynki pojawiające się znikąd i niestety bałagan (śmieci, wszędzie śmieci) nie sprzyjał skupieniu się na zwiedzaniu. Chyba, że nie o zwiedzanie w tym mieście chodzi, a właśnie o ten chaos. Bo dla miłośników chaosu to miasto będzie idealne. Odbyłam krótki spacer po mieście, zajrzałam w kilka bardzo wąskich uliczek (rozmowy przez okno sąsiadów z naprzeciwka to nie mit), poświęciłam chwilę galerii Umberto, przystanęłam przy pałacu królewskim i oczywiście patrzyłam na Wezuwiusz. Słyszałam kiedyś opinię, że Neapolu się nie zwiedza, jak innych miast, tylko się odczuwa, przeżywa. Chciałabym kiedyś mieć okazję i czas, aby spróbować spojrzeć na to włoskie miasto oczami zakochanych w nim osób. Czy Pompeje to tylko sterta kamieni? Dla niektórych takie miejsca, jak m.in. Pompeje mogą być tylko stertą kamieni, ale osoby jeżdżące na wycieczki objazdowe są raczej ciekawe świata i dla nich jest to po prostu kolejna możliwość zobaczenia, jak w przeszłości żyli ludzie. Dla mnie wizyta w tym miejscu była ciekawą lekcją historii. Przekonałam się, że odwiedzanie takich miejsc jest jak najbardziej dla mnie, pewnie dlatego naturalnym wyborem jest w tym roku wyjazd na wycieczkę do Grecji. Pompeje nazywane są czarną skrzynką antyku. To około 66 hektarów parku archeologicznego, przez który rocznie przewija się tłum zwiedzających. Największym zaskoczeniem były dla mnie zachowane malowidła, jak się dowiedziałam, wykonane różnymi technikami, przedstawiające sceny historyczne, pejzażowe, z życia codziennego, komentujące życie polityczne miasta, a nawet sceny erotyczne. Wybuch wulkanu zniszczył miasto i jego mieszkańców, ale paradoksalnie popiół wulkaniczny zakonserwował budowle i przedmioty, dzięki czemu, tyle lat po tragedii możemy zobaczyć jak wyglądało dawne miasto włoskie. A wyglądało imponująco. Pompeje miały swój system kanalizacyjny, woda do term i bogatych domów dostarczana była poprzez akwedukt, każdy miał zbiornik na deszczówkę, istniały sklepy, gospody, warsztaty, forum z bazyliką, świątynie, palestry, amfiteatr. Dowodem na to, że zamieszkiwali tam bogaci ludzie i nadal się bogacili jest chociażby fakt, że domy często były rozbudowywane (stawiano dodatkowe piętra). Nie mam wątpliwości, że to miasto tętniło życiem. Dzięki pracom archeologicznym (które nadal są prowadzone) i tłumom turystów w pewnym sensie Pompeje nadal żyją, a my dzięki pracy archeologów, licznym prezentacjom odlewów ciał ludzkich, zwierząt, sprzętu gospodarstwa domowego i odwzorowanym uliczkom i domostwom możemy na kilka godzin przenieść się w świat Pompejczyków. Czy Capri to faktycznie droga wyspa? Gdybyśmy mieli zatrzymać się na Capri na kilka dni lub dłużej, zapewne tanio by nie było. Koszty samych noclegów są tu dość wysokie. Ale dzień na Capri specjalnie portfela nie odchudza, nawet jeśli pozwolimy sobie na pyszne jedzenie i szaleństwo zakupowe. Jednak zanim to nastąpi warto wyspę pozwiedzać. Capri nazywana jest przez niektórych wyspą kwiatów i faktycznie rośliny są tam inne niż w północnej części Włoch. Dlatego warto pospacerować po Ogrodach Augusta, oprócz kwiatów można stamtąd przyjrzeć się historycznej drodze Via Krupp. Ścieżka powstała na początku XX wieku, aby ułatwić właścicielowi jachtu dojście do swojej posiadłości. Szkoda, że teraz droga była zamknięta, ale spadające na nią kamienie stanowią zagrożenie dla spacerowiczów, więc lepiej dmuchać na zimne. Obowiązkowy jest też spacer po Piazza Umberto I, na którym pełno jest tarasów widokowych i z którego wiją się urocze, wąskie uliczki (konieczne jest przejście uliczką Vittorio Emanuele i obowiązkowe rozglądanie się dookoła, bo uliczka pełna jest wyjątkowo cudnych drobiazgów (miejsce z wodą dla psów, małe figurki, kwiaty, cytrusy itp.). W programie był również rejs wokół wyspy, w czasie którego można podziwiać skały Faraglioni. Pierwsza ze skał Stella ma 109 metrów wysokości, kolejna to Faraglione di mezzo 81 metrów (przez którą mogą przepływać nieduże łodzie), trzecia skała wychodząca w morze Scopolo lub Faraglione di ma 104 metry. Czasu wolnego mieliśmy dość dużo, starczyło zarówno na lunch, jak i spacer po Marina Grande. Nadal wspominam pyszne owoce morza, które tam jadłam, a likierem pistacjowym raczę się do dzisiaj (grunt to zrobić solidne zakupy). Capri jest mocno nastawiona na turystów, ale wśród tych wszystkich ofert rejsów, restauracji, sklepików, nie traci swojego uroku i chociaż panował tam niezły gwar, to naprawdę warto było spędzić na niej dzień. Czy Asyż to tylko kościoły? Moim zdaniem w Asyżu sporo jest nawiązań do religii, św. Franciszka, św. Klary i , co się z tym trwale łączy, do kościołów, ale gdy zwiedzam świat staram się być otwarta na wszystko, dlatego zdecydowanie mogę stwierdzić, że Asyż to jednak coś więcej. Trzeba tylko umieć patrzeć, słuchać, rozglądać się nawet wtedy, gdy zmęczony organizm podpowiada, aby w wolnym czasie usiąść i niczego więcej już nie zwiedzać. Dzięki temu, że zawitałam do Włoch w drugiej połowie maja, praktycznie przez cały mój pobyt towarzyszyło mi słońce, a zaglądanie w pięknie usłonecznione uliczki miasteczka było prawdziwą przyjemnością. Bo w moich oczach to właśnie one są najmocniejszą stroną Asyżu, przepięknie ukwiecone zachęcają, aby zejść z głównego szlaku i zobaczyć, co oferują. A oferują wiele - wspomniane już kompozycje kwiatowe, małe sklepiki, których wystawy przygotowane zostały z prawdziwą fantazją, niewielkie placyki, które pojawiają się nieoczekiwanie. Wszystkie miejsca tętnią życiem, aż chce się zwiedzać w nieskończoność. Polecam spędzić trochę czasu na Placu Ratuszowym (Piazza del Comune), na którym zgodnie z nazwą mieści się ratusz, ale nie tylko. Plac miał już znaczenie w starożytności, to tu znajdowała się świątynia Minerwy. Ze świątyni pozostały kolumny, w jej miejscu jest obecnie - zaskoczenia nie będzie- kościół. Kolejną mocną stroną miasta jest z pewnością widok, który rozpościera się na ogrody, pola i gaje oliwne. Wszystko będzie bardzo dobrze widoczne chociażby z Bazyliki św. Franciszka czy z placu przed Bazyliką św. Klary, które oczywiście będąc w Asyżu też należy zwiedzić. Czy wycieczka Włochy klasyczne (dla wygodnych) zachęca czy zniechęca do dalszego zwiedzania Włoch? Gdyby ktoś jeszcze miał wątpliwości - ZACHĘCA i to bardzo. Moim zdaniem uczestnictwo w niej to dobry sposób na wstępne poznanie Włoch. Możliwość odwiedzenia w tak krótkim czasie tylu miejsc (Wenecja, Piza, Florencja, Rzym, Monte Cassino, Neapol, Pompeje, Capri, Asyż, Padwa) to świetny początek. Na odkrycie czeka jeszcze część północna, południowa, wyspy, jeziora, góry, pełne uroku miasteczka. Włochy to kraj, w którym każdy znajdzie coś dla siebie. I chociaż w tym roku odwiedzę Grecję, to pewnie jeszcze nie raz skieruję swój wzrok na kierunki włoskie, bo cały czas odczuwam niedosyt i chęć zobaczenia jak najwięcej.
telefon

Pobierz aplikację mobilną Rainbow

i ciesz się łatwym dostępem do ofert i rezerwacji wymarzonych wakacji!

pani-z-meteracem