Wycieczka Fakultatywna
Opinie pochodzą od naszych Klientów, którzy uczestniczyli w wycieczce fakultatywnej.
Osoba dodająca opinię musi podać dane osobowe, takie jak imię i nazwisko oraz dane dotyczące wyjazdu, czyli datę i kierunek wyjazdu lub numer rezerwacji. Dzięki tym informacjom sprawdzamy, czy autor opinii faktycznie podróżował z nami. Jeżeli dane się nie zgadzają, wówczas nie publikujemy opinii.
2.0/6
Czy ta opinia była pomocna?
Brak opieki rezydenta ani nikogo innego z biura. Informacje tylko po angielsku i bardzo ograniczone. Nie dla osob nieznajacych jezyka. Odnalezienie powrotnego autobusu bardzo problematyczne. Trzeba bylo chodzic i pytac kierowcow, ktory jedzie do konkretnego hotelu. Brak organizacji!
2.0/6
Czy ta opinia była pomocna?
Spodziewałem się po tej wyciecze odkryć Albanię. Odkryłem ruiny i deptak. Po przypłynięciu do Albanii zostaliśmy skierowani do autokaru z napisem English. Była to grupa anglików i polaków. Przez całą drogę polska przewodniczka powiedziała tylko jedno zdanie "po prawej była poczta". Po przyjeździe do ruin Butrint przejeła nas inna przewodniczka, która z zamiłowania i psychologicznego podejścia do klienta była pełną profesjonalistką z wielkim zasobem wiedzy. Po przejściu przez ruiny zostaliśmy zaproszeni na obiad mieliśmy poznać smaki Albanii. Państwo biedne to i posiłek biedny. Wysuszony kawałek piersi z kurczaka i ryż. Po przyjeździe do Sarandy z naszą ulubioną przewodniczką która tym razem nic nie powiedziała mieliśmy zwiedzić to "piękne" miasto. Czyli pospacerujcie sobie deptakiem a o godzinie x spotykamy się w porcie. Czy warto? Jeżeli widzieliście już ruiny to zdecydowanie nie polecam, szkoda kasy. Spodziewałem się, że ta wycieczka pozwoli mi odkryć południową Albanię. Niestety, zamiast tego zobaczyłem głównie ruiny i deptak. Po przypłynięciu skierowano nas do autokaru z napisem English. W grupie byli zarówno Anglicy, jak i Polacy. Niestety, polska przewodniczka przez całą drogę wypowiedziała tylko jedno zdanie: „Po prawej była poczta”. Natomiast przewodniczka grupy angielskiej całą drogę opowiadała o historii i teraźniejszości Albanii. Na miejscu, przy ruinach Butrint, przejęła nas inna przewodniczka — i trzeba przyznać, że była pełnym profesjonalistą: zaangażowana, z ogromną wiedzą i świetnym podejściem do grupy. To ona uratowała część tej wycieczki. Po zwiedzaniu zostaliśmy zaproszeni na „smaki Albanii”, czyli obiad. Niestety, smaki okazał się równie skromne jak kraj — suchy kawałek piersi z kurczaka i ryż. Kolejny etap to Saranda, znów pod opieką naszej „ulubionej” przewodniczki, która tym razem nie powiedziała już nic. Zwiedzanie miasta wyglądało tak: „Proszę pospacerować po deptaku, o godzinie X spotykamy się w porcie”. Czy warto? Jeśli widzieliście już ruiny, to zdecydowanie nie polecam. Szkoda czasu i pieniędzy.
2.0/6
Czy ta opinia była pomocna?
Wycieczkę ratuje Butrint - dla osób lubiących stanowiska archeologiczne i piękne widoki - to mocny punkt. Niestety Saranda nie jest jak w opisie "kurortem turystycznym z okazałymi domami i hotelami, kaskadowo kierującymi się ku morzu". To miejscowość bez historii, w dużej mierze w stanie deweloperskim - z morza widok na mnóstwo budujących się dopiero budynków, bez okien. Zabudowa też raczej patodeweloperska, nieciekawa ani formą, ani urbanistyką, więc jeśli chodzi o architekturę nie ma nawet na czym oka zawiesić. Nie ma tam nic do zobaczenia, poza spacerem po promenadzie przy morzu - tu przynajmniej jest dużo przestrzeni i ładnie urządzone. Czas wolny tylko 1,5 godziny, więc w zasadzie nie da się nawet eksplorować tej miejscowości bardziej. To, co w opisie wycieczki widnieje jako "smakowity obiad, podczas którego skosztujemy typowych przysmaków albańskiej kuchni" to zwykłe jedzenie, przestudzone już, podane na zasadzie szwedzkiego stołu w metalowych pojemnikach gastronomicznych. Nie było tam potraw specyficznych dla regionu. Klimat miejsca nastawiony na "przerób wycieczek", a nie danie posmaku lokalnej kultury czy kuchni. Dla osób na diecie wege były dostępne smaczne, dobrze zrobione warzywa, ale źródeł białka prawie wcale, mięso zaś tak twarde i przesuszone, że ciężko go było pokroić nawet nożem. Opiekę Rainbow oceniam fatalnie. Brak informacji przed wycieczką kto jest pilotem, jak się z tą osobą skontaktować. Całą drogę od hotelu przez przejazd autobusem, przejście przez port, odprawę graniczną i rejs statkiem trzeba odbyć na własną rękę - mając tylko informację gdzie i kiedy rano wsiąść w autobus. Kierowca i osoby obsługujące wycieczkę w porcie porozumiewają się tylko w j. angielskim, trzeba się cały czas na własną rękę orientować gdzie iść i z którą wycieczką. Na pokładzie statku pilotka coś mówiła przez głośnik po polsku, ale na górnym pokładzie praktycznie nie było tego słychać. Panią znalazłam w zasadzie przypadkiem, dopiero kiedy przybijaliśmy do portu w Albanii. W trasie opowiadanie o Albanii byłoby całkiem dobre, ale ponieważ nasza grupa została w autobusie połączona z grupą węgierskich turystów z innego biura podróży - było to dość chaotyczne, bo piloci wymieniali się co chwilę mikrofonami, opowiadając każdy we własnym języku. Ogólnie - radziłabym mocno się zastanowić nad wybraniem tej wycieczki. Zwłaszcza, że rejs trwa ponad 2 godziny, a z bardziej odległego od portu hotelu (Mikelis) sam dojazd autobusem na statek trwał 2-2,5 godziny. Razem z odprawą na całą wycieczkę daje to w sumie 4-6 godzin "w transporcie", a jedyne co warte jest zobaczenia to Butrint.
1.5/6
Czy ta opinia była pomocna?
Bardzo słaby wybór. Kilka godzin w autobusie/na statku a na miejscu jedno miejsce do zwiedzenia w opisie wycieczki wyglądające jak szereg różnych atrakcji. Bardzo mało czasu na zetknięcie się samodzielne z Albanią. Korki i galop. Nie polecam.