5.4/6 (335 opinii)
Kategoria lokalna 3.5
6.0/6
Bardzo fajny fotel położony nad samym oceanem, hotel duży, ale nie czuć tego żeby był zatłoczony, dużo animacji realizowanych także przez polskie animatorki. Plaża oddalona od hotelu jakieś 10-15 minut spacerem, ale jest to spacer promenadą, wiec bardzo przyjemny. Polecam!
6.0/6
Piękne miejsce, wspaniałe widoki:) Pokoje hotelowe bardzo duże, obsługa pomocna. Polscy animatorzy idealni. Jedzenie- każdy znajdzie cos dla siebie. Napoje i alkohol- bez zarzutu. Pobyt w hotelu uważam za bardzo udany :)
6.0/6
Długo szukałam czegoś odpowiedniego na wyspach Kanaryjskich, począwszy od wyspy i pogody w Grudniu, położenia miejsca, hotelu wycieczek lokalnych i żeby wszystko to było na naszą kieszeń. Caleta de Fuste na Fuerteventurze i hotel Castillo San Jorge & Antigua okazał się świetnym wyborem pod wieloma względami! Byliśmy tam z mężem i 1,5 rocznym synkiem. Wybraliśmy się na Święta Bożego Narodzenia wykupując już w Polsce dodatkowo uroczystą kolację Świąteczną. Zacznę od pogody w Grudniu. Wcześniej naczytałam się że średnia grudniowa na tej wietrznej wyspie to według niektórych źródeł 24 stopnie, a według innych 21. Miałam nadzieję na tą pierwszą. Na miejscu okazało się że było nawet cieplej. Bez wiatru którego też wcześniej się obawiałam, ciężko było by wytrzymać z powodu gorąca. Wiatr jedynie czynił to miejsce wyjątkowym, i absolutnie nie "urywało głowy" jak gdzieś wcześniej przeczytałam. Był całkiem normalny, Podczas tego tygodnia zdarzył się jeden dzień kiedy nie wiało w ogóle. Kurtka wiatrówka nie przydała mi się ani razu. Warto też wspomnieć, że ów wiatr jest prawie wyłącznie nad brzegiem oceanu, w miasteczkach kompletnie go nie ma. Opaliliśmy się na brąz chociaż ani razu nie leżeliśmy na leżakach ( wolimy spędzać urlop aktywnie, leżaki były dla chętnych w ilości wystarczającej). Kąpaliśmy się i w basenie przy hotelu i w oceanie, woda była przyjemna dla ciała, nie bolało od zimna nic, ocean przecudny. Woda czyściutka, błękitna. Miasteczko Caleta del Fuste nie jest wielkie, ale żeby je obejść trzeba się nachodzić. Jest sporo sklepów lokalnych spożywczych, oraz deptak handlowy, nastawiony raczej na turystów, kosmetyki z aloesu, perfumy i pamiątki. Na Fuerteventurze nie ma podatku Vat, można kupić tam perfumy w dobrych cenach, w Polsce takie ceny są jedynie w okresie promocji ok - 30% Są też kosmetyki znanych firm francuskich i hiszpańskich. Miasteczko mimo że nieco turystyczne wszystko oddaje charakter Hiszpanii, charakterystyczne budynki, futryny, przepiękne palmy tworzą niezapomniany klimat. W Miasteczku na każdym kroku znaleźć można wypożyczalnie samochodów. Sporo ludzi z tego korzysta. My akurat wolimy jeździć z przewodnikiem który opowiada gdzie jesteśmy i co widzimy a my możemy się rozglądać zamiast prowadzić za kierownicą. Z Caleta de Fuste można autem dojechać w godzinę niecałą godzinę do Coralejo na północy wyspy, tam są piękne plaże z żółto białym piaskiem jak z pocztówek. W okolicy Costa de Fuste takich nie ma. Dla nastawionych na opalanie się to chyba lepsze miejsce na wypoczynek. Po ulicach i na plażach chodzą ludzie z całego świata, spotkaliśmy nawet turystów z Indii. Mówi się że na południu wyspy najwięcej jest Niemców, po środku wyspy tam gdzie byliśmy my, dominują Anglicy. To by się zgadzało. Było też dużo Francuzów, ale Anglików najwięcej. Polaków może ze 4 rodziny z nami. Kolacja Świąteczna w hotelu bardzo wystawna. Ogromna ilość ciast, ciasteczek, żelków, cukierków i owoców. Kieliszek likieru na powitanie dla każdego pijącego. Krewetki pod każdą postacią, małże, sałatki z owocami morza, różne gatunki ryb mięs. Nie sposób było nawet spróbować wszystkiego. Do każdej kolacji czy obiadu do wybory w wersji all inclusive były 3 wina, białe, czerwone i różowe. Były to dobrej jakości wina oraz oczywiście soki i napoje. Wyspa słynie z produkcji kozich serów, ich zawsze było pod dostatkiem na obiadach i kolacjach. Przy czym nie są to tak śmierdzące sery kozie jak w Polsce. Smakują przepysznie. Poza Kolacją extra, pozostałe posiłki były na bardzo wysokim poziomie. Wybór duży wszystkiego. Rano wyciskane ze świeżych soków koktajle, dużo owoców warzyw, zawsze smażone ryby na poczekaniu i mięsa, nie ma się do czego przyczepić. Obsługa w restauracji to kulturalni ludzie w średnim wieki. Nie tak jak no w Egipcie sami młodzi mężczyźni. Tutaj czuć wyższą nieco kulturę pracy i zachowania. Pokój obszerny, duże okna ze szprosami dodają tylko uroku pomieszczeniom. Osobna sypialnia, sporo miejsc do rozpakowania się, w pokoju nie muszą stać na widoku nawet wielkie walizki. Na wszystko jest miejsce. Aneks kuchenny umożliwia ugotowanie wody na herbatę, usmażenie złowionej w oceanie ryby. Kuchnia wyposażona w naczynia i garnki. Sprzątać ją trzeba samemu, obsługa hotelowa myje podłogi, wymienia ręczniki i papier, ścieli łóżka. Do życzenia pozostawiały jedynie nieco podłogi. Miałam wrażenie że są myte ale nie zamiatane, a to daje średni efekt. Przy hotelu przebiega piękna aleja nad oceanem, szeroka, można biegać, spacerować, dojść nią do najbliżej plaży miejskiej w Caleta de Fuste. Jest szeroka i wystarczająco na niej miejsca. Są tam toalety publiczne za darmo, 8 euro kosztuje wypożyczenie leżaka na cały dzień. Nie udało nam się pieszo dojść do żadnej ładniejszej plaży która nadawałaby się do kąpieli. Mąż uczył się serfować na plaży o nazwie Playa de Blanca niedaleko Puerto Del Rosario, oddalonej od Caleta De Fuste jakieś 15 minut jazdy samochodem. Czyli blisko. Polecam wycieczki fakultatywne po Fuerteventurze, oraz promem na Lanzarote, ostrzegam jednak że już przy nie za dużych falach promem tak buja że po 45 minutach rejsu człowiek czuje się raczej kiepsko pomimo że patrzył na horyzont. Dopóki nie przepłynęliśmy tego marzył mi się rejs katamaranem po oceanie na wyspy Lobos, jednak po tych 45 minutach nawet bym na niego nie wsiadła. Z małym dzieckiem odradzam. Polecam jednak przebyć rejs na zewnątrz promu a nie w środku. świeże powietrze sprawia że łatwiej wytrzymać to bujanie i łatwiej znaleść ten horyzont. Zaznaczam że nie jestem osobą która nigdy nie pływa. Mój mąż jest żeglarzem z patentem i nie raz pływaliśmy po jeziorach, przeżyłam również z nim sztorm, płynęliśmy również dookoła Europy statkiem, jednak nigdy nie było mi tak niedobrze jak na tym promie na tym oceanie. Polecam natomiast wycieczki autokarami. Mój mały synek 1,5 roczny wcale nie przeszkadzał. Znosił wszystko tak samo entuzjastycznie jak my. Polecam również wizytę w Oasis Parku na południu wyspy. Bardzo fajne zwierzaki. Można niektóre karmić za 1,5 euro wystarczy kupić sianko, lub warzywa. Oasis Park reklamuje się że można tam dotykać zwierzęta i brać je na ręce (niektóre) na miejscu okazuje się jednak że oczywiście trzeba za to zapłacić dodatkowo, bilet kosztuje 33 euro. Nasz syn był za mały, i nie płacił. Za dotykanie surykatek trzeba zapłacić ok 10 euro extra. Darmowe są jedynie pokazy zwierząt i ptaków. W hotelu nie ma klimatyzacji, nam w grudniu to nie przeszkadzało, nie używaliśmy po prostu kołdry kiedy było na gorąco. Jednak latem nie wiem co tam się może dziać w tych pokojach... nie wyobrażam sobie jak można przeżyć bez klimy. Ale widocznie można skoro jej nie założyli. Naszą rezydentką była Pani Marika. NA lotnisku w dniu przylotu, pomogła mi bardzo rozwiązać problem walizki, którą ktoś mi zabrał myśląc że to jego... zostawiając swoją. Biegała szukając mojego wózka dla dziecka, szukała walizki, wstrzymała busy TUI zanim ktoś ewentualnie odjechałby z moją walizką... bardzo miła, ciepła i kompetentna osoba. Podczas pobytu na wyspie dzwoniliśmy do niej ok 4 razy na jej komórkę z własnego telefonu oraz z hotelu ok 3 razy, nigdy nie odebrała telefonu i ani razu nie oddzwoniła. Nasze wycieczki fakultatywne kupiliśmy zatem bez jej udziału. Rezydentka była również w dniu wylotu na lotnisku.
6.0/6
Z całą rodziną pragniemy wyrazić opinię na temat hotelu Elba Castillo . Nasz pobyt całkowicie nam się podobał. Świetna lokalizacja hotelu pomogła nam dotrzeć w wiele pięknych miejsc. Obsługa hotelu spełniła nasze potrzeby. Animatorzy ,z których najbardziej jesteśmy zadowoleni. Wykreowali każdego dnia świetną zabawę . Głównie największa rozrywka był przebrany w strój robaka ,,PePe,, cały personel bardzo był uprzejmy. Posiłki każdego dnia były bardzo różnorodne. Całe menu sprawiło, że każdego dni mogliśmy spróbować czegoś nowego . Zarówno śniadań, obiadów, deserów i kolacji. Co całkowicie nam smakowało. Najbardziej przypadł nam do gustu deptak przy hotelu gdzie rozciąga się widok na naturalne baseny oceanu Atlantyckiego. Z miłą chęcią polecimy takie urokliwe wakacje każdemu znajomemu. Każda chwila była dla nas piękna pamiątka z tego rocznych wakacji w hotelu Elba Castillo San Jorge & Antigua.