5.4/6 (335 opinii)
Kategoria lokalna 3.5
6.0/6
Najlepszy hotel w jakim do tej pory byliśmy. Przestronny, duży, mający to "coś" w sobie, że czuło się tam na prawdę dobrze. Pokoje super - coś w rodzaju apartamentu, a nie jak to często bywa "klitki". Wszędzie czysto i codziennie sprzątane. Atmosfera w hotelu wspaniała, obsługa na medal, uprzejma, uśmiechnięta - czego chcieć więcej? Dobra kuchnia, przemili kucharze i kelnerzy oraz pozostały personel hotelu. Fajny zespół animatorów. Kto nie chciał się nudzić to zawsze znalazł coś dla siebie, a kto chciał odpocząć - to też można było się gdzieś "zaszyć" i np. poczytać dobrą książkę. Wypożyczalnia rowerów na miejscu - coś wspaniałego jeśli chodzi o indywidualne zwiedzanie wyspy, a przynajmniej jej części. Ciekawostka, która zdarzyła nam się po raz pierwszy ( a podróżujemy ponad 30 lat) - po jednej z takich wypraw rowerowych - podczas kolacji kucharz, który smażył m.in. dla nas wspaniałe morskie ryby - powiedział do nas, że widział nas na wyspie podróżujących rowerami i poznał że jesteśmy z tego hotelu - przy takiej dużej ilości gości w hotelu to było coś wyjątkowego, że nie byliśmy anonimowi, a obsługa integrowała się z gośćmi. To było przemiłe. Położenie hotelu w środkowej części wyspy Fuertaventury jest dobrą bazą do zwiedzania zarówno północnej części wyspy, jak również jej południowych zakątków. Klimat na wyspie super, ocean przepiękny, choć jego siła może czasem przerażać.
6.0/6
dokładnie to, czego się spodziewaliśmy i za co zapłaciliśmy. pani rezydentka bardzo miła. jesteśmy bardzo zadowoleni
6.0/6
jestem super zadowolona z pobytu w tym hotelu . miejsce idealnie wkomponowane w krajobraz nad samym oceanem wakacje o tej porze roku kwiecień polecam mała ilość turystów, a miejsc do spacerów ogrom. szczególnie długo ciągnąca się promenada .a poza tym w hotelu cisza spokój duże przestronne apartamenty i miła obsługa
6.0/6
Zacznę może wcale nie od oceny hotelu ale ogólnie od tego, czego człowiek oczekuje od wspaniałych wakacji. Wybierając wczasy wraz z mężem przeważnie raz "lecimy na prawą, a raz na lewą stronę półkuli". W tym roku padło na lewo :) Mieliśmy w planach tak naprawdę Maltę ale koniec końców spontanicznie w 1 dzień zdecydowaliśmy o miejscu docelowym. Byliśmy trochę sceptycznie nastawieni co do miejsca, a to dlatego, że swego czasu byliśmy na Teneryfie i obawialiśmy się, że na Fuertaventurze może być podobnie... Jakżesz się myliliśmy. Wybór Fuerty to strzał w 10. Baaa, po udanej wycieczce z firmą Rainbow, chcemy zwiedzić w przyszłości wszystkie Wyspy Kanaryjskie :) a co do samej Fuertaventury z radością tam wrócimy... Ale po kolei... Poprzeczka była zawieszona dość wysoko, widzieliśmy wiele krajobrazów, mieliśmy super hotele minimum 4*, a tu trafił się nam taki,a nie inny hotel o standardzie 3*. Niby 3,5 ale to kategoria biura, a na miejscu wszędzie wyrysowane są only 3*. Były w ofercie jeszcze inne, "lepsze gwiazdkowo" hotele, ale z "gorszą" opinią, a ten miał same superlatywy. Wybraliśmy więc Castillo San Jorge&Antigua. Myślimy sobie: -No cóż, nie żyjemy na codzień w króleskich warunkach, więc nie musimy mieć złotego łoża, kawioru i drinków z palemką. Grunt, żeby było gdzie spać, aby okolica wzbudzała zachwyt i nie chodziliśmy głodni". Po przylocie przemiła pani rezydent poinformowała nas, że doba hotelowa zaczyna się od godziny 15, a tu była 10 rano dopiero. Jakież było nasze zdziwienie, kiedy w zasadzie po 10 min oczekiwania Pan z recepcji poinformował Nas, że pokój jest już gotowy. Zaskoczyło Nas jaki był ogromny; piękna sypialnia z łożem małżeńskim, już nie będę się zachwycać komodą, telewizorem, szafą na ubrania... Następne zaskoczenie aneks kuchenny dosłownie ze wszystkim: czajnik elektryczny, kuchenka gazowa, lodówka,mikrofala, garczki, sztućce, tależe, szklanki, filiżanki,nawet takie drobiazgi jak sitko itp... Proszę nie myśleć, że jestem jakaś zakręcona i zachwycam się takimi rzeczami ale byłam już w lepszym standardowo hotelu, a pomimo posiadania też takiego aneksu był po prostu "goły". W zasadzie z niego nie korzystaliśmy bo mieliśmy opcję all incl, jedyne co się przydało to szklanki do drinków hihi. Mieliśmy również piękny duży salon z wygodną kanapą i telewizorem. Oczywiście duży taras, na którym siedzieliśmy do późnych godzin wieczornych i piliśmy drinki... Jeśli chodzi o all inclusive... posiłki nam smakowały, jedzenia było mnóstwo; do wyboru do koloru. Śniadania takie typowo angielskie ale każdy znalazł coś dla siebie. Obiady i kolacje już całkiem "na bogato". Syto, smacznie, przede wszystkim inaczej...Jak Wam proponują w biurze opcje nie wszystko w cenie tylko np obiadokolacje - nie radzę. I to wcale nie dotyczy tej wycieczki tylko wszystkich gdziekolwiek byście nie jechali. Jak zliczycie ile kasy wydacie przy np 7 dniowej wycieczce to ten jeden dodatkowy posiłek w ciągu dnia - Wam troche wyjdzie. A wiadomo, że płacić będziecie nie w złotówkach. Weźcie sobie teraz doliczcie jakiegoś loda, wodę... A w tych nadbrzeżnych barach wcale nie ma jakiegoś typowego jedzenia dla danego miejsca. Większość lokali jest nastawiona na turystów "europejskich" to i takie jedzenie podają. W opcji all inclusive możecie zabrać loda czy wodę z hotelu i np pójść na spacer... Nie chcę się tu rozpisywać, że piękny hotel, że na skałach, że okolica taka i taka bo z tego co przeczytałam w komentarzach, zostało to wspomniane milion 500 sto 900 razy. Klient oczekuje konkretów. Jeśli się zastanawiasz nad wakacjami i hotelem na Fuertaventurze - nie wahaj się. Castillo San Jorge to idealne miejsce. Czarujące po prostu. Te pozytywne opinie nie biorą się z nikąd.Nie jestem w stanie opisać "złożoności" hotelu. To tak naprawdę 2 budynki w nieregularnym kształcie. To trzeba zobaczyć.Wszędzie łatwo trafić. Sama podróż z pokoju do restauracji dodawała wrażeń, bo codzień szliśmy alejką koło pięknej latarenki, pod nami czarująca roślinność, duży basen z palmą na środku... Drugi budynek to również pokoje, restauracja, bary... Bardzo podobała nam się scana między budynkami, gdzie codzień były animacje dla dzieci i pokazy dla dorosłych. Było tam mnóstwo miejsca, dużo stolików, kolorowych lampek i podświetlanych stołów i krzeseł którymi zachwycały się dzieci... Bar dzienny (przynajmniej ja go tak nazwałam) czynny do 17, gdzie można było coś zjeść, drugi otwierany od 17... tam z kolei bajeranckie drinki i można było potańczyć. Na zewnątrz od strony morza drugi basen. Minusem było to, że większość ludzi tam przebywała bo prawie cały dzień słonko świeciło, bieda była o leżaki jeśli ktoś sobie z rana nie zarezerwował. Na basenie między budynkami był mniejszy tłok, było tam bardziej "prywatnie" jeśli można to tak nazwać. Wszystko zależy na jakich ludzi trafimy podczas naszego pobytu. Wiadomym jest, że jak jedzie ktoś młody to woli patrzeć na piękne panie w bikini, a nie staruszki :) Goście byli mieszani. Podczas naszego pobytu większość była młoda, dużo par z dziećmi, starszych osób było niewiele. Co do obsługi rewelacja. Zdziwiliśmy się jak w restauracji tak nas zapamiętano, a jesteśmy skromni, niczym się nie wyróżniający, nie chodzimy jakoś ubrani nie wiadomo jak żeby się komuś rzucać w oczy... My do obsługi po hiszpańsku "hola", a Oni do Nas po pl "dzień dobry". To było takie urocze... Zawsze Nas zagadywali po angielsku, jedna z Pań rozumiała nawet jak zamówiliśmy sok pomarańczowy mówiąc po naszym ojczystym języku :) nawet sprzątaczki miały uśmiech od ucha do ucha i zawsze nas witały z uśmiechem na twarzy. Więc nie mamy nic do zarzucenia. Po prostu hotel the best of ze wszystkich jakie do tej pory zwiedziliśmy. Zresztą firma Rainbow chyba słynie z tego, że nie wypuściła by swoich klientów w maliny. Nie będę pisać o miejscach jakie zwiedziliśmy bo wykorzystaliśmy wycieczki fakultatywne polecane przez panią rezydent, ale to miała być opinia o hotelu, a nie wycieczkach fakultatywnych. W każdym bądź razie jesteśmy mega szczęśliwi. Śmiem twierdzić, że Fuerta jest jeszcze lepsza niż np Teneryfa dla porównania. Wyguglajcie sobie to poczytacie, bo co ja mam jeszcze napisać? Że byłam w najpiękniejszym miejscu na ziemi... Że pływałam między rybkami, że zwiedziłam przy okazji wulkaniczne Lanzarotte, piłam rum z palmy afrykańskiej, jadłam rzeczy których być może już w życiu nie spróbuję,że zjarałam się w październiku tak, że skóra schodziła, a mojemu mężowi odbił się na palcu ślad po obrączce więc został naznaczony na jakiś czas hihi; że leżałam na katamaranie na środku oceanu, patrzyłam w niebo i chciałam,żeby ta chwila trwała wiecznie; że szłam przez wydmy, czułam się jak na Saharze i końca świata widać nie było; że widziałam kraby albinosy białe, malutkie; że piłam najlepszą kawę leche leche; że tych wspomnień nikt nigdy mi nie zabierze.. I to wszystko dzięki jednej z najlepszych firm w Polsce. Boże jak ja Wam dziękuje firmo Rainbow. To przez Was przyprawiam mojego męża o zawał bo od przyjazdu już rozmyślam o następnych wakacjach :))) i tyle Wam powiem.