Opinie o Wzdłuż Adriatyku dla wygodnych

5.1/6 (331 opinii)

5.1/6
331 opinii
Intensywność programu
4.8
Pilot
5.2
Program wycieczki
5.5
Transport
5.1
Wyżywienie
4.7
Zakwaterowanie
4.5
Opinie pochodzą od naszych Klientów, którzy odwiedzili dany hotel lub uczestniczyli w wycieczce objazdowej.

Osoba dodająca opinię musi podać dane osobowe, takie jak imię i nazwisko oraz dane dotyczące wyjazdu, czyli datę i kierunek wyjazdu lub numer rezerwacji. Dzięki tym informacjom sprawdzamy, czy autor opinii faktycznie podróżował z nami. Jeżeli dane się nie zgadzają, wówczas nie publikujemy opinii.
Sortuj: Najlepiej oceniane
Typ turysty: Wybierz
  • 5.5/6

    Wzdłuż Adriatyku dla wygodnych

    Chorwację odwiedziłam już po raz trzeci natomiast Słowenię po raz pierwszy i te parę godzin to było za mało. Ostatnio oglądałam program w telewizji "Polacy za granicą" i była Słowenia to piękny kraj. Podobał mi się Park Narodowy Kirka a najbardziej Pitvickie jeziora a na końcu Jaskinia Postoja.Było super. W przyszłym roku córka wybiera się na tą wycieczkę i myślę że do niej dołączę.

    Mariola, Susz - 09.07.2023  | Termin pobytu: czerwiec 2023

    1/2 uznało opinię za pomocną

  • 5.5/6

    BAJKOWO

    Wycieczka naprawdę była bardzo udana. Program dość intensywny, ale warto. Pani Ania nasz pilot - interesująco opowiada i widać merytoryczne przygotowanie. Program bardzo różnorodny - architektura historyczna, ale i cuda przyrody tj wodospady na rzece Krka czy Plitwickie Jeziora. Mieliśmy to szczęście, że lokalizacja hoteli była na tyle blisko, że nie trzeba było marnować czasu na dojazdy. Nocleg w 3 hotelach- 1 noc w Zagrzebiu (hotel LAGUNA) w tranzycie nad Adriatyk, a w dwóch kolejnych hotelach po dwie noce. Jeden z nich znajdował się nad samym morzem w okolicach Trogiru, co pozwoliło dwukrotnie po kolacji skorzystać z morskich kąpieli. W Dubrowniku też był czas na kąpiel w Adriatyku. Trzeba jednak się nastawić , że wybrzeże mają żwirowe albo skaliste, więc obowiązkowo trzeba wziąć buty do pływania.

    Katarzyna , Warszawa - 02.09.2021

    2/2 uznało opinię za pomocną

  • 5.5/6

    Krystalicznie czysty Jadran i cudowne chorwackie słońce z historią w tle

    Celem podróży jest oczywiście Chorwacja ale cała przygoda zaczyna się już w przepięknej, malowniczej Lublanie. Co prawda wpadliśmy tu tylko na chwilę jednak krótki spacer po starym mieście wystarczy aby zauważyć urok tego miejsca. Mosty – potrójny i smoczy, pomnik Preserena i jego Julia, ratusz miejski, zamek górujący nad miastem i wiele ciekawie zdobionych zabudowań – to naprawdę warto zobaczyć. W Lublanie nie było zbyt dużo czasu wolnego dlatego chyba najlepsze rozwiązanie tutaj, to po prostu przysiąść w kawiarni nad brzegiem rzeki Lublanicy i cieszyć się widokiem. (Przy okazji – co praktyczne, można skorzystać z restauracyjnej toalety i uniknąć w ten sposób kolejki do tej publicznej, marnując na to cały wolny czas ;)) Kolejnym punktem programu była jaskinia Postojna. Wraz z biletem dostaliśmy tutaj urządzenie umożliwiające w oznaczonych punktach jaskini odsłuchiwanie przewodnika, który opowiadał m.in. o historii jej odrywania, powstawaniu nacieków oraz podawał mnóstwo innych dotyczących jej faktów. Niestety żeby móc tego słuchać trzeba było po prostu trzymać głośnik przy uchu, bo nie było słuchawki takiej jak do Tourgide, a biorąc pod uwagę niską temperaturę w jaskini nie było to zbyt komfortowe. Cała jaskinia ma 27 km ale oczywiście zwiedza się tylko jej część – 6 km, najpierw kolejką a potem już pieszo. Ogromne przestrzenie wypełnione mnóstwem stalaktytów i stalagmitów naprawdę robią wrażenie, zwłaszcza że wszystko jest bardzo ładnie oświetlone. Mi najbardziej zapadła w pamięć ‘sala makaronowa’ wypełniona niezliczoną ilością cieniutkich nawisów – niepowtarzalny widok. W jaskini żyje tzw. ludzka rybka, którą można zobaczyć w ‘akwarium’. (Podobno w ostatnim czasie ludzkie rybki po raz pierwszy rozmnożyły się w niewoli, co uznano za ogromy sukces, zwłaszcza że nie do końca wiadomo w jaki sposób te zwierzątka się rozmnażają.) Pod koniec zwiedzania dotarliśmy do Brylantu czyli największego stalagmitu w jaskini i ‘Sali koncertowej’. Tam też był sklepik z pamiątkami i można było wysłać pocztówkę z pieczątka z ‘jaskiniowej poczty’ ;) Powrót też odbywa się kolejką. Trzeba pamiętać, że w jaskini jest jednak dosyć zimno, bo ok. 10 stopni dlatego warto ciepło się ubrać, żeby potem z przyjemnością spacerować, a nie trząść się z zimna. Można oczywiście robić zdjęcia ale bez użycia lampy. Resztę popołudnia poświęciliśmy na przejazd do hotelu w Vodicach. Następny dzień zaczęliśmy od przejazdu do Szybenika, po którym oprowadzała nas pani Agnieszka. Bardzo mi się spodobały wąskie, zadbane uliczki tego miasta i budynki z charakterystycznymi zewnętrznymi okiennicami, które spotykaliśmy później też w każdym kolejnym odwiedzanym mieście. Zwiedzanie miasta zakończyliśmy w katedrze św. Jakuba, której szczęśliwie udało się uniknąć zniszczenia podczas wojny, chociaż nadal można zauważyć ślady prób jej zniszczenia. Na zewnątrz uwagę zwraca przede wszystkim wejście do katedry - pilnowane przez lwy, motyw Adama i Ewy oraz rzeźby głów (podobno) ówczesnych mieszkańców Szybenika. Wnętrze jest dosyć surowe ale warto zauważyć piękne rozety. Na mnie największe wrażenie zrobiło pomieszczenie z chrzcielnicą – tak niepowtarzalnie zdobionego wnętrza nie było już chyba w żadnym z miejsc, które później zwiedzaliśmy. Naprawdę niesamowite. Po zakończeniu zwiedzania z panią przewodnik mieliśmy wystarczająco czasu żeby coś zjeść, jeszcze raz przespacerować się po Szybeniku i na spokojnie zrobić zdjęcia. Po wyjeździe z Szybenika zmierzaliśmy w kierunku Parku Krka (plan naszej wycieczki był trochę zmodyfikowany, zamieniono Plitvice z Parkiem Krka). Już sam zjazd w dół do parku robi niesamowite wrażenie! Widok na rzekę Krkę przepiękny! Jednak patrzenie w dół tylko dla ludzi o mocnych nerwach ;) Po parku oprowadzała nas w zastępstwie pani Kasia, niestety ze względu na to, że grupa się rozciągnęła niewiele było słychać. Szkoda, chociaż jak dla mnie widoki były tak niesamowite, że brak komentarza przewodnika zupełnie mi nie przeszkadzał. (Poza tym do biletu każdy dostał mini przewodnik więc można było sobie samemu później o tym miejscu poczytać.) Tego się po prostu nie da opisać słowami – to trzeba zobaczyć! :) Przecudowny kolor wody, piękna roślinność i otaczający zewsząd dźwięk wodospadu i rzeki przepływającej po kamiennych kaskadach. Skradinski buk to była już tylko wisienka na torcie. Dla mnie park Krka to był zdecydowanie najmocniejszy punkt programu! Super że mieliśmy tutaj wystarczająco dużo czasu żeby jeszcze raz przejść się tymi wszystkimi ścieżkami. Jak ktoś chciał to przy wodospadzie można było się też kąpać. Zaraz po wyjeździe z parku udaliśmy się na degustację alkoholi, serów i oliwy do malutkiej pobliskiej wsi. Można było spróbować m.in. słynnej chorwackiej rakii, różnych nalewek, wina jeżynowego, ajvaru, a także oczywiście zakupić te produkty. Muszę przyznać, że wszystko było naprawdę smakowite i warto jest przywieźć do Polski takie pamiątki :) Dalsza droga prowadziła w kierunku Neum (w Bośni i Hercegowinie), gdzie znajdował się nasz kolejny hotel. Jeśli ktoś myśli, że podczas przejazdu się nudziliśmy, to nic bardziej mylnego! Jechaliśmy drogą nr 8 czyli tzw. jadranką – tuż nad Adriatykiem, wspinając się po zakrętach wśród skalnych zboczy i podziwiając widoki m.in. na wyspę Pag. Przy okazji pani Anita opowiedziała trochę o tej wyspie oraz o samej trasie - powstałej dzięki Tito i czasami zamykanej ze względu na wiejące silne wiatry. Hotel w Neum okazał się być położony tuż nad brzegiem morza :D Dotarliśmy tam dosyć późno ale po obiadokolacji spokojnie można było wybrać się na wieczorny spacer żeby podziwiać rozświetloną po zmroku okolicę. Dla zainteresowanych wieczorem w hotelu była degustacja chorwackich trunków, a potem coś w rodzaju ‘imprezy integracyjnej’, chociaż raczej dla fanów określonego gatunku muzyki ;) Co kto lubi. Jak ktoś miał pokój w pobliżu tarasu, a nie lubi takich klimatów, to musiał się trochę przemęczyć ;) Motywem przewodnim we wtorek był Dubrovnik. Przewodnikiem była tam pani Zuzanna. Trzeba przyznać, że w bardzo ciekawy sposób opowiadała o historii tego miasta i jej mieszkańców – o ich sprycie i sztuce dyplomacji, dzięki którym miasto przetrwało wiele krytycznych momentów w dziejach. Widzieliśmy klasztor Klarysek, studnię Onofria, kolumnę Rolanda, pałac rektorów, kościół św. Błażeja, odwiedziliśmy muzeum farmacji i jednocześnie najstarszą aptekę w Europie. Więcej czasu poświęciliśmy na zwiedzanie katedry Wniebowzięcia Najświętszej Maryi Panny. Niestety nie mogliśmy zobaczyć słynnego obrazu Tycjana, który się w niej znajduje, ponieważ ołtarz główny był akurat w trakcie prac remontowych :( ale ołtarze boczne również były przepiękne, przede wszystkim ze względu na niepowtarzalne barwy kamieni, z których zostały wykonane. W katedrze mogliśmy zobaczyć również skarbiec z licznymi relikwiami. Chociaż nie ulega wątpliwości, że Dubrovnik ma swój urok, to na mnie niestety nie zrobił piorunującego wrażenia, chociażby dla tego że na starym mieście było strasznie tłoczno, co utrudniało swobodne zwiedzanie i fotografowanie. Być może łatwiej odkryć urodę tego miasta spacerując po murach obronnych (które rzeczywiście są bardzo okazałe), korzystając z kolejki umożliwiającej podziwianie panoramy z wysokości lub po prostu zagłębiając się w wąskie boczne uliczki. Podobał mi się natomiast rejs statkiem wzdłuż wybrzeża(fakultatywny) – można było się przekonać jak pięknie położony jest Dubrovnik. Tutaj mieliśmy chyba najwięcej czasu wolnego spośród wszystkich odwiedzonych miejsc, tak że spokojnie można było skorzystać z dodatkowych atrakcji o których wspomniałam (mury, kolejka). Jeśli chodzi o jedzenie to kawiarni i restauracji było tam mnóstwo ale zgodnie z tym co wcześniej powiedziała nam pani Anita, ceny były dosyć wysokie. Za średniej jakości posiłek w przeciętnym lokalu trzeba było zapłacić około 80 kuna. W drodze powrotnej z Dubrovnika do Neum zahaczyliśmy jeszcze o sklep, w którym można było kupić m.in. chorwackie czekoladki - Bajaderki, herbaty, miody i wina. (Płacić można było w euro.) Poza winami i miodami większość produktów była tez dostępna w zwykłych sklepach w mieście, w bardziej korzystnych cenach, dlatego raczej nie warto było tam za nie przepłacać. Dzięki temu, że do hotelu wróciliśmy dosyć wcześnie, było sporo czasu na spacer po miejscowości czy też plażowanie – jak kto woli ;) W Neum nie ma właściwie nic szczególnego ale widok na Adriatyk zawsze jest piękny :) Trochę egzotyki dodają rosnące tam palmy, chociaż podobno nie jest to naturalne miejsce ich występowania tylko zostały sztucznie nasadzone ( w Chorwacji również). Środę spędziliśmy w Splicie i Trogirze w towarzystwie pani Kasi. W pierwszym z miast zwiedziliśmy pałac Dioklecjana (a właściwie ruiny pałacu ;)) i katedrę św. Duje, w której szczególną uwagę zwraca wyjątkowo piękny ołtarz, bogato zdobione drzwi oraz drewniane stalle. W czasie wolnym można było przespacerować się bulwarem tuż nad Adriatykiem i zrobić sobie pamiątkowe zdjęcia wśród palm :) Były tam też liczne stoiska z pamiątkami więc jeśli ktoś wcześniej nic jeszcze nie zakupił, tutaj można było nadrobić zaległości. Na starówkę Trogiru przeszliśmy przez Bramę Lądową, nad którą góruje postać patrona miasta – Jana. Pani Kasia oprowadziła nas po katedrze św. Wawrzyńca, a później mogliśmy posłuchać pieśni w wykonaniu lokalnych śpiewaków – talentu na pewno nie można im odmówić ;) W czasie wolnym można było wspiąć się po schodach wieży kościelnej albo po prostu obejść starówkę i bulwar. Zaglądając w boczne uliczki można było zobaczyć naprawdę ciekawie wyglądające budynki. W czasie przejazdu do miejsca naszego ostatniego noclegu – Karlobagu, mogliśmy podziwiać przepiękny zachód słońca nad wyspą Pag. Sam Karlobag zrobił na mnie niesamowite wrażenie! Zostaliśmy tam do 12 dnia następnego więc było mnóstwo czasu żeby nacieszyć się przepięknym w tym miejscu Adriatykiem. Na tamtejszym wybrzeżu można było zobaczyć ten niepowtarzalny kolor, zupełnie przejrzystej wody, w najlepszym wydaniu! Cudownie! Mogłabym tam spędzić kolejne 5 dni :D Ale niestety wszystko co dobre kiedyś się kończy i w końcu trzeba było wyruszyć w drogę powrotną do Polski. Ostatnią zaplanowaną atrakcją przed ostatecznym opuszczeniem Chorwacji było zwiedzanie jezior Plitvickich. Początkową część trasy w przepłynęliśmy statkiem, dalej już spacerowaliśmy. Była to właściwie trochę powtórka tego, co widzieliśmy w parku Krka, chociaż jak dla mnie już w nieco mniej spektakularnym wydaniu. Być może odniosłam takie wrażenie dlatego, że całość przemierzaliśmy w dosyć szybkim tempie kierując się do największego wodospadu i nie za bardzo był czas na zachwycanie się widokami po drodze. Mimo to ( a może właśnie dlatego) jest to miejsce, które na pewno chciałabym jeszcze kiedyś odwiedzić. Po Plitvicach był czas na jeszcze jedną degustację – takie pożegnanie z Chorwacją w towarzystwie Rakii ;) Tym razem można było zakupić sery, orzechy w różnego rodzaju miodach, alkohole ale także bardzo smaczną kiełbasę. Potem była już tylko długa podróż oddalająca nas od tego cudownego chorwackiego słońca, palm, Adriatyku i niezapomnianych beztroskich wakacji… :( Jedno wiem na pewno – jeszcze kiedyś tam wrócę! Polecam z czystym sercem każdemu, kto lubi nie tylko plażowanie ale też aktywne zwiedzanie i chce zobaczyć najpiękniejsze odcienie błękitu – na niebie, i zieleni – w wodzie :)

    Natalia - 04.10.2016  | Termin pobytu: kwiecień 2017

    39/40 uznało opinię za pomocną

  • 5.5/6

    Chorwacja w maju

    Program wycieczki zrealizowany, była zmiana kolejności zwiedzania ale nie przeszkodziło to w zrealizowaniu zakładanego planu, pilot kompetentny, wypełniał czas w autokarze ciekawymi opowieściami, dobrze zaplanowane noclegi, dzięki czemu długa trasa nie była tak bardzo męcząca Polecam wyjazd w maju, krajobraz Jezior Plitwickich oraz Parku Narodowego KRKA w budzącej się do życia majowej zielni urzekał swoim pięknem, dodatkowym atutem jest to, że maj jest miesiącem poza sezonem mało turystów, spokojne zwiedzanie, szybsze odprawy graniczne Przewodnicy po miastach z dużą wiedzą, szczególnie podziękowania dla energetycznej Pani przewodnik w Splicie a także bardzo zabawnej Pani przewodnik w Dubrowniku Odpowiednio dużo czasu wolnego umożliwiało samodzielne eksplorowanie miast, zaraz po zwiedzaniu ich z przewodnikiem, każdy mógł spokojnie wrócić do miejsc, które go szczególnie zainteresowały, czas na spokojne zakupy, delektowanie się pyszną kawą na riwierze Makarskiej i Kastelanskiej oraz popołudniowy relaks na plaży. Niezapomniane wrażenia zostawiła również słoweńska Jaskinia Postojna – cud natury Polecam!

    Katarzyna, Mielec - 17.05.2022

    7/8 uznało opinię za pomocną

telefon

Pobierz aplikację mobilną Rainbow

i ciesz się łatwym dostępem do ofert i rezerwacji wymarzonych wakacji!

pani-z-meteracem