Opinie pochodzą od naszych Klientów, którzy odwiedzili dany hotel lub uczestniczyli w wycieczce objazdowej.
Osoba dodająca opinię musi podać dane osobowe, takie jak imię i nazwisko oraz dane dotyczące wyjazdu, czyli datę i kierunek wyjazdu lub numer rezerwacji. Dzięki tym informacjom sprawdzamy, czy autor opinii faktycznie podróżował z nami. Jeżeli dane się nie zgadzają, wówczas nie publikujemy opinii.
6.0/6
Czy ta opinia była pomocna?
"Zajrzyj do sąsiada!" (termin 24.08-30.08.2019 r.), czyli kolejna bardzo udana wycieczka z Rainbow. Decyzja o wyborze tej wycieczki zapadła spontanicznie, ale okazała się strzałem w dziesiątkę! Po pierwsze – program. Dużym plusem wycieczki była różnorodność odwiedzanych miejsc – sporo zabytków, dużo zamków jak również piękna słowacka przyroda, zwłaszcza Tatry, rejs z Devina do Bratysławy, spływ tratwami do Zamku Orawskiego. Program bardzo intensywny, nie można było się nudzić. Słabych punktów programu właściwie nie było, co oczywiście nie znaczy, że wszystkie były równie ciekawe. Bez straty dla wycieczki można byłoby usunąć wyprawę na Tomasovsky Vyhlad. Ten punkt programu nie był zbyt intensywny, tempo wyprawy to powolny spacer. Przeważająca część trasy obejmowała spacer po lesie, kulminacyjnym punktem natomiast był widok na niewysokie zalesione wzgórza… W porównaniu do widoków ze Skalistego Stawu i Łomnickiego Sedla – mało interesujący. Może warto byłoby usunąć ten punkt programu i dodać inny? Albo kosztem wyprawy na Tomasovsky Vyhlad dać więcej czasu w Bratysławie? Jedynym minusem tak intensywnego programu był brak lub zbyt mała ilość czasu wolnego na samodzielne zwiedzanie w większych miastach. W Bratysławie praktycznie go nie było, w Koszycach było go niewiele, jakieś 20-25 min. Po drugie – fantastyczny pilot, pan Arkadiusz. Mogę śmiało powiedzieć, że to był to najlepszy pilot na jakiego trafiłam jeżdżąc na wycieczki objazdowe. Ogromna wiedza, kultura osobista, świetna organizacja. Pan Arkadiusz posiada rzadką umiejętność ciekawego opowiadania o historii zarówno odwiedzanych miejsc jak i Słowacji. Poza tym, zawsze uprzedzał o stopniu trudności poszczególnych punktów programu, co na pewno było ważne dla osób starszych lub o ograniczonej sprawności ruchowej. Pomimo napiętego programu, pilotowi praktycznie codziennie udawało się wygospodarować dłuższą chwilę czasu wolnego w miejscu, gdzie można było spróbować tradycyjnych potraw słowackich. Dzięki dobrej organizacji planu wycieczki przez pilota, możliwe było takie rozplanowanie programu, że osoby które chciały skorzystać zarówno z kąpieli w wodach termalnych w Beszeniowej, jak i z wycieczki do Vlkolinca, nie musiały wybierać. Dla osób, które nie miały ochoty na wizytę w Beszeniowej (ok. 1/3 wycieczki) pilot przedłużył dobę hotelową w Rużomberku. Dużym plusem plusem wycieczki były krótkie przejazdy, dzięki czemu możliwe było odwiedzanie nawet 4-5 miejsc dziennie. Podsumowując – jedna z najciekawszych objazdówek i zdecydowanie najlepszy pilot!
6.0/6
Czy ta opinia była pomocna?
Wycieczka "Zajrzyj do sąsiada" jest super pod względem różnorodności zwiedzania. Jest zwiedzanie malowniczych, bogatych w zabytki miasteczek, jest spacer po Słowackim Raju na Tomasovsky Vyhlad, jest Tatrzańska Łomnica i wjazd kolejką na Skalisty Staw 1751 m n.p.m., jest rejs statkiem po Dunaju, jest spływ tratwami i mnóstwo pięknych i tajemniczych zamków, no i jedyna w swoim rodzaju Jaskinia Aragonitowa. Można również zrelaksować się w termalnych wodach Rajeckich Teplic czy w Beszeniowej. Oczywiście nie można zapomnieć o haluszkach z bryndzą i wyprażanym syrze - pycha :)
6.0/6
Czy ta opinia była pomocna?
Zwykle trudno mi znależć dobrą ofertę. Nudzi mnie plażowanie,ale na wakacjach chcę popływać. Lubię przyrodę, ale i duże miasta. Szukam spokoju, ale też chcę żeby się dużo działo i żeby dużo zobaczyć. W dodatku nie chcę myśleć co mam jeść i gdzie spać i wolę mieć to zapewnione. Nie szukam luksusu, ale łazienka powinna być.itp.itd. Niemożliwe do spełnienia? A jednak! Wszystko to znalazłam na Słowacji.Impreza 'Zajrzyj do sąsiada ' okazała się strzałem w dzisiątkę.Woda- to duże,nowoczesne baseny termalne.Przyroda-to przede wszystkim Wysokie Tatry i wjazd kolejką na łomnicę. Wizyta w Bratysławie i Koszycach zrobi wrażenie na każdym. Ilość małych,urokliwyćh miasteczek i starych zamków jest zaskoczeniem. Wszystkiego dopełniają przyzwoite hotele, całkiem niezłe jedzenie oraz degustacje różnorakich trunków.Jak do tego dodać piękną pogodę,autokar pełnych energii ludzi i sympatycznego pilota pana Kubę, to to musi oznaczać udany urlop.( 'DEDINA' to nie dziedzina,'TURZO' to nie trunek,a 'REZANE' to nie tańce, a co sprawdżcie sami.)Pozdrawiam,Ewa Kurka.
5.5/6
Czy ta opinia była pomocna?
Wycieczka okazała się bardzo interesująca i obaliła mit ,że Słowacja to tylko góry.W czasie jedniotygodniowego objazdu można zapoznać się praktycznie z wszystkimi ciekawymi i ważnymi obiektami w tym małym wielkim turystycznie kraju.Krótkie przejazdy autobusem ze znakomitym kierowcą sprawiły ,że zobaczyliśmy Słowację od Bratysławy po Koszyce.Miejscowi piloci to osoby znające swój zawód, co pozwoliło zapoznać się ogólnie też z historią Słowacji. Szczególne uznanie należy się przewodnikom po Bratysławie i Koszycach, które okazały się prawdziwymi turystycznymi perełkami.Ogromne wrażenie robią wszystkie zamki,które zwiedzaliśmy, mimo tego,że część jest jeszcze w trakcie renowacji.Ciekawym zaskoczeniem dla mnie był fakt ,że Słowacja dorobiła się już paru tuneli na autostradzie łączącej Bratysławę z Popradem, a z autobusu mogliśmy podziwiać w Tatrach Wysokich najwyższą górę w Karpatach Gerlach (2655 m).Ze względu na odwiedzanie wielu miejscowości program jest napięty ,ale zorganizowany tak ,że na wszystko mieliśmy czas i obyło się bez szalonego tempa, za co należy się uznanie dla pilota pana Kaszuby.Miłym przerywnikiem w trakcie objazdu okazała się wycieczka fakultatywna do gorących term w Beneszowie,co pozwoliło na świetne zregenerowanie sił do dalszego zwiedzania. Misterne wykonanie największego na świecie (18 m wysokości) drewnianego ołtarza w katedrze w Lewoczy robi rzeczywiście wrażenie, a wizyta w Nitrze przypomina nam,że to tam rozpoczęła się historia chrześcijaństwa w Europie Środkowo- Wschodniej po przyjściu Cyryla i Metodego. Lodowa jaskinia jest chłodna, pełna lodu i piękna ,ale zupełnie bezpieczna do zwiedzania, a potężny orawski zamek i spływ tratwami Orawą z sympatycznymi flisakami zakończył tę interesującą wycieczkę.Ogólnie mogę stwierdzić,że nie często w tak krótkim czasie można zobaczyć tak wiele.
5.5/6
Czy ta opinia była pomocna?
Trzy dni temu wróciłam z takiej wycieczki, polecam, wyjazd był bardzo udany. Fantastyczny Pilot, Pan Michał bardzo zaangażowany w swoją pracę, robił wszystko, żeby grupa była zadowolona. Panowie kierowcy super, jechali bezpiecznie. Hotele czyste, wyżywienie w zasadzie w porządku. Program napięty, ale taki był charakter wycieczki - dużo zwiedzania w krótkim czasie. Drobne niedogodności można potraktować jako wakacyjną przygodę. Jestem bardzo zadowolona.
5.5/6
Czy ta opinia była pomocna?
Super wycieczka z bogatym programem. Dla wytrwałych- wczesne wyjazdy, późne powroty do holelu. Ale wszystkie niedogodności rekompensują widoki i atrakcje programu.
5.5/6
Czy ta opinia była pomocna?
Przede wszystkim na prawie znakomitą ocenę zasługuje program wycieczki. Obejmuje on uczestnictwo w bardzo różnorodnych eventach: zwiedzanie bardzo interesujących zamków (bądź ich ruin, ale zamki miały duże znaczenie w przeszłości, chociaż ciekawsze byłoby zastąpienie zwiedzania ruin zwiedzaniem takich wspaniałych zamków, jak Bojnice czy Trenczyn), wspaniałych miasteczek jak Lewocza, Nitra, Trnawa czy Bardejów, zwiedzanie pięknych katedr i kościołów, bardzo interesująca jaskinia aragonitowa, wycieczka stateczkiem, rejs tratwami, wypoczynek w termach. Klimatyczne Koszyce! Bratysława zrobiona po łebkach przez lokalną przewodniczkę ( w innych miejscach poziom był znacznie lepszy), ale być może w czasie danym do dyspozycji nie można było pokazać nam Bratysławy lepiej. Hotele bez zarzutu, chcoaiż obsługa śniadań słabo zorganizowana, praca pilota bardzo dobra. W lokalach świetne wino, podawane schłodzone jak należy. Z wycieczki jestem bardzo zadowolony, polecam !
5.5/6
Czy ta opinia była pomocna?
5.0/6
Czy ta opinia była pomocna?
Właśnie wróciliśmy z objazdówki po Słowacji. Przepiękne widoki uzupełniła słoneczna letnia pogoda. Nastawiliśmy się na zwiedzanie i poznanie kraju i ta wycieczka w pełni spelniła nasze oczekiwania. Okazuje się, że nie trzeba daleko wyjeżdżać, żeby poznać ciekawy kraj i trochę odpocząć. Plusem są niedługie przejazdy między zwiedzaniem, gdyż rzeczywiście Słowacja jest niewielkim państwem, które szybko i szczegółowo można zwiedzić. I tak też było.
5.0/6
Czy ta opinia była pomocna?
W piątkowe przedpołudnie 19 dnia czerwca z przystanku tramwajowego Wawel w Krakowie w deszczowej aurze odjechałem w kierunku dworca PKS Czyżyny, by po niecałe 40 minutach zasmakować kawy w będącym w sąsiedztwie McDonaldzie. Do Woszczyc k. Żor, miejsca przesiadki-zbiórki wszystkich uczestników wycieczki odjechaliśmy z nieco ponad kwadransowym opóźnieniem. Z Krakowa jest nas 17 osobowa grupa. Po skompletowaniu 43 osobowej grupy z pilotem panem Dawidem skierowaliśmy się energicznie autokarem firmy Sporysz z Grójca ku naszej destynacji. Zaraz po przekroczeniu granicy pilot pozbierał finansowe należności. Przemierzaliśmy trasę na Ołomuniec i Brno. Pogoda po drodze w kratkę. W okolicy godz. 22.00 dotarliśmy do miejsca noclegowego w okolicach Pragi. Zostaliśmy zakwaterowani w hotelu Tulipan w Prohonicach. Pierwsza z dwóch nocy spędzonych w tym hotelu minęła w miarę spokojnie. Po śniadaniu pod przewodnictwem pana Marcina wyruszyliśmy na zwiedzanie Pragi. Najpierw zatrzymaliśmy sie przy pomniku św. Wacława na Vaclavskim Namestie, dawnym placu końskim. Znaleźć tam można m.in. tablicę upamiętniającą akt samospalenia Jana Palucha oraz Jana Zajica jako protest przeciwko agresji radzieckiej na CSRS w 1968. Agnieszka Holland przedstawia to w filmie Gorejący krzew. Idąc po drodze mijaliśmy hotel Jałta, unieszczano tam notabli partyjnych wszelkiej maści, ze schronem przeciwatomowym (jak partia ludowa dbała o swoich), czy hotel Europa aktualnej siedzibie czeskich przewodników. Zauważalne złote wieżyczki budowano na znak symbolicznej więzi z królem. Z kolei podeszliśmy do Pałacu Lucerna, związanym ze słynnym architektem Vacławem Havlem seniorem, dziadkiem późniejszego prezydenta także V. Havla. Znajduje sie tam odwrócona postać św. Wacława (foto 1). Tego rodzaju obiekt może chyba zaistnieć tylko w państwie czeskim, znanym ze swego liberalnego podejścia do spraw religijnych. Dalej podeszliśmy do Domu Nowaków wybudowanego przez funkcjonalistów w myśl zasady piękno w prostocie. Przy Pasażu Tesla zaznajomiliśmy się czeskimi chlebiczkami. Aby wszystek towar był rozprowadzany i nie zostawało nic na następny dzień obniżano w ostatniej godzinie cenę od 30 do 50%. Spacerowym krokiem przez ogrody franciszkańskie podeszliśmy do kościoła Panny Maryi Śnieżnej. Zamiarem fundatora było by była to świątynia koronacyjna królów czeskich. Ale stało się inaczej. Dużo mniejszy i budowany aż przez 200 lat - przeszkodziły wojny husyckie - jest najwyższą światynią w Pradze. To kopia słynnej rzymskiej Santa Maria Maggiore (foto 2). Wg. legendy sama Matka Boża wybrała miejsce na jej wybudowanie. Miała to wyrazić podczas snu fundatorom, że tam należy wznieść ten koścół gdzie pojawi się śnieg. Nie byłoby w tym nic niezykłego gdyby nie to, że było wówczas lato. Obraz w ołtarzu głównym przedstawia to cudowne zdarzenie. Obecnie posługę duszpasterską pełnią w tym kościele ojcowie franciszkanie. Znajdujący się w pobliżu pomnik Józefa Jungmana upamiętnia jego zasługi dla odrodzenia języka czeskiego. Gospoda u Pinkasu znana jest z oryginalnych poczęstunków (utoperec-topielec). Główny Dom Towarowy Rodziny Batia znajduje się w okolicy. Tomasz Batia miał być oskarżonym przez komunistów o kolaborację. Na Havelskim Targu mieliśmy okazję do poczynienia drobnych zakupów (2 kolejne łyżeczki do kolekcji). Nie sposób nie zauważyć wyjątkowego budynku zasłużonego dla europejskiej kultury - głównego budynku uniwersyteckiego, którego założycielem był Karol IV w XIV wieku. Kawiarenka kubistyczna z Czarną Madonną to kolejny wyjątkowy budynek na trasie. Obecny gmach Czeskiego Banku Narodowego, dawniej w tym miejscu stał hotel, w którym zatrzymywał się Fryderyk Chopin. Teatr Hybernia to dawny kościół franciszkański. Kościół św. Jakuba, z początku romański, obecnie bardziej w stylu barokowym słynie ze znajdujacych się tam organów (koncerty). Ciekawa legenda: złodziej zamierzający ukraść figurę Matki Bożej postradał rękę... nawrócił się i został proboszczem w tym kościele. Kościół Panny Maryi przed Tymem dominuje nie tylko nas rynkiem. Niestety ten, jak i wiele innych praskich kościołów był zamknięty. Na Rynek Staromiejski weszliśmy z deszczem... i pechowo zastaliśmy go zagraconym sprzętem nagłośnieniowym na jakiś koncert. Nie widzieliśmy za wiele, nawet trudno było zrobić przyzwoite zdjęcie Janowi Husowi (foto 3). Spalony na stosie w Konstancji czeka na rehabilitację. Papież Franciszek poprosił już, w 400 rocznicę spalenia, biskupów czeskich o wybaczenie. Ratusz na rynku staromiejskim stanowił dla nas punkt orientacyjny. Przed nim usytuowano 27 niewielkich krzyży w kostce brukowej dla upamiętnienia wydarzenia z roku 1621 pod Białą Górą. Było to wydarzenie praktycznie niszczące państwowość czeską. Ogromnie bolesne i upokorzające wydarzenie... Restrykcyjna polityka Habsburgów wobec oponentów przyniosła ogromne straty także i dla Kościoła. Skutki odczuwa się po dziś dzień. Słynny zegar astronomiczny - Orloj - nie uwzględniający odkrycia Kopernika (foto 4), pokazuje kilka form czasowych. Natępnie na dłuższą chwilę udaliśmy się do dzielnicy żydowskiej - Józefowa. Nazywa się ona tak na znak wdzięczności wobec cesarza Józefa II, który wydał bardzo ważny dla Żydów edykt zezwalajacy im na przemieszczanie się w inne części miasta. Podeszliśmy do najbliższego otoczenia kilku synagog: Maisela (były skarbnik synagogi, ma tu swoją płytę nagrobną - (macewę), Pinkasa (nazwiska żydów wymordowanych w obozach koncentracyunych), Staronową, która jest najstarszą czynną synagogą w Europie; miejsce z numerem pierwszym w tej synagodze jest zastrzeżone dla rabina Loewa prawdopodobnie pochodzącego z Poznania, Wysoką - czynną aktualnie, z czerwonym światełkiem. Aby modlitwa mogła się zacząć w synagodze musi być 10 osób, Klauzową w której znjduje się sala obrzędowa dla potrzeb związanych z pochówkiem zmarłych (foto 5). Leszek Mazan opisuje wiele ciekawych rzeczy ze styku relacji polsko-żydowskich. Trzy najważniejsze budowle Pragi to: Rudolfinum - Filharmonia Narodowa, Teatr Narodowy oraz Muzeum Narodowe. Metronom praski (foto 6) stanął w miejscu pomnika Józefa Stalina i ma wyznaczać nowy czas... Jakże wymowna symbolika zmian dokonanych po 1989 roku. Most św. Karola (foto 7) jest następcą tegoż św. Judyty. Budowę obecnego mostu rozpoczęto (symboliczba gra liczb 1357 9 7531) 1357 roku 9 lipca o godzinie 5.31. Do budowy tego mostu użyto m.in. duże ilości kurzego białka. Smaczny obiad zregenerował zrozumiałe zmęczenie. W wolnym czasie pospisywałem wrażenia z szybko kończącego się wyjątkowego dnia. Połaziłem także w sumie niemało bez sensu po mieście. Cennym było to, że przez przypadek znalazłem kościół parafialny św. Julii, w którym odprawiana jest w niedziele Msza św. w języku polskim - ul. Husova 8. Na miejsce zbiórki przybyłem już przed godziną 20.00. Akurat wtedy przyszła nagla ale dość odczuwalna ulewa. Generalnie byłem słabo ubranym na taką pogodę. Do zwiedzania była ona doskonała. Wieczorem konieczna jest gorąca kąpiel oraz troszkę rozgrzanie ciała. Zakupiłem w tym celu okolicznościową buteleczkę Becherovki... Noc z soboty na niedzielę minęła spokojnie. Po śniadaniu, pakowanie bagaży i opuszczanie miłego miejsca spoczynku. Przed nami zwiedzanie rejonu Hradczan. Autokarem podjechaliśmy pod klasztor Strahov. Patronuje mu, zresztą spoczywa tu - św. Norbert. W zabudowaniach klasztornych przez długi czas kształcili się synowie królewscy i książęta. Po II wojnie światowej komuniści ich wypędzili, by po 1989 ponownie wrócić. Niestety coraz częstsza bywa w Czechach praktyka odświęcania-desakralizacji kościołów). Taką została kaplica św. Jana Nepomucena (foto 8), aktualnie zamieniona na hotel. Loreta to słynne czeskie miejsce pielgrzymkowe ufundowane przez Lobkoviczów. W okresie komunizmu były tu koszary. Najważniejszym skarbem tego miejsca jest tzw. Prazske Słońce - ogromna monstrancja wyłożona diamentami. Jest tam też dzwonnica z 25 dzwonkami wydzwaniającymi pieśń maryjną o pełnej godzinie. W bliskim otoczeniu napotykmy na pałac Czerninów (foto 9); dziś spełnia funkcje ministerstwa spraw zagranicznych państwa czeskiego. W tym budynku dokonała się tzw. III defenestracja praska - Jan Benes po wizycie w Moskwie postradał życie. Na rogu typowo czeska gospoda U Czarnego Woła - ilość wypitego piwa znaczono kreską. Będąc na Hradcanskim Namiestie byliśmy w miejscu symbolicznej miary materiału tzw. czeski łokieć (foto 10). Nieco dalej w stronę zamku znajdują się palace Szwarcenbergów (ozdobiony sgrafiti, Karel - przedstawicel tej rodziny jest obecnie ministrem spraw zagarnicznym RC), i nieco niżej po drugiej stronie pałac arcybiskupów praskich. Mieliśmy wyjątkowe szczęście spotkać wychodzącego po liturgii z katedy kard. Dominika Dukę obecnego abpa praskiego (foto 11). Panorama widokowa z Hradcan jawi się imponująco. Odznacza się Mała Strana z charakterystycznymi czerwonymi dachami. W oddali stare i nowe miasto z dominującymi wieżami wielu kościołów. W godzinie południowej byliśmy świadkami uroczystej odprawy wart przy zamku królewskim, siedzibie prezydenta Republiki Czeskiej (foto 12). Na Hradcanach mamy 3 świątynie. Najstarszą, bo wybudowaną w IX wieku był kościół Panny Maryi wzniesiony dzięki staraniom Bożywoja i Ludmiły dziadków św. Wacława. Przed II bramą nieco obok kaplica pw. św. Piotra i Pawła w której były przechowywane w czasach komunizmu atrybuty władzy królewskiej. Bazylika św. Jerzego, romańska z charakterystycznymi kasetonami. W tej świątyni pochowano babcię św. Wacława - św. Ludmiłę uduszoną (charakterystyczna płócienna opaska na szyi) przez matkę św. Wacława - Drahomirę. Także w tej bazylice odbył się ślub Mieszka I z Dobravą. Będąc na zamku królewskim wstąpiliśmy m.in.: do sali Władysława Jagiellończyka. W swoim czasie największej tego typu sali w Europie, kazdego 28 IX odbywają się tu uroczystości związane w utworzeniem I Republiki Czeskiej, tu po śmierci była wystawiona trumna ze zwłokami Vaclava Havla. Fakt I defenestracji praskiej (wysokość spadania) wyobrażaliśmy sobie będąc w sali posiedzeń. Rajców stronnictwa Habsburskiego narzucającego porządki ultra katolickie w ten sposób potraktowano. Na szczęście upadli na gnój i ocaleli! Dalej byliśmy w sali sejmowej, gdzie eksponowane były regalia królewskie. Schodami końskimi zeszliśmy na zewnątrz. Najokazalszą z hradcańskich świątyń jest Katedra pw. św. Wita (foto 13). Witraż Muchy po lewej stronie przedstawia księcia Bożywoja z Ludmiłą przyjmujących chrzest; u ich stóp mały św. Wacław. Grób św. Wojciecha znajduje się na nieco podwyższonym wzniesieniu w nawie głównej. W 1929 uroczyście poświęcono Katedrę z ok. 1000-lecia śmierci św. Wacława. Krzyż Franciszka Bilka. Na przeciw kaplicy arcybiskupów czeskich klęczy by Szwarcenberg jeden z przedstawicieli tej rodziny. Srebrny nagrobek św. Jana Nepomucena waży 2,5 tony srebra (foto 14). Kaplica św. Wacława (zamordowanego przez brata Bolesława) w której znajdują się atrybuty królewskie, widziała m.in. haniebne zachowanie prezydenta Milosa Zemana podczas przekazania mu symbolicznych do nich praw, ogarniętego chorobą filipińską po wizycie w ambasadzie rosyjskiej. Ostatnio poinformowano o odkryciu tajemnych tuneli pod dziedzińcem hradczańskim - spadek po komuniźmie. Wychodząc z Hradcan przeszliśmy Złotą Uliczką zwaną tak m.in. z powodu zamieszkiwania tam w dobudowanych do murów domków gdzie mieli zamieszkiwać żołnierze oraz złotnicy. W domku pod nr. 22 mieszkał Franz Kafka. W ramach odpoczynku i dla wzmocnienia sił witalnych zakosztowałem miejscowego słodkiego cynamonowego przysmaku - 2 x tridlo (foto 15). Winnicami św. Wacława zeszliśmy do ogrodów Albrechta Waldsteina, gdzie wstąpiliśmy do sali senackiej (emerytowane nauczycielki) która służy celom ekspozycyjnym i edukacyjnym. Tam też znajduje się ptaszarnia oraz ściana stalaktytowa sprowadzone aż z Etny. Z kolei przeszliśmy po zapełnionym turystami moście św. Wacława. Na moście św. Karola zrobiłem zdjęcia trzem wieżom oraz każdej z kaplic poświęconych świętym, nawet tym dwom będącym w renowacji. Stateczkiem Calypso przez dwie godziny rozkoszowaliśmy się romantyczną przejażdżką po Wełtawie z pięknymi widokami (foto 16) oraz bardzo pożądanym poczęstunkiem. W ramach czasu wolnego po raz kolejny pospacerowałem na rynek oraz byłem przy praskim metronomie, stojącym w miejscu dawnego pomnika Stalina, wyznaczającym nowe czasy. Po godz. 19.30 spod mostu Cehova wyruszyliśmy w drogę powrotną. W drodze zdanie bardzo pożytecznych gadżetów oraz ankieta biura Reinbows Tours. Pozbycie się zbędnych koron. Zakup zgrzewki Pilznerów na pożegnanie ziemi czeskiej. Po przesiadce w Katowicach o 2.30 do Krakowa na Czyżyny dotarliśmy nieco po godzinie. Tramwajem nr 64 podjechałem z Ronda Czyżyńskiego do Dworca Głównego PKP a stamtąd już pieszo dotarłem pod Wawel o godz. 4.45. Potem dowiedziałem się, że nieco później, bo ok. godz. 6.00 na tym przystanku z którego odjeżdżalem do centrum zginął/zmarł 50 letni mężczyzna... Bardzo symboliczne zestawienie miejsc: spod Hradcan pod Wawel. W ten oto sposób zakończył się praski etap tegorocznego urlopu. Generalnie oceniam ten czas spędzony bardzo wartościowo. Początkowo wydaje się, że kosztował on mnie dość drogo (dokładnie 1246,43 zł). Ale któż oszacuje duchowe bezcenne zyski? Rozsądek miarkuje wstępne rachuby. Cenną rzeczą było wyposażenie każdego z uczestników w sprzęt tour guide system dlatego tak wiele skorzystałem z tego co przekazywał miejscowy przewodnik. Niedosyt pozostaje po braku nawiedzenia kościoła Panny Maryi Zwycięskiej z Prazskim Jezulatkiem. Chciałbym to uskutecznić za następnym razem. To, że czuję się już usposobiony do prywatnego zwiedzania Pragi świadczy dobitnie o wysokim poziomie zaoferowanej propozycji.