Opinie klientów o Afryka naturalnie dzika

4.9 /6
69 
opinii
Intensywność programu
3.6
Pilot
5.0
Program wycieczki
4.8
Transport
5.1
Wyżywienie
4.5
Zakwaterowanie
4.5
Opinie pochodzą od naszych Klientów, którzy odwiedzili dany hotel lub uczestniczyli w wycieczce objazdowej.

Osoba dodająca opinię musi podać dane osobowe, takie jak imię i nazwisko oraz dane dotyczące wyjazdu, czyli datę i kierunek wyjazdu lub numer rezerwacji. Dzięki tym informacjom sprawdzamy, czy autor opinii faktycznie podróżował z nami. Jeżeli dane się nie zgadzają, wówczas nie publikujemy opinii.
Najlepiej oceniane
Wybierz

5.5/6

Paweł Wałcz 27.03.2014

super wczasy

super wczasy,polecam kazdemu kto chce zobaczyc prawdziwy zakatek afryki

5.5/6

Justyna Gościcino 29.04.2014

Gambia - wodne safari

Gambia – wodne safari Nasza wycieczka , wodne safari po rzece Gambii, była ciekawym dopełnieniem podróży po Senegalu. Podróżowaliśmy busami, a w grupie było 14 osób, więc mieliśmy sporo miejsca. W pierwszej kolejności skierowaliśmy się do Kiang West National Park gdzie pływaliśmy po kanałach parku podziwiając zielone lasy namorzynowe oraz mangrowce w dorzeczu Gambii. Mogliśmy zaobserwować różne gatunki ptaków między innymi czaple oraz zimorodki. Po przeprawie łodzią zjedliśmy obiad nad brzegiem rzeki, a następnie udaliśmy się do Georgetown. Zobaczyliśmy tam Drzewo Wolności i miasteczko. Spotkaliśmy tam życzliwych i miłych ludzi, a dzieciaki zaczepiały wszystkich w nadziei na otrzymanie jakiegoś cukierka lub lizaka. Cieszyły się ze wszystkiego, nawet z plastikowych butelek, często się zdarzało, że podchodziły do busa i o nie prosiły. Po krótkim spacerze przeprawiliśmy się małym miejscowym promem do hotelu, gdzie przywitały nas biegające wszędzie małpki. To było cudowne miejsce, dało okazję do mieszkania odrobinę podobnie jak tubylcy. Nie mieliśmy prądu, ciepłej wody, w oknach nie było szyb. Zasypialiśmy przy odgłosach dzikiej natury. Po dachu naszego domku biegały małpy, a po suficie jaszczurki. Wieczorem zjedliśmy przepyszną kolację, a po posiłku przybyły kobiety z pobliskiej wsi. Wieczór zakończył się śpiewem i tańcami przy afrykańskiej muzyce, w których również brałam udział. Ten nocleg to doskonały pomysł. Byliśmy z mężem zachwyceni. Rano wspaniały posiłek, wśród szalejących małp. Ja zapomniałam pilnować swojego śniadania, poszłam po kawę i w jednej chwili małpka ukradła mojego pączka z talerza. Było mnóstwo śmiechu z tego powodu. Po śniadaniu wsiedliśmy na piętrową łódź, czekającą na nas na brzegu rzeki zaraz przy naszym hotelu. Na górnym pokładzie były materace na których mogliśmy wypoczywać w ciszy i spokoju podczas kilkugodzinnego rejsu po rzece. Podziwialiśmy przyrodę, obserwowaliśmy ludzi na brzegach, ale potrzebna była do tego lornetka, albo dobry zoom w aparacie. W porze obiadowej zjedliśmy lunch przygotowany przez kucharzy na statku. Był to bardzo przyjemny i spokojny dzień. Po południu pojechaliśmy do Senegambii i oglądaliśmy kamienne kręgi, laterytowe posągi, prawdopodobnie to grobowce władców. Jest taki przesąd, o którym opowiedziała nam przewodniczka Sylwia. Trzeba znaleźć kamień, pomyśleć życzenie i położyć na jednym z posągów. Podobno się spełniają, zobaczymy. Nie pisałam jeszcze o naszej nowej przewodniczce. Była bardzo miła, sympatyczna i uczynna, mnóstwo opowiadała i bardzo ciekawie. Kiedy wracaliśmy przy bramie pożegnały nas dzieci śpiewem i tańcami. My natomiast w zamian podarowaliśmy im kilka drobiazgów. Wieczorem dotarliśmy do eleganckiego hotelu Sindola Lodge w Kanilali. Następnego dnia rano pojechaliśmy odwiedzić jedną z wiosek. Zobaczyliśmy jak żyją mieszkańcy plemienia Mandinga. Zaraz po wejściu do wioski obskoczyły nas dzieciaki w różnym wieku. Chwytały za rękę i tak z nami cały czas spacerowały. Pozwolono nam wejść do klas gdzie właśnie trwały lekcje. Mogliśmy poobserwować jak wyglądają takie zajęcia. Dzieci śpiewały specjalnie dla nas piosenki, które się nauczyły na te okazję. Pod koniec oczywiście można było ofiarować, tak bardzo potrzebne przybory szkolne oraz datki na mundurki. Każdy uczeń musi mieć mundurek, a wiele rodzin nie stać na ich zakup więc czasami szkoła może taki podarować. Były momenty, że łzy cisnęły się do oczu kiedy dzieci dzieliły się cukierkiem, aby każde mogło spróbować. Niestety w Afryce dzieciom brakuje naprawdę wielu podstawowych rzeczy, trzeba starać się pomóc w miarę możliwości. Warto pamiętać aby przed wyjazdem na wycieczkę zakupić i zabrać ze sobą długopisy, zeszyty czy nawet piłki nożne, to wymarzony prezent dla każdego chłopaka. Oni uwielbiają ten sport, a Lewandowskiego zna prawie każdy. Wzruszeni i z pewnymi doświadczeniami ruszyliśmy w dalszą drogę w kierunku Parku Narodowego Makasutu. Po drodze musieliśmy się zatrzymać ponieważ zabrakło benzyny. Nagle z jakiegoś domku przybiegli ludzie z karnistrami pełnymi paliwa, z lejkiem wypełnionym jakimiś sznurkami służącymi za filtr, zatankowali i mogliśmy ruszać dalej. To była okazja do zobaczenia jak wygląda stacja benzynowa na wsi. Park w Makasutu okazał się również ciekawym miejscem. Najpierw poczęstowano nas kawą lub herbatą oraz ciasteczkiem. Następnie spacerowaliśmy po lesie w towarzystwie pawianów, poznawaliśmy różne gatunki drzew między innymi drzewo mające właściwości wiagry oraz takie które po przytuleniu spełnia życzenia i daje energię. Odwiedziliśmy również wróżącego szamana. Jedna z pań skusiła się na wróżbę. Po spacerze mieliśmy okazję spróbować wino palmowe robione przez tubylców w warunkach polowych. Jeden z panów zademonstrował jak wchodzą na palmę aby zebrać orzechy. Po tych przeżyciach był czas na kolejną wycieczkę łodzią po namorzynowych zaroślach, gdzie żyją ostrygi. Po powrocie był lunch z lokalnymi potrawami. W czasie posiłku odbył się pokaz afrykańskich tańców i śpiewów. Cały czas towarzyszyły nam pawiany szalejące na całego. Kiedy tylko zwęszyły okazję kradły jedzenie, skakały po stołach, rozśmieszały wszystkich dookoła. Po wizycie w parku wyruszyliśmy w drogę do Banjulu. Po drodze zrobiliśmy jeszcze zakupy na targu w Barikama. Ja z mężem kupiliśmy bębenek na pamiątkę, jest dość duży, ledwie zmieściliśmy go w walizce. Musieliśmy sporo czasu poświęcić na handlowanie, ale się udało tanio kupić, chociaż jeszcze w zamian musiałam podarować sprzedawcy moją chustkę aby też miał pamiątką. Po południu dotarliśmy do hotelu w Banjul, gdzie nas zakwaterowano. My dostaliśmy pokój już na cały pobyt ponieważ był to hotel, który wybraliśmy „Laico Atlantic”. Następnego dnia część grupy zwiedzała stolicę, my natomiast już rozpoczęliśmy pobyt ponieważ Banjul zwiedzaliśmy podczas poprzedniej wycieczki Senegal z Gambią. Hotel w którym mieliśmy pobyt śmiało mogę polecić. Było może dużo komarów, ale co wieczór spryskiwali pokoje więc nie mieliśmy żadnych problemów. Bardzo urozmaicone i smaczne jedzenie, a po kolacji ciekawe animacje. Basen wystarczająco duży i czysty, na plaży leżaki z parasolami z palmowych liści. Mieliśmy blisko do miasta, często chodziliśmy na targ obserwować pełnych życia i wesołych handlowców. Jeden dzień mieliśmy pełen przygód. Wybraliśmy się na wycieczkę lokalnymi środkami transportu. Co prawda trochę się rozlatują i w pierwszej chwili sprawiały wrażenie, że nie dojedziemy w całości , ale wszystko okazało się w porządku. Pojechaliśmy między innymi do parku Bijilo z małpkami zielonymi i czerwonymi. Ja miałam tyle szczęścia, że jedna z nich wskoczyła mi na ramię i tak przez chwilkę z nią chodziłam. Małpek było wszędzie pełno, siadały z nami na ławkach i zaczepiały ponieważ chciały od nas orzeszki. W drogę powrotną udaliśmy się częściowo pieszo wzdłuż plaży. Dotarliśmy do wioski rybackiej. Mieliśmy szansę obserwować wracających z połowu rybaków. Na brzegu oczekiwały na nich rodziny i mieszkańcy wioski, którzy nosili w skrzyniach ryby z łodzi na brzeg. Natomiast na brzegu jedni sprzedawali inni patroszyli i czyścili ryby. Życie toczyło się pełną parą. Jeśli ktoś nie za bardzo lubi leżeć to polecam taką małą samodzielną wyprawę. Kolejne dni to był wypoczynek, spacery po plaży lub mieście, również wieczorne. Bardzo obawiałam się ostatniego dnia, czyli oczekiwania na samolot, ale oczywiście niepotrzebnie. Wszystko było dobrze zorganizowane. Po wymeldowaniu, bagaże mogliśmy spokojnie zostawić w pokoju bagażowym przy recepcji. Popołudnie mieliśmy na ostatnie zakupy lub plażowanie. Udostępnione były pokoje kąpielowe z czystymi ręcznikami, a obiad zjedliśmy w małej restauracyjce w mieście niedaleko targu. Cóż więcej potrzeba. I tak przygoda dobiegła końca. Polecam wszystkim, których ciekawi prawdziwa czarna Afryka.

5.5/6

JAROSLAW, MROWINO 04.03.2016

Gambia wzdłuż i wszerz

Gambia - Wodne safari to wycieczka do czarnej Afryki, gdzie w kilka dni można poznać smak tego kontynentu. Prowadzeni przez kompetentnego pilota i sympatycznego "tubylca" mogliśmy zapoznać się ze smakami (pyszna kuchnia), widokami (niezwykłe), zwierzętami (wspaniałe) i mieszkańcami (niezwykle otwarci i sympatyczni). Ciepła woda, słońce ale i historia najmniejszego kraju Afryki tworzą niezatarte wrażenia i powodują, że kolejnego roku z całą pewnością znów poszukam wycieczki w tym kierunku.

5.5/6

Magdalena, Łódź 16.03.2016

Prawdziwa afryka!

Rewelacja! Prawdziwa afryka, niezapomniana przygoda. Nie jestem zdecydowana, czy najlepszym elementem byly noclegi w lokalnych osrodkach, wsrod miejscowych plemion i w otoczeniu afrykanskiej przyrody, czy moze przewodnicy - przesympatyczni, pogodni i posiadajacy ogromna wiedze. Zdecydowanie polecam kazdemu, kto chce przezyc cos wyjatkowego, a nie tylko lezec przy basenie kolejnego hotelu, jakich pelno na calym swiecie.
167818
telefon

Pobierz aplikację mobilną Rainbow

i ciesz się łatwym dostępem do ofert i rezerwacji wymarzonych wakacji!

pani-z-meteracem