5.3/6 (470 opinii)
6.0/6
Piąta wycieczka z Rainbow (z czego czwarta w całości lub części do państw byłej Jugosławii) i piąta udana :) Bałkańskie skarby okazały się rzeczywistymi perełkami, a na listę ulubionych krajów wpisujemy Czarnogórę. Ale po kolei. Zwiedzanie rozpoczęliśmy od Sarajewa. Po przejeździe Aleją Snajperów wysiedliśmy w okolicach Mostu Łacińskiego, miejsca istotnego dla zainteresowanych przyczynami wybuchu I Wojny Światowej. Po krótkim spacerze i przystanku obok meczetu oraz wizycie w zabytkowej cerkwi dotarliśmy do klimatycznej Bascarsiji, gdzie w czasie wolnym skosztowaliśmy mixu smacznych burków (najlepszy szpinakowy), a potem poszliśmy na "tygielkową" kawę. Poza typowymi pamiątkami warto tu kupić zestawy smacznych tureckich słodyczy. Drugi dzień to przejazd malowniczym przełomem Neretwy do stolicy Hercegowiny - Mostaru. Tu po spacerze "pocztówkowym" mostem i okolicznymi uliczkami odwiedziliśmy meczet i dom turecki. W czasie wolnym skosztowaliśmy cevapcici, niestety, polecanej przez pilotkę begowej corby w menu "naszego" lokalu nie było. Druga część dnia to Medjugorje, które nie zrobiło na mnie jakiegoś wielkiego wrażenia. Trzeci dzień to wczesna pobudka, przejazd doliną Neretwy i Jadranką do znanego nam z "Wzdłuż Adriatyku" Dubrownika, chorwackiej perełki, atrakcji nie tylko dla miłośników "Gry o tron". Po południu przejazd do Czarnogóry i Kotor, jeden z hitów wycieczki. Piękna starówka, a po pysznej kawie spacer wąskimi uliczkami z przewodnikiem, który oprowadził nas po kilku kotorskich rynkach i interesująco opowiadał o każdym napotkanym obiekcie i prawie każdym napotkanym kocie :) Przejazd do hotelu w Barze (naszej bazy na kolejne kilka dni) to atrakcja sama w sobie - po drodze, siedząc po właściwej stronie autokaru, mieliśmy piękne widoki na Budvę, wyspę św. Mikołaja, Sv. Stefana, Petrovac i Sutomore. Kolejny dzień to fakultatywna wycieczka "Po sąsiedzku w Albanii", w programie twierdza Rozafa w Szkodrze i Kruja z muzeum Skanderbega i tureckim bazarem. Był to najsłabszy dzień wycieczki, stosunek długości przejazdu do atrakcyjności Szkodry i Kruji niezbyt korzystny, ratuje go "pyszność" kupionego tuż przed granicą dżemu z fig :) Następny ranek to wizyta w Starym Barze, którą rozpoczęliśmy od odwiedzenia najstarszego, liczącego 2240 lat drzewa oliwnego na Bałkanach. Potem spacer czwartym już podczas "Bałkańskich skarbów" bazarem tureckim do twierdzy, która po trzęsieniu ziemi nie została odbudowana, stanowiąc swoiste świadectwo kataklizmu. Można się tu poczuć jak w Pompejach. Po kolejnym spacerze dotarliśmy na piknik w gaju oliwnym, podczas którego mieliśmy okazję do skosztowania lokalnych specjałów (m. in. feta, oliwa, oliwki, miód i słodycze). Jedyna uwaga dotyczy oprawy muzycznej - zamiast "Szła dzieweczka do laseczka" chętniej posłuchałbym etnicznej muzyki czarnogórskiej :) Po południu było kilka godzin na spokojne zakupy bądź plażowanie. Ostatni dzień "barski" upłynął pod znakiem fakultatywnej wycieczki "Perły Czarnogóry", kolejnego hitu wycieczki. Po foto-przystanku obok Sv. Stefana (światło z rana znacznie korzystniejsze niż o zachodzie słońca) zwiedziliśmy Budvę, po czym serpentynami wspięliśmy się kilkaset metrów do parku narodowego Lovcen. Tam przejechaliśmy przez Cetinje, z daleka obejrzeliśmy mauzoleum Piotra II Petrovica Njegosa, a w Njeguszy zdegustowaliśmy lokalne produkty - ser i suszoną szynkę, czyli prsut. No a potem coś, co pewnie zostanie każdemu uczestnikowi na długo w pamięci - serpentyny kotorskie. Godzina i piętnaście minut zjazdu to podobno jeden z lepszych wyników, a przyczyniło się do tego napotkanie tylko jednego autokaru, jadącego w przeciwnym kierunku, choć gimnastyka kierowcy przy wymijaniu się z osobówkami też była warta zauważenia :) Przystanek w punkcie widokowym na Bokę Kotorską był stanowczo za krótki, mógłbym tam stać do dzisiaj :) Po przejeździe do Perastu i kilkuminutowym rejsie wylądowaliśmy na wyspie Matki Bożej ze Skały, z sanktuarium i kolejnymi imponującymi widokami. Drobna uwaga - w programie jest odwrotna kolejność, taka jaką mieliśmy jest lepsza - zjazd serpentynami jest bardziej atrakcyjny, niż wspinanie się :) Powrót do Baru to kolejny przejazd spektakularną Jadranką. Po śniadaniu i wykwaterowaniu z hotelu przejechaliśmy kanionem Moraczy do monastyru, a później parkiem narodowym Durmitor na most na Tarze (znany z występu np. w Komandosach z Navarony). Była tam okazja do spaceru po moście zawieszonym ponad 170 m nad Tarą, a dla amatorów mocniejszych wrażeń - do kilometrowego zjazdu na tyrolce. Ostatniego dnia zwiedzaliśmy stolicę Serbii. Przejazd widokowy ulicami Belgradu do pierwszego przystanku urozmaicił miejscowy przewodnik, kibic Crvenej Zvezdy :) Wizyta w ogromnej cerkwi św. Sawy dała nam okazję do porównania jej wystroju sprzed ośmiu lat - w 2013 roku dekoracje dopiero powstawały, a filary były w większości zabezpieczone folią. Teraz zdobienia są na ukończeniu, a złoto aż kapie. Na gorsze natomiast zmienił się Kalemegdan, w jednej z jego części zainstalowano szmirowate dinozaury, które są być może atrakcją dla dzieci, ale ogólnego wrażenia nie poprawiają. Był to ostatni dzień zwiedzania, po którym nawet nocna jazda była jakby mniej uciążliwa. Podsumowanie - Bałkańskie skarby to wycieczka dla każdego, zdecydowanie warta swojej niewygórowanej ceny. Wycieczka fakultatywna "Perły Czarnogóry" nadzwyczajna. Kilka "stopklatek" na pewno zostanie na długo w pamięci. A do Czarnogóry chce się wrócić :)
6.0/6
Wycieczka niesamowita, mimo 70-tki na karku daliśmy radę :) Super przewodnik, który rzeczywiście opiekował się nami, a najważniejsze miał bogatą wiedzę na temat poszczególnych atrakcji wyjazdu :) Polecamy dla wszystkich chociaż może w mniej gorącym czasie bo upał był niesamowity :)
6.0/6
Wspaniała wycieczka przybliżająca nam kulturę bałkańską ,historię ,życie codzienne .Przepiękne krajobrazy gór na tle morza z roślinnością śródziemnomorską np.na zatokę Kotorską,słynne serpentyny-agrafki z których rozpościera się niesamowity widok na Adriatyk ,Kotor. Urokliwe wąskie uliczki w Mostarze pełne straganów z rzemieślniczymi wyrobami np. piękne tygielki do kawy, widok przepięknego starego kamiennego mostu czy niesamowicie piękny Dubrownik przypominający miasto z bajki z drzewami pomarańczy i pięknie kwitnącymi granatami .Niesamowita była wizyta w gaju oliwnym u rodziny polsko- czarnogórskiej z poczęstunkiem tradycyjnych specjałów od pysznej oliwy ,sera czy ciastek figowo- orzechowych .Czas miedzy przejazdami był urozmaicony ciekawymi opowieściami i fachową wiedzą naszego przewodnika pana łukasza ,przepięknymi widokami z za okna autokaru.Lokalni przewodnicy też w bardzo ciekawy i interesujący sposób przekazywali nam wiedzę o zabytkach i bałkańskim życiu.Bardzo fajne tępo zwiedzania na spokojnie dostosowane do każdej grupy wiekowej,z wolnym czasem dla siebie na wypicie kawy ,przepysznych lodów np.w Dubrowniku czy zwiedzania na własną rękę .Hotele i jedzenie bardzo fajne,najlepszy hotel w Dobra Voda gdzie spędziliśmy cztery noclegi z możliwością plażowania.System Tour Guide pozwalał nam na spokojne zwiedzanie i słuchanie przewodników bez deptania mu po piętach.Wycieczkę bardzo polecam ludziom ciekawym Bałkanów oraz spokojnego zwiedzania i odpoczynku.
6.0/6
Serdecznie pozdrawiam wszystkich z którymi miałam przyjemność spędzić czas na tej pięknej imprezie!