5.4/6 (262 opinie)
5.0/6
Przyznam się, że jadąc na wycieczkę byłam dość sceptycznie nastawiona. Wcześniej zwiedziłam - Chorwację i Słowenię - nie zwaliły mnie z nóg, dlatego też obawiałam się, czy Bałkany faktycznie będą super. Po wycieczce chce się wrócić na Bałkany, ale na indywidualne zwiedzanie., aby poznać, smakować dany kraj - przejechanie w 10 dni 4 krajów nie daje możliwości, aby pokochać te miejsca. Wycieczka nie jest dla osób, które jadą pierwszy raz na objazdówkę autokarową. Bardzo wiele godzin w autokarze, kilka dni z wycieczki - służy wyłącznie na przejazd. Co prawda z 9 na 10 dni w każdym można coś zobaczyć/zwiedzić, ale duża część czasu w autokarze. Plusem zapewne jest pierwszy nocleg w miejscowości Subotica na terenie Serbii - już w pierwszy dzień wyjazdu - wieczorem (ok 21:30 przyjazd do hotelu) można wyjść na miasto i poczuć klimat bałkan, mnóstwo kawiarenek, koncert na żywo, ładnie oświetlone miasteczko. Hotel Patria znajduje się w ścisłym centru miasteczka, minuta drogi od głównego deptaku. Drugi dzień - praktycznie cały dzień przejazdu do pokonania kilkaset km. Przyjazd późnym popołudniem do Skopje - ładne miasto, sympatyczny przewodnik - Dawid (mówi po Polsku). Jednak bardzo mało czasu wolnego. Następnie przejazd do hotelu w Ochrydzie w bardzo późnych godzinach wieczornych - obiad był już zimny - Hotel Silex - generalnie jedzenie w formie szwedzkiego stołu - bardzo dużo produktów do wyboru. Trzeci dzień - najpiękniejszy. Warto wykupić rejs statkiem (18euro) pozwala odpocząć autokaru, a na koniec rejsu statek podpływa pod hotel. W tym dniu przejazd autokarem tylko 10 minut, a tak przemieszczanie się łódkami. bardzo dobrze zorganizowany dzień - dużo wrażeń i poczucie "egzotyki" w zatoce Kości. Przewodnik Zoltan - fantastyczny człowiek, z powerem i widać, ze kocha to co lubi. Wieczor macedoński - wg mnie wyrzucone pieniądze. Na początku pokaz tańca macedońskiego, bez entuzjazmu zachęcanie widzów do wzięcia udziału w tańcach. Brakuje osoby, która będzie przewodzić na takiej imprezie - zachęcać ludzi do wspólnej zabawy. Czwart dzień - kolejny dzień przejazdu w autokarze. Krótkie zwiedzanie zg z programem Piąty dzień - Korfu - wyspa nie potrzebuje reklamy. Również pięknie zrealizowany dzień - pełen atrakcji, urozmaicony. Minusem jedynie, że hotel powinien zawsze być nad morzem. Szósty dzień - trzeba wstać bardzo, bardzo wcześnie ok 4:30 czasu lokalnego, ale warto dla wschodu słońcu na morzu jońskim. Następnie zwiedzanie miasteczka Gijokaster - jedno z napiękniejszych miasteczek na trasie - warte zobaczenia. Przejazd do Tirany - nolcegi ustyuowane w 3 rożnych hotelach o różnym standardzie - bardzo niesprawiedliwe. Siódmy dzień - krótkie zwiedzanie Tirany i przejazd na jezioro Ochrydzkie po południu ok 15:00 Ósmy dzień - tutaj proponowałbym zmiany - wioska Vencani nic nie wnosi do programu - nie wiem dlaczego tak nudny punkt znalazł sie w programie. Powinna nastąpić zmiana. Nocleg na terenie Serbii - hotel tranzytowy - widelec do mieszkania herbaty - śniadanie bardzo słabe. Dziewiąty dzień - bardzo fajne punkty na mapie Serbii - Miasto Diabła i Nowy Sad - godne polecenia :) Ale i tak warto pojechać na Bałkany są super.
5.0/6
Tak naprawdę wycieczka rozpoczyna się w Woszczycach. Tam dostałam informację, że muszę czekać prawie dwie godziny, aż pozwolą mi się wpakować do odpowiedniego busa, który zawiezie mnie na Bałkany. Przesiadka to na pewno ciekawe doświadczenie: człowiek krąży po zajeździe, swoją drogą bardzo urokliwym, martwi się o to czy zdąży zjeść i pójść do toalety zanim padnie komenda „do autokaru marsz!”. Cała procedura może wydawać się dosyć straszna dla obserwatora , jednak Rainbow zadbało o to ,aby przebiegła sprawnie i wygodnie. Do Woszczyc przyjeżdżają autobusy z całej Polski, na miejscu jest podana informacja kto gdzie ma iść i kiedy główny kierownik zamieszania- koordynator przesiadek- zaprosi wszystkich do odpowiedniego pojazdu trzeba zabrać swój bagaż i iść. Jest to olbrzymie logistyczne przedsięwzięcie, ponieważ na miejscu było około 20 autobusów, a to daje około pięciuset osób, które obładowane tobołkami muszą przedostać się z jednego autokaru do drugiego. Całość przebiegła bardzo sprawnie, jednak mam pewną uwagę dla ludzi, którzy są z Górnego Śląska- lepiej załatwić sobie dojazd własny do Woszczyc, aby nie stać tam i kwitnąć prawie dwie godziny w oczekiwaniu na odjazd. Myślę, że orientacyjną godzinę odjazdu można się dowiedzieć bez problemów w biurze Rainbow.Po całodniowej jeździe dotarliśmy do Belgradu do hotelu „Srbija” na tak zwany nocleg tranzytowy. Pokoje były dobre, nie wybitne, ale też nie złe. Żadnych grzybów na ścianie ani robaków pod biurkiem ,czyli po prostu przyzwoicie. Największym atutem tego hotelu była restauracja. Nie z powodu doznań kulinarnych, bo jedzenie na Bałkanach jest wszędzie takie samo i to do bólu „polskie”. Jadalnia jest bowiem ulokowana na 18 piętrze wieżowca dzięki temu podczas posiłku możemy zobaczyć przepiękną panoramę Belgradu i chociaż na chwilę poobcować ze stolicą Serbii. Następnego dnia przejechaliśmy do Skopje- stolicy Macedonii. Przepiękne miasto z okropną historią. Esencja bałkańskiego stylu eklektycznego- byle dużo, byle bogato. Całe centrum zostało odbudowane po trzęsieniu ziemi stosunkowo niedawno, przeważająca część posągów i monumentów nie ma nawet 10 lat. A jest tego sporo, bo z tego co pamiętam około 400. Samo Skopje jest bardzo ciekawym miastem, dzieje się tam tyle że nie sposób się nudzić, dodatkowo oprowadzał nas przewodnik, który nie zanudzał suchymi faktami historycznymi rodem z Wikipedii,a opowiadał w sposób ciekawy, przystępny i łatwo przyswajalny.Następnym punktem programu było miasto Ochryd i jezioro Ochrydzkie. Zostaliśmy ulokowani w hotelu Belvedre około 4 km od ścisłego centrum Ochrydu. Zaryzykuję stwierdzenie, że był to najładniejszy hotel w okolicy- duży okazały z przestronnymi pokojami. Jednak elementem, który najbardziej kojarzy mi się z tym hotelem to ponownie jadalnia. Jedzenie było serwowane przez kelnerów, jednak było go wystarczająco, aby i dorosły mężczyzna sobie pojadł, ale klimat, który stworzył pan grający na pianinie przy każdej kolacji rekompensował wszelkie niedogodność.Sam Ochryd i dzień w nim spędzony to chyba mój ulubiony punkt programu.Miasto bardzo urokliwe, stosunkowo małe z przyjemnym klimatem. Idealne połączenie dla turysty- przepiękne jezioro, ciekawa architektura i sklepy. Duże sklepów i tanio. Polecam zrobić sobie zakupy spożywczo- pamiątkowe na lokalnym targu, szczególnie proponuję zaopatrzyć się w mieloną słodką paprykę, w domu porównałam tę kupioną w Macedoni i tę z Polski- olbrzymia różnica kolorystyczna oraz smakowa.Pierwszą wycieczką fakultatywną, którą zaproponowało nam biuro był rejs na wsypę świętego Nauma. Koszt takiej przyjemności to 18 euro od osoby za 2-3 godzinny rejs. Kasa warta tych widoków. Jezioro piękne, woda przejrzysta, a pani pilot cały czas opowiadała co podziwiamy. Zanim jednak dotarliśmy do św. Nauma mieliśmy postój w tajemniczym miejscu w „ Osadzie na palach”. Archeologiczna rekonstrukcja osady sprzed kilkudziesięciu wieków przywodzi na myśl słynne domki na Malediwach z katalogów turystycznych. Po krótkim napawaniu się cudownym widokiem ruszyliśmy prosto na wyspę Nauma. Tam zobaczyliśmy kolejną cerkiew.Na wyspie czekał nas poczęstunek tradycyjnych macedońskich przysmaków. Ale zanim do tego doszło, wpakowali nas na ma małe łódki, napędzane wyłącznie siłą mięśni i udaliśmy się w bajkową dwudziestominutową podróż do źródłeł jeziora Ochrydzkiego. Chwilo trwaj. Cudowny klimat miejsca pozwolił ,aby trochę odpocząć i poczuć się jak w bajce. Dosłownie.Następny dzień to było zwiedzanie parku krajobrazowego w Vevcani. Urokliwe miejsce, jednak z pewnością jeden ze słabszych punktów programu.Nazajutrz jechaliśmy już na podbój Albanii- najpierw stolicy Tirany ,później Gijokaster gdzie mieliśmy nocleg.Tirana to specyficzna stolica, niby jest co oglądać ,a tak naprawdę to poza kolekcja bunkrów, fragmentem muru berlińskiego i ogromnej piramidy-niedoszłego mauzoleum nie ma co tam podziwiać. Można za to poczuć klimat miasta- chaotyczne skrzyżowania, nadużywane klaksony, eklektyczny wręcz kiczowaty gust. Tylko w Tiranie można zobaczyć komis samochodowy stylizowany na grecką świątynie z olbrzymią kolumnadą i dziesiątkami antycznych posągów z taniego gipsu na podjeździe . Nocleg był w Gijokastrze- miasto szarych dachów. Hotel First, pomimo, że jego winda mieściła ledwie dwie walizki i jeździła dopiero od pierwszego piętra ,z pewnością jest moim ulubionym hotelem. Dlaczego? Ponieważ z pokoju miałam wyjście na gzyms, z którego rozciągał się niesamowity widok na miasto. Tak, tak, nie balkon czy taras, a gzyms. Albania to stan umysłu, którego trzeba po prostu doświadczyć. Bardzo polecam wybrać się na miasto wieczorem- jest gdzie zjeść, wypić i kupić co potrzeba. Następnego dnia było zwiedzanie starego miasta Girokastry, twierdza z obłędną panoramą, spacer po wąskich kamiennych uliczkach, a na deser muzeum etnograficzne. Piękno miejsca uzupełniała praca przewodnika, który w sposób zabawny i pokazowy przekazał nam wiele informacji.Następnie udaliśmy się na wsypę Korfu! Najbardziej wyczekiwany punkt programu przez większą część wycieczkowiczów. Miasto Korfu jest piękne, z klimatem typowego śródziemnomorskiego miasta, można tam kupić wszystko od oliwy w supermarkecie po mydło z oliwki i Bóg-wie-co w luksusowej drogerii za 50 euro. Dostaliśmy dwie godziny na plażowanie na najpiękniejszej plaży Korfu. I tutaj rozczarowałam się : plaża kamienisto- żwirowa z osobliwymi kamykami zwanymi niedopałkami i butelkami po piwie, morze Jońskie brudne oraz bardzo głębokie- 2 metry od brzegu człowiek normalnego wzrostu już tracił kontakt z dnem. Jeżeli ktoś posiada to polecam zabrać z sobą buty do pływania, ponieważ niektóre kamienie były naprawdę ostre. Na Korfu odwiedziliśmy również pałacyk cesarzowej Sisi .Czy jest się fanem cesarzowej lub filmów o niej ,czy nie, warto zobaczyć to miejsce to na własne oczy. Przepych, a zarazem bez przesady oddany hołd greckiej mitologii jest po prostu powalający. Wszystko dopracowane do najmniejszego detalu,mówię tu o dekoracjach które zażyczyla sobie Sisii jak i typowych eksponatach muzealnych.Hotel „Bintzan Inn” na Korfu to czyste nieporozumienie i ponury żart. Nie czepiam się pokoi, basenu czy jedzenia wszystko było w porządku. Jednak smród z szamba odbierał po prostu chęci do życia.Kolejnym punktem programu był powrót do Macedonii i odwiedziny archeologicznych wykopalisk- Heraklonu oraz miasta Bitoli. Nie będę zbytnio rozpisywać się na temat wykopalisk- jeśli kogoś interesuje kultura antyczna na pewno się nie zawiedzie. Sama Bitola nie zapadła mi bardzo w pamięci, przeciętne miasto z przeciętną historią. Co natomiast zapamiętałam to wizytę w cerkwi,po której oprowadził nas sam pop. Wytłumaczył nam tak naprawdę meritum tej religii, zwyczajów oraz obyczajów, a pożegnał nas swojskim „jeszcze Polska nie zginęła!” jaka to była miła niespodzianka kiedy duchowny po prostu chciał nam przybliżyć swoją wiarę, bez nawracania, bez czekania na datki. Ostatni dzień należał do Serbii. Miasto diabłów- mała Kapadocja Bałkanów. Bardzo fotogeniczne miejsce, fotografom amatorom polecam powspinać się jak najwyżej się da, bo warto uchwycić piękno skał z odpowiedniej wysokości. A po odwiedzinach u diabłów koniecznie trzeba spróbować i najlepiej kupić nalewki, które są sprzedawane zaraz przed wejściem do parku. Ostatnim już elementem wycieczki był Nowy Sad. Dla mnie najsłabszy punkt program. Masto niby ładne ale do bólu zwyczajne- równie dobrze moglibyśmy zwiedzić Olsztyn czy Kraków. Chętni mogli iść na kolację do super restauracji, podobno jedzenie byłe warte grzechu i pieniędzy. Alternatywą dla tych co nie poszli była pyszna pizza- za 3 ćwiartki pizzy + napój zapłaciłam około 5 euro. Co warto przywieść z wycieczki? Fanom alkoholi polecam rakie, greckie ouzo, macedońskie wino oraz serbskie likiery zakupione w mieście diabłów.Łasuchom radzę kupić grecką chałwę, proponuję nawet przywieść do polski lub na podróż melona, figi, pomidory oraz papryki. Przyprawy- paprykę mieloną, czosnek. Kawę do parzenia i zestaw do parzenia kawy po bałkańsku, proponuje kawę kupić w Gijokastrze, bo tania a dobra, herbaciarzom proponuję spróbować tamtejszego rumianku i mięty z cytryną. Koniecznie trzeba przywieść ajvar- paste z papryki , bakłażana i pomidorów Srokom proponuję zaopatrzyć się w perły Ochrydzkie w Ochrydzie. Zanim podsumuję chciałabym napomknąć że wycieczka nie byłaby taka udana gdyby nie pani pilot- Bożena V. Swoją wiedzą biła na głowę wszystkich przewodników lokalnych razem wziętych i pomnożonych przez dwa. Nieprawdopodobna wiedza i lekkość wypowiedzi skutkowały tym, że jak tylko pani Bożena weszła do autobusu tak cały czas opowiadała o życiu, historii, kulturze o wszystkim i o niczym, robiła to w tak kapitalny sposób, że nawet sceptycy musieli pokochać Bałkany. Dodatkowo bardzo drobiazgowa, obowiązkowa i z żelaznymi zasadami. Naprawdę, jeżeli Państwo traficie na panią Bożenkę, to gwarantuję że wycieczka będzie udana. A teraz garść niemiłych przemyśleń. Proszę uzbroić się w cierpliwość na granicy, nasza grupa chyba była urodzona pod złą gwiazdą ,bo czekaliśmy nawet i po 2-3 godziny na przejściu granicznym, a byliśmy po sezonie.Jeżeli przedstawiciele biura czytają mój, jakże skrótowy komentarz to mam pewną propozycję, a nawet dwie. Pierwsza- organizacja przelotu np. do Macedonii samolotem, żyjemy w XXI wieku, samolot ludziom nie jest wrogiem ,a myślę, że byłaby to wygodniejsza alternatywa do doby spędzonej w autokarze. Moja druga sugestia to wykreślenie Nowego Sadu z programu,a zastąpienie go Belgradem- stolicą Serbii. Dlaczego? Nowy Sady nic nie wniósł do programu ,ani zabytków ani kultury, raptem jedna twierdza. Nie można by tego zrobić w oddalonym o 30 km Belgradzie? Zawsze można wtedy wpisać w harmonogram wycieczki kolejną stolicę na liście. Wiecie co? Bałkany są jednak super!
5.0/6
Bardzo się cieszę, że wybrałam tę wycieczkę i właśnie w tym czasie, bo trafiłam na super zespół czyli panią Gosię, kierowców Marka i Michała, zgraną punktualną, kameralną (36 osób) grupę. Nie będę opisywała poszczególnych punktów programu, bo trzeba tam pojechać i samemu wyrobić sobie zdanie. Sama wcześniej poczytałam opinie innych i nie uważam, że to w jakiś sposób pomogło mi przygotować się do wycieczki. Zawsze odkrywamy coś nowego po swojemu i to zapamiętujemy do końca życia, więc podróżujmy, zwiedzajmy,odkrywajmy zapamiętujmy, róbmy zdjęcia jakie tylko chcemy.
5.0/6
Bardzo dobrze przemyślana i zorganizowana wycieczka dla tych co chcą zobaczyć bałkany i zasmakować w regionalnej kuchni bałkańskiej