5.6/6 (949 opinii)
4.0/6
Wycieczka godna polecenia. Program bardzo bogaty ale też kilka minusów. Brak długich szyjki, brak słoni w pakiecie. Mało ciekawe wycieczki: wytwórnia biżuterii, plantacja herbaty.
3.5/6
Witam byłem uczestnikiem wycieczki w lutym ... owszem można troszkę zobaczyć ale jak zdziwiony byłem ja i wszyscy uczestnicy z tych samych szóstek przyznawanych tutaj , no cóż może to kwestia pilota Pani Pauliny nie polecam!!!
3.5/6
Wiele zastrzeżeń... do realizacjii programu ,do autobusu ,na samym początku problemy z mikrofonem ,autobus nie miał siły pokonać trudności trasy ,niesprawne opadające fotele ,doświadczyłam tego na swoich kolanach .Pilot zachowywał się jakby sam był na wycieczce, b mało zaangażowany w realizację programu ,znikoma wiedzą o tym kraju Z przykrością stwierdzam ,że zabrano nam około 2 dni , które musieliśmy spędzić w autobusie zamiast spokojnie delektować się tym krajem
3.5/6
Zachęceni bardzo wysokimi ocenami wycieczki postanowiliśmy uciec od polskiej zimy właśnie do Tajlandii. Sam kraj spełnił wszelkie nasze oczekiwania, pogoda w styczniu była przepiękna, przemili Tajowie, doskonała miejscowa kuchnia (jak najbardziej polecamy przydrożne garkuchnie, gdzie można spróbować prawdziwej kuchni tajskiej pełnej orientalnych przypraw i smaków). Miejsca, które odwiedzaliśmy w trakcie części objazowej ciekawe, przywołują historię Tajlandii (na szczególną uwagę zasługują Świątynia Leżącego Buddy, Wielki Pałac i Wat Phra That Doi Suthep). Polecamy skorzystanie z fakultatywnego wypadu do Birmy - odległość jednego mostu od Tajlandii, a świat zupełnie inny. Ciekawą opcją jest również przejazd nocnym pociągiem z Chang Mai do Bangkoku, można się nieźle skuć. Niestety, sama organizacja wycieczki pozostawiała wiele do życzenia i trudno nazwać ją baśniową. Nasz turnus podzielony był na dwie grupy, każda z osobnym pilotem i miejscowym przewodnikiem. Pech chciał, że trafiliśmy do grupy Pani Ewy, która całą wiedzę o Tajlandii czerpała na bieżąco z przewodnika Pascala i książki Terzianiego, czasem posiłkując się Wikipedią. Nie potrafiła odpowiedzieć na podstawowe pytania o Tajlandii, stwierdzając, że "można to wygooglować". Swoją bierność tłumaczyła obecnością policji turystycznej, która miała śledzić ją nawet za zasłonką w autobusie. W tym czasie przewodnik drugiej z grup bez problemu opowiadał o zwiedzanych miejscach, nawet stojąc pod posterunkiem policji. Skoro rzekomo polski pilot nie mógł ujawniać się, ciężar oprowadzania po zwiedzanych obiektach spoczywał na miejscowym przewodniku. Niestety, również i w tym wypadku nasza grupa miała pecha, bowiem miejscowa przewodniczka całą swoją uwagę skupiała na przestrzeganiu turystów by bezpiecznie przeszli przez drogę i zapięli w autobusie pasy. Przez targ kwiatowy w Bangkoku przeszliśmy w takim tempie, że trudno nawet przyglądnąć się znajdującym się tam stoiskom, a co dopiero czegokolwiek dowiedzieć o sprzedawanych tam kwiatach. Dopiero pod koniec części objazowej okazało się, że miejscowa przewodniczka jest poważnie chora, jednakże z powodu braku dodatkowego ubezpieczenia nie zdecydowała się na wizytę u lekarza. Spowodowało to, że w drodze nocnym pociągiem polscy turyści z naszej wycieczki musieli poskładać się na to, aby mogła ona wysiąść na najbliższej stacji i zostać przetransportowana do szpitala. Tymczasem polski pilot, pomimo tego, że jak się okazało przez całą wycieczkę zdawał sobie sprawę z pogarszającego się stanu zdrowia Tajki, nie reagował. Zadzwiwiającym jest, że tak renomowane i znane biuro podróży jak Rainbow zatrudnia miejscowych przewodników, którzy nie mają ubezpieczenia zdrowotnego zapewniającego im odpowiednią opiekę.