Boskie Buenos Aires. Top atrakcji argentyńskiej stolicy.

Barwne zaułki z wizerunkami Maradony i papieża Franciszka, kolorowe domki w La Boca i zmysłowe tango na uliczkach San Telmo. To właśnie tu, w Buenos Aires, najmocniej bije serce tańca i sztuki. Buenos Aires to najbardziej europejskie miasto ze wszystkich argentyńskich zakątków. Wystarczy rozejrzeć się wokół, żeby dojrzeć wyraźne inspiracje architekturą regionu Hiszpanii czy Włoch. Mekka artystów, a parę dzielnic dalej biznesowy przepych na miarę Nowego Jorku. Bywał tu Gombrowicz, bywała tu Madonna. Co jest tak pociągającego w tym mieście? Sącząc yerbę i oglądając ulice, które wyglądają, jak pokolorowane przez dzieci kredkami, wciąż szukam odpowiedzi.

La Boca – najbardziej kolorowa dzielnica, jaką widziałam

Choć lubię podróżować tam, gdzie typowe przewodniki turystyczne nie sięgają, chętnie bywam też w miejscach wydeptanych przez miliony turystów. Dlatego też, poszukując typowo argentyńskich, bajkowo kolorowych i niezwykłych dla Europejczyka akcentów, skierowałam się do dzielnicy La Boca. Rzecz jasna, musiałam przejść się kultową uliczką Caminito, zamieszkiwaną licznie przez otwartych i gościnnych Włochów. Tam, nie mogłam sobie odmówić smakowitej pizzy, której zapach przywiódł mnie wprost do niewielkiego włoskiego lokalu. Po małej uczcie kolejnym punktem na mapie Buenos była La Bombonera – dzielnica, która dała światu Diego Maradonę. Jeszcze tylko rzut oka na tutejszy stadion odmalowany w żółto-niebieskie barwy i mogę wracać. Widać, że miasto jest gościnne – idąc uliczkami, co jakiś czas natykam się na ławki obite tkaniną, żeby wygodniej się na nich siedziało 😉





Spacerując po kolorowej La Boce, zauważyłam wiele przejawów miłości do Diego Maradony, który właśnie tu przyszedł na świat i spędził młodzieńcze lata, zanim stał się gwiazdą futbolu na światową skalę. Argentyńczycy mają prawdziwego świra na punkcie piłki. Widać to dosłownie na każdym kroku. Gdzie okiem sięgnąć, pojawia się podobizna Maradony, wyglądająca zza szyby, albo jego rzeźba, wzniesiona na ulicy.
Sylwetki Maradony występują tu równie często jak wizerunek papieża Franciszka – rodowitego Argentyńczyka.

W Buenos Aires, yerba mate jest szalenie popularna.



Tu na każdym kroku można kupić akcesoria do jej picia – jak zresztą w większości krajów Ameryce Południowej. Przechodząc kolorowymi ulicami La Boci, kątem oka dostrzegłam nagle coś błyszczącego - cały stragan srebra! A w istocie, małe i duże matero do picia yerby. I to nie byle jakie! Solidne, z misternym wzorkiem. Widać, że posłużą na całe lata siorbania 😊 Obok stoją też specjalne czajniki do yerby, srebrne i też tłoczone we wzór. Argentyńczycy uwielbiają yerbę. To dobra wiadomość dla turystów: tu na każdym kroku możecie jej się napić – praktycznie każda kawiarnia ma ją w menu. Nawet w sklepach z pamiątkami znajdziecie ogromny wybór akcesoriów. Za pamiątkowy zestaw, składający się z bombilii (drewnianego naczynia) oraz 250 g yerby zapłacicie około 40 złotych.

Plaza de Mayo – nowoczesna dzielnica Buenos Aires

Dochodzę do Plaza de Mayo (Plac Majowy). Widać tu dużą różnicę – z dzielnicy typowo street artowej, z dużą ilością latino folfloru przeszłam do bardziej nowoczesnej i reprezentacyjnej części. Na Plaza de Mayo znajdziecie budynki rządowe (m.in. dawną siedzibę wicegubernatora), siedzibę banku centralnego. Jest tu też Casa Rosada, o której opowiem Wam za chwilę, bo przed sobą widzę już piękną Katedrę Metropolitalną pod wezwaniem Trójcy Świętej. Gdyby nie przewodnik, który trzymam w ręce, pomyślałabym, że to raczej budynek opery utrzymany w klasycystycznym stylu, ale nie kościół. Brak mu, typowych dla świątyń chrześcijańskich, dzwonnic czy wież. Po wejściu do środka, moje wszelkie wątpliwości co do charakteru miejsca szybko się rozwiewają. Przede mną wznosi się okazały ,drewniany ołtarz, bogato pokryty złotem, ale w mniej typowym odcieniu. Na ścianach i we wnękach wspaniałe rzeźby wykonane z marmuru. Idąc nawą główną w stronę ołtarza nie wiem, jakim widokiem dłużej się napawać: pięknie zdobionych ścian, ołtarza czy może na wyjątkowej urody sklepienia.



Nieopodal znajduje się inny ważny dla Argentyńczyków budynek – Różowy Pałac (Casa Rosada). Od wielu lat jest to siedziba kolejnych prezydentów, rządzących krajem. Przez lata przebudowywany, ostatnio zyskał neoklasycystyczny wygląd. Dlaczego budynek władz rządowych pomalowano właśnie na różowo? Nie mam pojęcia i większość Argentyńczyków też tego nie wie. Spekuluje się, że różowa farba była tania i dobrze chroniła mury przed wilgocią. Jest też jeszcze inna, choć mało prawdopodobna wersja: róż miał symbolizować pogodzenie dwóch zwaśnionych stron politycznych, z których jednej przypisywano kolor biały, drugiej – czerwony. Politolodzy mają jednak co do tego dużo wątpliwości.



Na kawie z Madonną i Gombrowiczem

Fani Madonny na pewno wiedzą, że znana artystka jeden ze swoich klipów nakręciła właśnie w Buenos Aires. W 1996 roku, wnętrze przyhotelowej restauracji Confitería El Molino stało się planem teledysku do piosenki Love don’t live here anymore. Dziś już, niestety, nie wejdziecie do tego miejsca – zostało sprzedane władzom rządowym. Dobra informacja jest taka, że - po planowanym remoncie - kawiarnia zostanie ponownie otwarta.
Tutejsze kawiarnie swoim urokiem przyciągały też i pisarzy. Swój polski akcent w Cafe Tortoni (przy Avenida de Mayo) pozostawił Witold Gombrowicz. Twórca bywał tu na kawie i być może kosztował też słynnych słodkości – cafe con leche i medialunas. Warto wpaść tu choćby na chwilę, że poczuć klimat dawniej przesiadującej tu bohemy artystycznej.

Street art w Buenos Aires

Argentyńczycy to jedni z wiodących artystów street artu. Przemieniają szare ulice w kolorowe zaułki. Miałam poważny problem, żeby szybciej przejść przez San Telmo, ale i La Bocę – co chwila przystawałam, żeby zrobić zdjęcie coraz to piękniejszym muralom, idealnie komponującym się z otoczeniem.





Cmentarz Recoleta

Jakby w opozycji do koloru i soczystości dzielnicy La Boca i barwnych murali San Telmo powstał cmentarz Recoleta. To wyjątkowe miejsce podróżnicy zaliczają do jednego z najpiękniejszych cmentarzy na świecie. Jest ostatnim adresem dla argentyńskich możnych. Spoczęła tu Eva Peron, znanej też jako Evita – małżonka prezydenta Argentyny, Juana Perona. Cementario de la Recoleta bez wątpienia ma w sobie coś z dzielnicy willowej – marmurowe mauzolea to architektoniczne perełki, zachwycające formą i kunsztem, z jakim je wykonano.





Kilka argentyńskich ciekawostek:

W Buenos Aires najdroższe kwatery są… na cmentarzu. Piękna Recoleta słynie z zabójczo wysokich cen kwater – na metr kwadratowy stać tu jedynie najzamożniejsze rodziny. Wyjątkowej atmosfery miejsca dopełniają gromady kotów, skupiające się przy neoklasycystycznej bramie.

Na cmentarzu Recoleta odnalazłam też polski akcent – na paru grobowcach dojrzałam znajomo brzmiące nazwiska. Po szybkim wygooglowaniu już wiem, że spoczywa tu wnuczka Napoleona Bonaparte, Izabela Walewska, ale też kilku zasłużonych polskich generałów.

Popularna na początku XXI wieku w Polsce telenowela Zbuntowany anioł (Muñeca brava) to produkcja argentyńska. Grała w nim piękna Urugwajka Natalia Oreiro i Facundo Arara.

Lionel Messi jest Argentyńczykiem. Przyszedł na świat 24 czerwca 1987 w Rosario.

Słynny piłkarz Diego Maradona urodził się w Buenos Aires.

Buenos Aires wydało na świat również inną znaną postać – w 1936 roku urodził się tu Jorge Mario Bergoglio, znany wszystkim jako papież Franciszek.

Taniec i muzyka do tanga stały się w 2009 roku oficjalnym dobrem kulturowym. Znalazły się na liście UNESCO jako niematerialne dziedzictwo ludzkości.



Wyborna wołowina, enapanadas i tapas bary, czyli argentyńska rozkosz

Argentyna to z pewnością nie jest kraj dla wegetarian. Mnie jedzenie mięsa nie sprawia problemów, dlatego do woli rozpływałam się nad stekami wołowymi i empanadas – pierogami z mięsnym farszem. Do wyboru w tutejszych miejscówkach miałam też pyszną morcille (miejscową kaszankę) oraz chinchulines (flaczki). Pewnym ratunkiem dla tych, którzy mięsa nie preferują, są empanadas w wersji z warzywami oraz serem. Jako wielka miłośniczka pierogów, musiałam więc spróbować także tych argentyńskich przysmaków, zgrabnie zawijanych w ciasto, na kształt półksiężyca. W całym mieście na porządku dziennym są bufety, w których za niewielkie pieniądze kupicie gotowe potrawy na wagę. W miejscowych kawiarniach za filiżankę kawy zapłacicie ok. 80 peso (mniej więcej 12 złotych).



Stek jak marzenie, czyli wizyta w La Brigada

Uwielbiam takie miejsca, gdzie człowieka przyjmują ciepło, a atmosfera jest bez zadęcia. Spokojnie mogę to powiedzieć o La Brigada (Estados Unidos 465, San Telmo), która jest rajem dla każdego fana soczystych steków, ale i piłki nożnej – na ścianach znajdziecie tu zdjęcia najlepszych akcji, piłki i koszulki z autografami piłkarzy. Bez wahania zamówiłam steka. Obsługa kelnerska składa się z samych starszych mężczyzn. Czy to dlatego, że ci – podobno – lepiej znają się na obróbce mięsa? Miałam okazję się o tym przekonać, kiedy na stół wjechał ogromny, średnio wysmażony stek, który miał spokojnie z 0,5 kg. Był soczysty i delikatny na tyle, że kelner przekroił go przy mnie łyżką. Tak dobrego steka nie miałam okazji jeść w żadnym miejscu Warszawy, a sporo ich już testowałam. Zamówiłam do niego jeszcze lampkę czerwonego wina. Bez dwóch zdań – wyborne połączenie. Polecam Wam La Brigadę z całego serca! Zwłaszcza, że mają tu też przystępne ceny – za solidnych rozmiarów steka zapłacicie w granicach 60 złotych, co – względem jego jakości – jest dość niewygórowaną kwotą (jak na polskie warunki). Jeśli chodzi o smak – mistrzostwo świata 😉

Polecane wycieczki

Jak tańczyć tango, to tylko w Buenos Aires!

Co pierwsze przychodzi Wam do głowy, gdy myślicie o Argentynie? No, może poza piłką? Nie wiem jak Wam, ale mi jedno: tango. Ojczyzną tego tańca jest Argentyna właśnie. Nie wyraża on wcale radosnych emocji, ale smutek i miłosne rozczarowanie. Sam twórca tanga, Enrique Santos Discépolo określił go jako Smutną myśl, którą się tańczy. W tym smutku jest chyba jakaś tajemnica i przyjemność, bo Argentyńczycy upodobali go sobie jako coś, z czym identyfikują się jako naród. Zwyczajowo późnym wieczorem, po pracy, można spotkać spontanicznie powstałe pary, które z pasją tańczą w podwórkach dzielnicy San Telmo. Tańczy się tu przed restauracjami, przed oknami domów czy wewnątrz kawiarni (zachęcając gości do odwiedzin).



Data Publikacji: 19.11.2019
autor artykulu zdjecie

Artykuł autorstwa: Redakcja Rainbow

Eksperci z branży turystycznej – piloci wycieczek, animatorzy, rezydenci i przewodnicy i wielu innych specjalistów, którzy dzielą się swoimi doświadczeniami i wiedzą zdobytą podczas niezliczonych podróży. W tekstach łączą praktyczne wskazówki z fascynującymi historiami i ciekawostkami z różnych zakątków świata. Ich opowieści to nie tylko przewodniki po popularnych kierunkach, ale przede wszystkim autentyczne relacje osób, które na co dzień pracują z turystami i poznają opisywane miejsca od podszewki.

Zobacz inne o:

Podobne artykuły

krajobraz kierunku
Posągi Moai na Wyspie Wielkanocnej. Jakie tajemnice skrywają te kamienne twarze?Na samym krańcu świata, pośród bezkresu błękitu południowego Pacyfiku, leży miejsce owiane tajemnicą – Wyspa Wielkanocna. Choć to zaledwie skrawek lądu zagubiony na oceanie, od stuleci przyciąga uwagę podróżników, badaczy i marzycieli. Wszystko za sprawą monumentalnych posągów Moai, które milcząco strzegą wyspy, jakby skrywały zagadki, których nie zdołały rozwikłać całe pokolenia naukowców. Kto je stworzył? Jak zostały przetransportowane? I co tak naprawdę doprowadziło do upadku cywilizacji, która je wzniosła? Wyspa Wielkanocna to nie tylko rajska sceneria – to otwarta księga pradawnej historii, pełna niedopowiedzeń, hipotez i sekretów, które wciąż czekają na odkrycie. Pierwsi europejscy odkrywcy natrafili na posągi przypadkowo, nie zadając sobie trudu, by dokładnie zbadać ich znaczenie czy wysłuchać mieszkańców wyspy. Przez dziesięciolecia archeolodzy tworzyli teorie o „zaginionej cywilizacji” i dramatycznej katastrofie ekologicznej, często pomijając głos samych Rapa Nui – rdzennych mieszkańców wyspy, którzy nigdy nie zaginęli i wciąż tam mieszkają. Ta historia pokazuje, że tajemnice Wyspy Wielkanocnej to nie tylko zagadki kamienia i czasu, ale też pytania o to, kto ma prawo opowiadać o przeszłości. Spróbujmy więc przybliżyć się do prawdy o kamiennych strażnikach, którzy od wieków patrzą w dal oceanu.
krajobraz kierunku
Evia – atrakcje. Co warto zobaczyć? Zabytki, natura, plażeChoć dziś kusi spokojem, według dawnych wierzeń zrodziła się z boskiego gniewu. Tu niezwykłość splata się z codziennością, natura i historia przemawiają jednym głosem, a każdy zakątek tchnie autentycznością. To azyl dla tych, którzy pragną uciec od turystycznego zgiełku, zanurzyć się w rytmie prostego życia i doświadczyć niezwykłej różnorodności – kulturowej, historycznej oraz krajobrazowej. Wolna od tłumów, bez filtrów, prawdziwa – Evia – Grecja w najczystszej postaci.
krajobraz kierunku
Plac Niebiańskiego Spokoju (Plac Tian'anmen) - jeden z największych publicznych placów na świeciePlac Tian'anmen – Plac Niebiańskiego Spokoju – to jeden z największych publicznych placów na świecie i jedno z najważniejszych miejsc w Chinach. Choć jego nazwa mówi o spokoju, historia tego miejsca była burzliwa i pełna dramatycznych wydarzeń. Na 44 hektarach mieszczą się wieki chińskiej historii, imponująca architektura i tętniące życiem centrum Pekinu. To tutaj Mao Zedong proklamował powstanie Chińskiej Republiki Ludowej, tu odbywają się najważniejsze ceremonie państwowe, a każdego poranka można zobaczyć mieszkańców Pekinu ćwiczących tai-chi w cieniu monumentalnych budowli. Plac Tian'anmen to klucz do zrozumienia chińskiej kultury, tradycji i współczesności. W tym artykule poznasz jego burzliwą historię, odkryjesz sekrety architektonicznych cudów i dowiesz się, dlaczego to miejsce wciąż pozostaje bijącym sercem Chin.
krajobraz kierunku
Malezja – atrakcje turystyczne. Co zobaczyć w Malezji?Malezja często bywa określana jako gospodarczy tygrys Azji Południowo-Wschodniej. I jak każdy tygrys – jest nieprzewidywalna. Jednego dnia można nurkować wśród koralowców na wyspie Tioman, drugiego wspinać się po 272 schodach do hinduskich jaskiń Batu, a trzeciego popijać herbatę na plantacjach Cameron Highlands. Ten kraj nie pozwala się nudzić. Strzeliste wieżowce, szerokie arterie i zaawansowana technologia Kuala Lumpur to tylko jedna z jego twarzy. Atrakcje tego kraju sprostają oczekiwaniom wszystkich podróżników – zarówno miłośników przyrody, jak i amatorów zwiedzania zabytkowych przestrzeni miast. Malezja oferuje rajskie, piaszczyste plaże, błękitną wodę, urzekającą przyrodę, wodospady – ale też ślady licznych grup etnicznych i wyznaniowych, pozostałości epoki kolonialnej czy wreszcie bogate życie nocne. Co zobaczyć w Malezji? Najlepiej wszystko. Poniżej przedstawiamy listę propozycji, których nie można ominąć.