Tropem Indian i dzikiej natury - wybrane parki w USA

Wydaje się Wam, że widzieliście kiedyś prawdziwą dziką naturę? Jeśli do tej pory nie mieliście okazji postawić stopy w amerykańskim parku narodowym, to macie rację: tylko Wam się wydaje. Kilometry bezdroży, pozbawionych żywego ducha i przejmująca cisza – to wszystko znajdziesz w parkach, kanionach i rezerwatach Stanów Zjednoczonych. Nigdzie indziej na świecie nie doświadczycie takich widoków i takiej bliskości z przyrodą, niemal nie zmienioną przez ingerencję człowieka. Jeżeli lubicie podróżować poza sezonem i uciec z kraju przed jesienną chandrą, zajrzyjcie do Wielkiego Kanionu Kolorado, przemierzajcie wzdłuż i wszerz rezerwat Indian Navajo albo wybierzcie się podziwiać lodowce. We wrześniu i październiku, gdy lasy porastające te tereny zmieniają odcienie na żółty i czerwony, możecie rozkochać się do szaleństwa w cudach natury 😊

Wielki Kanion Kolorado

Na tę atrakcję czekałam od kilku lat i wreszcie nadszedł mój wielki dzień – wakacje w parkach krajobrazowych USA! Niewiele osób wie, że w okolicy Wielkiego Kanionu Kolorado funkcjonuje darmowa komunikacja miejska dla turystów, która pozwala dostać się na poszczególne punkty widokowe i z której można bez ograniczeń korzystać. W każdym ze wspomnianych punktów znajdziecie nie tylko parking, ale też kosze na śmieci, z zabezpieczeniem przeciwko niedźwiedziom. Na tablicach informacyjnych, przy których zatrzymują się busy, czeka na Was rozpiska, jaki jest orientacyjny czas trasy na poszczególnych jej odcinkach. Co ciekawe, w formie obrazkowej przedstawiono, ile wody i prowiantu warto wziąć ze sobą. Co ostrożniejszych przestrzegam, że przy samych punktach nie żadnych barierek, dlatego podchodzenie do krawędzi jest trochę karkołomnym doświadczeniem, które pozwala podnieść ciśnienie skuteczniej niż espresso! Dla wyjątkowo odważnych jest coś ekstra – balkon ze szklaną podłogą (1000 metrów nad ziemią). Ta dodatkowa atrakcja kosztuje około 30 dolarów. Nie ma tu jednak możliwości filmowania ani robienia zdjęć i – o dziwo – wchodzenia w czapce i okularach. Wszystkie akcesoria musicie zostawić przed balkonem. Pomimo jednak wszelkich ograniczeń – wizyta w Wielkim Kanionie to wiatr we włosach i poczucie całkowitej, nieskrępowanej wolności. Jak na introwertyczkę przystało, dobrze się czuję na otwartej przestrzeni, która kreuje dla mnie wyjątkowo przyjazne warunki do odpoczynku. Stojąc na samej górze ma się wrażenie, jakby to chmury schodziły w dół kanionu. Przy odrobinie szczęścia można też zaobserwować, jak deszcz spada wprost z chmury między przełęczami.







Kanion Antylopy (lista UNESCO)

Podziwianie wspaniałych okazów natury nie jest w USA wyjątkowo drogie. Sam wstęp do Kanionu Antylopy kosztuje około 8 dolarów. Żeby dostać się do parku, należy jednak wykupić też regularną wycieczkę – nie można go zwiedzać samodzielnie. Ewentualne niedogodności, jak choćby przeciskanie się przez zwarty tłum, rekompensują zapierające dech w piersiach widoki, gdy już znajdziecie się wewnątrz kanionu. W porównaniu z otwartą przestrzenią Wielkiego Kanionu Kolorado, tu jest wąsko – człowiek ma wrażenie, że spaceruje jaskinią pozbawioną dachu. Wpadające do środka światło wydobywa piękne barwy, które aż się proszą o fotografię. Zwiedzanie na pewno byłoby bardziej komfortowe, gdyby grupy turystów, wpuszczane do środka w jednym czasie były mniej liczne. Cóż, skoro na razie nie jest to możliwe – pozostaje zatopić się w tym cudzie natury i skupić tylko na syceniu oczu grą świateł i kolorów!





Rezerwat Indian Navajo

Budzi mnie pustynia, a w zasadzie alarm w telefonie, który przypomina, że najlepszy czas na zwiedzanie właśnie się zaczyna. Opuszczam więc bez żalu ciepłą pościel i ruszam na wyprawę życia. Dziś zwiedzam Rezerwat Indian Navajo. Najbardziej interesuje mnie Monument Valley, czyli Dolina Skał (tłumaczona też jako Białe smugi wewnątrz skały), która swoją piękną, czerwoną barwę zawdzięcza dużej zawartości tlenku żelaza i dwóm rodzajom piaskowca. Wjazd kosztuje w okolicach 20 dolarów. Na teren parku można wjechać konno (!) lub autem. Podróżuję w grupie, więc najwygodniej mi wybrać to drugie. Zaraz za bramą wjazdową, można zobaczyć wielką Pieczęć Narodu Navajo.





Park Narodowy Arches

Park Narodowy Łuków Skalnych Arches, które stały się symbolem stanu Utah, nie bez powodu znalazł się na mojej turystycznej mapie po USA. To miejsce jest celem licznych wędrówek zdesperowanych turystów, którzy – nie zważając na długie godziny marszu w słońcu – ruszają w górę, aby dojść do kamiennego łuku.



• Park Narodowy Arches to 300 km kwadratowych pustyni. Na tym obszarze natura stworzyła ponad 2000 łuków skalnych.

• Łuki skalne to efekt procesu rozciągniętego w czasie. Już od 150 milionów lat działają w tym miejscu siły przyrody, które w wyniku erozji i innych procesów geologicznych tworzą te zachwycające formacje. Co ciekawe, jeśli przyjrzycie się niektórym łukom, dojrzycie na nich tajemnicze znaki – to ślady bytowania Indian Anasazi, po których w zasadzie zostało już tylko to. Z miejsca przygotowanego pod parking trzeba przejść jeszcze sporą odległość, dlatego koniecznie zadbajcie o wygodne buty (co delikatniejsi powinni mieć ze sobą plastry do nóg) oraz zapasy wody.

• Na terenie Rezerwatu Indian Navajo nakręcono sceny do ponad 100 filmów. Modę na Monument Valley zapoczątkował reżyser John Ford, który namiętnie kręcił tu swoje westerny. Niezwykłe formacje skalne były scenerią m.in. Dyliżansu, Rio Grande, 2001: Odysei kosmicznej, Powrotu do przyszłości III czy Transformersów.

• Wielkie słone jezioro, od którego nazwę wzięło Salt Lake City, zawdzięcza imię – nomen omen – naturalnemu zasoleniu, którego stężenie jest tak duże, że nie są w stanie żyć w nim ryby, jedynie kilka rodzajów alg i jeden typ skorupiaka.



Salt Lake City – stolica stanu Utah

Przebywając na terenie stanu Utah, nie mogłam pominąć miasta Salt Lake. Choć sama metropolia jest bardzo interesująca, to – będąc już w klimacie przyrody i wielkich przestrzeni – zaczęliśmy od zwiedzania malowniczej okolicy. Big Cottonwood Canyon, choć nie wyglądał westernowo (jak kaniony, widziane przez nas wcześniej), prezentował się zjawiskowo - górzysty teren, pokryty drzewami liściastymi wczesną jesienią, kiedy całość zdaje się skąpana w żółcieniach i czerwieni, to rzadka okazja choćby do zrobienia pięknych zdjęć. Dla mnie ważnym punktem do odhaczenia był Park Stanowy Antelope Island, znajdujący się na wyspie, na słynnym słonym jeziorze – Great Salt Lake. O ile samo jezioro wygląda po prostu ładnie na tle gór, to wyspa jest schronieniem dla bardziej unikatowych stworzeń – bizonów, które przechadzają się tu i ówdzie, w odległości pozwalającej na dość swobodną obserwację tych zachwycających zwierząt. Bliżej miejskiej zabudowy można, tak jak my, wybrać się najpierw do Muzeum Historii Naturalnej, żeby obejrzeć kości dinozaurów, a następnie na szlak widokowy, nazywany The Living Room Trail. Zagadkowa nazwa Salonowy Szlak, jak się okazuje, wzięła się od płaskich fragmentów skał, które układają się tu niczym meble, dając obserwującym miejsce do wygodnego podziwiania panoramy.



Po tak meczącym zwiedzaniu warto coś zjeść. Jest to jeden z niewielu przypadków, kiedy mogę polecić sieciówkę, która istnieje niemal w każdym miejscu na świecie. Nie bez powodu – to tu znajduje się pierwszy lokal KFC. Co prawda jakość serwowanych tu posiłków nie wykracza poza znany wszystkim standard, ale przynajmniej można tu obejrzeć pamiątki po założycielach tej franczyzy.





Jeśli szukacie kultowej miejscówki, która daje gwarancję dobrego jedzenia, z całego serca polecam słynną Red Iguanę. Pod jedną z jej siedzib przycupnęła nawet dorodna rzeźba tego stworzenia! Kuchnia jest w stylu meksykańskim – koniecznie spróbujcie wspaniałych dipów i prawdziwego guacamole. Do tego miejsca przyciągnęła mnie niezwykła, niebieska fasada. Lokal jest niewielki, ale przytulny. Znajdziecie tu głównie przekąski na słodko, idealne do kawy, takie jak croissanty, pączki, drożdżówki i inne. Pyszności! 😊

Yellowstone

Najlepszą metodą na zwiedzanie parku Yellowstone jest wypożyczenie samochodu, więc nie łamałam sobie głowy nad innymi alternatywami. Trasa okalająca park narodowy ma kształt „8”, a jej łączna długość wynosi aż 230 kilometrów. Zatrzymaliśmy się na oglądanie gorących źródeł (gejzerów) – z tętniącej życiem ziemi wytryskuje woda, tworząc ciekawe zjawisko, które pozwala poczuć prawdziwą siłę Natury. Potem pojechaliśmy dalej, a po drodze mijaliśmy bizony, leniwie przemierzające nieposkromioną przestrzeń. A jeśli brakuje Wam totalnej bliskości z naturą, wybierzcie się nad jeden z tutejszych wodospadów.







Krystalicznie czyste wody jeziora Flathead

Jednym z ważniejszych punktów na mapie naszej podróży było też Flathead – największe jezioro słodkowodne w zachodniej części USA. Chcieliśmy się przekonać, czy naprawdę wypływając łódką na jego środek da się dojrzeć, co znajduje się na dnie. I rzeczywiście – wychylając się lekko z łódki mogliśmy zobaczyć nawet poszczególne ryby. Żyje tu ich całe mnóstwo – między innymi okonie żółte, jesiotry i sieje. Jeśli chodzi o rekreację, wiele osób pływa tu na nartach wodnych. Nam jednak zabrakło czasu na takie rozrywki. Kto wie, może następnym razem 😉



Park Narodowy Glacier. Spieszcie się kochać lodowce – tak szybko topnieją

Nazwa miejsca wzięła się nie bez powodu. Park Narodowy Glacier, określany też jako Park Narodowy Lodowców, to wyjątkowy obszar, na którym naturalnie występują – nomen omen – lodowce. Dawniej było tu ich aż 150. Dziś jest raptem 27. Ich topnienie to skutek nasilającego się efektu cieplarnianego i wzrostu temperatur na Ziemi. Naukowcy szacują, że za 11 lat, w 2030 roku, na terenie parku może nie pozostać już ani jeden. Dlatego spieszcie się, bo taka okazja może się już nigdy więcej nie przytrafić. Unikalna przestrzeń, wraz z rosnącymi nieopodal lasami iglastymi, jest domem dla 67 gatunków ssaków i 260 gatunków ptaków. Żyje tu niedźwiedź grizzly, kozły śnieżne, liczne gady, płazy i ryby. Niech o różnorodności flory przekona Was fakt, że występują tu aż 1132 gatunki roślin. Nieźle, co?





Wybierając się do Parku Narodowego Lodowców weźcie też pod uwagę, że parking na początku szlaku nie ma zbyt pokaźnych rozmiarów, a chętnych na oglądanie unikalnych formacji jest więcej niż przestrzeni na auta. Jeśli nie znajdziecie miejsca na początku trasy, rozglądajcie się po okolicy – na pewno coś się znajdzie. Pamiętajcie, żeby dobrze przygotować się do wędrówki. Jeżeli wybierzecie Highline Trail, tak jak my, będziecie mieli do pokonania 12 kilometrów. Nie jest to mało, zwłaszcza dla kogoś, kto na co dzień nie chodzi zbyt wiele. Weźcie ze sobą buty trekkingowe, lekką kurtkę typu softshell, ciepłe spodnie i wodę do picia. Przed Wami fascynująca wyprawa. Teren może wydać się znajomy fanom kina – w okolicznych lasach kręcono Zjawę – z Leonardo di Caprio w roli głównej, za którą zresztą dostał nagrodę Oscara!😉
Data Publikacji: 20.11.2019
autor artykulu zdjecie

Artykuł autorstwa: Redakcja Rainbow

Eksperci z branży turystycznej – piloci wycieczek, animatorzy, rezydenci i przewodnicy i wielu innych specjalistów, którzy dzielą się swoimi doświadczeniami i wiedzą zdobytą podczas niezliczonych podróży. W tekstach łączą praktyczne wskazówki z fascynującymi historiami i ciekawostkami z różnych zakątków świata. Ich opowieści to nie tylko przewodniki po popularnych kierunkach, ale przede wszystkim autentyczne relacje osób, które na co dzień pracują z turystami i poznają opisywane miejsca od podszewki.

Zobacz inne o:

Podobne artykuły

krajobraz kierunku
Góra Roraima – legendarny szczyt Wenezueli z Zaginionego ŚwiataWystarczy jeden rzut oka na jej zdjęcia, aby zrozumieć, dlaczego góra Roraima owiana jest nutką tajemnicy i licznych legend. Płasko zwieńczony masyw wznoszący się na granicy Wenezueli, Gujany i Brazylii od wieków budzi podziw i fascynację zarówno naukowców, jak i podróżników. Pionowe, kilkusetmetrowe ściany odcinają górę od otaczającej ją dżungli, a na tle chmur sprawia wrażenie, jakby unosiła się w powietrzu niczym fruwająca forteca rodem z filmu sci-fi. Wierzchołek Roraimy zajmuje rozległy płaskowyż, który często tonie we mgle i deszczu, tworząc surrealistyczny, niemal pozaziemski krajobraz. Panuje tu unikatowy mikroklimat, a deszcze padają niemal codziennie, tworząc spływające ze szczytu wodospady. W efekcie powstał ekosystem odmienny od wszystkiego, co można spotkać w tropikalnej dżungli poniżej – z setkami gatunków endemicznych roślin i zwierząt. Mówi się, że to właśnie ta niezwykła sceneria zainspirowała Arthura Conana Doyle’a do napisania powieści „Zaginiony Świat”, w której odkrywcy trafiają na odizolowany płaskowyż zamieszkany przez prehistoryczne stworzenia. Do dziś Roraima uchodzi za jedno z miejsc, gdzie natura zachowała swój pierwotny, dziewiczy charakter – a jej niedostępność tylko potęguje legendę o „górze bogów”.
krajobraz kierunku
Półwysep Jukatan – co zobaczyć? Najważniejsze atrakcje turystycznePółwysep Jukatan to jedno z najbardziej fascynujących miejsc w Meksyku – region, gdzie pod ziemią kryje się labirynt podziemnych rzek długości setek kilometrów, a na powierzchni wznoszą się monumentalne piramidy cywilizacji Majów. Krystalicznie czyste wody Morza Karaibskiego skrywają drugą co do wielkości rafę koralową świata, a w dżungli jaguary polują w cieniu opuszczonych przed tysiącem lat świątyń. Na Półwyspie Jukatan możemy stanąć przed Piramidą Kukulkana w Chichén Itzá – jednym z siedmiu nowych cudów świata, zanurzyć się w świętych cenotach, gdzie Majowie składali ofiary bogom, spacerować po kolonialnych uliczkach Valladolid pomalowanych na wszystkie odcienie żółci i odpoczywać na białych plażach Tulum, gdzie ruiny majańskiego miasta górują nad turkusowym morzem. Zarówno miłośnicy archeologii, jak i poszukiwacze rajskich krajobrazów znajdą tu coś dla siebie – a często jedno i drugie w tym samym miejscu.
krajobraz kierunku
Fuerteventura – atrakcje. Co warto zobaczyć na wyspie wiecznego lata?Fuerteventura to wyspa, która zaskakuje na każdym kroku. Na pierwszy rzut oka to raj głównie dla miłośników słońca i surfingu, który kusi niekończącymi się plażami, złotym piaskiem i turkusowym oceanem. Ale Fuerta kryje w sobie znacznie więcej sekretów. Wśród kamienistych pól i palmowych gajów można znaleźć farmy, młyny i wioski, w których czas zatrzymał się dawno temu, a mieszkańcy z dumą kultywują tradycje Majoreros. To kraina, gdzie mieszka więcej kóz niż ludzi, a właśnie dzięki nim powstaje słynny ser Queso Majorero – gastronomiczna wizytówka Kanarów. Jej miasteczka wciąż tchną autentycznym kanaryjskim spokojem – od bielonych uliczek Betancurii, przez artystyczne Puerto del Rosario, po rybackie El Cotillo pachnące świeżymi owocami morza. W sercu południa wyspy czeka Oasis Wildlife Fuerteventura – zielona oaza pełna egzotycznych zwierząt i roślin. Tuż obok wybrzeża Fuerty – wulkaniczna i bezludna Isla de Lobos, uwielbiana przez piechurów.
krajobraz kierunku
Madagaskar – co zobaczyć? Atrakcje dla miłośników natury i historiiPrawie każdy kojarzy kultową animację z Madagaskarem w roli głównej, jednak niewiele osób zdaje sobie sprawę, że prawdziwy charakter tego miejsca wykracza znacząco poza filmowe kadry. Wyspa jest jak pudełko czekoladek – po jego otwarciu czuć słodki aromat wanilii, a każda pralina to zapowiedź nowej przygody o wyjątkowym smaku. Tu baobaby rosną „do góry nogami”, lemury śpiewają jak wieloryby, a kameleony zmieniają barwy niczym żywe dzieła sztuki. To miejsce, gdzie ewolucja poszła własną drogą i stworzyła świat niepodobny do niczego innego na Ziemi. Gotowy poznać najważniejsze atrakcje Madagaskaru? Od królewskich pałaców Antananarywy, przez parki narodowe pełne lemurów i kameleonów, aż po turkusowe wody archipelagu Nosy Be – w tym artykule znajdziesz wszystko, co musisz zobaczyć na wyspie, gdzie natura pisze własne reguły. PS Wszyscy, którzy chcą odwiedzić Madagaskar, powinni wiedzieć, że na miejscu ich zegarki zaczną odmierzać czas w rytmie mora, mora – malgaskiej filozofii życia bez pośpiechu, gdzie liczy się chwila, nie minuta.