5.3/6 (1854 opinie)
4.0/6
Po pierwsze sama nazwa wycieczki 'cesarskie miasta' nie jest adekwatna do zaprezentowanych miast w Maroku, nigdy w Maroku nie było cesarzy a i wątpliwym jest aby psychopata Kaligula, którego Incinatus kopnął w głowę zdązył być w swym krótkim życiu w swej afrykańskiej prowincji Mauretania Tingitania, w Volubilis. Myślę że lepszym odbiorem wśród nieznających historii turystów byłaby nazwa 'Sułtańskie miasta" i w swej wyobraźni porównywali by sułtanów Maroka z Solimanem Wspaniałym. No ale tour operator nazywa jak chce swoje wycieczki. A co do samej tej "cesarskiej' wycieczki w Maroku to dzień pierwszy po wylądowaniu był dniem straconym dla klientów Rainbow i na ocenę niedostateczną. Tylko przypadkiem odnaleźliśmy na lotnisku przedstawicielki biura, które nie miały widocznych oznaczeń, a po dowiezieniu do hotelu zostaliśmy pozostawieni sami sobie bez żadnych istotnych informacji, zresztą panienka-rezydentka mówiła cicho i cienkim głosem i seniorzy nie mogli usłyszeć o czym. Kilka godzin pozostawieni sami sobie czekaliśmy na zakwaterowanie, a potem wbrew temu co nam powiedziano, że w 10 minut, przeszło pół godziny szukaliśmy dojścia do oceanu., każdy sobie bez żadnych informatorów (folderów) czy mapek, planów miasta. Takich informatorów turystycznych nie było nigdzie przez cały czas podróży, a przecież Rainbow mogłoby zaopatrzyć się w lokalnych informacjach turystycznych w takie informatory, a ostatecznie przygotować kserokopie planów zwiedzanych miast (na sam koniec przed odlotem pojawiło się w Agadirze kilka kserokopii planu tego miasta na otarcie łez). To zostawienie samopas naszej grupy skutkowało tym że jeden z turystów, jak się okazało po przebytej chorobie i nie do końca jeszcze pełnosprawny, pan Jan, zgubił się a Agadirze i stracił orientację gdzie jest i co tam robi. Tylko dzięki przytomności miejscowej policji turystycznej, która się nim zainteresowała i odwiozła do hotelu, zdołał w nocy dołączyć do naszej grupy. Drugi punkt programu Marakesz, najstarsze i najważniejsze historycznie miasto nie tylko Maroka ale też całego Maghrebu i Afryki północno-zachodniej, otoczone murami i bramami. Niestety głównym punktem 'zwiedzania" oprócz starego pałacu był handel uliczny, kramy, bazar i souk oraz najważniejsza "atrakcja" wg pilotki-przewodnika, główny plac mediny, też handlowo-rozrywkowy. A przecież zamiast tracić kilku godzin na handlowe "atrakcje" tego miasta można było zaprowadzić turystów do ważnego muzeum historyczno-kulturowego, bo nie wieżę aby takiego w Marakeszu ani w żadnym innym mieście nie było! Tu moja ocena to 3+, a szkoda. Kolejne "cesarskie" miasto to Rabat z ufortyfikowaną Kazbą i królewskim, a nie cesarskim pałacem oraz mauzoleum Muhammada V i tu pozytywne zaskoczenie na ocenę 4+. Następne "cesarskie" miasto Fes (Fez) bardzo interesujące historycznie, architektonicznie i społecznie z jedną z najstarszych muzułmańskich uczelni ale czy najstarszym uniwersytetem, jak nam powiedziano, o to trzeba pytać w Bagdadzie, Damaszku i Kairze oraz Boloni. Oceniam Fes z jego położeniem, zabytkami i wieczorem w pałacowym lokalu na ocenę 4+. Dalej Volubilis które jako jedyne mogło być nazwane cesarskim miastem z łukiem Kaliguli z oceną - 4 ze względu na zaniedbanie wykopalisk i słaba infrastrukturę. Meknes stolica okrutnego sułtana Mulaja Ismaila z obecnej dynastii Alawitów, którego mauzoleum i meczet zwiedzaliśmy ogólnie na ocenę 3+, a to z powodu remontów i pobieżnego przejścia przez stare miasto. No i Casablanka, największe i nowoczesne miasto, w którym właściwie tylko zwiedzaliśmy nowy wielki i wspaniały meczet Hasana II, a poza tym właściwie nic, a można było chociaż w tym mieście "zaliczyć" jakieś ważne dla kultury, sztuki i historii Maroka muzeum (tu ocena na 3+), Pozostałe dwa historyczne i znane z niechlubnych dziejów handlu niewolników miasta Mazagan (El Jadida) i Mogador (As-Sawira), oba poznaliśmy na ocenę 5. dodatkowe uwagi: oprócz wspomnianej konieczności zaopatrywania turystów w materiały informacyjne 9plany, mapki, foldery) to większe zainteresowanie nimi po przylocie, przy zakwaterowania, a także na zakończenie i przy odlocie, bowiem w ostatnim dniu w Agadirze tez byliśmy zostawieni sami sobie i na lotnisko adwoził nas kierowca autobusu, a przy odlocie nikt się nami z Rainbow oficjalnie nie interesował. I jeszcze jedno, rozumiem że dla ułatwienia i wygody turystów pilotka grała rolę przewodnika po każdym "cesarskim" mieście i chwała jej za to, ale co robił ich przydzielany każdorazowo inny przewodnik, który idąc z tyłu grupy nie potrafił upilnować wszystkich, gdyż np. mój znajomy się zgubił i taksówką musiał szukać grupy?! A co do hoteli w których przyszło nam nocować na wyjeździe to w porywach można im dać średnio trzy, a nie cztery gwiazdki i istotne mankamenty jakie w każdym z nich były kwalifikują te hotele na ocenę najwyżej 3 ! To by było na tyle jeśli chodzi o odbytą podróż "cesarskimi miastami" (sic!) w Maroku, ktora okazała się w znacznym stopniu turystyką handlową, toteż mam nadzieję że następne wycieczki z Rainbow nie będą tak zaskakujące handlowo, chociaż już ta najbliższa na Kretę, w swych przedbiegach zaczęła się dla nas bulwersująco nagłą zmianą terminu (tak jak w zeszłym roku wyjazd do Anglii królewskiej kiedy zmieniono nam nie tylko termin ale też formę podróży!), bez liczenia się Rainbow z tym, że możemy mieć inne obowiązki, np. badania lekarskie i jako seniorom nie jest nam obojętne, tak jak młodym ktorzy jadą gdziekolwiek aby się bawić i spędzać czas na plaży (i dobrze) więc jest im obojętne gdzie jadą i zmiana terminu czy kierunku jazdy ich nie bulwersuje. My jako wieloletni klienci biura Rainbow jeździmy tam gdzie zaplanowaliśmy i gdzie jeszcze nie byliśmy, toteż trudno już wybrać nam zastępcze miejsce za odwołany dany i ważny dla nas wyjazd. Natomiast mówienie nam przez młodych urzędników ze biuro ma takie a nie inne prawa i że możemy w ogóle zrezygnować jeśli nowy termin nam nie odpowiada, jest co najmniej niepoważnym traktowaniem starszych osób, żeby nie powiedzieć więcej, którzy do tego są wieloletnimi klientami tego biura. Dziękuję
4.0/6
Niesamowity i ciekawy program , który w skrócie pokazał nam życie , tradycję i kulturę obecnej ludności . Duży kontrast krajobrazu , niebiańskie kolory i obłędne smaki to obraz rzeczywistości Marokańczyków . Ogromne wrażenie .
4.0/6
wycieczka ciekawa ale mankamentem są długie przejazdy koszt atrakcji typu kolacja fezka nie adekwatny programu pobyt w rabacie za bardzo skromny
4.0/6
Komenatrz w części szczegłowej