Zastanawiasz się, czy ta wycieczka to dobry wybór? Wpisz pytanie, a dostaniesz podsumowanie wszystkich opinii naszych gości.
1.5/6
Czy ta opinia była pomocna?
Długo marzyliśmy o Chinach. Ale pojechaliśmy tam przynajmniej 30 lat za późno. Naoglądaliśmy się wszyscy "Ostatniego cesarza" i dokumentów o terakotowej armii. Zapomnijcie. Tego już dawno nie ma. I nie będzie. Najlepszym elementem tej wycieczki była pilotka - Pani Małgorzata. Pani Małgosiu jeszcze raz SERDECZNIE DZIĘKUJEMY ZA SUPER PRACĘ. To Pani z ogromną wiedzą, zwłaszcza o współczesnych Chinach, dowiedzieliśmy się od niej mnóstwo ciekawych rzeczy, świetnie zorganizowana, rzeczowa, konkretna. Bardzo dobrze poprowadziła grupę, żadnych wpadek, problemów. Ale musiała robić to co jej biuro każe. Chiny i turystyka to nieporozumienie, a w wydaniu Rainbow nieporozumienie podwójne. To co warte obejrzenia to dosłownie kilka obiektów : 1. ewidentny nr 1 -WIELKI MUR. Z drogą duchów po drodze. Jest super, można po nim pochodzić a wokół przepiękna przyroda. I tylko to jedno miejsce spełniło nasze oczekiwania. Drugim był rezerwat pand w Chengdu - prześliczne zwierzaki, można patrzeć godzinami. 2 .ZAKAZANE MIASTO - ma ok 800 pałaców i różnych budynków, ale do żadnego nie można wejść. To tak jakby oglądać Wersal chodząc tylko wokół niego. Jest dodatkowo płatny pawilon zwany skarbcem z dziełami sztuki i innymi zabytkami -wejście ( 5 zł. słownie PIĘĆ zł) ale biuro nie uznało za stosowne nas tam zaprowadzić, Ani do muzeum 82 zegarów. Niestety później też nie było na to szans samodzielnie. A pomysł z czekaniem od 4.30 na lotnisku aż się rozwidni i potem zagonienie nas do Zakazanego Miasta - zmęczonych lotem, zmianą czasu i wilgotnym upałem był rewelacyjny - Nobel z turystyki. Niby wszystko było napisane w programie ale okazuje się że to nie ;"jakoś to będzie" tylko konkretne zmęczenie - ja osobiście w tym Zakazanym Mieście to byłam nieprzytomna, a naprawdę jestem odporna i b. dużo podróżuję. . Wystarczyłby szybki prysznic i przebranie się - wbrew pozorom to bardzo istotna różnica - wiem co mówię bo biegnę na zwiedzanie nawet po 48 godzinach podróży ale umyta i w czystym ubraniu - te małe drobne rzeczy a zupełnie inaczej się człowiek czuje. 3. PAŁAC LETNI - miejsce piękne ale do żadnego obiektu nie wejdziesz. 4. Hutongi w Pekinie - wystarczy 2 godziny. Są wyczyszczone i odnowione ale choć namiastkę dawnych Chin można poczuć przez chwilę. 5. PANDY w Chengdu (lub Wolong - podobno mniej ludzi) - są super. Na to wszystko wystarczy 5-6 dni przy dobrej organizacji. Tu mieliśmy sklep-tour a zwiedzanie to na ostatnim miejscu. Nie było skarbca w ZM ale był czas na sklep z perłami - zmarnowany poranek. Reszta tej trasy to strata czasu. Jechanie do XI-an po to żeby zobaczyć Terakotową Armię z galerii z wysokości Igo piętra to nonsens. Twarzy żołnierzy nie zobaczycie - z bliska są eskponowane tylko dwie postaci w gablotach. Opinia spotkanego tam amerykańskiego turysty była taka sama- nonsens. Reszta tej trasy to zero. Wszystkie przejazdy to oglądanie równin - owszem zielonych ale szał to nie jest - oraz głownie morza wieżowców na wszystkich trasach i wielkich miast. Bardzo chciałam mieć rejs po Jangcy ale to też było rozczarowujące. Wszędzie na zdjęciach widzimy trzy przełomy. A w realu to statek zaczyna w wielkim mieście wycieczkę, płynie w nocy a w dzień stoi że by wycieczki (płatne i wliczone) po jakichś pagórkach urządzać. Po czym w nocy znowu płynie - widać noc. Z trzech przełomów widzieliśmy dwa. Poinformowano nas że ten trzeci to już nie jest ani taki ładny ani taki ważny. Oczywiście, bo ważniejsza była jakaś wycieczka łodziami po dopływie Jangcy żeby kolejni mogli zarobić. Ręce opadają. Tama warta zobaczenia i pięć śluz, a jeśli chcecie rejs to tylko jednodniowy lub półdniowy OD TAMY w górę rzeki. W zupełności wystarczy. Organizacja trasy i przejazdy katastrofa. Czyli rozciąganie cienkiego , słabego programu na maksa. Przejazd z tamy do Szanghaju zajął nam dwa DWA dni - samolot leci 1.5 h i kosztuje 500 zł , szybki pociąg 6 godzin, 50 zł. Logiki wleczenia się autobusem i pociągiem , z noclegiem w Wuhan - nic tam kompletnie nie ma, i potem znowu cały dzień autokarem nigdy nie zrozumiem ani nie zaakceptuję. W programie jest to enigmatycznie opisane jako 'transfery". W praktyce umordowanie turysty do dna. Żeby jeszcze coś ciekawego można po drodze zobaczyć. Ale nic ciekawego nie było. Wracając z Warszawy do domu Polska wydała mi się piękna jak nigdy, Hoteli i jedzenia się nie czepiam. bo pokoje i łazienki były czyste, a jedzenie oferowane przez Rainbow nie gorsze od tego w restauracjach - byliśmy w kilku. Natomiast nigdzie nie czyszczą klimatyzacji, o mało się w Wuhan w nocy nie udusiłam( alergik pisze) ,w autobusach to samo - po trzech dniach wszyscy kaszleli i kichali. Jedzenie chińskie to kolejne rozczarowanie - niby świeże, lekkie ale monotonne i nijakie, i wszędzie podobne. Od tajskiego czy khmerskiego to lata świetlne do tyłu. Nie pamiętam ani jednej super potrawy, wszystko niezłe ale bez szału. Na pewno nigdy nie jedliście nieobranych krewetek usmażonych w cieście , " fantastyczne" doznanie. No i Szanghaj - kolejna pomyłka. Starego centrum już dawno nie ma i jedyne co w tam widzieliśmy to wieżowce. Plus bulwar nad rzeką i jedna świątynka między blokami. Po dwóch dniach jazdy to absurd. Nie polecam ani tej trasy ani tego biura. Niestety wszystkie biura w Polsce mają te same lub b. podobne trasy i nawet do tych samych sklepów turystów wloką. Sami wydedukujcie dlaczego tak jest. Ogólnie to w Chinach mierzcie tylko w 7 dni, z tym co podkreśliłam jako fajne. A w ogóle to lepiej te pieniądze na inny kierunek wydać. Lub pojechać samemu - wbrew pozorom nie jest to trudne tylko my tego nie mogliśmy załatwić tu w Polsce sami bez aplikacji chińskich. Ale można nawet w ciemno pojechać. Hoteli, pociągów mnóstwo. Chiny imponują tylko rozwojem gospodarczym i technologią, są lata do przodu. Pociągi 350 km/h i dwa poziom estakad w Szanghaju robią wrażenie. Ale reszta .......... To już Indie były ciekawsze chociaż brudne. Zatem przemyślcie dobrze decyzję o wyjeździe bo nie jest to tanie. Chyba z żadnego wyjazdu ( jeździmy tylko samodzielnie) nie wróciłam tak niezadowolona. A z Rainbow to już po Meksyku mieliśmy dość. To był drugi i zdecydowanie ostatni wyjazd.