Opinie o Chiny w dół Jangcy

5.5/6
(207 opinii)
Intensywność programu
5.3
Pilot
5.4
Program wycieczki
5.5
Transport
5.3
Wyżywienie
5.0
Zakwaterowanie
5.2
Zweryfikowane treści - Opinie pochodzą od Klientów, którzy odwiedzili dany hotel lub uczestniczyli w wycieczce objazdowej.
pani z lornetka
Dowiedz się, co sądzą inni
Nowość AI

Zastanawiasz się, czy ta wycieczka to dobry wybór? Wpisz pytanie, a dostaniesz podsumowanie wszystkich opinii naszych gości.

    3.5/6

    Czy ta opinia była pomocna?

    96

    Na piątkę ale z wielkim minusem

    Zdzislaw, Suwałki 05.11.2019 | Tagi: powyżej 65 lat, samemu

    Pilot powinien podróżować razem z grupą. W Pekinie na lotnisku przeżyłem stressssss. Po pierwsze wzór wypełnienia deklaracji NIE AKTUALNY. Problem - pisałem, rwałem i pisałem - współpasażerowie przeszli. Zostałem sam z rzeka Chińczyków. Jak zabłąkana owca dotarłem z rzeką - do hali walizek. Nie wiem na którym kręgu szukać - nikt nie powiedział. Włączyłem telefon i zadzwoniłem na nr pilota. Koszt 43,6 zł. On tłumaczy jak dla osoby obytej na lotniskach a ja jestem pierwszy raz. Po wielkich trudach znalazłem walizkę i jak owca wyszedłem ze stadem Chińczyków do jakiejś słabo oświetlonej hali. Prawdopodobnie wyszedł bym z tej hali ale zauważył mnie współpasażer z samolotu i zawrócił. Z grupą podróżnych stał pilot i Chińczyk z proporczykiem Rainbowa. Ja przeszedłem obok nich i nie widziałem - CHIŃCZYK Z NIECZYTELNYM W PÓŁMROKU HALI PROPORCZYKIEM. To zakrawa na kpiny!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!! Biuro podróży Rainbow kpi z klienta.

    3.5/6

    Czy ta opinia była pomocna?

    51

    Chiny w maju

    Ewa, WARSZAWA 03.06.2019 | Tagi: powyżej 65 lat, w parze

    Bardzo intensywna, męcząca wyprawa, ogromne odległości, bardzo dużo chodzenia. Więcej czasu zajmują przejazdy i dojścia niż samo zwiedzanie. Wszystkie miasta podobne, z ponad 20-piętrowymi budynkami, świetne drogi, w miastach rowery prawie całkowicie wyparte przez elektryczne skutery. Bardzo dużo zieleni. Szanghaj ma zupełnie inny charakter, bliższy Kantonowi i Hongkongowi niż Pekinowi i innym zwiedzanym miastom, szkoda, że w wielu miejscach rozkopany pod nowe wieżowce. W restauracjach, a nawet w recepcjach hotelowych nie można się porozumieć w żadnym języku zadając proste, standardowe pytania. Armia terakotowa w X'ian zdumiewa i pobudza do refleksji. Pandy w Chengdu słusznie przyciągają tłumy turystów. Najlepsza część wyprawy to 3-dniowy rejs luksusowym statkiem w dół Jangcy. Ogólnie ciekawy kraj, ale nieciekawi ludzie.

    3.5/6

    Czy ta opinia była pomocna?

    7

    Chińska przygoda, czyli jak zwiedzić pół Azji z uśmiechem i lekkim bólem głowy

    Dagmara S. 16.07.2025 | Tagi: 36-45 lat, z rodziną

    Czy jestem zadowolona z wyjazdu? Tak! Czy mogło być lepiej? Oj, mogło! Ale po kolei – zacznijmy od jasnej strony mocy, żeby nie wyjść na marudę. Chiny to fantastyczny, fascynujący kraj – inny, zaskakujący, pełen kontrastów między przeszłością a przyszłością. Trochę jakby ktoś wrzucił Zakazane Miasto do środka futurystycznego drapacza chmur. Zobaczyliśmy naprawdę sporo – momentami więcej niż oczy były w stanie przetworzyć. Deszcz trochę próbował popsuć nam szyki, ale dzięki naszej niezastąpionej pani pilot – Patrycji Czechowicz – wszystko udało się ogarnąć. Pani Patrycja była naszą ludzką mapą, tłumaczem, kalendarzem i chodzącym biurem informacji turystycznej w jednym. Profesjonalna, pomocna, cierpliwa jak buddyjski mnich (czasem się nie udało, ale to tylko potwierdza regułę) i do tego z klasą! Serio – rezydentka na medal. No ale... i tu wjeżdża Rainbow Express, czyli organizator wycieczki, z pełną prędkością – niestety z piskiem opon. Zacznijmy od szeptaczy – niby miały pomagać w słuchaniu, a bardziej przypominały magiczne amulety – działały tylko wtedy, kiedy nikt ich nie używał. Hotele? No cóż… najpierw myśleliśmy, że to chwilowy spadek formy. Potem, że żart. A potem się okazało, że to po prostu budżet Rainbow. Jeden fajny hotel – żebyśmy nie mieli za dobrze – a reszta? Brud, smród i obrzeża miasta. Jeśli marzyliście o wieczornym spacerze po centrum miasta, to tylko taksówką. A że dogadać się po angielsku w Chinach można co najwyżej z Google Translatorem (i to offline - używanie go nie gwarantuje sukcesu, zazwyczaj tłumaczy całkowicie niezrozumiałe rzeczy), to wyprawy zamieniały się w misje specjalne. Plan zwiedzania? Cóż… jakby to ująć: rozumiem, że w budżecie musi coś zostać, ale serio – oglądanie metra przez szybę autobusu? Mieliśmy zobaczyć, jak metro przejeżdża przez budynek (i to tylko ci siedzący po prawej). Zamiast zatrzymać się 5 minut na zrobienie zdjęć, jechaliśmy powoli i... patrzcie szybko, bo zaraz zniknie! A potem – bonus – godzina w ekskluzywnej galerii, w której nikt nic nie kupił, bo... wiadomo, ceny z kosmosu. A Chongqing to miasto wielu poziomów, które można nam było zaprezentować za darmo. Wuhan – przyjazd o 17:00 i... dzień zakończony. Taksówki? Jasne, jak ktoś chce, to sobie zorganizuje (miejscowa aplikacja do zamawiania przejazdów - DiDi czyli coś jak Polski Uber działa całkiem dobrze). A wystarczyło podrzucić nas do centrum i dać 2 godziny na „szwędanie się” – radość byłaby nieziemska, a koszt dla biura – żaden. Jedzenie... Aaa, chińska kuchnia – o niej mogłabym pisać poematy. Ale nie o tej, którą dostaliśmy. Tam, gdzie się dało, próbowaliśmy ulicznych cudów – na własną rękę. Bo to, co serwowane było w grupie, wyglądało, jakby Chiny miały 15 potraw na krzyż i żadnej z nich nie chciały oddać zachodnim turystom. W Szanghaju trafiliśmy na dno kulinarnego piekła – dopiero masowy bunt brzuszków ostatniego dnia sprawił, że podano nam coś jadalnego. Sukces! Donald, czyli lokalny przewodnik – człowiek-zagadka. Potrafił zorganizować nam siedzenie na dworcu przez 40 minut, a potem 5 minut spaceru na targ i… 1,5 godziny na tym targu a potem znów powrót na ten sam dworzec. Czasu na plan zakupowy nie starczyło, można nas było wysłać tam na te dodatkowe 40 min. Zakupów w Chinach zrobić się łatwo nie da, ale posiedzieć – to zawsze zdążymy. Zakupy? Zapomnijcie. Czasu jak na lekarstwo, a jak już był, to w miejscach, gdzie ceny wołały o pomstę do nieba. A na koniec – finałowy cios – wyjazd na lotnisko 5 godzin przed odlotem. Bo jak już plan zrealizowany, to turystów trzeba ewakuować szybciej niż bagaż z karuzeli. Podsumowując: tak, jestem zadowolona – widziałam kawał Chin, poznałam fajnych ludzi, doświadczyłam czegoś nowego. Ale czy wybrałabym się drugi raz z tym organizatorem? Nie. Firma Rainbow niestety ewidentnie szuka oszczędności, gdzie się da – kosztem komfortu i satysfakcji. Szkoda, bo wystarczyłoby kilka drobnych zmian, by ta wycieczka była naprawdę świetna. Proponuję firmie Rainbow zatrudnić kogoś z wyobraźnią, kto dostrzeże, że największa różnica robi się nie tam, gdzie trzeba dużo wydać, ale tam, gdzie wystarczy odrobina pomyślunku. Bo inaczej – droga firmy Rainbow prowadzi nie w górę, a z górki.

    3.5/6

    Czy ta opinia była pomocna?

    33

    swietny program - kiepski przewodnik

    Krystyna, Warszawa 25.08.2019 | Tagi: 56-65 lat, samemu

    Program intensywny, bardzo interesujacy, niestety dlugie przejazdy - no ale w Chinach tego problemu nie mozna ominac, grupa mala 20 osob fajna, ale niestety trafil nam sie kiepski nieodpowiedzialny przewodnik Karol z Poznania, zla organizacja servisu bagazu - ciagnelismy walizki przez 2-3 km do pociagow po schodach prawie biegiem, obaj przewodnicy szli przodem, grupa rosciagnieta, wiec czesto zatrzymywali sie i przeliczali po 3 razy, Karol prowadzil nas na indywidualne zwiedzanie i pytal - ile czasu chcecie? 1,2,3 godziny? - wydaje mi sie ze przewodnik wie gdzie i po co prowadzi ludzi i ile czasu potrzebuja na zobaczenie idac srednio szybkim krokiem, zdarzaly sie tez rozne nieprzyjemne sytuacje - Karol zle traktowal przewodnikow lokalnych co bylo zenujace, ja ryzykowalam polamanie nog- wysiadalam ostatnia (ktos zawsze jest ostatni) tylnymi drzwiami, ktore kierowca zamykal i odjezdzal - zaczelam krzyczec z przerazenia i na szczescie sie zatrzymal - z mojego doswiadczenia wynika, ze ostatni z autobusu wysiada przewodnik i daje ok kierowcy. Owszem nasz przewodnik posiadal wiadomosci i przekazywal w sposob logiczny, prosty i ? dowcipny - zmieniajac koncowki wyrazow, zbyt wiele bylo jednak wlasnego swiatopogladu, wolalabym fakty a swiatopoglad sama sobie wyrobie. rozumiem ze Chiny nie sa latwym miejscem do prowadzenia grupy, ale bylam 2 lata temu w Chinach i wszystko poszlo sprawnie, wygodnie i bezpiecznie. Hotele mielismy raczej dobre, pokoje duze, posciel czysta, co do reszty roznie bywalo ale do zaakceptowania, z jedzeniem tez roznie - sama chinszczyzna - ale wiekszych sensacji nie bylo. Najwiekszym niewypalem byly pandy zmeczone goracem wolaly obejmowac klimatyzatory niz pokazujac sie ludziom, wiec chinczycy w tlumie w gorac chodzili z komorkami i ogladali filmiki z bawiacymi sie szczesliwymi pandami, my takiego pomyslu nie mielismy wiec w 3 godz udalo sie zobaczyc 3 pandy. Nie nastawiajcie sie na tej wycieczce na zakupy, bo nie ma na to czasu, kolderki owszem kupilismy w fabryce i jakis wachlarz w przelocie, perly tez w fabryce obejrzelismy, rejs po Jangcy bardzo ciekawy, piekne wyplyniecie, statek troche kiepski. Dla mnie wielkie wrazenia bo zobaczylam Chiny zmienione po 2 latach - piekna wysoka mlodziez, zadbana, modnie ubrana w over size :-) widac poprawe jakosci zycia

    3.0/6

    Czy ta opinia była pomocna?

    70

    16-dniowa tułaczka po Chinach

    Andrzej 06.09.2016 | Tagi: 36-45 lat, w parze

    Wycieczka bardzo intensywna przypominająca "szkołę przetrwania",po której przyjedziecie umordowani jak górnicy po pracy w kopalni węgla.Przed kupnem tej wycieczkę dobrze radzę przeliczyć swoje siły na zamiary,bo po kilku dniach tej wycieczki padniecie jak muchy.Odradzam kupno tej wycieczki osobom które nigdy nie były na półmiesięcznej wycieczce objazdowej oraz osobom wiekowym.Po odbiorze bagażu z lotniska trudno jest znaleźć kogoś z obsługi Rainbow.Minusem wycieczki są niektóre dni,w których jedzie się 7 godzin w jedną stronę autokarem tylko po to,aby zobaczyć niewielką drobnostkę,np rzeźbę Buddy w skale lub muzeum tarakotowej armii,w którym nie ma nic ciekawego.We wszystkich ubikacjach publicznych i w restauracjach w których będzicie jeść posiłki załatwiacie swoje potrzeby "do dziury" i nigdzie nie ma papieru toaletowego (oprócz Szanghaju,statku i hoteli w których będziecie spać).Wyżywienie bardzo kiepskiej (oprócz statku).Jedynym atutem wycieczki jest wspaniały 3-dniowy rejs luksusowym statkiem poprzez trzy przełomy rzeki Jangcy.

    3.0/6

    Czy ta opinia była pomocna?

    56

    Chiny w dół Jangcy 18.09-3.10.2018

    Elżbieta, WARSZAWA 23.10.2018 | Termin pobytu: wrzesień 2018 | Tagi: powyżej 65 lat, samemu

    Zwiedzanie głównie dużych miast. Fajne trzy przejazdy szybkimi pociagami. Ciekawy energetyczny pilot, ale za mało komunikatywny (odpowiadał na niektóre wybrane pytania). Wspaniały Mur Chiński, ciekawa armia terakotowa, sympatyczny ośrodek hodowli pandy. Smaczne jedzenie. Niestety zawiodłam sie trochę na trzydniowym rejsie statkiem po Jangcy: monotonne widoki zalesionych gór, brudna woda, czasami cuchnąca. Bezsensowne dwa 1,5 godzinne pobyty w dużych centrach handlowych z luksusowymi sklepami (jeden w ulewnym deszczu). Prawie wszystkie, liczne pagody, bramy i budynki zakazanego miasta w tym samym stylu, chociaż bardzo ciekawe - pozostał mi obraz budynku z podwiniętym dachem, złotymi buddami i intensywnie zdobiony. Może czymś nieco innym był Pałac Letni. Jetem pod wrażeniem "windy" opuszczajacej statek na zaporze. Kiepskie, cuchnące hotele i niewygodne, zdewastowane autokary.

    1.5/6

    Czy ta opinia była pomocna?

    1

    Chiński koszmarek

    Joanna 09.09.2025 | Tagi: 56-65 lat, w parze

    Długo marzyliśmy o Chinach. Ale pojechaliśmy tam przynajmniej 30 lat za późno. Naoglądaliśmy się wszyscy "Ostatniego cesarza" i dokumentów o terakotowej armii. Zapomnijcie. Tego już dawno nie ma. I nie będzie. Najlepszym elementem tej wycieczki była pilotka - Pani Małgorzata. Pani Małgosiu jeszcze raz SERDECZNIE DZIĘKUJEMY ZA SUPER PRACĘ. To Pani z ogromną wiedzą, zwłaszcza o współczesnych Chinach, dowiedzieliśmy się od niej mnóstwo ciekawych rzeczy, świetnie zorganizowana, rzeczowa, konkretna. Bardzo dobrze poprowadziła grupę, żadnych wpadek, problemów. Ale musiała robić to co jej biuro każe. Chiny i turystyka to nieporozumienie, a w wydaniu Rainbow nieporozumienie podwójne. To co warte obejrzenia to dosłownie kilka obiektów : 1. ewidentny nr 1 -WIELKI MUR. Z drogą duchów po drodze. Jest super, można po nim pochodzić a wokół przepiękna przyroda. I tylko to jedno miejsce spełniło nasze oczekiwania. Drugim był rezerwat pand w Chengdu - prześliczne zwierzaki, można patrzeć godzinami. 2 .ZAKAZANE MIASTO - ma ok 800 pałaców i różnych budynków, ale do żadnego nie można wejść. To tak jakby oglądać Wersal chodząc tylko wokół niego. Jest dodatkowo płatny pawilon zwany skarbcem z dziełami sztuki i innymi zabytkami -wejście ( 5 zł. słownie PIĘĆ zł) ale biuro nie uznało za stosowne nas tam zaprowadzić, Ani do muzeum 82 zegarów. Niestety później też nie było na to szans samodzielnie. A pomysł z czekaniem od 4.30 na lotnisku aż się rozwidni i potem zagonienie nas do Zakazanego Miasta - zmęczonych lotem, zmianą czasu i wilgotnym upałem był rewelacyjny - Nobel z turystyki. Niby wszystko było napisane w programie ale okazuje się że to nie ;"jakoś to będzie" tylko konkretne zmęczenie - ja osobiście w tym Zakazanym Mieście to byłam nieprzytomna, a naprawdę jestem odporna i b. dużo podróżuję. . Wystarczyłby szybki prysznic i przebranie się - wbrew pozorom to bardzo istotna różnica - wiem co mówię bo biegnę na zwiedzanie nawet po 48 godzinach podróży ale umyta i w czystym ubraniu - te małe drobne rzeczy a zupełnie inaczej się człowiek czuje. 3. PAŁAC LETNI - miejsce piękne ale do żadnego obiektu nie wejdziesz. 4. Hutongi w Pekinie - wystarczy 2 godziny. Są wyczyszczone i odnowione ale choć namiastkę dawnych Chin można poczuć przez chwilę. 5. PANDY w Chengdu (lub Wolong - podobno mniej ludzi) - są super. Na to wszystko wystarczy 5-6 dni przy dobrej organizacji. Tu mieliśmy sklep-tour a zwiedzanie to na ostatnim miejscu. Nie było skarbca w ZM ale był czas na sklep z perłami - zmarnowany poranek. Reszta tej trasy to strata czasu. Jechanie do XI-an po to żeby zobaczyć Terakotową Armię z galerii z wysokości Igo piętra to nonsens. Twarzy żołnierzy nie zobaczycie - z bliska są eskponowane tylko dwie postaci w gablotach. Opinia spotkanego tam amerykańskiego turysty była taka sama- nonsens. Reszta tej trasy to zero. Wszystkie przejazdy to oglądanie równin - owszem zielonych ale szał to nie jest - oraz głownie morza wieżowców na wszystkich trasach i wielkich miast. Bardzo chciałam mieć rejs po Jangcy ale to też było rozczarowujące. Wszędzie na zdjęciach widzimy trzy przełomy. A w realu to statek zaczyna w wielkim mieście wycieczkę, płynie w nocy a w dzień stoi że by wycieczki (płatne i wliczone) po jakichś pagórkach urządzać. Po czym w nocy znowu płynie - widać noc. Z trzech przełomów widzieliśmy dwa. Poinformowano nas że ten trzeci to już nie jest ani taki ładny ani taki ważny. Oczywiście, bo ważniejsza była jakaś wycieczka łodziami po dopływie Jangcy żeby kolejni mogli zarobić. Ręce opadają. Tama warta zobaczenia i pięć śluz, a jeśli chcecie rejs to tylko jednodniowy lub półdniowy OD TAMY w górę rzeki. W zupełności wystarczy. Organizacja trasy i przejazdy katastrofa. Czyli rozciąganie cienkiego , słabego programu na maksa. Przejazd z tamy do Szanghaju zajął nam dwa DWA dni - samolot leci 1.5 h i kosztuje 500 zł , szybki pociąg 6 godzin, 50 zł. Logiki wleczenia się autobusem i pociągiem , z noclegiem w Wuhan - nic tam kompletnie nie ma, i potem znowu cały dzień autokarem nigdy nie zrozumiem ani nie zaakceptuję. W programie jest to enigmatycznie opisane jako 'transfery". W praktyce umordowanie turysty do dna. Żeby jeszcze coś ciekawego można po drodze zobaczyć. Ale nic ciekawego nie było. Wracając z Warszawy do domu Polska wydała mi się piękna jak nigdy, Hoteli i jedzenia się nie czepiam. bo pokoje i łazienki były czyste, a jedzenie oferowane przez Rainbow nie gorsze od tego w restauracjach - byliśmy w kilku. Natomiast nigdzie nie czyszczą klimatyzacji, o mało się w Wuhan w nocy nie udusiłam( alergik pisze) ,w autobusach to samo - po trzech dniach wszyscy kaszleli i kichali. Jedzenie chińskie to kolejne rozczarowanie - niby świeże, lekkie ale monotonne i nijakie, i wszędzie podobne. Od tajskiego czy khmerskiego to lata świetlne do tyłu. Nie pamiętam ani jednej super potrawy, wszystko niezłe ale bez szału. Na pewno nigdy nie jedliście nieobranych krewetek usmażonych w cieście , " fantastyczne" doznanie. No i Szanghaj - kolejna pomyłka. Starego centrum już dawno nie ma i jedyne co w tam widzieliśmy to wieżowce. Plus bulwar nad rzeką i jedna świątynka między blokami. Po dwóch dniach jazdy to absurd. Nie polecam ani tej trasy ani tego biura. Niestety wszystkie biura w Polsce mają te same lub b. podobne trasy i nawet do tych samych sklepów turystów wloką. Sami wydedukujcie dlaczego tak jest. Ogólnie to w Chinach mierzcie tylko w 7 dni, z tym co podkreśliłam jako fajne. A w ogóle to lepiej te pieniądze na inny kierunek wydać. Lub pojechać samemu - wbrew pozorom nie jest to trudne tylko my tego nie mogliśmy załatwić tu w Polsce sami bez aplikacji chińskich. Ale można nawet w ciemno pojechać. Hoteli, pociągów mnóstwo. Chiny imponują tylko rozwojem gospodarczym i technologią, są lata do przodu. Pociągi 350 km/h i dwa poziom estakad w Szanghaju robią wrażenie. Ale reszta .......... To już Indie były ciekawsze chociaż brudne. Zatem przemyślcie dobrze decyzję o wyjeździe bo nie jest to tanie. Chyba z żadnego wyjazdu ( jeździmy tylko samodzielnie) nie wróciłam tak niezadowolona. A z Rainbow to już po Meksyku mieliśmy dość. To był drugi i zdecydowanie ostatni wyjazd.

telefon

Pobierz aplikację mobilną Rainbow

i ciesz się łatwym dostępem do ofert i rezerwacji wymarzonych wakacji!

pani-z-meteracem