5.5/6 (104 opinie)
5.0/6
Pani przewodnik Magdalena ma bardzo rozległą wiedzę na temat RPA i bardzo dobry kontakt z uczestnikami. Wycieczka męcząca ze względu na długie przejazdy autokarem. Trzeba zabrać ze sobą ciepłe ubrania, gdyż safari odbywa się w otwartych samochodach wcześnie rano.
5.0/6
Wycieczkę oceniam na 5,czyli "bardzo dobry" (w szkolnej skali) i podpisuję sie pod wszystkimi "ochami i achami". Nie będę, zatem tu się powtarzać dodam tylko kilka, często zupełnie subiektywnych, uwag. 1.Bardzo duża grupa (35 osób) co powodowało problemy nie tylko oczywiste (kolejki do toalet, słuchanie pilotki, wspólne przemieszanie się) ale również np. żywieniowe. Informacja pilotki: "zazwyczaj z grupą jadam tu ... ale nas jest tak dużo, że ze 2 godziny potrwa obsłużenie nas w tym miejscu. Więc rozproszcie się, aby szybciej można było jechać dalej". 2. Brakuje diamentów! Oczywiście "Diamenty Afryki" to parki narodowe. Ale nam, zwykłym śmiertelnikom RPA kojarzy się chyba też z diamentami (kamieniami) i złotem. Tego aspektu mi zabrakło. Można by wstawić do programu jakąś szlifiernię diamentów. A rozmawiałam z Magda i mówi, że takowe są koło Johannesburga. Więc może... następni takowe odwiedzą. 3. W Johannesburgu Magda uprzedza, że nie wypuści nas z autokaru. Wychodzimy tylko na rynek muti i na punkt widokowy na 52 piętrze. A przecież sa tu fantastyczne muzea. 4. Dla mnie rozczarowaniem były wizyty w winiarniach. Tylko degustacja i zakupy. Nic na temat procesu produkcji, żadnego oglądania składowanych beczek itd. Dla mnie - szkoda. 5. Nasze lato to tam zima. A więc oprócz temperatur nieafrykańskich mamy krótki dzień. Ok. 18.00 jest ciemno. Pilotka nie radzi wychodzić po zmroku (niebezpiecznie). Szkoda, zatem, że nie ma jakiś atrakcji wieczornych (kolacja z folklorem, miasto nocą - objazd). Tylko w Kapsztadzie próbowała nam Magda coś afrykańskiego zorganizować, ale niestety nie wyszło. 6. My akurat nie nocowaliśmy w parkach narodowych, w lodgach. Niestety - bo bywa to fajne doświadczenie. Ale hotele często „ciekawe” - można za drzwiami pokoju spotkać krokodyla (no może nie dosłownie, ale za siatką), można zamieszkać w „okrąglaczkach”. Często są super położone. Np w Kapsztadzie. Zwiedzając Kapsztad cały czas sie kręcimy wokół naszego hotelu. Tylko nie ma kiedy poszwendać się samodzielnie po okolicy. Gdzie indziej hotel przy promenadzie z widokiem na Ocean - tylko nie ma kiedy skorzystać z kąpieli. No ale to chyba „wina” zimy. 7.Park Tsitsikama - mosty wiszące, przepiękna pogoda i widoki. Pilotka tłumaczy, że po przejściu mostów można wrócić albo ... pójść, do góry, na punkt widokowy. Prościutka trasa. No nie do końca. Podejście wcale nie łatwe i wcale to nie jest krótko. Byłam, warto! Ale na ..ostrygi nie miałam już czasu. Trochę tu Magda chyba zlekceważyła temat. 8. Plaża zimą. A jednak! Tylko trzeba mieć własny ręcznik a kto z nas ma w walizce ręcznik. Przebieralnie były, więc można spokojnie się kąpać. 9. Ciepłe źródła - bez sensu. Ale jest to chyba punkt z tematu "długi przejazd trzeba ludziom pozwolić rozprostować nogi". Brak przebieralni, stare toalety z natryskiem i baseny ogóle robią wrażenie ... "zapyziałych". Kuchnia już nie działała jak byliśmy i nie dało się zjeść babootie. 10.W opiniach parę razy pojawiło sie, „że toalety super i powinniśmy sie od nich uczyć". No to chyba byliśmy w innych, bo często było bardzo licho. Ale papier toaletowy faktycznie był 11. Królestwo Suazi. Tu wielkie rozczarowanie, bo Magda zaproponowała "hutę szkła". To nic ciekawego - tak jak wszędzie (w Polsce też). A jak potem widziałam wielokrotnie w sklepach jakie tam ( w sensie w ogóle w RPA ) maja świece, to nie mogę odżałować że nie byliśmy jednak w wytwórni świec (trzeba było coś wybrać bo na jedno i drugie nie ma czasu). Magda - Świece!!. Wprawdzie mogę sie tylko domyślać, że to byłoby dużo ciekawsze niż szkło, ale jakoś huty szkła częściej można chyba obejrzeć. 12. W hotelach zawsze czajnik i herbata, kawa, ale suszarka do włosów tylko w Kapsztadzie (ale my byliśmy w innym hotelu niż krytykowany w ostatniej opinii). Hotel w Kapsztadzie to jakaś siec typu IBIS (brak szafy ubraniowej), ale miałam pokój na 16-tym piętrze z widokiem na Górę Stołową! 13. Atrakcji "wyścig na strusiach" juz nie będzie - zakazano (I dobrze). Zabawy z lawiątkami tez maja być zlikwidowane - biedactwa co dziesięć minut są głaskane bez innych obcych.. 14. Fakultet „Franschoek..” jest świetnym pomysłem na dotrwanie do wylotu. 15.Magda tęskni za ogórkami kiszonym. Może ktoś jej przywiezie :). Tylko skąd ma wiedzieć, że pilotem będzie Magda. Kochane biuro. Nie róbcie tajemnicy z tego, kto pilotuje grupę! Szczególnie, że Magda przyznała, że ona na pół roku naprzód wie kiedy ma grupy. My tez chcemy wiedzieć!!! My zweryfikujemy Wam pilotów. Magda będzie miała zawsze komplet. Ogólnie sympatyczna wycieczka, może trochę mniej ekscytująca dla tych co byli w Kenii (choć Pana Lwa zobaczyłam dopiero w RPA). Ale RPA to nie Afryka - to najbardziej europejski kraj w Afryce.
5.0/6
Na wstępie bardzo duży ukłon w kierunku pilota i jednocześnie przewodnika po RPA Magdaleny Szczepańskiej, która była osobą filigranowa, miła, kulturalną, elokwentną i bardzo profesjonalnie prowadziła nas po RPA . Ukazując nam wszystko co było w planie wycieczki i nie tylko, a także otaczała nas opieką pod każdym względem: czy podczas zamawiania potraw regionalnych, czy w przypadkach (które miały miejsce) załamań stanu zdrowia uczestników wycieczki. Była cały czas przy nas, dając nam poczucie stałej dyskretnej opieki. Jako pilot była idealna, taka jaką powinien być pilot któremu uczestnicy wycieczki ufają całkowice.
5.0/6
Dobra organizacja. Hotele mocno zróżnicowane. Jak na wczasach FWP - początek superancko, środek licho ale koniec powinien być lepszy. Holiday Inn w Kapsztadzie B słaby. Jedzenie B.dobre. za długie przejazdy bez odpoczynku. Brak wolnego czasu. Pilotka opiekuńcza ale za bardzo straszy. Kasę na takie wyjazdy na ogół mają ludzie dojrzali i trzeba to uwzględniać że muszą też odpoczywać.