5.3/6 (253 opinie)
5.0/6
Od wielu lat planowałem wyjazd do Wenezueli i na Margaritę.Było to moje marzenie.Ciekawy byłem czy moje wyobrażenia o wyspie potwierdzą się ,czy nie rozczaruje się .Wypoczynek w hotelu był poprzedzony kilkudniowym zwiedzaniem Wenezueli-Indianie dżungla i wodospady.Na Margaritę przyjechałem trochę zmęczony ,ale pełen wrażeń.Pierwsze odczucie było rozczarowujące.Mały pokój,bez krzeseł ,"zimnica",bo klima nastawiona na full.Hałas pochodzący od klimatyzacji i personelu sprzątającego.W miarę upływu czasu zaczęliśmy zauważać urok tego hotelu,uśmiechnięte twarze obsługi.Hotel duży,z piękną plażą,kilkoma restauracjami i barami.Urokliwe spacery wzdłuż plaży ,na pobliską latarnie oraz do sąsiedniej wioski z nieco mniejszą, ale spokojniejszą plażą.Jedzenie dość urozmaicone ,bardzo dobre ryby,ale liczyłem na więcej owoców morza.Podsumowując nie jest to jeszcze hotel pięciogwiazdkowy jak w europie ,ale starają się,rozwijają ,remontują.Biorąc pod uwagę ogólną biedę jaka tam panuje ,życie w hotelu jest luksusowe. Niestety ciągłe wiatry w grudniu i wzburzone morze nie pozwala na pełne korzystanie z uroków tego miejsca.Woda też wydawała się nieco chłodniejsza .Pozostają niezapomniane widoki i uśmiech życzliwych ludzi.
5.0/6
Lecąc do Wenezueli, miałam świadomość, że standard 5* hotelu tam nie będzie dorównywał tym w Emiratach, Turcji czy gdzieś w Europie albo Azji, jednak różnice pomiędzy choćby nie tak odległym Meksykiem były drastyczne. Kluczowa różnica była w wyżywieniu – podczas gdy w Meksyku 10 minut zajmowało mi obejście bufetu, żeby zapoznać się z wszystkimi dostępnymi opcjami, w Sunsol Ecoland było zaledwie 8 opcji dań na ciepło i pośród tych 8 były 2-3 opcje mięso/ryby, a reszta to warzywa/dodatki skrobiowe (ziemniaki, makaron, ryż). Oprócz tego 2 zupy, 4-5 sałatek i trochę pieczywa oraz deserów. Choć Wenezuela produkuje kawę, to ta w restauracjach była bardzo przeciętna (chyba rozpuszczalna), a dobrej, prawdziwej kawy można było skosztować tylko w barze w części Dunas. Generalnie jest to przyzwoity hotel (pokoje czyste choć infrastruktura niezbyt nowa), jedzenie jest ok, więc z głodu chyba nikt nie umrze (o ile nie jest za bardzo wybredny) i dało się odpocząć, ale niedostatki dają się we znaki, co w połączeniu z tamtejsza mentalnością owocowało w sytuacje rodem z filmu „Miś”. Przykłady takich sytuacji to: 1. Przychodzi kelnerka i pyta się jaki sok bym chciała. Pytam jakie mam opcje i słyszę 3 opcje po hiszpańsku - rozpoznałam papaję której nie lubię a z pozostałych 2 to już tylko mogłam zgadywać - wybrałam opcję „dynia”, które chyba oznaczało cukinię, a po chwili kelnerka (po konsultacji z koleżanką) oznajmia mi że jest tylko jedna opcja i jest to papaja. Zatem są 3 opcje pod warunkiem, że wybiorę papaję 2. W restauracji, jeśli coś jest trzeba to brać – wedle zasady „jak rzucili, to brać”, bo nigdy nie wiadomo czy i kiedy czego dołożą. I tyczy się to zarówno owoców (np. ananas/marakuja…bo papai nigdy nie brakuje), jak i dań głównych – jak zniknie np. quiche, to potem może zamiast tego wjechać fasolka szparagowa oraz filiżanek i sztućców, na których doniesienie trzeba czasami poczekać kilka minut. 3. Braki zdarzają się też w barach – nie wszystkie bary oferują takie same drinki i tak w barze przy recepcji Dunas zamówiłam pinacoladę (ok. godz. 13). Po kilku godzinach miałam ochotę na kolejną, ale jak poszłam ok. godz. 17 to okazało, że się pinacolady już nie ma, także mogę wziąć daiquiri (bo rumu nigdy nie brakuje). Innym razem w tym samym barze, który oferuje „wypasione” kawy (cappuccino, latte, macchiato, mocachino) poprosiłam o mocachino (które było dostępne poprzedniego dnia), ale tego dnia go zabrakło (w sensie chyba syropu czekoladowego zabrakło). 4. Oprócz Polaków, wśród gości jest trochę Wenezuelczyków, ale przeważają Rosjanie. Także leci człowiek przez pół świata i ląduje w „bloku wschodnim”, a obsługa dostosowuje rozrywkę pod Rosjan, także np. w ramach wieczornej „dyskoteki” leci ruskie disco :/ Lecąc do Ameryki południowej liczyłam na więcej muzyki latynoskiej, ale tej trochę brakowało. Czytając niektóre opinie aż ciężko mi uwierzyć, że dotyczą one tego samego hotelu gdyż: 1) Poziom obsługi bardzo zależy od osoby – niektórzy bardzo się starają, ale niektórzy mają gości zupełnie gdzieś – najbardziej ekstremalnym przypadkiem było gdy poszłam do baru (gdzie była też wydawana kawa z ekspresu) i przez ok. 10 minut stałam, a obsługa nie chciała mnie zauważyć – było kilka osób w ubraniach z logo hotelu – nie wiem jakie funkcje pełniły te osoby - czy byli to hydraulicy czy dyrekcja hotelu – ale barmanka robiła im kawę, jeden pan wszedł za bar i sobie nalewał czegoś do szklanki, ale nikomu nie przyszło do głowy, żeby zapytać czy może ja bym chciała, aby mi czegoś nalać. Także w końcu odeszłam od tego baru i poszłam do innego 2) Obsługa słabo mówi po angielsku. Nawet na recepcji wyzwaniem było dogadanie się po angielsku – nawet jeśli zrozumieli, to odpowiedź była w postaci tekstu wyświetlanego na ekranie telefonu (automatyczne tłumaczenie) i niewyczerpująca. 2a) Aby zdobyć program animacji trzeba pisać na WhatsApp (pierwszego dnia podany numer nawet nie wyświetlał się w aplikacji WhatsApp) i to po hiszpańsku bo na wiadomość po angielsku i tak odpisują po hiszpańsku: „Jak możemy pomóc?” – mimo, iż w mojej wiadomości po angielsku zawarłam pytanie. Także samemu trzeba przetłumaczyć swoje wiadomości na hiszpański i dopiero wtedy można liczyć na odpowiedź 3) Wyłączenie prądu – u nas zdarzyło się to w noc przed wyjazdem i ponad godzinę trwało przywrócenie energii. Także z zaskoczeniem czytałam opinię, gdzie ktoś napisał, że po kilku minutach włączyli generatory – generatory są tylko przy recepcjach…albo jeśli są na cały hotel to podczas naszego pobytu nie działały. Mnie wyłączenie prądu spotkało akurat na siłowni i tylko dzięki latarce w telefonie udało mi się wrócić do pokoju bo bez działających latarni, było totalnie ciemno. Leżaki na plaży – po 11 już ciężko było znaleźć wolne leżaki na plaże, a materace pod baldachimami jeszcze ok. południa były przesiąknięte wodą po nocnych ulewach (które zdarzyły się kilka razy). Ale przy basenach właściwie o każdej porze jakieś wolne leżaki były, Pokoje wyglądają jak na zdjęciach – w łazience brak wieszaków oprócz jednego drążka na ręczniki (nie polecam wieszać ręczników na drążku z kurtyną, bo tam jest rdza, więc zdjęty ręcznik będzie od razu brudny) Zdjęć jedzenia nie wstawię, bo wyglądało słabo – lepiej smakowało niż wyglądało. W okolicy jest tylko jeden sklep i to tak średnio zaopatrzony, także można sobie zaoszczędzić chodzenia i skorzystać z tych hotelowych, a pod kątem pamiątek z tych na lotnisku. Polecam wycieczkę do Caracas – samo odpoczywanie na wyspie nie pozwoli odczuć prawdziwych realiów Wenezueli, ale ta jednodniowa wycieczka pozwala zdobyć lepszy obraz i dostarcza niesamowitych wrażeń - jeszcze więcej zdarzeń rodem z filmu „Miś”, gdzie logika (w naszym rozumieniu) zawodzi.
5.0/6
wakacje bardzo pozytywne, wiadomo, że super pogoda, sympatycznie ludzie mimo trudnej sytuacji, zdecydowanie warto odwiedzić Caracas. Piękna plaża bezpośrednio przy hotelu
5.0/6
Hotel Sunsol Ecoland był w porządku. Dużo jeszcze zostało do poprawki: w pokojach brak lampek nocnych, gdzie chcąc się poruszać nocą po pokoju musiałam budzić drugą osobę, załączając światło. Brakowało również jakichkolwiek krzeseł w pokoju, nie mówiąc o krzesłach na balkonach. No i wielki problem mają z kanalizacją - spuszczają ją do morza Karaibskiego, co parę dni. Jest wielki smród w całym obiekcie od rana i płynie wielka rzeka szamba . Tym byliśmy zszokowani. No i po tym zdarzeniu ludzie kąpiący się w morzu mieli wysypki , bóle brzucha, wymioty i inne dziwne dolegliwości. Trochę jeszcze to wyżywienie można by urozmaicić, np.: dżem i miód do śniadania, trochę pieczywa i owoców można było więcej.