Opinie o Kalifornia i Arizona - Wild Wild West

5.4/6 (171 opinii)

5.4/6
171 opinii
Intensywność programu
5.1
Obsługa hotelowa
3.0
Pilot
5.3
Pokój
4.0
Położenie i okolica
4.5
Program wycieczki
5.5
Rezydent
3.0
Transport
5.4
Wyżywienie
3.6
Zakwaterowanie
5.0
Opinie pochodzą od naszych Klientów, którzy odwiedzili dany hotel lub uczestniczyli w wycieczce objazdowej.

Osoba dodająca opinię musi podać dane osobowe, takie jak imię i nazwisko oraz dane dotyczące wyjazdu, czyli datę i kierunek wyjazdu lub numer rezerwacji. Dzięki tym informacjom sprawdzamy, czy autor opinii faktycznie podróżował z nami. Jeżeli dane się nie zgadzają, wówczas nie publikujemy opinii.
Sortuj: Najlepiej oceniane
Typ turysty: Wybierz
  • 4.0/6

    Califirnia Arizona

    Zawsze marzyłem o wyprawie do USA,zrobiłem wizę i poleciałem z Rainbow. Zobaczyłem bardzo dużo, ale jeśli chcecie zobaczyć naprawdę o wiele więcej nie polecam żadnego biura podróży. Płaci się duże pieniądze i zobaczy się wiele ale wszystko pośpiechu,nie wiem kto wymyśla ten program ale jest ogromny niedosyt. W beznadziejnym miejscu jak ten park Balboa traci się dużo czasu ,a naprawdę tam nic ciekawego nie ma, a niedaleko jest piękna panorama na San Diego z zatoką. Tak samo jak podróż helikopterem nad kanionem która była moim marzeniem. Wdzystko super, płaci się 200 z czymś tam dolców ,tylko nie mówią że jest losowanie miejsc. Jeśli trafisz do przodu to super ,jeśli do tyłu przy oknach też fajnie, ale zostaje miejsce pośrodku gdzie naprawdę źle zdjęcie zrobić i nagrać film, bo ciasno. Nie jestem marudą ale jak zapłaciłem to chciałem mieć równe warunki, i szczerze ten lot nie zrobił na mnie wrażenia. Jeśli miałbym znowu okazję sam lecieć to bym tego nie zrobił,super widoki są z ziemi, .Wracając do San Diego, hotel Coronado też strata czasu, a obok piękna okolica z fantastycznymi willami oraz przepiękna panorama miasta nad zatoką. Ale gdzie tam ,wieżowce to nie zabytki, nie ma co oglądać. Jest tam też stocznia wojskowa, muzea z lotniskowcami, to tam powinny być punkty programu, wtedy bym polecił z całym sercem to biuro a tak to średnio. W Phoenix miało być wejście na stadion drużyny basebolowej ale zdaniem pilotki było zamknięte i szkoda czasu bo nic ciekawego. I śmieszna akcja bo koło wejścia dziesiątki ludzi stalo, na ten widok Pani Kasi się trochę głupio zrobiło. Kolejna ,,atrakcja "która nie powinna być w programie to miasteczko Sonora, dobra oki można wjechać max pół godziny i dalej, a tak to naprawdę byłem zdziwiony co my tam tyle robimy. Takie sytuację naprawdę doprowadzają do szału, pozostał ogromny niedosyt i poczucie straconej szansy, bo zakładam że niektórzy już tam nie wrócą. Ja muszę tylko na swoich warunkach bo nie daje mi to spać. Tyle rzeczy pominiętych po drodze a tyle czasu zmarnowanego na niewarte miejsca. Co do hoteli super, jedzenie spoko, nie byłem głodny, transport autokarowy super,lot do Los Angeles mordęga, pilot Pani Kasia fajna babka, miałem z nią super kontakt. Ale mam żal za pominięte miejsca, była to ostatnia wycieczka sezonu, widać było zmęczenie Pani Kasi i chęć szybkiego zakończenia programu czyli po ŁEBKACH. Oto mam żal

    Tomi Mason - 16.04.2021

    62/67 uznało opinię za pomocną

  • 4.0/6

    dobry program ale braki w realizacji i inne niedociągnięcia

    Ocena wycieczki Kalifornia i Arizona – wild wild west 17 – 30.05.2023 Pilot: Pani Katarzyna N. planowany program wycieczki: 6 gwiazdek z 6 pilot: 2 gwiazdki z 6 Wycieczka oferuje b. dobry program, dobrze rozłożony w czasie, tak że jego realizacja nie stanowi problemu. W opinii pomijam wszystkie sprawy i punkty z którymi nie było problemów. Skupiam się na pozostałych. Poniższy tekst oznaczyłem literami A i B które opisują przeprowadzone zmiany w naszym programie. Punkt C to doświadczenia z Las Vegas a punkt D obejmuje osobiste refleksje dotyczące organizacji przejazdów i osoby pani pilot. A. Już 1 – 2 dnia otrzymaliśmy informację że Yosemite jest niedostępne z racji pozimowych warunków. Pilot wspomniała przy tym że Yosemite i tak podoba się wszystkim uczestnikom najmniej ze wszystkich Parków. Czyli jakby niewielka strata. Zasugerowała nam „Park z Sekwojami” zamiast Sacramento (położone najdalej na płn.), które było wyznaczone przez organizatora jako program zastępczy. Wszyscy zgodzili się na tą zmianę. 9 dnia wycieczki dość niespodziewanie usłyszeliśmy od naszego pilota, że inna polska grupa wybiera się jednak do Yosemite. Pilot nie ukrywała jednak ochoty do odwiedzenia pobliskiej Sekwoi Gen. Granta, gdzie była tylko jeden raz. Zdołała pociągnąć za sobą większość uczestników do swojego planu – w miarę trwania wycieczki utworzyła się grupa „gorących jej zwolenników” akceptujących każdy jej pomysł. W konsekwencji tego pojechaliśmy następnego dnia do Kings Canyon National Park. Chodziliśmy tam we mgle po lesie w promieniu kilkaset metrów dookoła wspomnianego drzewa przez 1,5 godziny. Druga grupa Rainbow zwiedzała w tym czasie Park Yosemite, notabene przy słonecznej pogodzie. Zobaczyli oni również zgodnie z programem sekwoje olbrzymy w Tuolumne Grove. Park Yosemite nie był co prawda dostępny drogą 120 ale do głównej jego atrakcji, czyli Doliny Yosemite, można była dojechać drogami 41 i 140. Malownicze Yosemite (lista UNESCO) była i dla mnie jedną z głównych atrakcji wyjazdu na Zachód USA. B. Tak samo jak powyżej, już na początku wycieczki poinformowaliśmy zostali o tym, że partner odpowiedzialny za rejs po jeziorze Powella (dzień 6) usługi nie zrealizuje. Oferuje nam on jednakże w zamian lunch w San Francisco. I tu padła uwaga pilota, że rejs po jeziorze Powella to właściwie (też) niewielka strata. Dodatkowo, oprócz lunchu, zobaczymy jedno z najbardziej spektakularnych miejsc nad Wielkim Kanionem – tzw. podkowę (Horseshoe Bend). Co było robić? Przyjęliśmy to do wiadomości. Po zakwaterowaniu w hotelu w Page zebraliśmy się wieczorem aby pojechać i zobaczyć zachód słońca nad "podkową" Wielkiego Kanionu. Z pewnością nie tylko piszący ten tekst był zdumiony bliskością tego miejsca: 2,5 km od hotelu – można tu było dojść nawet piechotą i zobaczyć "podkowę" za darmo, nie czekając przy tym na ("nic szczególnego") zachód słońca. Pobierane są bowiem tylko opłaty za parking dla samochodów. Dlaczego w takiej sytuacji nie ma tego punktu od razu w programie? Albo dlaczego nie ma przynajmniej informacji o tym? Z pewnością znaleźliby się chętni, którzy udaliby się tam na własną rękę. „Zastępczy lunch” w Fishermans Wharf okazał się być złożonym z sałaty, porcyjki zupy w chlebie i loda (!?). Taki lunch, plus „darmowa podkowa”, zamiast rejsu po jeziorze Powella? W internecie znajdziemy informację o aktualnie zawieszonym do odwołania rejsie po tym jeziorze. Jest to program „The Rainbow Bridge Tour” w cenie 126,23 dolarów od osoby. Nawet jeżeli miał być realizowany jakiś inny, tańszy rejs – choć przy pobieżnym szukaniu nic takiego nie widziałem – to i tak jego cena musiała być wyższa od otrzymanych świadczeń zastępczych. A + B. Po spożyciu zaoferowanego lunchu dla wielu stało się oczywiste, że zmiany w programie musiały przynieść organizatorowi znaczące oszczędności w wydatkach. Składały się na to różnice cen między Jeziorem Powella i lunchem oraz znacznie krótsza trasa dojazdowa do „drzewa Granta” zamiast Sacramento lub Yosemite. Może jeszcze różnice w cenach biletów do Parków Narodowych? Wypadło przecież całkowicie Tuolumne Grove i Yosemite. Pani pilot nie wspomniała w każdym razie nic o domniemanych czy też faktycznych oszczędnościach. I nikt też o to nie pytał. System dodatkowego zbierania gotówki na miejscu na lokalne opłaty – „około" (550 dolarów) z niezdefiniowanym „itp." – wydaje się być unikalnym na świecie. Nie spotkałem się z czymś takim w ofertach zagranicznych biur podróży. Brak bieżącego rozliczania wydatków i informowania o tym jest niezrozumiały i ma prawo wzbudzać wątpliwości płacących za wszystko uczestników. Czas najwyższy by to zmienić. C. 8 dnia – przyjazd do Las Vegas. Po dokonaniu zakupów w centrum handlowym, których mamy teraz w Polsce bez liku, często „lepszych” – większych i nowszych, również z porównywalnymi albo niższymi cenami – udaliśmy się do hotelu na 15:00 (rozpoczęcie doby hotelowej). Wcześniej prawie cały autobus zapisał się na dodatkowo płatną (25 dolarów), nieobjętą programem, wycieczkę do tamy Hoovera. W trakcie dojazdu pani pilot wyczerpująco informowała o tamie i jej historii. Po zaparkowaniu autobusu przeszliśmy na most z którego można było zobaczyć w dole tamę i jezioro. Współpasażer monitował w rozmowie ze mną że można było przynajmniej wjechać na tą zaporę i obejrzeć tamę i jezioro z bliska. Czy te 25 dolarów na to nie starczało? Osobiście doszedłem do wniosku, że lepiej było poświęcić ten czas już na spacer po Las Vegas, choć – wg. pilota – nikt w ciągu dnia po Las Vegas nie chodzi. Byłbym więc jedynym chodzącym po jego ulicach realizując prywatny „Las Vegas by day". Zwłaszcza że widziałem już kilka zapór wodnych w wielu krajach w tym w Asuanie czy Trzech Przełomów na rzece Jangcy. D. Pilot dysponowała dużą wiedzą ogólną i różnorodną tematycznie o USA i odwiedzanych terenach. Był to wynik jej osobistych zainteresowań, doświadczeń i obserwacji. Informacje przekazywane były rzeczowo, również z wykorzystaniem dobranych tematycznie podcastów. Powszechna otyłość, bieda czy wręcz bezdomność, przeprowadzki, święta i urlopy, zarobki i emerytury oraz rasizm itd.. Przywołała np. historię Indian Navajo, S. Jobsa i Apple jak i proces O.J. Simpsona. Wszystko to pokrywało się z również z moimi zainteresowaniami. Znając okolice pani pilot udzielała praktycznych, bardzo dobrych wskazówek dla podstawowych potrzeb uczestników: toalety, zakup żywności, możliwości restauracyjne itp. Nie trzeba było samemu tego wyszukiwać. Znacznie gorzej było z realizacją zaplanowanego programu wycieczki. Osobiście nie doświadczyłem również nigdy wcześniej tak opryskliwego potraktowania mnie przez jakiegoś pilota Rainbow, jak dwukrotnie miało to miejsce na tym wyjeździe. Byłem zaskoczony i było to niesympatyczne. Dzięki mojej grubej skórze nie pozostawiło to jednak śladów na mojej psychice. Jednej z towarzyszek podróży nie podobał się ponadto sposób prowadzenia grupy przez naszego pilota przez zatłoczone miejsca: „gubiliśmy się mimo wysokiej chorągiewki, bo nie było szans za nią nadążyć. Nie zwracała na to uwagi i nie pamiętam takiego zachowania pilota z moich wcześniejszych wyjazdów", powiedziała. Pilot zasługuje najwyżej na trójkę plus, oceniła. Przez całe 2 tygodnie nie umyto szyb autobusu ani razu. Można powiedzieć, po co, i tak się znowu zabrudzą. Ten dodatkowy „filtr" nie pomagał z pewnością w wykonywaniu zdjęć ze środka. Zapytełem kiedyś z grzeczności kierowcę jak się czuje. Odpowiedział że średnio bo spał w autobusie. Zdumiałem się a współpasażer który stał obok powiedział: „pamiętasz Las Vegas? Tam musiał spać w hotelu i przyszedł rano wypoczęty i ogolony". Z kim współpracuje firma Rainbow, że kierowcy autobusów muszą w nich spać? Czy ceny wycieczek są może za niskie? Czy takie zawiera się Umowy? Co z bezpieczeństwem podróżujących? Śpiący w ciężarówkach kierowcy są do tego przygotowani, mają tam wręcz swoje "łóżka". A jak śpi się w autobusie 12–13 nocy, pokonując w tym czasie 4600 km? Mimo tych mankamentów nasz meksykański kierowca spisywał się znakomicie. B. dobrze orientował się w terenie i prowadził pojazd bezpiecznie w czasie gdy większość z nas przysypiała czy wręcz spała. E. Pierwszą podróż zagraniczną, pomijając Tatry Słowackie, odbyłem w 1972 do Leningradu (ZSRR) wykupując prywatnie hotel i bilet PKP. W 1973 wyjechałem do Austrii i Włoch w ramach wyjazdu specjalistycznego. Od tego czasu podróżowałem w ramach wypraw lub jeździłem na wczasy z rodziną tylko na Zachód lub na inne kontynenty. Korzystałem ze wszystkich możliwych kategorii noclegowych – od namiotów poprzez pokoje prywatne, apartamenty do hoteli włącznie. Te ostatnie od takich z glinianą podłogą (Kaszmir) do 5 gwiazdkowych (Copacabana). Ostatnio, robiąc się wygodniejszy, więcej kupuję gotowych podróży, głównie statkami. Oceniona tu wycieczka na zachód USA była moją 3 podróżą, ale 1 zakupioną wycieczką do tego kraju w tej formie. Była to moja 4 podróż z Rainbow.

    Jerzy, Ustroń - 14.06.2023  | Termin pobytu: maj 2023

    30/37 uznało opinię za pomocną

  • 4.0/6

    Warto zobaczyć ten Zachód

    Wycieczkę zaliczam do udanych. Wiele miejsc zobaczyliśmy i wielu wrażeń doznaliśmy. Było warto. Zrozumieć Amerykę można tylko tam na miejscu. Urzeka krajobrazami i otwartością ludzi, kulturą jazdy i różnorodnością. Zadziwia przepychem i zwykłym nędznym losem bezdomnych. Zniechęca "plastikowym" jedzeniem i gigantomanią. Podróżowanie po świecie ma tę ogromną zaletę, że wracamy do Polski, do domu i wiemy, że nie musimy mieć żadnych kompleksów, że u nas też jest wspaniale! Wspaniałe krajobrazy, jedzenie, atrakcje kulturalne i może troszkę szwankuje kultura na drogach i w zwykłym codziennym obcowaniu z innymi ludźmi. Trzeba jednak przyznać, że to też się zmienia na plus.

    Elżbieta z Warszawy - 27.06.2017  | Termin pobytu: sierpień 2017

    42/45 uznało opinię za pomocną

  • 4.0/6

    Dzika Ameryka

    Wycieczka super jednak jest parę rzeczy, które można poprawić. Przede wszystkim w Las Vegas 8 godzin czasu wolnego w tym 5 w centrum handlowym, a w tym czasie można by było zwiedzić zaporę Hoovera, która leży niedaleko. Druga sprawa to pilot. Nie można zarzucić jej wiedzy, ale jej zaangażowanie zerowe. Nie powiedziała nic o Stanach ponad to co w programie. Nie podawała nr pokoju, w którym nocowała. Najlepiej gdyby wszyscy dali jej święty spokój. Lecąc z nami z Warszawy przez Amsterdam do Los Angeles i z powrotem unikała uczestników wycieczki. Każdy musiał sobie radzić sam. Zero pomocy. Niektóre motele to porażka. Jednak wspaniała przyroda rekompensowała większość niedogodności

    Marek - 23.05.2019

    50/71 uznało opinię za pomocną

telefon

Pobierz aplikację mobilną Rainbow

i ciesz się łatwym dostępem do ofert i rezerwacji wymarzonych wakacji!

pani-z-meteracem