4.9/6 (26 opinii)
3.5/6
Biurom miejscowe, które zajmuje się organizacją wycieczki już na Filipinach do niczego się nie nadaje. Bilety lotnicze kupowane na ostatnią chwilę, przekładanie lotów, totalny chaos. Sugeruję ( to nie tylko moja sugestia ale reszty uczestników wyjazdu) zmiany w programie: krótszy pobyt w Manili ( i tylko jeden pobyt), można w jeden dzień pojechać nad rzekę i połączyć to z gorącymi źródłami ( albo ze źródeł zrezygnować), jeden dzień na zwiedzanie Manili i to wystarczy. Można zrezygnować z wizyty w fabryce jeepney’ów- strata czasu, wystarczy sam przejazd jeepneyami. Hotel w Manili wymaga zmiany, kiepski standard, powolne windy. W zamian za to dłuższy mógłby być pobyt na Panglao ( zamiast promem- lot tam bezpośrednio ) lub na Palawan. Najlepszym rozwiązaniem jest wieczorny przyjazd do hotelu, nocleg i od rana zwiedzanie danego miejsca lub pobyt. Z Puerto Princesa też są loty, nie trzeba wracać do Manili. Hotel na Cebu fatalny, stary, położony w kiepskiej dzielnicy. Powinno się go zmienić na inny. Filipiny piękne, ale w czasie tej wycieczki jest zbyt mało czasu aby się nimi nacieszyć. Zbyt dużo czasu spędziliśmy w korkach jadąc do lub z hotelu w Mani i bez sensu do niej wracając.
3.0/6
Niestety, po 3-ch perfekcyjnych azjatyckich wycieczkach objazdowych z Rainbow do Tajlandii, Malezji i Wietnamu, Kolorowe Filipiny mimo, że były znacznie droższe okazały się organizacyjną porażką. Zmiana programu polegająca na próbie zajęcia jednego z dni wypoczynkowych wycieczką na Czekoladowe Wzgórza, który miał odbyć się wcześniej w ramach objazdu, brak zaplanowanego przejazdu jeepami, nieoczekiwane zmiany w lotach wewnętrznych, zamiast rano lot popołudniowy, co wywracało program. Najgorsze jednak co miało miejsce, to wykupione pokoje i hotele na czas wypoczynku, które na miejscu okazały się dla wielu osób niedostępne, niższy standard jak w naszym przypadku lub zmiana hotelu, co spotkało kilku naszych towarzyszy podróży. Kupiłeś widok na basen i ogród albo sea view, a dają Ci na ścianę budynku obok. Za chaos, bałagan w zakwaterowaniu, głównie obarczamy naszą pilotkę p. Małgorzatę oraz miejscowego operatora. W trakcie objazdu również zakwaterowania, przydział pokoi i kluczy trwały nawet godzinę. Sam objazd i to co zobaczyliśmy, ciekawe aczkolwiek przereklamowane jak snurkowanie. Rafy koralowe sine i bure, często martwe. Wiedza pilota o Filipinach i przekazywane wiadomości, zdawkowa, jakbyś przeczytał pierwsze zdania z Wikipedii. Dla wyjeżdżających, kilka dobrych rad. Filipińczycy są przyjaźni i pomocni. W hotelach pobytowych w razie problemów, prędzej dogadacie się w recepcji co do pokoju, niż możecie liczyć na pomoc pilota. Na wodne wycieczki, dobre opakowanie wodoodporne na telefon, to podstawa. Buty do wody przydają się również. Na lotach wewnętrznych jak jest limit 20 kg, to jest 20 kg i ani dekagrama więcej mimo, że osoba towarzysząca ma zapas 1 kg. Doświadczyliśmy tego kiedy 0,3 kg było na górkę i nie chcieli nas wpuścić na pokład. Na koniec, Filipiny to piękne miejsce, niezapomniane widoki, raj dla miłośników mango i orzechów kokosowych, te ostatnie najlepsze z miejscowym rumem.
3.0/6
Oceniamy naszą wycieczkę objazdową na 6/10. W szczegółach, do plusów należy zaliczyć piękną przyrodę - plaże, woda, rafa, ciekawostki przyrodnicze jak rzeka w jaskini, wąwóz czy wodospad. Pogoda w tym czasie (1-sza połowa marca 2024) była prawie idealna - temperatury wahały pomiędzy 25 a 33 stopnie, jeden dzień było trochę deszczu, ale generalnie sucho, nawet nie wilgotno. Do minusów należy zaliczyć przede wszystkim źle skonstruowany program wycieczki, słabe lub bardzo słabe hotele, straty czasu na stanie w korkach autokaru, lub w kolejkach do różnych atrakcji w oczekiwaniu na podstawienie łodzi, kajaków czy innych. Jedzenie było słabe - generalnie kuchnia filipińska jest mało urozmaicona, szczególnie na tle innych azjatyckich kuchni - a organizator nie zadbał o to, by znaleźć jakieś sensowne lokalne atrakcje kulinarne, więc w większości musieliśmy na własną rękę tego szukać, co wcale nie było takie łatwe, gdyż generalnie trzeba powiedzieć że Filipiny nie są dobrze przygotowane na turystykę masową czy grupową. Co do planu wycieczki, to był on ułożony jakby nielogicznie : po bardzo długim dolocie z Polski (jeśli jesteś spoza Warszawy i musiałeś jeszcze dojechać do Warszawy na odlot to podróż TAM trwała w sumie ponad 27 godzin) i po lądowaniu w Manili był czas tylko na kolację i spać, ale następny dzień zamiast zostać w Manili i ją zwiedzić (nie ma w ogóle co zwiedzać w tym mieście) to pojechaliśmy do interioru wyspy Luzon i tam cały dzień z przyrodą, stojąc po drodze w korkach na wyjeździe i wjeździe z / do miasta. Następny dzień powtórka tego, a w kolejnym dniu wylot do El Nido by tam po trzech dniach wrócić do Manili na 1 dzień by ją zwiedzić. Tu uwaga - każdy raz jak lecieliśmy gdzieś (Manila - El Nido, czy Peurto Princessa - Manila) trzeba było wstać koło 0300 lub 0400 nad ranem, i w zasadzie bez jedzenia (jeśli w ogóle były pakiety śniadaniowe, to były niejadalne) jechać na lotnisko, czekać 2-3 godziny na samolot, i tracić czas. Zamiast więc zwiedzić wszystko co było zaplanowane na wyspie Luzon włącznie z Manilą (choć naprawdę można było to sobie odpuścić), i stamtąd polecieć już na Palawan, a stamtąd dalej na Bohol, to niepotrzebnie wracaliśmy do Manili. Strata 2 pełnych dni na to, brak snu, brak jedzenia. Lot z Manili na Bohol to kolejne wstawanie o 0300, brak śniadania i właściwie rozbity dzień. Więc na realnie 12 dni wycieczki (pozostałe dni to loty do i z Filipin) 3 dni były zupełnie stracone. To dużo biorąc pod uwagę krótki czas i plan wycieczki. Ostatnia uwaga dotyczy ostatniej części - mianowicie pobyt na Bohol trwał jedynie 2,5 dnia, 1 dzień po przylocie się nie liczy bo do hotelów dotarliśmy późnym popołudniem, a trzeciego dnia po śniadaniu już nas wysłano nie wiadomo po co na sąsiednią wyspę Cebu gdzie było do zwiedzenia miasto Cebu - kompletna porażka, zupełnie niepotrzebnie. Ostatni hotel tamże był chyba też najgorszym hotelem ze wszystkich i pozostawił jedynie negatywne skojarzenia. Podsumowując, gdyby nie przyroda, to w ogóle odradzałbym urlop na Filipinach. Jedynie co można, to pojechać indywidualnie na Palawan (preferencja) lub Bohol (od biedy) i samemu tam korzystać z uroków przyrody. Jazda z grupą z pilotem i przewodnikami którzy niestety niewiele pomagali we wszystkim mija się z celem. Powrót to katorga, bo lot trwa o 4 godziny dłużej niż przylot, więc w naszym przypadku trwał ponad 30 godzin i ledwo to przeżyliśmy.
2.5/6
Kompletnie nieprzemyślana impreza.......................................,,,,...........,,,,,,,,,,,,!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!'n