Opinie o Kuba - Wyspa jak wulkan gorąca

5.2/6 (742 opinie)

5.2/6
742 opinie
Intensywność programu
4.5
Pilot
5.5
Program wycieczki
5.3
Transport
5.4
Wyżywienie
4.5
Zakwaterowanie
4.4
Opinie pochodzą od naszych Klientów, którzy odwiedzili dany hotel lub uczestniczyli w wycieczce objazdowej.

Osoba dodająca opinię musi podać dane osobowe, takie jak imię i nazwisko oraz dane dotyczące wyjazdu, czyli datę i kierunek wyjazdu lub numer rezerwacji. Dzięki tym informacjom sprawdzamy, czy autor opinii faktycznie podróżował z nami. Jeżeli dane się nie zgadzają, wówczas nie publikujemy opinii.
Sortuj: Najlepiej oceniane
Typ turysty: Wybierz
  • 4.5/6

    Kuba- Wyspa jak wulkan goraca

    Iwa

    Iwona N - 04.03.2016

    4/4 uznało opinię za pomocną

  • 4.5/6

    Niepowtarzalna okazja do zobaczenia Kuby

    Plan wycieczki zorganizowany ciekawie, kompetentne przewodniczki Marzena i Marta, które posiadały wiedzę nieksiążkową i ciekawie opowiadały o Kubie. Hotele trafiły nam się bardzo dobre, czyste, wyposażone w kosmetyki, choć niektórzy mieli problemy z ciepłą wodą. W hotelu w Hawanie i w Trynidadzie bezpłatne WiFi, w Cienfuegos płatne 1 euro za godzinę i działające tylko przy recepcji. Jedzenie w formie bufetowej, takie sobie, bardziej jadło się żeby nie być głodnym niż dla smaku ale to specyfika Kuby raczej. Z dodatkowych atrakcji kupiliśmy Kubę nocą, opcja ciekawa ale zdecydowanie za droga. Pokonuje się duże odległości ale sam autokar ok, w trakcie drogi przewodniczki dużo opowiadają więc nie jest to takie uciążliwe. Polecam.

    Anna S. - 03.02.2024  | Termin pobytu: styczeń 2024

    1/1 uznało opinię za pomocną

  • 4.5/6

    Przereklamowany komunizm

    Odprawa na lotnisku w Warszawie przebiegła bez zakłóceń, ale wymagała dość wczesnego przybycia. Najpierw trzeba było odebrać Kartę Turysty na stanowisku Rainbow, którą trzeba było samemu wypełnić. Przy oddawaniu bagaży bardzo rygorystyczne podejśćie do wagi bagażu, nawet tego podręcznego : maksymalnie 20 i 5 kg.Przelot 12 godzinny dość długi i męczący ale dzięki systemowi multimedialnemu dość szybko minął. W tej cenie wycieczki powinien być zapewniony chociaż jeden posiłek w klasie ekonomicznej, ale na szczęście można było coś zakupić z serwisu pokładowego. Po wylądowaniu na lotnisku w Varadero najpierw musieliśmy przejść tamtejszą kontrolę celną, która polegała na dokładnym sprawdzeniu naszych paszportów i Karty Turysty, której jedną część zabrali nam od razu. Każdy przylatujący pasażer został sfotografowany i sfilmowany w bazie danych kubańskiej. Następtym krokiem było odebranie bagaży co nie trwało długo jak na Kubę ale było urozmaicone biegającymi między bagażami psami poszukującymi narkotyków albo kabanosów. Nikt z naszej grupy nie miał przy sobie nic podejrzanego, więc dosć szybko znaleźliśmy się w naszym autobusie i ruszyliśmy do naszego hotelu. Byliśmy grupą, która jechała planowo wg rozkładu programowego wycieczki więc w ciągu 2 dwóch godzin znaleźliśmy się w hotelu w Hawanie. Po przyjeździe do hotelu dłuższy czas odczekaliśmy zanim przygotowano nam pokoje, bo doba hotelowa na Kubie zaczyna się od godziny 16:00 a my w hotelu byliśmy koło 14:00. Czas umilił nam drink Cuba Libre i muzyka grająca na żywo. Hotel Comodoro położony nad oceanem. Pokoje z widokiem albo na ocean albo na panoramę miasta. Głównym mankamentem był brak ciepłej wody, który prześladował nas pierwsze dwa dni czterodniowego tam pobytu. Jedzenie znośnie ale mało urozmaicone, owoce niedojrzałe, jedzenie robione przy Tobie na ciepło z reguły niedogotowane albo półsurowe. Żeby mieć gdzie usiąść przy kolacji lub śniadaniu trzeba było przyjsć bardzo wcześnie, bo było kilka grup wycieczek z Polski. Hotel przepełniony dużą liczbą ludzi. Winda często się zacinała, W hotelu ciężko jest wymienić pieniądze na tutejszą walutę, ponieważ często jest ich po prostu brak. My chodziliśmy wymieniać je w pobliskim banku. Najlepiej wymienić je od razu pierwszego dnia tyle ile potrzebujemy na cały pobyt, bo po opuszczeniu Hawany może być z tym problem. Najlepiej wymienić tylko 100-200 Euro, powinno spokojnie starczyć na dwie osoby na wydatki osobiste. Pierwszy dzień to był na zaaklimatyzowanie się w hotelu i na Kubie. Drugiego dnia pojechaliśmy zwiedzać Hawanę. Wyjazd był z hotelu był koło 9 rano, więc spokojnie można było się wyspać. Najciekawszymi atrakcjami zwiedzania była restauracja w hotelu Ambos Mundos, gdzie skosztowaliśmy sławnego Mojito, które tu pijał Ernest Hemingway, Za dodatkową opłatą 20 Euro , można było zjeść obiad stworzony z regionalnych potraw lub owoców morza (langusta). Mieliśmy trochę czasu wolnego na samodzielne eksplorowanie miasta i drobne zakupy. Tego dnia zobaczyliśmy prócz zabytków jeszcze cmentarz i odwiedziliśmy fabrykę rumu, gdzie skosztowaliśmy różnych rodzai rumu i likierów na jego bazie, oraz można było zakupić ognistą kawę z dodatkiem rumu. Najciekawsze był jej sposób parzenia, którego nie da się opisać słowami trzeba zobaczyć na żywo. Zwieńczeniem zwiedzania starej Hawany, była przejażdżka zabytkowymi starymi kabrioletami do hotelu. Paniom proponuję przygotować się na rozwiane włosy przez wiatr i coś do nakrycia bo nieźle wieje. W hotelu byliśmy koło 17 tej więc był czas na drobne zakupy w sklepie obok hotelu gdzie radzimy dokonać zakupu większych zapasów wody, bo była najtańsza bo w kolejnych dniach tej wody w tym sklepie już brakowało, uroki komunizmu. Wieczór można było spędzić na korzystaniu z atrakcji hotelowych. Dzień trzeci zaczęliśmy dość wcześnie bo koło 8 rano, wyjazdem do odległej Pinar del Rio (około 300 km). Po drodze zwiedzaliśmy Ogród Botaniczny i Farmę Orchidei, która nas nie zachwyciła. Jedną z atrakcji tego miejsca była degustacja świeżo wyciśniętych soków z egzotycznych owoców. Uważny obserwator mógł na własne oczy zobaczyć latające kolibry. Kolejnym punktem była Fabryka Cygar, gdzie zobaczyliśmy ręczne robienie cygar. Niezrozumiałym dla nas był brak możliwości fotografowania lub filmowania w środku fabryki. W sumie nie było to zaciekawe. Chociaż same miasto było fajne urokliwe, pełne kolonialnej zabudowy, przy której się nie zatrzymaliśmy i mogliśmy ją tylko podziwiać z okien autokaru. Ostatnim punktem przed dotarciem do Pinar del Rio był punkt widokowy z którego mogliśmy podziwiać piękno kubańskiej natury. Można było tam kupić kawę i posłuchać kubańskiej muzyki. Po pięknych widokach Mogotów czekała nas niesamowita przejażdzka łódką wewnątrz jaskiń. Niestety, żeby dostać się do łódki spędziliśmy około pół godziny w zatłocznej Jaskini, która niby mieliśmy podziwiać. Nie było to zbytnio komfortowe. Miłą atrakcją była mała wioska indiańska i możliwość zabawy z Hutią, tutejszym zwierzęciem. Można było za 3 CUC zakupić świeżo wyciskany z sok trzciny cukrowej. Po przejażdzce łódką czekał na chętnych za dodatkową opłatą obiad w pobliskiej restauracji. Po konsumpcji i nakarmieniu miejscowych piesków załadowaliśmy się do autokaru i ruszyliśmy podziwiać 30 metrowy mural na Mogocie. Można tam było zakupić najpyszniejszą na całej Kubie Pina Coladę, na którą przepis dała nam później pani Kasia. W drodze powrotnej do hotelu czekała nas niespodziewana wizyta na plantacji tytoniu, gdzie można było wypić kawę w domu plantatora tytoniu i zobaczyć jak przygotowuje się tytoń do produkcji cygar. Do hotelu wróciliśmy dość późno. Mieliśmy około godziny na przygotowanie się wyjazdu na wycieczkę fakultatywną, którą była Rewia Parisien. Rewia była fajna, godna swojej ceny, dodatkowo skosztowaliśmy w tej cenie drinka. Do hotelu po rewii wróciliśmy koło północy. Dzien czwarty to kolejny dzień zwiedzania Hawany. Tym razem zaczeliśmy go po godzinie 9:00 rano od fortyfikacji miasta i Muzeum Rewolucji. Punkty dość ciekawe. Kolejnym punktem zwiedzania była nowo powstała Hala Targowa w której można było dokonać przeróżnych zakupów. Radzimy dokonać tam zakupu pamiątek, bo nigdzie więcej nie było takiego wyboru i takich atrakcyjnych cen. Tego samego dnia mieliśmy okazję zobaczyć z daleka hawański Kapitol, wzorowany na amerykańskim. W okolicy południa mieliśmy czas wolny na samodzielne eksplorowanie miasta. Część grupy w tym my, udało na wycieczkę fakultatywną Śladami Hemingway`a . W planie wycieczki był wyjazd za miasto do wiejskiego domu Hemingway`a i malowniczej rybackiej wioski Cojmar, gdzie w barze w którym Hemingway sączył niebieski drink nazwany później na cześć przyjaciela Hemingwaya a jednocześnie kapitana jego łodzi. Po degustacji drinka i obejrzeniu malowniczej zatoczki, +wróciliśmy do centrum Hawany, gdzie w barze Floridita skonsumowaliśmy sławny drink, bardzo lubił Hemingway daiquiri. Po degustacji drinku połączyliśmy się z resztą naszej wycieczki i wróciliśmy autokarem do hotelu. Tego samego wieczoru można było wybrać się na wycieczkę fakultatywną, by posłuchać utworów Buena Vista Social Club. My sobie darowaliśmy ten punkt programu czego nie żałujemy. Osoby, które skorzystały z wycieczki wróciły po północy do hotelu. Była to ostatnia noc w Hawanie, więc trzeba było się spakować, gdyż o godzinie 7:30 następnego dnia był wyjazd na dalszy ciąg zwiedzania. Dzień piąty zaczeliśmy po szybkim i wczesnym śniadaniu wyjazdem w kierunku Playa Giron i Guama. Podróż trwała długo, była urozmaicona przez opowieści pani Kasi. Po drodze do Zatoki Świń, głównymi punktami zwiedzania było małe zoo i farma krokodyli. W małym zoo można było sobie zrobić zdjęcia z małym krokodylkiem i wężem oraz kupić sobie Pina Coladę lub kawę. W porównaniu z Pina Coladą spod muralu, ta Pina Colada nas nie zachwyciła, Główną atrakcją dnia była Farma Krokodyli, gdzie zobaczyliśmy dzikie gady. Ekstremalnym przeżyciem przeżyciem tego dnia była przejażdzka łódką motorową po kanałach Półwyspu Zapata. Łódką dostaliśmy się na wysepkę, gdzie mieliśmy okazję zostać oczyszczeni przez indiańskiego szamana. Po zwiedzeniu urokliwej wysepki tą samą łódką do Farmy Krokodyli. Po drodze nasz kapitan łódki obdarował kobiety z naszej szalupy kwiatami a panów cygarami. Po bezpiecznym dobiciu do przystani zjedliśmy późny obiad zafundowany przez Rainbow, podczas którego mieliśmy okazję spróbować mięsa krokodyla. Po obiedzie ruszyliśmy w dalszą drogę wzdłuż wybrzeża Morza Karaibskiego. Następne punkty zwiedzania były mało interesujące. Ostatnim punktem naszej wyprawy tego dnia było miasteczko Cienfuegos. W Palacio de Valle mieliśmy okazję podziwiać z tarasu widokowego Cienfuegos i Morze Karaibskie. Mieliśmy okazję skosztować kolejnego drinka ufundowanego przez Biuro Podróży. Na koniec dnia zatrzymaliśmy się na placu w tej samej miejscowości, gdzie mieliśmy zwiedzać teatr, ale z powodu trwającego spektaklu wejście było niemożliwe. Do hotelu dojechaliśmy około godziny 19-tej. Hotel był położony nad Morzem Karaibskim, ale nie było korzystanie z uroków basenu i morza ponieważ po wczesnym śniadaniu musieliśmy opuścić hotel. Mieliśmy w hotelu opcję All inclusive, więc można było korzystać ile się chciało z uroków miejscowych barów. Hotel nie był nie był za piękny ale jedną noc można przeżyć. Ale co najważniejsze była w nim ciepła woda. Jedzenie w miarę dobre. Szóstego dnia po śniadaniu i załadowaniu naszych walizek ruszyliśmy w drogę z powrotem na północne wybrzeże Kuby. Po drodze zajechaliśmy do malowniczego miasteczka Tryninad, gdzie napotkaliśmy na deszcz, który trwał dość krótko, ale był dość intensywny. W międzyczasie odwiedziliśmy świątynie Santeri, gdzie pani Kasia próbowała rozpędzić chmury grzechotką. Oprócz tego zwiedzaliśmy dom barona cukrowego. Przed czasem wolnym mieliśmy okazję wszyscy skosztować La Canchanchara czyli drinka z trzciny cukrowej. W czasie wolnym zwiedzaliśmy pobliskie uliczki i robiliśmy drobne zakupy. Później biuro zafundowało nam obiad w popularnej trynidadzkiej restauracji. Po obiedzie ruszyliśmy do autokaru, by ruszyć w dalszą podróż. Po drodze zwiedzliśmy Dolinę Cukrowni i plantacje trzciny cukrowej. W posiadłości Manaca Iznaga mieliśmy okazję zobaczyć jak w dawnych czasach wyciskało się sok z trzciny cukrowej i można było skosztować tego napoju. Chętni mogli wdrapać się na 40 metrową wieżę, by podziwiać widoki na Valle de los Ingenios. Nasza podróż z południa na północ trwała prawie cały dzień. Ostatnim punktem programu była Santa Clara, gdzie zaczęła się kubańska rewolucja. Do ostatniego naszego hotelu dotarliśmy autostradą wodną, gdyż leżał on na wyspie Cayo Santa Maria, to był najlepszy hotel podczas całego objazdu. Do hotelu dotarliśmy późnym wieczorem, w porze kolacji. Hotel był All Inclusive, więc można było skorzystać z uroków nocnego życia Kuby. Cały ostatni dzień czyli dzień siódmy objazdu spędziliśmy wypoczywając w urokliwym hotelu Star Fish. Korzystaliśmy do woli ze słońca, basenu, oceanu, plaży, jedzenia i drinków. Jedzenie w hotelu bardzo smaczne, drinki pyszne, pokoje ładne. Ogólnie ocena hotelu bardzo dobra. Hotel zapewnia dużo atrakcji i opiekę animatorów. W dniu wylotu hotel opuściliśmy koło 6 rano, by dotrzeć na 11:00 na lotnisko. Minusem podróży na lotnisko była ilość przystanków na toaletę. Na lotnisku odprawa odbyła w miarę sprawie, bez większych problemów. Mieliśmy czas na zrobienie drobnych zakupów, zjedzenie obiadu i toalety. Wylecieliśmy o czasie. Podróż trwała koło 10 godzin.

    Kasia i Tomek - 10.02.2017  | Termin pobytu: styczeń 2017

    57/59 uznało opinię za pomocną

  • 4.5/6

    Na pewno warto

    zobaczyć tę piękną, kolorową wyspę tętniącą muzyką i tańcem.Komarów, meszek czy innych dokuczliwych owadów nie zarejestrowałam.Padało dość intensywnie, ale niezbyt długo dwa wieczory w Havanie.Rzeczywiście warto wziąć ze sobą drobiazgi dla dzieci czy ubogich. Wg mnie najlepiej rozdać je w Dolinie Cukrowni, na ulicach Trynidadu i Cienfuegos.Pamiątki warto kupić na starganach w Trynidadzie i Dolinie Cukrowni, natomiast piękne naszyjniki z nasion oraz orzeszki w miodzie i miód przy Farmie Orchidei.Kawę i rum zdecydowanie w fabryce rumu Bocoy.Jako dla miłośniczki zwierząt smutnym dla mnie widokiem były bezdomne, wychudzone i głodne psy, niemalże w każdym odwiedzanym przez nas miejscu.Najbardziej drastyczna sytuacja z jaką się spotkałam miała miejsce w restauracji po zwiedzaniu Indiańskiej Groty gdzie do naszej grupy podeszła niewielka, brązowa suczka, a właściwie psi szkielet powleczony skórą.Niestety obsługa restauracji, w której połowa żywności pozostawianej przez turystów ląduje w koszach, na naszą interwencję za pośrednictwem przewodniczki stwierdziła najpierw, że karmi już inne psy i prosi abyśmy tego nie dokarmiali na ich terenie bo się przywiąże. Ponieważ nie ustępowaliśmy, poprzez kubańską pilotkę kolejny pracownik restauracji poinformował nas, że dokarmiają już koty więc tego psa niech kto inny dokarmia, a następnie usłyszeliśmy trzecią bzdurę , mnianowicie, że suczka jest w trakcie leczenia i dlatego jest taka chuda.Finał był taki, że kilka osób podzieliło się z sunią jedzeniem, a ta pochłonęła je w kilka sekund.Mam ogromną prośbę do osób, które tam będą o wsparcie tej psiny choćby suchą bułką jeżeli jeszcze żyje bo wyglądala tragicznie.

    Żaneta 43 lata - 11.03.2018  | Termin pobytu: czerwiec 2018

    11/11 uznało opinię za pomocną

telefon

Pobierz aplikację mobilną Rainbow

i ciesz się łatwym dostępem do ofert i rezerwacji wymarzonych wakacji!

pani-z-meteracem