Opinie pochodzą od naszych Klientów, którzy odwiedzili dany hotel lub uczestniczyli w wycieczce objazdowej.
Osoba dodająca opinię musi podać dane osobowe, takie jak imię i nazwisko oraz dane dotyczące wyjazdu, czyli datę i kierunek wyjazdu lub numer rezerwacji. Dzięki tym informacjom sprawdzamy, czy autor opinii faktycznie podróżował z nami. Jeżeli dane się nie zgadzają, wówczas nie publikujemy opinii.
6.0/6
Czy ta opinia była pomocna?
Jeśli jako dziecko z otwartą buzią oglądałeś/aś westerny z Johnem Waynem, kochałeś/aś rodzinę z Ojca Chrzestnego, byłeś zafascynowany kadrami z Kevina w Nowym Jorku i zawsze marzyłeś/aś, że obejrzysz rozgrywki baseballa w malutkim amerykańskim miasteczku w górach Sierra Nevada, a w Twych słuchawkach leci Bruce Springsteen czy inne amerykańskie szlagiery to ta wycieczka jest zdecydowanie dla Ciebie. Zachodnie wybrzeże przywita Cię ciepłym wiatrem, warkotem silników wielkich aut, ogromnymi porcjami jedzenia i uroczym blaskiem zachodzącego słońca. Zobaczysz ogrom przyrody , przyznasz, że Wielki Kanion jest naprawdę Wielki, zachłyśniesz się rozmachem Vegas, usłyszysz dźwięki Filadelfii, pokłonisz się grobom zmarłych żołnierzy, podczas wycieczki po Waszyngtonie zobaczysz sceny jak z filmy, gdy Amerykanin mówi do weterana "Dziękuję Ci za służbę". Wzruszysz się niejednokrotnie w Nowym Jorku, gdy usłyszysz historię emigrantów z wyspy Elis, zobaczysz całe miasto z Empire State Building czy pójdziesz na Ground Zero.
6.0/6
Czy ta opinia była pomocna?
Nie spodziewałam się wiele, a grudniowa podróż "Living in America" okazała się jedną z najciekawszych, jaką odbyłam. Począwszy od Los Angeles, aż do Nowego Yorku każdego dnia miałam wrażenie, że to, co zobaczyłam było absolutnie wspaniałe, najciekawsze i że nic tego nie przebije. Dzień po dniu były nasycone wrażeniami po brzegi. Zachodnie wybrzeże: Santa Monica we mgle i słoneczne Los Angeles z gwiazdami Sunset Boulvard, cudownym Roosvelt Hotel (art deco w oryginale!) i oczywiście skrzydłami anioła pod obserwatorium, Rodeo Drive, które dla nas jest oczywistym kawałkiem Europy tyle, że tonącym w cudownych bożonarodzeniowych dekoracjach, upiorne samochody waymo z kierownicą, za to bez kierowcy, drewniane słupy energetyczne obwieszone kablami, jak w Indiach, nocleg w hotelu z dziedzińcem, gdzie palmy rosną nad basenem w równych rzędach - wszystko to kontrastowe, niezwykle intensywne w odbiorze. Innego dnia Kordyliery, Sierra Nevada i sekwoje w słońcu na tle błękitnego nieba, zachód słońca w drodze powrotnej - pełen spokój i poczucie, że jest się we właściwym miejscu i czasie. Przejazd przez krainę pól uprawnych Kalifornii i Monterey, nad Pacyfikiem gdzie każdy, możecie mi wierzyć, każdy chciałby zamieszkać na stałe :). Przejażdżka stuletnim tramwajem przez pagórki ulic San Francisco obudowanych uroczymi XIX-to wiecznymi wiktoriańskimi domami "w skali człowieka", skontrastowana z intensywnością wrażeń zwiedzania Golden Gate w pełnym słońcu i wietrze na moście oraz pod mostem (cudowny rejs statkiem!), centrum kultury, gdzie poczułam się światowo: wystawa malarstwa Tamary Łempickiej, którą mieliśmy rok wcześniej w Krakowie! Jedyna w swoim rodzaju dzielnica Castro z mikołajami saute... Sacramento, stolica Kalifornii, trochę jak z westernu, trochę jak miniatura Waszyngtonu, gdzie w kadrze znalazł się prawdziwy żołnierz z czasów wojny secesyjnej! Krótka podróż i jezioro Tahoe z zaśnieżonymi brzegami - zimno! Ale wciąż słonecznie :). Dalej cudowne krajobrazy z ośnieżonymi górami w tle, pasące się stada bydła, wielkie przestrzenie - zupełnie jakbym znalazła się na planie filmu o dzikim zachodzie pomyślałam, ale przecież to jest właśnie dziki zachód i ja naprawdę tutaj jestem! Właściwie brakowało tylko kilku jeźdźców na koniach powoli zbliżających się w naszym kierunku - oczywiście po to, aby zaprosić nas na porządnego steka (mmmm...) w Bishop. W miejscowej knajpie bezkonkurencyjny w grze w kręgle był Indianin w sile wieku, który spokojnie posilał się pomiędzy kolejkami rzutów, a następnie wytarłszy ręce, jedną kulą zbijał za każdym razem wszystkie kręgle. Nocleg w prawdziwym motelu dopełnił wrażenia całkowitego zanurzenia się w atmosferze jak z filmu. Amerykańskiego filmu :). Następnego dnia pustynia: piasek i kosmiczne formacje skalne. W Dolinie Śmierci 19 stopni Celsjusza, spacer po soli na dnie wyschniętego jeziora, ok. 80 m poniżej poziomu morza i oaza z domami obrośniętymi kwiatami, ulicami wysadzanymi palmami i...urzędem pocztowym, skąd udało mi się wysłać tradycyjną widokówkę (dotarła do adresata!). Dzień kończy się w Las Vegas. Pomijając fakt, że w każdym, dosłownie każdym miejscu (nawet na lotnisku) są automaty do gier, Las Vegas to świat baśni dla dorosłych: baśniowe, zminiaturyzowane fragmenty miast (ale wciąż imponujące wielkością), sztuczne niebo i kanały Wenecji wewnątrz budynku, a jak żywe ( centrum Venetian), gigantyczny sufit z kwiatów z kolorowego szkła w hotelu Belaggio, pomniejszona wieża Eiffla - wszystko na granicy kiczu, ale co dziwne, wciąż jej nie przekracza. Łącznie z bożonarodzeniowymi dekoracjami, szczególnie w hotelu Belaggio, m.in. sięgające sięgającymi wysokości dwóch pięter reniferami... A wszystko to przepięknie oświetlone z zewnątrz w sposób podkreślający nierzeczywistość świata, w którym przyszło nam właśnie przebywać. Prosto z bajki o świecie ze złota trafiam do helikoptera, który wiezie nas na dno wspaniałego Wielkiego Kanionu Kolorado, gdzie przesiadamy się na łódź motorową, kierowaną po rzece Kolorado przez jednego z miejscowych Indian, po czym znów wracamy na górę helikopterem. Uroda tego miejsca jest legendarna. Dla mnie było to doświadczenie intensywnego dotknięcia z niecodziennej perspektywy nieskażonego piękna i prostoty natury, zredukowanej do minimum, czyli skał, nieba i wody. Jeszcze tylko szybki rzut oka na miejsce bytowania grzechotników i lecimy do Waszyngtonu na śniadanie :). Wschodnie wybrzeże, zimno, wietrznie, słonecznie. Cmentarz Arlington robi wrażenie, czyli jak u Hitchcoka: zaczynamy od trzęsienia ziemi, a potem napięcie rośnie :). Świątynia pamięci Abrahama Lincolna z widokiem na gigantyczną sadzawkę zakończoną obeliskiem, z majaczącym w tle Kapitolem znów przenosi mnie w kadr z nieznanego filmu. Amerykańskiego, oczywiście :). Pomnik Kościuszki, zadziwiająco blisko Białego Domu i domu Jackie Kennedy, pierzeja domów na tyłach tegoż - to chyba też z jakiegoś filmu..? No i Kapitol z bliska, niesłychanie fotogeniczny! Jak i zresztą Filadelfia - Rocky Balboa i obowiązkowe schody, słynna kanapka filadelfijska (rzeczywiście niezła!), polskie akcenty i spektakularne dekoracje bożonarodzeniowe oraz... wieczorny wjazd do Nowego Yorku. Morze świateł, gigantyczna skala, 15-te piętro w hotelu w centrum Broadwayu, nocny spacer. Zanurzamy się w klimacie Time Square, reklamy wyświetlają się w swoim tempie, są ogromne i o dziwo w ogóle nie agresywne, tłum ludzi na schodach, jasno jak w dzień - mam wrażenie, że jestem w centrum ludzkiego świata, w którym ludzie liczą się najmniej i chyba o tym nie wiedzą...Spacerujemy do późnej nocy, zwiedzając okoliczne avenues i przecinające się z nimi streets. Zimno, ratuje nas gorąca czekolada. Kolejny dzień to przejażdżka metrem, Metropolitan Opera, Central Park i rzut oka na budynki mieszkalne wokół, wciąż zimno, ale słonecznie. Spacerujemy w miejscach, które widzieliśmy w nocy - Nowy York w dzień jest niezwykle fotogeniczny! Dekoracje świąteczne prześcigają te w Las Vegas! Budynki historyczne w zestawieniu z szklanymi wysokościowcami wyglądają jakby je ktoś od początku do końca zakomponował, a jak wiemy jest to kompletny przypadek, wynikający głównie z poszanowania prawa własności :). Katedra św. Patryka w tym układzie stała się zwornikiem kompozycyjnym. Dworzec Centralny, biblioteka miejska z choinką udekorowaną bardzo realistycznymi ptakami, riksza, która jest obsługiwana przez mikołaja, cudowne widoki miasta z tarasów Empire State Building - obrazy przesuwają się, jak w filmie. Kolacja w jednej z knajpek na Manhattanie i musical Chicago w jednym z teatrów, no bo mieszkać na Broadwayu i nie pójść do teatru?! Przedstawienie znakomite, ale zmęczenie też nie małe... Ostatni dzień i Statua Wolności z morza i lądu (wciąż zimno i słonecznie, czapka ,szalik i rękawiczki konieczne). Wyspa Ellis, Wall Street, Ground Zero - poważne tematy. Most Brookliński i zmiana pogody, gęstnieją chmury, powoli trzeba się żegnać, lotnisko Kennediego czeka. Zobaczyłam Amerykę z lotu ptaka - właściwie wszystko, co niezbędne - choć oczywiście nie wszystko co można zobaczyć. Moim zdaniem zwiedzanie zachodniego i wschodniego wybrzeża jednocześnie to najlepsza opcja. Daje największą satysfakcję i dużą wiedzę - potwierdza tezę, że podróże kształcą :).
6.0/6
Czy ta opinia była pomocna?
Bardzo wielkie podziękowania dla naszej przewodniczki Pani Gosi za super zorganizowany pobyt w 6 odwiedzonych + DC stanach USA. Program pobytu co prawda bardzo intensywny i wyczerpujący ale super zorganizowany a opowieści bardzo ciekawe. Grupa 35 osób okiełznana i "udomowiona" . pozdrawiamy serdecznie i jeszcze raz dziękujemy za super pobyt... Wioletta i Dariusz
6.0/6
Czy ta opinia była pomocna?
Do USA chcieliśmy polecieć od lat, wreszcie się udało. Wybieraliśmy pomiędzy Oto Ameryka a Living in Ameryca. Programy generalnie podobne, w naszej dodatkowo Waszyngton i Filadelfia, ale za to bez studia filmowego w LA. :) W skrócie - program bardzo intensywny, ale to wiedzieliśmy przed wyjazdem i w tak krótkim czasie inaczej się nie da. Co dziennie, poza Nowym Jorkiem, nocleg gdzie indziej, jedna noc w samolocie (samolotach) - przelot z Las Vegas do Waszygtonu. Program, w naszej opinii, realizowany prze pilota Bartka profesjonalnie. Pan Bartek wspaniale przekazywał wiedzę o każdym odwiedzanym miejscu, ponadto doskonale polecał miejsca zarówno na doznania kulinarne jak również na pozostałe zakupy. Zdecydowanie polecamy lot helikopterem w Wielkim Kanionie - nie jest tani, ale naszym zadaniem warto zobaczyć ten cud natury z perspektywy zarówno lotu jak i lustra rzeki Kolorado. Każde z odwiedzanych miejsc, zarówno parki, kanion jak i miasta, wszystko niezapomniane i naszym zdaniem niesamowite. Wycieczka pozwala na "grę wstępną" zwiedzania i poznawania USA i pewnie dla wielu będzie zachęta aby jeśli to możliwe wrócić i poznać lepiej Stany. Poza niezwykłą przyrodą na nas wrażenie zrobiło San Francisco i oczywiście Nowy Jork, gdzie naszym zdaniem trzeba wrócić na dłużej.
6.0/6
Czy ta opinia była pomocna?
O wycieczce do Stanów Zjednoczonych marzyliśmy od lat, gdy wreszcie się zdecydowaliśmy pandemia zmusiła nas do czekania kolejnych dwóch lat, aż wreszcie nastał lipiec 2022 r. i marzenie spełniło się. Pragnęliśmy nasze wyobrażenia zestawić z tym jak w wielkiej Ameryce jest naprawdę. Chcieliśmy będąc w USA po raz pierwszy jak najwięcej zobaczyć i doświadczyć dlatego zdecydowaliśmy się właśnie na program „Living in Amercia”, pozwalający poznać zachodnią, jak i wschodnią część tego supermocarstwa, z kultowymi miejscami jak San Francisco, Wielki Kanion Kolorado, Las Vegas, Filadelfia, Waszyngton, Nowy Jork i wiele innych. Z czystym sumieniem polecamy tą wycieczkę!
6.0/6
Czy ta opinia była pomocna?
Wycieczka była spełnieniem moich marzeń, z pilot Marcin rewelacja polecam .Miejsca które obejrzeliśmy były wspaniale
6.0/6
Czy ta opinia była pomocna?
Zostało spełnione to czego oczekawiliśmy niezapomniane widoki, miejsca oraz atmosfera. Wisieńką na torcie był pilot Robert, który z pasją, cierpliwością i zaangażowaniem opowiadał nie tylko o tym co oglądamy ale również o życiu codziennym Amerykanów.-Minusem awarie autobusów i okropne śniadania w klitkach gdzie były 4 stoliki na 40 osób
6.0/6
Czy ta opinia była pomocna?
Wycieczka super, koniecznie trzeba to zobaczyć !! W krótkim czasie zobaczyliśmy tyle wspaniałych miejsc. Lot helikopterem to wrażenie niezapomniane.
6.0/6
Czy ta opinia była pomocna?
Wyjazd spełnił moje wszystkie oczekiwania, to jedno z najlepszych wydarzeń w moim życiu. Zawsze marzyłem o wyjeździe do Stanów, i mój sen się urzeczywistnił. Miejsca, krajobrazy, elementy które do tej pory mogłem oglądać jedyni na szklanym ekranie stały się realne, mogłem poczuć zapach wiatru, zapach miasta, zobaczyć inną kulturę, inny sposób patrzenia na świat. Rezerwując wycieczkę nie miałem pojęcia, że będę miał przyjemność przemieszczać się aż tyloma samolotami, wiedziałem, że będzie to jeden lot do USA, przelot wewnętrzy i powrót do Polski, okazało się, że biuro było zmuszone podzielić loty tak, więc leciałem z Warszawy do Paryża, z Paryża do Los Angeles, z Las Vegas do Detroit, z Detroit do Waszyngtonu, z Nowego Jorku do Paryża i z Paryża do Warszawy, tak więc jako osoba, która wcześniej nie latała, miałem okazje poznać różne lotniska i samoloty. To wszystko jeszcze bardziej nadało charakteru wycieczce. A co najważniejsze, z całego wyjazdu, to nasza Pani pilotka Asia, kobieta o niesamowitej wiedzy, zawsze przygotowana, cierpliwa, niosąca pomoc i dobrą radę. Serdecznie polecam.
6.0/6
Czy ta opinia była pomocna?
Dawno nie przeżyłem takiej przygody jak ta. Ciekawie ułożona trasa. Na szczególną pochwalę zasługuje pilot Pani Małgorzata, która w interesujący sposób przedstawia historie kraju jak i bieżące problemy . Gorąco polecam .