Kategoria lokalna 4
6.0/6
Spędziliśmy tydzień na przełomie września i października w 4* hotelu Quinta Bela Sao Tiago na Maderze. Hotel ma bardzo dobre położenie w starej części Funchal – blisko do oceanu, promenady, stacji kolejki linowej i do wieczornych atrakcji. Otoczony ogrodem, z dużą ilością zieleni. Pokój z balkonem z widokiem na ocean, co daje możliwość obserwowania wpływających do portu wycieczkowców i mniejszych statków. Nocą piękny widok na oświetlony port i wzgórza Funchal. W pokoju lodówka i centralnie sterowana klimatyzacja. Brak czajnika – warto zabrać swój plus termos, żeby zrobić kawę lub herbatę na wędrówki. Pokoje codziennie sprzątane. Ze SPA nie korzystaliśmy, bo nie było czasu. Basen przyjemny, można popływać po całym dniu zwiedzania, leżaków nie brakuje. Jedzenie bardzo dobre – śniadania w formie bufetu, urozmaicone, z dużą ilością owoców i ciasteczkami portugalskimi a kolacje serwowane, podawane w eleganckim artystycznym stylu (przystawka, danie główne, deser). Do kolacji napoje płatne. Posiłki spożywane na tarasie z cudownym widokiem na ocean. Hotel posiada podziemny parking, co jest dużym udogodnieniem w przypadku wypożyczenia auta. Trafiła nam się przepiękna słoneczna pogoda (26 – 29st.), więc warunki do zwiedzania były świetne, a widoki cudne. Wyspę można zwiedzać wykupując wycieczki w RAINBOW, autem lub komunikacją miejską. My cenimy sobie niezależność, więc wypożyczyliśmy na 4 dni auto (bez depozytu, full insurance i bezpłatna dostawa do hotelu). Koszt wynajmu auta 140eur/4 dni, cena paliwa z podatkiem 1,5eur/L. Objechaliśmy całą wyspę bez żadnych problemów, ale polecam to raczej osobom z doświadczeniem w podobnych warunkach. Na północy zauroczyły nas baseny wulkaniczne w Porto Moniz – polecam te dzikie niekomercyjne (bezpłatne) przy Aquarium, bez tłumów, gdzie można było spokojnie popływać i rozkoszować się widokami. Duże wrażenie zrobiła na nas czarna plaża w Seixal z wodospadami na plaży, pod którymi można się było spłukać po wyjściu z oceanu. Po drodze wiele wodospadów i punktów widokowych. Na północy koniecznie trzeba odwiedzić las wawrzynowy Fanal z urokliwym Witch Tree, gdzie po wejściu na najwyższy punkt wzgórza rozpościera się zapierający dech w piersiach widok. Na północnym zachodzie wyspy warto podjechać do Achadas da Cruz i zjechać z klifu do oceanu bardzo stromą i najwyższą w Europie kolejką linową (5eur/os) – cudowne widoki na klify i piękna ścieżka spacerowa wzdłuż oceanu. Jadąc zachodnim wybrzeżem, polecam wizytę w Ponta do Pargo – najbardziej wysuniętym na zachód punkcie Madery z latarnią morską i przepięknym widokiem na oświetlone klify i zachód słońca. Objazd południa wyspy warto zacząć od przeszklonego tarasu widokowego na klifie – Cabo Girao, najwyższego na Maderze i jednego z najwyższych na świecie. Najlepiej być tam z rana, przed wycieczkami. Urokliwe jest miasteczko Ponta do Sol z mostkiem wychodzącym w ocean, skąd pieszo dochodzi się do jednej z bardziej spektakularnych atrakcji – Wodospadu Aniołów, czyli tzw. „myjni”, gdyż spada prosto na drogę i przejeżdżając pod nim autem działa jak myjnia. Super efekt daje też przejście pod nim pieszo, szczególnie w gorące dni. Ciekawym doświadczeniem jest wizyta na plantacji bananowców w Madalena do Mar, gdzie mamy do wyboru 3 „trasy bananowe” i możliwość zakupu bananów (samoobsługa - 0,50eur do puszki). Relaks na południu wyspy zapewni plaża ze złotym piaskiem w Calheta, pozbawiona tłumów, z zatoczką do kąpieli. Dla spragnionych kultury – muzeum sztuki nowoczesnej na klifie, z pięknym widokiem na ocean. Na wschodzie wyspy dla miłośników trekkingu - Półwysep Św. Wawrzyńca, gdzie warto być z rana, przed tłumem turystów i przed najgorętszymi promieniami słońca, wtedy też łatwiej blisko zaparkować auto i to w cieniu palmy. Zdobycie szczytu po 2h wędrówki zapewnia niezapomniane wrażenia, widoki na trasie przepiękne, trasa średnio trudna. Na południowym wschodzie w Gerajau dla chętnych pomnik Chrystusa niczym z Rio z kolejką linową na plażę (5eur/os). Nie można być na Maderze i nie zaliczyć trekkingu po lewadach. My wybraliśmy Dolinę Rabacal i lewady do wodospadów Risco i 25 Fontes – cudne, niepowtarzalne widoki. Warto być z rana i ubrać się na cebulkę. Trasa nie należy do trudnych. Na koniec zostawiłam Funchal, w którym mieszkaliśmy i na które poświęciliśmy 2 dni zwiedzania. Jeden dzień to starówka z Fortecą de Sao Tiago, ulicą Rua de Santa Maria z kolorowymi malowanymi drzwiami, gdzie wieczorem tętnią życiem kawiarenki i restauracje. Warto odwiedzić najbardziej znany targ Madery – Mercado dos Lavradores na granicy starej i nowej części Funchal. Na zachód słońca polecam wejść na wzgórze z Parkiem Św. Katarzyny, z którego można podziwiać pięknie oświetlony port i wzgórza Funchal. Obok parku pomnik Cristiano Ronaldo i hotel CR7. Drugi dzień to wjazd kolejką linową na Wzgórze Monte (12,5eur/os. w 1 stronę, 18eur/os. w 2 strony) i spacer po Monte Palace Tropical Garden (15eur/os) – przepięknym ogrodzie z wieloma wodospadami, muzeami, elementami architektury japońskiej, a przede wszystkim uroczymi punktami widokowymi na panoramę Funchal. Ogród zrobił na nas niesamowite wrażenie, o czym świadczy fakt, że spędziliśmy tam aż 5h. Powrót ze wzgórza to obowiązkowo zjazd saniami – jedyna taka atrakcja na świecie, więc warto skorzystać, bo naprawdę warto (35eur/2os.). Polecam też odwiedzić drugi z ogrodów – Ogród Botaniczny (7,5eur/os). My podjechaliśmy tam autem, ale można też autobusem pod samo wejście. Bardzo dużo kwiatów i zieleni, cudne dywany kwiatowe. Fajne miejsce na odpoczynek i relaks po dniu zwiedzania. W Funchal można się plażować w 2 miejscach – na publicznej plaży kamienistej 400m od hotelu, w zatoczce bez fal oraz na płatnej platformie (wstęp ok. 7eur/os), 200m od hotelu, na którą zjeżdża się windą, gdzie jednak nie można się kąpać gdy są fale. Ważna informacja – jeśli pobyt w hotelu kończy się po południu lub wieczorem można korzystać z infrastruktury hotelowej i na koniec wziąć prysznic w łazience przy SPA – wejście z basenu lub windy przy parkingu. Hotel pobiera kaucję w wysokości 200eur/pokój w formie blokady na karcie lub gotówki. Od 1.10.2024 obowiązuje podatek 2eur/dzień/os. Madera bardzo nam się podobała, urzekła nas przepięknymi widokami, zobaczyliśmy wszystko co sobie zaplanowaliśmy, czemu sprzyjała pogoda, co zapewne przyczyniło się do spotęgowania wrażeń.
Magda i Waldek, Poznań - 12.10.2024 | Termin pobytu: wrzesień 2024
25/25 uznało opinię za pomocną
6.0/6
Cicho, czysto, kulturalnie, w dawnym stylu, niebanalnie. Piękne widoki, bajeczna przyroda, plusik w pakiecie - super baza wypadowa! Miła obsługa i pyszne jedzenie. Słowem - wypoczynek marzenie!
IWONA, KNURÓW - 21.02.2024 | Termin pobytu: luty 2024
5/5 uznało opinię za pomocną
6.0/6
Dla miłośników zwiedzania wyspy, hotel jest w świetnej lokalizacji. W ciągu dnia, po wczesnym śniadaniu można wyskakiwać na trekingi, trasy itp. wieczorem mieć dwa kroki do części turystycznej Funchal. Hotel czysty, pokoje wygodne, jest bezpłatny parking dla klientów. Obsługa bardzo miła. Kolacje serwowane - trzy dania. Kolacja trwa dosyć długo, szczególnie gdy jest więcej gości. Najwięcej turystów z Niemiec i Francji. Śniadania ok. Dla mnie największym plusem była lokalizacja (idealna do zwiedzania wyspy i wieczornego dostępu do atrakcji Funchal). Spokojnie i bardzo cicho.
Katarzyna, WARSZAWA - 04.11.2024 | Termin pobytu: październik 2024
7/8 uznało opinię za pomocną
6.0/6
Nieszczególnie zadowoleni z polskiej listopadowo-grudniowej pogody i deficytów słońca spontanicznie zdecydowaliśmy się na odwiedzenie Madery i hotelu Quinta Bela Sao Tiago. I była to dobra decyzja! Na wstępie chciałam docenić fajne godziny lotów i dobrą organizację ze strony Biura. Godziny lotów nie zaburzyły nam rytmu dobowego i nie wymagały zarwania nocy, pomimo, że do miejsca wylotu musieliśmy dojechać z innego miasta. Nie było też niewygodnych sytuacji oczekiwania na zameldowanie w hotelu. Wszystko przebiegło gładko. Widząc wyspę z lądującego samolotu można odnieść wrażenie, że jest to pływający ogród! Rośliny ewidentnie mają tu dobre warunki do wzrostu przez cały rok. Nasz pobyt przypadł na pierwszy tydzień grudnia i temperaturę 19-24 stopnie oraz całkiem przyjemną temperaturę wody w oceanie. W Funchal było przyjemnie ciepło - pogoda raczej na krótki rękawek + koszulę i spodnie 7/8. Kojarzyła nam się z dość zaawansowaną wiosną.W innych rejonach wyspy pogoda bardziej zmienna i ciekawa w tym, jak szybko potrafi się zmienić. Jednak nigdy nie pokrzyżowała nam planów. Słońce wstawało po 7, a chowało się ok. 18. W tym czasie Madera jest poza typowym szczytem sezonu turystycznego, ale mimo to nie świeci pustkami. W grudniu można zaobserwować zamiłowanie mieszkańców do dekoracji świątecznych - ulice, hotele, sklepy są wtedy ozdabiane, nieraz bardzo obficie, świątecznymi akcentami. Dodatkowa iluminacja, zwłaszcza wieczorami daje bardzo ładny efekt. Trafiliśmy na jarmark bożonarodzeniowy w centrum Funchal, przy którym można było zobaczyć maderskie ciekawe wydania szopek bożonarodzeniowych. Oprócz tego dużo lokalnego rzemiosła i przysmaków. Próbowaliśmy ponchy marakujowej, wypieków na bazie kasztanów jadalnych i portugalskiej drożdżówki z kokosowym nadzieniem (Pan de Deus) - Mniam! Skorzystaliśmy z wycieczki fakultatywnej organizowanej przez Rainbow - Dziki Zachód Madery autokarem. Podobał nam się m.in. punkt widokowy Cabo Girao oraz wizyta w Porto Moniz. Przyjemna Pani Przewodnik z dużą wiedzą, bez pośpiechu. Przy przeszklonym tarasie widokowym Cabo Girao unosił się piękny, odprężający zapach drzew eukaliptusowych! Smaczny i obfity obiad w restauracji Cachalote w Porto Moniz- uwzględniający lokalny przysmak - rybę espadę podawaną z pieczonym bananem. Tuż obok restauracji piękne, bezpłatne baseny naturalne! Warto skusić się na kąpieli w tym magicznym miejscu. Na kilka pozostałych dni wypożyczyliśmy auto z lokalnej wypożyczalni. Padło na Fiata Pandę. Polecamy małe autka, najlepiej z automatyczną skrzynią biegów (bo na wyspie dużo wzniesień). Wypożyczenia dokonaliśmy na miejscu w wypożyczalni niedaleko Mercado dos Lavradores bez pośredników, od razu w wypożyczalni, od ręki. Jednak w sezonie pewnie lepszą opcją mogłaby być wcześniejsza rezerwacja. Wykupując od wypożyczalni pełne ubezpieczenie, nie był od nas wymagany depozyt ani karta kredytowa. Jeśli wypożyczacie auto z manualną skrzynią biegów - pamiętajcie przy zjazdach z większych gór o hamowaniu silnikiem, by odciążyć hamulce. Byliśmy świadkami, gdy ktoś przegrzał hamulce nie stosując się do tej zasady. Hotel dysponował bezpłatnym parkingiem dla Gości (po wyjściu z hotelu w prawo i w prawo, trzeba było zadzwonić domofonem przy bramie). Poza sezonem było trochę wolnych miejsc, więc nie mieliśmy problemu. Na wyspie jest dużo dobrych dróg, które często wiodą przez tunele. Jest to ciekawe doświadczenie - tuneli było sporo i niektóre były naprawdę długie. Madera słynie z obfitości i różnorodności owoców. Jeżdżąc po wyspie mieliśmy okazję zobaczyć je rosnące na drzewach - m.in. papaje, mnóstwo bananów, pomidory drzewiaste (tomato igles/tamarillo), kolczochy jadalne, cytrusy, awokado. Widzieliśmy też kwitnący rozmaryn ochoczo odwiedzany przez pszczoły. Na wyspie masa pięknych roślin, często w fazie kwitnienia. Spotkaliśmy ogrom kwitnących aloesów i strelicji (rajskich ptaków), a także protee. Odwiedziliśmy półwysep Św. Wawrzyńca na wchodzie - fajny trekkingowo i widokowo. W drodze powrotnej zatrzymaliśmy się na plażowanie i orzeźwiającą kąpiel w ocenie na kameralnej piaszczystej plaży z czarnym piaskiem i łagodnym zejściem do oceanu Prainha koło Canical. Odwiedziliśmy też hodowlę pstrąga w Ribeiro Frio i pobliskie lewady. W drodze do Ribeiro Frio robiliśmy sobie przystanki na punktach widokowych. Niektóre były całe we mgle, co miało wielki urok. Spotkaliśmy owieczki o różnych ubarwieniach, kozy, krowy, drzewa porośnięte mchami. Zupełnie inny mikroklimat, ale też i chłodniej - warto mieć buty trekkingowe, polar, kurtkę przeciwdeszczową. DLA LUBIĄCYCH NOWE SMAKI Poza hotelem staraliśmy się spróbować jak najwięcej nowych dla nas rzeczy. Tu prym wiodły owoce. W szczególności marakuja i jej odmiany (marakujo-ananas, marakujo-cytryna, marakujo-banan). Mnie najbardziej smakowała klasyczna marakuja z fioletową skórką oraz granadilla (z pomarańczową skórką). Ale warto spróbować każdej. Klasyczna marakuja jest słodsza w środku, gdy na zewnątrz jest pomarszczona skórka. Zasada - im brzydsza na zewnątrz, tym smaczniejsza w środku. Jak chcecie kupić kilka do Polski, to można celowo wziąć te niepomarszczone. Pomarszczą się w przeciągu kilku dni. Bardzo smaczne jest połączenie dojrzałego mango (też lekko już pomarszczonego z zewnątrz) z marakują. Słodko-kwaśna eksplozja smaków i soczystości! Z innych owoców nasi faworyci to: papaja (lokalna jest szersza, importowana z Brazylii węższa - obie super), smoczy owoc dragonfruit różowy i żółty, anona - znana z właściwości zdrowotnych, w środku słodki miąższ o konsystencji budyniu, duże niejadalne pestki. Sporo z owoców można przekroić na pół i wyjadać łyżeczką miąższ. Próbowaliśmy też pitangi - jednak jej żywiczny posmak nie do końca nas przekonał. Smaczne są lokalne banany oraz odmiana banan-jabłko. I z ciekawostek, wzrok przykuwa owoc monstery zwany ananas-bananem o wyglądzie długiej zielonej szyszki. Bardzo smaczne, jednak trzeba spożywać je świadomie - należy poczekać, aż z części owocu same odpadną zewnętrzne łuski i dopiero to, co jest pod spodem jest dobre do spożycia. Inaczej może być szkodliwa. W przypadku tego owocu niekoniecznie polecam go kupować, ale na pewno warto skorzystać z degustacji na straganach. Sprzedawcy chętnie częstują oglądających owocami i tłumaczą różnice. Po takich degustacjach zmysł smaku ewidentnie pobudzony! Owoce są dostępne w wielu miejscach, najbardziej popularne to targ Mercado dos Lavradores. Warto wcześniej sprawdzić godziny otwarcia. Na miejscu można też zajrzeć na piętro. Mają tam stoisko z przyprawami, wśród których pojawiają się ciekawostki jak np. tonka czy różne zioła, sproszkowane suszone owoce. Na dole natomiast fajna kafejka z wypiekami. Bardzo posmakował nam ich pao de quejo, czyli bułeczki serowe w kształcie kulek, przyrządzane na bazie mąki z tapioki.. Najsympatyczniejszych sprzedawców spotkaliśmy w sklepiku z owocami niedaleko Muzeum Elektryczności, parkingu i dworca autobusowego. Dobrze mówili po angielsku, znali dużo różnic między odmianami owoców i ich pochodzeniem. Ostatecznie ich strategia okazała się owocna :D, bo byliśmy u nich trzy razy, za każdym razem wychodząc z siatką zdobyczy. Nie mieli też problemu z pokrojeniem nam owocu i sprzedaniem mniejszej części np. papai czy anony. Niektóre okazy były bowiem bardzo duże. Doradzali, który owoc do zjedzenia na już, a który za kilka dni. W ogólności owoce wychodzą dość drogo, sprzedawcy chcą zarobić na turystach. Ale można przed zakupem zapytać, ile coś będzie kosztowało przed podjęciem decyzji, ewentualnie sprawdzić, czy dobrze nabijają na kasę. Jeśli jesteście owocożerni jak my, polecam zabrać scyzoryk i łyżeczki/widelce plastikowe do rozprawiania się z owocami. Ewentualnie jakąś podkładkę/talerzyk plastikowy - w pokoju hotelowym nie było talerza. Jest dużo ciekawych knajpek, ale jeśli szukacie odleglejszych smaków - polecamy Hoyo Hoyo kuchnia z Mozambiku. Próbowaliśmy tu m.in. liści dyni w sosie fistaszkowo - kokosowym (mboa). Pyszne! Też frytki z manioku, kurczak w sosie piri- piri (bardzo ostry) i przystawka zasługują na uznanie. Mieli dużo ciekawych rzeczy w karcie, aż szkoda, że żołądek taki mały :D. Z kolejnych inspiracji kuchnią brazylijską możemy polecić acai. Na wyspie (np. W Forum Madeira na górze przy food hallu) można było spotkać stoiska specjalizujące się w acai cups/bowls. To kubeczki do których nakładają chłodzoną pulpę z fioletowego owocu acai i przekładają ją różnymi dodatkami, np. sosami, bakaliami, płatkami, posypkami - pyszna jest pasoca (ang. peanut candy). To coś o wyglądzie brązowego piasku, zmielone orzeszki ziemne z cukrem i dodatkami. Chrupiące i podkręcające smak. Na górze kubeczka owoce. Smaczny deser! DLA AKTYWNYCH Z pewnością dla aktywnych osób lubiących górskie wędrówki dobrym rozwiązaniem będzie wybranie się na lewady. Na wyspie jest ich bardzo dużo, o różnym charakterze i stopniu trudności. W internecie są mapki szlaków do pobrania np. https://madera.org.pl/trasy-trekkingowe-turystyczne/ Na miejscu w punktach informacji turystycznej/biurach sprzedających wycieczki są do zabrania bezpłatne mapki, które uwzględniają różne atrakcje. Aby udać się na lewady, można skorzystać ze zorganizowanych wycieczek albo wybrać się samemu, wtedy przydatny będzie samochód. Są organizowane także wycieczki jeepami po wyspie, a dla poszukujących adrenaliny są organizowane wycieczki typu canyoning - z domieszkami wspinaczki, wędrówki rzeką. W cenie znajduje się też sprzęt potrzebny do pokonania trasy. SKLEPY Lokalne sklepy sieciowe spożywcze to np. Pingo Doce (podobne do naszej Biedronki), dobrze zaopatrzone, można kupić tu też tańsze owoce oraz supermarket Continente. Z centrów handlowych np. Plaza i Forum Madeira. Są tam sklepy znane z Polskich centrów handlowych, ale można też spotkać inne, np. Lefties, Cortefiel. Poza tym targi, lokalne sklepiki. Na wyspie można było płacić gotówką w euro oraz kartą bez problemów.
Agnieszka, X - 13.12.2024 | Termin pobytu: listopad 2024
46/47 uznało opinię za pomocną