5.4/6 (1094 opinie)
6.0/6
Południe Maroka to dużo natury, zapierających dech w piersiach widoczków, ale brakuje również filmowych wrażeń (zwłaszcza dla fanów "Gladiatora"). Przemierzając "Drogę Tysiąca Kasb", które wyglądają jak zamki z piasku można się zachwycić. Do tego malownicze doliny rzek, górskie wąwozy, oazy pełne palm daktylowych, by w końcu dotrzeć do clue programu - pokrytej tonami piasku Sahary. Wycieczka z pięknem u boku. Każdy dzień zaskakuje czymś innym: W pierwszym dniu z Agadiru jedziemy do Taroudant, spokojnej miejscowości ze sporymi murami obronnymi. Najpierw krótka przerwa, można powchodzić na mury, porobić ładne zdjęcia. Później spacer po starej dzielnicy, w tym po suku. Targ jakże inny do reszty marokańskich miejsc, nie ma tu pamiątek, turyści rzadko tu docierają. Chwila czasu wolnego na głównym placu miasta, gdzie można napić się pysznej herbatki. Kolejny przystanek to Taliouine, tutaj kupujemy szafran od bardzo miłego tubylca. Zachwycamy się też krajobrazem widocznym wokół jego domu. Tego dnia mamy również zwiedzać kasbę Ait Ben Haddou. Dlaczego tego dnia...ano dlatego, że po południu pada lepsze światło na to bajeczne miejsce, przez co zdjęcia wychodzą cudowne. Krótka chwila na wspólny spacer, a później czas wolny. Warto wejść na samo wzgórze, widoki wyborne. Po drodze stajemy jeszcze przy słynnej Gas Haven, scenografia dość wiernie oddaje klimat z filmu "Wzgórza mają oczy". Drugiego dnia zwiedzamy Ourzazate, a więc tu gdzie nocowaliśmy. Zaczynamy od studia filmowego Atlas, gdzie kręcono wiele słynnych hollywoodzkich produkcji. Przewodnik świetnie oprowadza nas po tym miejscu, można porobić tu ciekawe zdjęcia, m.in. zostać na chwilę faraonem ;) Potem wracamy do centrum Ourzazate i udajemy się na zwiedzanie bajkowej kasby. Tutaj też lokalny fotograf robi grupie sporo zdjęć, warto dobrze zapozować, gdyż w drodze powrotnej gdzie będziemy nocować znów w tej miejscowość, będzie możliwość kupienia wydrukowanego zdjęcia. Świetna pamiątka (20 dirhamów). Kolejny przystanek to Agdz, głównie postój na herbatkę i coś na ząb ale polecam udać sie na punkt widokowy położony obok parkingu. Roztacza się z niego piękny widok na miasto i góry, a z drugiej strony na sporą oazę. Za chwilę stajemy przy jednej z nich, oaza jak oaza ale ciekawa jest kasba położona przy miejscu postojowym. Tu również warto udać się nieco na górę, by podziwiać kasbę z jej najlepszej strony. UWAGA tu na dzieci, potrafią tu wkładać ręce do kieszeni, bardzo są tu uciążliwe. Ostatnim punktem tego dnia jest muzeum doliny Draa, idzie sie do niego ciemnym korytarzem, można w nim podziwiać typowe narzędzia używane przez berberów, parę mapek itp. Czwarty dzień to podróż w stronę pustyni, co jakiś czas zatrzymujemy się na przeróżnych punktach widokowych. Jednak to właśnie w ten dzień jest to na co wszyscy czekają, a więc wyprawa na Saharę. Warto kupić wcześniej chustę na głowę, najlepiej w kolorze blue. Świetne fotki wychodzą potem. Spod hotelu dobieramy się w 4 bądź 5 osób, i jedziemy jeepami na Erg Chebbi. Tam pijemy herbatkę u lokalnej rodziny berberyjskiej i dalej już wsiadamy na wielbłądy. Każda grupka ma swojego przewodnika, który zaprowadza na daną wydme, robiąc przy tym znakomite zdjęcia. Proszę się ich nie bać, bo młodzi berberowie sztukę fotografii opanowali do perfekcji. Swietne sesje zdjęciowe potrafią zrobić. Same piaski, które przed zachodem słońca przybierają soczyście pomaranczowy kolor wychodzą genialnie w obiektywie. Warto oczywiście na koniec dać troszke dirhamów naszemu fotografowi i prowadzącemu wielbłąda. Piątego dnia zwiedzamy warsztat z którego wyrabia się różne cudeńka z dostępnych w tym regionie skamielin. Dalej jedziemy do wąwozu Todra, przed nim stajemy na genialnym punkcie widokowym, z którego znów wychodzą bajeczne zdjęcia. Kawałek dalej bez pilota, udajemy się na około 2-godzinny spacer po wąwozie. Warto dojść do samego końca i udać się na górę schodkami po lewej stronie. Fantastyczny krajobraz stamtąd się rozciąga. Przejeżdzamy też przez różany region, gdzie robimy krótki postój przy sklepie różanym. Na początku czerwca można było jeszcze zobaczyć róże przed tymże sklepem. Szósty dzień to podróż pełna wrażen, bo właśnie wiele emocji wyzwala przejazd przez przełęcz Tizi-n-Tichka. Co chwila zatrzymujemy się na punktach widokowych, jedne są przy sklepach, inne przy restauracjach, a inne w nieco dzikim miejscu. Zdjęcia kolejny raz wychodzą kapitalne. Po poludniu dojeżdzamy do Marrakeszu, gdzie po obiedzie udajemy się na zwiedzanie miasta. Spacer zaczynamy od meczetu Koutubija, a potem już wędrujemy labiryntem ciasnych uliczek po medinie. Niezwykłe to doznanie, ogrom przypraw, cudownych lamp, farbiarnie, czego tu nie ma. Trzeba tylko uważać na motorki, bo wszędzie się wpychają - zasada jest prosta, zawsze trzymaj się prawej strony! Spacerując po medinie wstępujemy też do bajecznych muzeów i dawnej szkoły koranicznej. Na koniec plac Jemma el Fna, niezwykłe wrażenie robi to miejsca. Dla osób, które chcą delektować się w spokoju widokiem na plac z góry, polecam wizytę w Cafe Glacier, piękny taras gdzie po zakupie herbatki z miętą lub wody można do woli spogladać na to gwarne miejsce. Siódmy dzień to poranna wizyta w ogrodach Majorelle, nieco influencerskie miejsce, błękit budynków i egzotyczna roślinność sprawiają, że jest tu zawsze tłumek ludzi. Niemniej warto i tu było zajrzeć, później już jazda do Agadiru, gdzie docieramy około 14 i dalej mamy czas wolny. W Agadirze polecam wjazd kolejką na pobliskie wzgórze, świetne widoczki z niej się rozciągają na miasto, port i ocean. Ja tydzień wcześniej byłem też na Cesarskich Miastach, obie wycieczki mnie zachwyciły po równo. Południowa część Maroka jest jednak nieco bardziej dzika od reszty kraju. Tu można zobaczyć ciut inny styl życia mieszkańców, zachwycić się pięknem natury, odbyć niezapomnianą podróż w filmowo-kasbowym wydaniu oraz zatopić się w soczyście pomarańczowych piaskach Sahary.
6.0/6
Bardzo udany program, wspaniali piloci, nie mam żadnych uwag negatywnych. Wszystkim polecam, lecz jednocześnie zaznaczam, że jest to wycieczka dla osób zdyscyplinowanych i znoszących lekkie trudy codziennych wycieczek.
6.0/6
"Magiczne południe" - to nazwa bardzo odpowiednia dla tego objazdu. Stanowił on drugą część naszego objazdu po "Cesarskich miastach", o których już napisałam. Wycieczka ta ma zupełnie inny charakter. Zdecydowanie mniej jest zwiedzania obiektów, więcej natomiast przejazdów widokowych. Pejzaże zza szyb autokaru niejednokrotnie zapierają dech w piersi! Południe Maroka jest jeszcze bardziej egzotyczne niż część centralna. Gorąco polecam tę wycieczkę!
6.0/6
Maroko,poraz pierwszy ale nie poraz ostatni. Chciałabym się do czegoś przyczepić 😛 ale nie ma do czego.Zachwycona kolorami,wspaniałymi ludźmi,przepysznym jedzeniem,pogoda,kultura kraju i oczywiście przewodnikiem P.Michalem oraz grupa uczestników wycieczki.Polecam,polecam,polecam Janina z Gdyni