5.4/6 (1094 opinie)
6.0/6
W piątek zakończyliśmy podróż.To był wspaniały czas , pięknie widoki w Górach Atlas , spotkanie z ludźmi i kulturą Maroka. A wszystko w towarzystwie i pod opieką wyjątkowej Pani przewodnik Anny. Pani Ania pełna empatii i pogody ducha , z dużym zaangażowaniem zapoznała nas z Marokiem jego obyczajami i kulturą. Zaciekawiła nas interesującymi projektami oraz zwróciła uwagę na problemy Afryki. Dziękujemy ❤️🌴🌺🐪
6.0/6
Zapraszam do obejrzenia migaweg z wycieczki. https://www.youtube.com/watch?v=DicDaytxxxc&t=318s Wyjazd uważam za udany, jeżeli chodzi o organizację i wkład biura Rainbow, to nie można się do niczego przyczepić. Moim zdaniem bardzo męczące sądługie przejazdy, ale bez nich nie dałoby się odwiedzić tylu miejsc w tak krótkim czasie. Drugi raz nie wybrałabym się w lipcu, odradzam także sierpień. Temperatury były czasem ciężkie do zniesienia. Proponuję wyjazd wiosną lub jesienią jeżeli ktoś ma taką możliwość oraz radzę nastawić się, że większość czasu spędza się w autokarze. Najlepiej wwykupić później tydzień wypoczynku (my tego nie zrobiliśmy, dlatego nie wypoczęliśmy wcale). Raczej nie ma zwiedzania budynków czy zabytków a w dużej mierze poznajemy naturalne krajobrazy Maroka. Jedyne co nie przypadło mi do gustu to sami Marokańczycy. Są nachalni, nastawieni na sprzedaż, zaczepiają, nie dają przejść spokojnie obok siebie. Radzę nie zatrzymywać się przy stoiskach jeżeli nie mamy ochoty czegoś kupić. Na bazarach brak cen. Jeżeli mamy ochote coś kupić to najpierw zastanówmy się ile ta rzecz jest warta naszym zdaniem oraz zaproponowanie połowy ceny. Cenę podaną przez Marokańczyków można zbić nawet do 1/3. W Agadirze przy hotelu Tagadirt znajduje się bazar z cenami (ale nie ten zaraz przy wyjściu na plażę,tylko idąc na plażę skręcić w prawo a później będzie już tabliczka). Na tym bazarze ceny bardzo korzystne. Tanio można kupić różne wyroby na trasie. Marokoańczycy raczej nie mówią po angielsku, można dogadać się głównie po francusku.
6.0/6
Na naszą afrykańską wycieczkę wybraliśmy się pod koniec października. Dni były gorące (25-30 stopni), a wieczory i poranki orzeźwiające i wietrzne. Po pierwszym dniu spędzonym w turystycznym Agadirze wjazd do Taroudant zmienia klimat wycieczki o 180 stopni, a nasza marokańska przygoda nabiera tempa. Turyści nie są tu tak powszechni, a życie lokalnych mieszkańców toczy się bardziej naturalnym rytmem. Na miejscowym targu szybko przyzwyczajamy się do dość intensywnego nagabywania. Warto się mocno targować, ale nad tymi posiadającymi mniejsze pokłady asertywności czuwa miejscowy przewodnik współpracujący z Rainbow, który sprawdza czy nie przepłaciliśmy :) Po zaopatrzeniu się w miejscowe wyroby czas na przejazd do Kazby Ait Benhaddou, która o zachodzie słońca sprawia imponujące wrażenie. Następnego dnia od samego rana zwiedzamy jedno z największych na świecie studiów filmowych- Atlas Studio. Dla miłośników kinematografii punkt obowiązkowy. Po zwiedzaniu studia pierwszy raz naszym oczom ukazuje się oaza w dolinie rzeki Draa. Wspomnienie spaceru po oazie z Hassanem (świetnie mówi po polsku!) i jego wspinaczka na palmę, zakończona degustacją daktyli zostanie z nami na długo. Przedzieramy się wąskimi uliczkami Ksaru Tissergate do muzeum Doliny Draa. Kolejny dzień prowadzi nas jeszcze dalej od cywilizacji. Wjeżdżamy w góry Antyatlasu, gdzie znajdują się tradycyjne wioski Berberów. Krajobraz jest iście kosmiczny- płynnie zmienia się z księżycowego na marsjański. Zbliżamy się do najważniejszego punktu programu- fakultatywnej wycieczki na Saharę, która zaczęła się w bardzo nietypowych i niepokojących warunkach atmosferycznych. Burza z piorunami, ulewny deszcz i silny wiatr postawiły wyprawę pod znakiem zapytania. Przejazd Jeepami przez pustynię zamienił się w slalom między głębokimi kałużami. Kiedy dotarliśmy do podnóża wydm i wsiedliśmy na wielbłądy, chmury rozstąpiły się, a naszym oczom ukazała się tęcza. Nie był to jednak koniec malowniczych widoków. Zachód słońca na pustyni zapierał dech w piersiach. Kolejne dni to przejazd górami Atlasu Wysokiego w kierunku dolin rzek Todra i Dades, wzdłuż których prowadzi spektakularna Droga Tysiąca Kazb. Przejeżdżamy przez przełęcz Tizi-n-Tichka, gdzie czeka na nas Marakesz, w którym można poczuć się, jak w bajce Disneya. Mnogość wzorów, kolorów i zapachów momentami przyprawia o zawrót głowy, jednak tego doświadczenia nie da opisać się słowami. Wieczorem zanurzamy się w tłum lawirujący po najsłynniejszym na świecie targu. Możemy obserwować rzemieślników przy pracy i od razu kupić ich rękodzieło. Z placu Dżamaa el Fna nie wyjdziemy głodni, a lokalne potrawy (ślimaki!), są aromatyczne, smaczne i świeże. Jeszcze tylko słynne błękitne ogrody Majorelle i nasza wycieczka zatacza koło. Znów jesteśmy w Agadirze i niestety szykujemy się do wylotu do Polski. Kilka słów o organizacji: - hotele w bardzo przyzwoitym stanie (4*), z basenami i smacznym wyżywieniem - autokar klimatyzowany, komfortowy, dzięki pomocnikowi kierowcy utrzymany w czystości - pani pilotka Nina dzięki swojemu doświadczeniu, poczuciu humoru i znajomości miejscowych realiów świetnie panowała nad grupą, udzielała praktycznych rad i sprawiła, że wyjazd był bardzo udany
6.0/6
Wspaniała impreza. Super organizacja. Program w pełni spełnił oczekiwania. Przepiękne, malownicze krajobrazy z punktami widokowymi a w szczególności przejazd przez Góry Wielkiego Atlasu. Godne uwagi na trasie przejazdu wioski berberyjskie. No i ta roślinność w postaci palm daktylowych czy drzew arganowych. Poza tym, architektura zabytków z jej niepowtarzalną kolorystyką. Warte zwiedzenia jest oferowane rozległe studio filmowe z ciekawymi dekoracjami. Przewijająca się gama kolorów oraz zapachy ziół i przypraw , to jedne z walorów tego egzotycznego kraju. Na trasie przejazdu Marakesz, w którym oprócz zabytków, wielkiego bazaru z licznymi drobnymi zakładami w których wyrabiane są ręcznie m. in. wyroby ze skóry, trzeba poczuć panującą po południu i po zachodzie słońca atmosferę na słynnym placu Dżamaa al-Fna, trzeba po prostu tam być.