Opinie pochodzą od naszych Klientów, którzy odwiedzili dany hotel lub uczestniczyli w wycieczce objazdowej.
Osoba dodająca opinię musi podać dane osobowe, takie jak imię i nazwisko oraz dane dotyczące wyjazdu, czyli datę i kierunek wyjazdu lub numer rezerwacji. Dzięki tym informacjom sprawdzamy, czy autor opinii faktycznie podróżował z nami. Jeżeli dane się nie zgadzają, wówczas nie publikujemy opinii.
6.0/6
Czy ta opinia była pomocna?
Świetnie zorganizowana wycieczka. Odwiedziliśmy mnóstwo miejsc z niesamowitymi widokami. Czas przejazdu do kolejnej miejscowości był umilany opowieściami pilota Panią Teresę i pasażerów. Dwoje naukowców geologów opowiadała nam o budowie i genezie powstania pustyń i gór Atlas. Pogoda w drugiej połowie grudnia była dobra. Poranki i wieczory dość chłodne ale po godzinie 12 zaczynało się robić ciepło.
6.0/6
Czy ta opinia była pomocna?
Pragniemy pokrótce podzielić się wrażeniami z naszego drugiego pobytu w Maroku czyli Magicznym Południem. Po odpoczynku w Agadirze w Hotelu Omega rozpoczęliśmy zwiedzanie południowej części Maroka, która pokazuje drugie oblicze tego kraju. Przewodnikiem była Pani Martyna Łukasiak. Bardzo kompetentna i mająca dużą wiedzę na temat Maroka. Wycieczka pokazała drugie oblicze Maroka, prawdziwe życie mieszkańców tego kraju, bardziej sielskie. Zwiedzaliśmy miasta i wioski gdzie mogliśmy na własne oczy zobaczyć kulturę oraz codzienne życie mieszkańców. Podczas objazdu mieliśmy okazję podziwiać niezwykłe krajobrazy. Niesamowitymi miejscami były: Ouarzazat - studio filmowe Atlas oraz zakwaterowanie w Hotelu OSKAR na terenie studia, dolina rzeki Draa z gajami palmowymi (oazami), Ksar Tissergate - ufotyfikowana wioska (coś niesamowitego), wąwóz rzeki Todra. Według nas największą atrakcją była podróż na pustynię Sahara. W hotelu przed podróżą „zaopatrzyliśmy się” u miejscowych sprzedawców w turbany, które zostały w bardzo szybkim tempie zawiązane na naszych głowach :) Po przydzieleniu do poszczególny jeepów pojechaliśmy w stronę pustyni. Pierwsza część podróży trwała ok. 40 min. Po drodze mieliśmy krótkie postoje m. in. zobaczyliśmy wioskę Nomadów oraz wspaniały widok na rozpoczynającą się piaszczystą pustynię. Po drodze minęliśmy opuszczoną wioskę Nomadów oraz czynne studnie. Po przybyciu na miejsce wsiedliśmy na wielbłądy i w grupach pod opieką przewodników nomadyjskich udaliśmy się karawaną w głąb pustyni. Było to niesamowite przeżycie dla nas wszystkich. Po dotarciu na miejsce był czas na relaks oraz na podziwianie uroków pustyni i zachodu słońca. Należy się przygotować na zakończenie pobytu na pustyni na zakup drobnych rzeczy u przewodników wielbłądów. Wymagane targowanie się :) W drodze powrotnej jeppami przeżyliśmy pustynną burzę. Niesamowite zjawisko. Warte przeżycia :) Według nas bardzo dobrym pomysłem (jeśli istnieje taka możliwość) jest połączenie dwóch wycieczek tj. Cesarskich Miast z Magicznym Południerm.
6.0/6
Czy ta opinia była pomocna?
Od 18 do 25 września tego roku byłam na cudownej wycieczce z biurem Rainbow szlakiem magicznego południa Maroka. Zaczym przejdę do zachwytów, dołożę trochę dziegciu do miodu. Wyjaśnię, dlaczego przez tyle lat nie korzystałam z usług Rainbow, tak przecież znanego biura turystycznego. Było to dwadzieścia czy 18 lat temu. Pojechałam z biurem Rainbow na wycieczkę autokarową do Włoch w majowy weekend. I chyba ten termin był przyczyną, że wyjazd był całkowicie nieudany. Przysłowie mówi, że wszystkie drogi prowadzą do Rzymu, ale nie na naszej wycieczce. Kierowca nie mógł dojechać do tego wiecznego miasta. Udało mu się to dopiero za którymś razem. Pilot czy przewodnik byli chyba z przypadku, bo pamiętam, że kiedy wychodziliśmy z autokaru, on z mapką w ręku szukał północy. Ktoś z podróżujących wyjaśnił, że wycieczka nasza to dodatkowy wyjazd, gdyż było tak dużo chętnych więc puszczono dodatkowy autokar, a kierowca jak i pilot byli z „łapanki”. Miałam pisać, a nawet domagać się jakiejś rekompensaty za ten nieudany wyjazd, ale nie było czasu, a później, kiedy emocje opadły, zrezygnowałam. Przez następne lata zwiedziłam kawał świata z innymi biurami. Kiedy w zeszłym roku zostało w moim mieście otwarte biuro Rainbow, postanowiłam spróbować. Zawsze moim uczniom dawałam szansę poprawy. Tak było i tym razem. Interesowało mnie tylko Maroko i tylko Magiczne Południe. Panie w biurze były bardzo miłe, namawiały przekonywująco, a w ich słowach była serdeczność i wiarygodność, tak, że podczas następnej wizyty już zostałyśmy zapisane na listę. No i zaczynam bajeczną opowieść. Uśmiecham się do swoich myśli, kiedy wspominam cudowną wyprawę w nowy, nieznany, zaczarowany świat. Wszystko było doskonale zaprogramowane – począwszy od nowiutkiego autokaru, na którego karoserii widniał obraz targu w Marakeszu. Na tle tego autokaru nie tylko my robiliśmy sobie zdjęcia, ale także i grupy z innych biur. Noclegi, wyżywienie były bardzo dobre, ale to chyba standard w tym biurze. Cudowna pilotka, Małgorzata , kompetentna o ogromnej wiedzy, którą umiała się podzielić, dbająca o wszystkich i wszystko. Nie będę opisywała z detalami co widziałam, czym się zachwycałam. Wymienię tylko te najważniejsze. Na pierwszym miejscu postawiłabym… zachód słońca na pustyni. Najpierw jeepy, później wielbłądy i cudowny zachód słońca. Oglądałam dużo wschodów i zachodów w różnych miejscach, ale ten pozostawił niezatarte wspomnienie. Słońce zamknięte w moich dłoniach, a później… Boże, pozwól przeżyć ten widok jeszcze raz. Już spokojnie, na luzie, bez szalonego bicia serca. Ale wróćmy do uroków naszej wycieczki. Podróż serpentynami po górach Atlasu, podziwianie budynków Berberysu, wizyty na ich placach targowych, potrawy regionalne – tarzyny, omlety, herbatki miętowe z nutą szafranu, przyrządzane według ich rytuału… No i cudowne soki wyciskane na naszych oczach – „niebo w gębie”. Podczas naszej podróży trafiliśmy na „święto barana”. Ja nazwałabym to święto „ofiarowaniem”, bo przecież według Starego Testamentu Abraham ofiarował swojego syna Izaaka, ale Bóg chcąc go sprawdzić jakiej siły jest jego wiara, kazał mu ofiarować barana. I co widzę? Ostrzenie noży, stada prowadzących na rzeź zwierząt. A później wielka uczta, niespotykanej wielkości festyn. Muzyka, śpiewy, stoły pełne jadła. Nie miałam odwagi spróbować oczu, czy jąder baranich, ale nie odmówiłam sobie kawałka ucha. A później usiadłyśmy z koleżanką na tarasie i z góry obserwowałyśmy ten orientalny, niezapomniany, tętniący życiem widok. Korzenny, ziołowy zapach, muzyka na bębnach, strzelanie w górę jakimiś petardami… - trudno to wszystko opisać. Marakesz bawił się całą noc. No i jeszcze słowo o zakupach. Gdy sprzedawca zorientował się, że podoba nam się dana rzecz, robił wszystko, abyśmy pozostały w sklepie. Jeden ze sklepikarzy zawiązał mi na głowie turban, zrobiłyśmy sobie pamiątkowe zdjęcie, no i trzeba było coś kupić. Tak przynajmniej wypadało. A pachnąca tysiącami ziół wizyta w zielarni berberyjskiej, gdzie zostawiłam „majątek” – kremy arganowe, podobno cuda natury, olej arganowy dla dorosłych, a dla dzieci „amlu” – marokańska Nutella. Kiedy kładę się spać, wracam do tych pięknych chwil w Maroku. I wtedy uśmiecham się do siebie, wędruję uliczkami, czuję orientalny, przepojony zapachem, magią świat. Nie wiem jeszcze, gdzie pojadę w następnym roku, ale już wiem, że będzie to wyprawa z biurem Rainbow. Do zobaczenia na trasie.
6.0/6
Czy ta opinia była pomocna?
Wycieczka była świetnie zorganizowana, bogata w liczne atrakcje i świetny komentarz pilot. Czuliśmy się bezpiecznie, zaopiekowani i było to cudownie magiczne przezycie